Czarna owca
W ciągu czterech lat spędzonych w Turynie Arturo Vidal był dla Juventinich top playerem , gwiazdą, płucami drużyny – o której będziemy kiedyś z dumą opowiadać młodszym. Był wojownikiem, królem, ulubieńcem trybun, skarbem trenera, oczkiem w głowie zarządu. Do czasu.
Pożegnanie
W momencie negocjowania sprzedaży Chilijczyka do Bayernu ani Massimiliano Allegri, ani Beppe Marotta nie sprawiali wrażenia nadzwyczaj poruszonych takim obrotem spraw. “Nie sprzedamy Vidala, bo chcemy być jeszcze silniejsi ” – powtarzano wielokrotnie. Tego lata te słowa nie padły i nim się obejrzeliśmy, do transferu Arturo brakowało już tylko podpisów. Podpisów, które wszystkie strony złożyły nad wyraz chętnie. Marotta i spółka odrzucili 80-milionową ofertę Barcelony za Pogbę, żeby dwa tygodnie później sprzedać Vidala za połowę tej kwoty. Dopiero wtedy zaczęliśmy się zastanawiać, co dokładnie skłoniło dyrekcję do takiego ruchu.
Wola piłkarza zapewne miała olbrzymie znaczenie, bo jak wiemy, w Juventusie żadnego zawodnika nie trzyma się na siłę, jeśli ten chce odejść. Wiek? 28 lat to z jednej strony dość sporo, niby ostatni moment na korzystną sprzedaż, z drugiej, to zwykle szczytowy okres piłkarskiej kariery – na dwoje babka wróżyła. Wciąż brakuje w całej układance jednego elementu, na który do tej pory nie zwracaliśmy większej uwagi.
Wybryki pozaboiskowe
To przez nocne życie i skłonność do pakowania się w tarapaty Vidal stopniowo tracił swoją bardzo mocną pozycję w klubie, stając się wręcz czarną owcą. Wystarczy przejrzeć newsy opublikowane na JuvePoland od 2011 roku, żeby zdać sobie sprawę z tego, że Chilijczykowi nie zdarzył się jeden wyskok, czy dwa, albo chociaż pięć. Kibice nie tyle wybaczali mu owe grzeszki, co błyskawicznie zapominali lub wręcz w ogóle nie przyjmowali ich do wiadomości. Kto w końcu przejmowałby się środową balangą i treningiem na kacu, skoro w niedzielę Arturo potrafił przebiegać ponad dziesięć kilometrów, zawłaszczając dla siebie pół boiska i kolejny świetny mecz wieńcząc bramką? Czy notoryczny imprezowicz mógłby w ogóle mieć taką motorykę? Sztab trenerski i rada dyrektorów zawsze mieli jednak pełniejszy obraz sytuacji i muszą kierować się większym obiektywizmem niż zakochani w zawodniku kibice. Zwłaszcza kiedy piłkarz ucieka głową spod topora, żeby następnym razem nadstawić kark pod jeszcze większe ostrze.
Siedem grzech głównych
1) Spis wybryków Vidala jest pełny wydarzeń związanych z drużyną narodową. Pierwsze z nich miało miejsce już w 2007 roku, podczas mundialu do lat 20, rozgrywanego w Kanadzie. Drużyna z Vidalem, Medelem, Islą, Sanchezem i Carmoną w składzie dotarła do półfinału, gdzie przegrała z Argentyną 0:3. Młodzi Chilijczycy przyczyny porażki upatrywali w postaci arbitra Wolfganga Starka, który pokazał im dwie czerwone kartki. Po spotkaniu przegrana drużyna otoczyła zespół sędziowski, który do szatni sprowadzać musieli miejscowi policjanci. Następnie, gdy ekipa Chile miała opuszczać już stadion, doszło do dużej bójki z policją, która do uspokojenia krewkich latynosów użyła paralizatorów i gazu pieprzowego. Po uspokojeniu całej sytuacji, wszyscy członkowie drużyny zostali zatrzymani na trzy godziny na stadionie, nikogo jednak nie aresztowano. Do dziś istnieją różne wersje wydarzeń z 19 lipca 2007 roku, jednak według zeznań piłkarzy, Vidal był jednym z głównych uczestników zajścia. Arturo miał zacząć bójkę z policjantami po tym, jak ci porazili prądem Isaiasa Peraltę.
2) Kibice Juventusu szybko przekonali się, że wyjazdy Vidala na zgrupowania reprezentacji to zwiastun nadchodzących kłopotów. Kilka miesięcy po transferze do Juventusu, w listopadzie 2011 roku, pomocnik Starej Damy został w atmosferze skandalu wyrzucony z kadry, po tym jak wraz z czterema kompanami spóźnił się na zbiórkę w bazie treningowej. Wcześniej Vidal, Beuasejour, Valdivia, Jara i Carmona otrzymali zezwolenie na opuszczenie zgrupowania La Roja co miało im umożliwić wzięcie udziału w chrzcie dziecka Valdivii. Impreza się przedłużyła i była mocno zakrapiana. Pomocnik Juventusu publicznie przeprosił wszystkich, których zaufanie zawiódł, łącznie z kibicami Bianconerich. [klik!] , [klik!] , [klik!]
3) W marcu 2012 roku Vidal i Bonucci robią zamieszanie w turyńskiej dyskotece nieopodal siedziby klubu. Piłkarze Juve rzucają się kostkami lodu, co nie przypada do gustu innym gościom i dochodzi do szamotaniny, którą przerywają bramkarze. Kilka dni później Stara Dama gromi Fiorentinę, a Vidal i Bonucci nawiązują w swoich cieszynkach do tamtego wydarzenia udając bójkę i wznosząc toast. [klik!]
