Bawidamek
Prawie rok temu wybór należał do niego i wybrał: wolał być dobrym kochankiem niż uczciwym piłkarzem. Za zażywanie kokainy został przez Chelsea Londyn zdyskfalifikowany na długie miesiące. W tym czasie rozwiódł się, ożenił po raz drugi, podpisał kontrakt z Juventusem Turyn i- jak twierdzi- zmądrzał.
Adrian Mutu ma anielską twarz i diabelską duszę. Młody (8 kwietnia obchodził 26 urodziny), przystojny, bogaty i sławny, chętnie ulegał urokowi pięknych kobiet oraz nie stronił od nocnego życia. Pan Bóg był dla niego łaskawy, bo ponad wszystko obdarzył go wyjątkowym talentem.
Poza swoją ojczyzną stał się znany w styczniu 2000 roku,
kiedy z Dinama Bukareszt trafił do Interu Mediolan. Miał dopiero 20 lat i trudno mu było wygrać rywalizację o miejsce w podstawowymn składzie z Ronaldo, Christianem Vierim czy Ivanem Zamorano. W Interze wystąpił w zaledwie 10 meczach i dla własnego dobra został wypożyczony do przeciętnego Hellas Werona. Tam spędził dwa sezony, podczas których strzelił 16 goli. Następnie przeniósł sie do Parmy, gdzie stworzył wyśmienity duet z Adriano. W sezonie 2002-03 został wicekrólem strzelców Serie A i następnie bohaterem transferu do Chelsea Londyn, która zapłaciła 24 miliony euro.
Jeszcze przed przenosinami na Wyspy o mały włos nie trafił do więzienia, do czego mogła się przyczynić jego ówczesna żona Alexandra Dinu. Kiedy pięć lat temu wychodziła za Adriana, cieszyła się sławą wziętej modelki i pojawiała się w licznych programach telewizyjnych. Z czasem małżonkom układało się coraz gorzej, a całkiem źle zrobiło się w lipcu 2003 roku.
Mutu wrócił do domu późnym wieczorem, lekko wstawiony. Zażądał od żony kluczyków do samochodu, na co ta- z uwagi na stan męża, nie wyraziła zgody. Odmowa wywołała agresję Adriana, który w przypływie szału ją uderzył. Sąsiedzi zeznali, że już wcześniej zdarzało się, że dochodziły do nich niepokojące sygnały z domu państwa Mutu. Ponoć prowodyrem głośnych kłótni zawsze był pan domu. Feralnej nocy to dziadkowie Alexandry, którzy zamieszkiwali w tym samym budynku, wezwali policję. Poszkodaowana ostatecznie nie złożyła doniesienia na męża, co uratowało go przed aresztowaniem. Nic już jendak nie mogło uratować małżeństwa.
Ponownie znalazł się w tarapatach w październiku 2004 roku. Rutynowa kontrola antydopingowa wykazała, że zażywał kokainę. Nawet nie zażądał badania próbki B i do winy się przyznał natychmiast, zastrzegając, że nie była to czysta kokaina. Brał coś ( nie wiadomo co) tylko po to, by zwększyć doznania oraz możliwości seksualne. Angielska federacja piłkarska zawiesiła go na jedenaście miesięcy, Chelsea rozwiązała kontrakt i Mutu pożegnał się z tygodniowką w wysokości 60 tysięcy funtów.
– Adiran zupełnie nie radził sobie ze statusem gwiazdy- mówił jego agent, lon Becali.- Nie słuchał nikogo. Powiedziałem mu żeby nie kupował telefonów komórkowych za 25 tysięcy funtów. prosiłem, by nie wydawał pieniędzy na jachty i samochody. Kiedyś Adrian prosił mnie, abym skłamał menadżerowi Claudio Ranieriemu, że ciężko chora jest jego matka. Mutu zamiast do Rumunii, poleciał do Rzymu i przez dwa dni bawił się w nocnych lokalach.
Rumuński bawidamek spadł jendak na cztery łapy.
Już w listopadzie 2004 roku rozpoczął treningi z Juventusem, a w styczniu podpisał kontrakt. Po dyskwalifikacji zdążył rozegrać 33 minuty w meczu ostatniej kolejki poprzedniego sezonu i zaliczyć minimalny udział w mistrzostwie Włoch Starej Damy z Turynu. Latem na Dominikanie, w całkowitej tajemnicy- nawet przed rodzicami- ożenił się ponownie. Tym razem z Consuelą Matos.
Po tych wszystkich perypetiach pora, aby przypomniał się kibicom strzelanymi golami. Przed nim niewielu Rumunów grało na włoskich boiskach, a jeśli już się tam pojawiali, to nie robili furory. Do wyjątków nie należał nawet słynny Gheorghe Hagi, który na początku lat 90- tych walczył o utrzymanie w lidze w barwach przeciętnej Brscii. Jednak Mutu niejako był skazany na wielką karierę. Jeszcze dwa lata temu zasługiwał na miano napastnika kompletnego: szybki, dynamiczny, imponujący dryblingiem i wyszkoleniem technicznym.
Jeśli Mutu nie zgubi się gdzieś w drodze na stadion, to Juventus w dopiero rozpoczynającym się sezonie na pewno będzie miał z niego wiele pociechy.
Autor: Tomasz Lipiński
Źródło: Piłka Nożna plus (9/2005)
Wyszukał:
Ti_Amo_Juventus_Dragon