#FINOALLAFINE

Cudowne dziecko Turynu

Właśnie rozpoczęła się druga połowa lat ’80. Jest 19 stycznia 1986 roku. W Turynie na świat przychodzi syn Stefano i Anny, Claudio. Mały blond włosy chłopiec, który jeszcze niczego nieświadomy, w przyszłości zawładnie tysiącami, a nawet milionami serc na całym świecie. Kiedy 3. października 2019 roku ogłosi zawieszenie butów na kołku, sprawi, że nawet największym twardzielom popłyną łzy wzruszenia.

Claudio od najmłodszych lat był bardzo mocno związany z piłką, a w szczególności z Juventusem. Można powiedzieć, że Juve miał we krwi. Niezaprzeczalnie miał na to wpływ fakt, że cała jego rodzina, była zagorzałymi fanami Bianconerich. Mały Marchisio od najmłodszych lat podziwiał grę Starej Damy, początkowo z trybun Stadio Delle Alpi, gdzie co mecz zabierał go ojciec, a następnie z płyty boiska, pełniąc rolę podawacza piłek.

Z upływem czasu chłopak zaczął interesować się Juventusem jeszcze bardziej. Rodzice postanowili go zapisać do szkółki piłkarskiej, znanej dziś jako Sisport Mirafiori. Tam został zauważony przez skautów Juventusu i w wieku 7 lat trafił do piłkarskiej sekcji młodzieżowej pod skrzydłami Starej Damy. Tak rozpoczęła się czarno-biała legenda Claudio Marchisio, która trwała nieprzerwanie przez 25 lat.

Kariera Księcia Turynu nie była jednak usłana różami, naznaczona była ciężką pracą i ogromną determinacją, by grać dla swojej ukochanej drużyny i spełniać swoje marzenia. Piłkarski świat usłyszał o Marchisio po raz pierwszy w 2006 roku, kiedy został wcielony do pierwszej drużyny i powoli stawał się zawodnikiem podstawowego składu, zdegradowanego wówczas do Serie B Juventusu. Przez wielu określany nowym Marco Tardellim, ze względu na styl gry zbieżny z Mistrzem Świata z 1982 roku.

Po awansie Juventusu do Serie A, Claudio został wypożyczony na rok do Empoli. Na szczęście w porę zorientowano się, że to błąd i Marchisio od tego czasu nie rozstawał się już z biało-czarną koszulką. Jego najlepsze lata kariery przypadają na okres gry kwartetu MVPP (Marchisio-Vidal-Pirlo-Pogba), uważanego za najlepszą pomoc w Europie. W pamięć wielu kibicom Juventusu zapadły na pewno conajmniej dwie wspaniałe bramki. Genialny strzał nożycami w meczu z Udinese oraz bramka przeciwko Interowi dająca 3pkt.

Niestety Il Principino nie uchronił się od kontuzji, które powoli hamowały jego talent. To przez nie stopniowo zaczynał tracić miejsce w pierwszej jedenastce, aż ostatecznie częściej widywany był na ławce rezerwowych. Nigdy jednak nie zszedł poniżej pewnego poziomu. Nigdy nie można było odmówić mu zaangażowania na boisku.

W 2018 roku, tuż przed rozpoczęciem sezonu kibiców Juventusu, jak grom z jasnego nieba, uderzyła informacja o rozstaniu Claudio ze Starą Damą. Zarząd Bianconerich postanowił rozwiązać z nim kontrakt za porozumieniem stron, nie dając kibicom nawet możliwości pożegnania się ze swoim idolem. Kibice byli wściekli i nie ma się im co dziwić, w taki sposób nie żegna się legend klubu. Marchisio otrzymał możliwość pożegnania się z fanami w połowie sezonu, już jako zawodnik rosyjskiego Zenitu, kiedy wyszedł przed meczem na murawę Allianz Stadium, by powiedzieć kilka słów zgromadzonym na trybunach. Po roku spędzonym w rosyjskiej drużynie, naznaczonym dalszymi problemami zdrowotnymi, z dorobkiem zaledwie 2 bramek i 15 występów, rozstał się z klubem.

Dziś, 3 października 2019 roku, w wieku 33 lat, podczas zwołanej specjalnie na jego prośbę konferencji prasowej na Allianz Stadium, ogłosił zakończenie kariery.

Wszyscy powoli stajemy się świadkami schyłku romantycznej ery piłkarskiej. Zaczynamy żegnać kolejnych idoli i wielkie gwiazdy, z czasów kiedy większą wartość niż pieniądz miało przywiązanie do barw klubowych. Takich piłkarzy zaczyna powoli brakować. Kibice zaczynają zastanawiać się, czy doczekają się jeszcze takiego idola, który spędzi w klubie pięć lub więcej lat, prawdziwie kochając i szanując barwy, które reprezentuje.

Claudio Marchisio należał właśnie do tej pięknej generacji piłkarskich romantyków. Stał się prawdziwą legendą klubu. Legendą kompletną i wręcz unikalną. Co czyni go tak wyjątkowym? W przeciwieństwie do największych legend klubu, takich jakimi bez wątpienia są Del Piero, Buffon, Baggio, czy Platini oraz wielu innych, Marchisio ma coś jeszcze. Jest wychowankiem klubu. Przeszedł całą ścieżkę kariery od młodego chłopaczka kopiącego piłkę, przez podawacza piłek, przez wszystkie szczeble młodzieżowej kadry, aż do pierwszego składu. To właśnie czyni go wyjątkowym i dlatego z pełną świadomością zestawiam go z największymi legendami klubu, nawet jeśli nieco odstawałby umiejętnościami.

Osobiście czuje wielką stratę. Marchisio od początku zyskał moją sympatię i to właśnie on zajął miejsce mojego ulubieńca, kiedy z Turynem pożegnał się Alessandro Del Piero. To z każdej z jego 37 bramek cieszyłem się najbardziej.

To nad czym ubolewam najmocniej, to brak na horyzoncie wychowanka Bianconerich, który mógłby chociaż minimalnie zbliżyć się do Marchisio, nie tylko umiejętnościami ale przede wszystkim przywiązaniem do barw klubowych. Obawiam się, że Juventus nigdy już nie doczeka się takiego wychowanka jak Claudio. Z drugiej strony nie można tego oczekiwać po piłkarzach, gdyż żyjemy w zupełnie innych czasach i nawet sam Juventus nastawia się obecnie bardziej na biznes. Niemniej jednak szkoda. Ciężko będzie przestawić się na reguły rządzące dzisiejszym światem piłki i zapomnieć o romantyzmie, który dogorywa gdzieś po cichu…

Dziś Turyn płacze, dziś Turyn żegna ze smutkiem wspaniałego piłkarza i człowieka. Człowieka, który Juventus nosi w sercu, które od urodzenia pompuje biało-czarną krew. Il Principino, cudowne dziecko Turynu kończy karierę. ”Zdecydowałem o zakończeniu kariery. To nie była prosta decyzja. Udało mi się spełnić swoje sny. Jeśli nie możesz dawać z siebie wszystkiego, właściwym jest odejść”

Claudio, dziękuje za wszystko!
Fino Alla Fine!

Autor: Filip KotowiczCalcioJuve

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
grizly
grizly
4 lat temu

flying_birds |
jak to co? zapewne snkes jest tzw. "polaczkiem"

Hubson
Hubson
4 lat temu

Ja coś czuję że Marchisio Jr kiedyś też będzie naszym ulubieńcem 🙂 Nawet podczas pobytu w Rosji cały czas śmigał w koszulkach Juve, co można było zobaczyć na InstaStory Claudio 🙂

flying_birds
flying_birds
4 lat temu

Snakes, co właściwie mają na celu Twoje wypowiedzi deprecjonujące Marchisio?

SNAKES
SNAKES
4 lat temu

Odwaliło wam, szczerze:
o czyni go tak wyjątkowym? W przeciwieństwie do największych legend klubu, takich jakimi bez wątpienia są Del Piero, Buffon, Baggio, czy Platini oraz wielu innych, Marchisio ma coś jeszcze. Jest wychowankiem klubu. Przeszedł całą ścieżkę kariery od młodego chłopaczka kopiącego piłkę, przez podawacza piłek, przez wszystkie szczeble młodzieżowej kadry, aż do pierwszego składu. To właśnie czyni go wyjątkowym i dlatego z pełną świadomością zestawiam go z największymi legendami klubu, nawet jeśli nieco odstawałby umiejętnościami.
...
WIĘC
DE CEGLIE I GIOVINCO też są wg tch kryteriów wybitni jak Baggio i Platini...
LUDZIE ZEJDŹCIE NA ZIEMIE

TO BYŁ ŚREDNIAK który przeszedł wszystkie szczeble szkółki JUVE udowadniając jej wątpliwe istnienie... gdyż każdy piłkarz w naszej kadrze to sprowadzony zawodnik...
my nie jesteśmy man U i rocznik GIGGSA, SCHOLSA itp...

posesivo
posesivo
4 lat temu

Przeczytałem wpis, pod koniec jest LEKKA PRZESADA.

"Turyn żegna ze smutkiem wspaniałego piłkarza i człowieka"

tylko piłkarza, a wpis wygląda jakby Claudio zmarł...

posesivo
posesivo
4 lat temu

Szkoda tej kontuzji... pamiętam jego upadek z Lecce, gdy w tv widziałem te kolano wiedziałem, że więzadła i długo go nie będzie, ale nie sądziłem, że to zniszczy /skróci jego karierę