4) W lipcu 2013 okazuje się, że Arturo ma problemy z punktualnością, nawet kiedy jest razem z drużyną na obozie przygotowawczym w Chatillon. Chilijczyk spóźnia się na trening, co u Antonio Conte jest równoznaczne z grzywną. Lekki ton relacjonowania tego wydarzenia przez włoską prasę dobrze pokazuje, że nawet niezwiązani z klubem – a więc teoretycznie bardziej obiektywni – obserwatorzy mieli tendencję do bagatelizowania incydentów związanych z Vidalem. [klik!]
5) Październik 2013 roku. Isla wraca z reprezentacji, a Vidal… w tajemniczych okolicznośćiach nie zdążył na samolot. Kierownictwo Juve nakłada na niego grzywnę, zaś Conte sadza na ławce w kolejnym meczu z Fiorentiną. [klik!]
6) Decydujący był chyba październik 2014 roku. Vidal spóźnia się na trening, noc wcześniej bawi się w turyńskich dyskotekach wdając się w sprzeczkę i ryzykując odnowienie kontuzji kolana. Chilijczyk wraca do domu nad ranem i spóźnia się na kolejny trening. Klub traci cierpliwość do Arturo. Pomocnik musi zapłacić maksymalną karę finansową, a szlagierowy pojedynek z Romą ogląda z ławki rezerwowych. W gazetach razem ze zdjęciami spod klubów, pojawiają się doniesienia o męskiej rozmowie zawodnika z trenerem i dyrekcją. Poszukujący formy gwiazdor Juventusu ma otrzymać ostatnią szansę, inaczej zaczną się przymiarki do jego sprzedaży. [klik!] . Często wyśmiewany za swoje rewelacje Tuttosport , przepowiedział w październiku, co się stanie na przełomie lipca i sierpnia – [klik!]
7) Czerwiec 2015, kolejny pobyt Vidala na zgrupowaniu kadry narodowej – wyjątkowy, bo rozgrywany w Chile turniej Copa America, podczas którego wiele osób wymienia gospodarzy w gronie faworytów do końcowego triumfu. Vidal po zakrapianym pobycie w kasynie razem z żoną rozbija swoje Ferrari, a internet błyskawicznie obiegają zdjęcia wraku auta. Do sieci bardzo szybko trafia także nagranie, w którym piłkarz stwierdza: “Miałem wypadek, ale to nie była moja wina “. Zostaje błyskawicznie doprowadzony przed sąd, który okazuje się łaskawy, po czym ze łzami w oczach przeprasza wszystkich podczas konferencji prasowej: “Naraziłem na niebezpieczeństwo życie żony i innych osób. Bardzo mi przykro z tego powodu “. W kolejnych dniach media piszą także o zachowaniu gwiazdora wobec policjanta, który jako pierwszy przybył na miejsce wypadku. “Aresztuj mnie, a u****** cały kraj ” – miał argumentować Vidal. Jego wizja się nie sprawdziła – mimo aresztowania nie został wyrzucony z reprezentacji, która po raz pierwszy w historii wygrała Copa America. Juventus nie skomentował oficjalnie tej bardzo głośnej sprawy, a kilka tygodni później błyskawicznie uzgodnił warunki transferu Vidala do Bayernu [klik!]
Bez sentymentów
Jeśli zebrać wszystkie te doniesienia w całość, to zastanawiający staje się aż czteroletni pobyt Chilijczyka w klubie znanym z zamiłowania do niemalże wojskowego drylu. Jak tego dokonał? Andrea Agnelli i Beppe Marotta pragnący odbudować dawną potęgę klubu zderzyli się z ponurą rzeczywistością, w której Turyn jest omijany szerokim łukiem przez piłkarzy z pierwszych stron gazet. Nawet ci z drugiego rzędu potrzebowali sowitej zachęty finansowej, żeby zawitać do Vinovo. Nie dziwi więc, że słowo “okazja” na dobre zagościło do wywiadów Marotty. Niechęć Bayeru Leverkusen do Bayernu Monachium i ostatni rok kontraktu Vidala stwarzały idealne warunki. Wady pomocnika, podobnie jak zresztą Antonio Conte, zaczęły się uwidaczniać z biegiem czasu. Stara Dama nie mogła sobie jednak pozwolić na wybrzydzanie. Zarząd stale próbował znaleźć wspólny język z Conte, z kolei trener zamordysta przymykał oko na wyskoki pomocnika, który swoją kapitalną formą po zaledwie trzech meczach wymusił porzucenie szlifowanego latami 4-2-4. Od tamtej pory Chilijczyk nie wychodził w podstawowym składzie tylko, jeśli był kontuzjowany, zawieszony za kartki lub… za karę, po nocnej rundce po barach.
Wszyscy potrzebowali siebie nawzajem, więc stali się elastyczni, ale do czasu. Najpierw na całość poszedł trener, który publicznie przyznał, że już nic więcej nie jest w stanie wycisnąć ze swojej drużyny i opuścił ją u progu kolejnego sezonu dodając, że ta decyzja dojrzewała w nim już od dawna. Równie długo powiększała się “kartoteka” Vidala, który coraz częściej wystawiał na próbę cierpliwość kierownictwa Juve. W pewnym momencie zapadła decyzja o zakończeniu współpracy, jeśli tylko agent piłkarza zadzwoni z odpowiednią ofertą. Klub dbał o to, żeby incydentom z udziałem Vidala nie poświęcano zbyt wiele uwagi, a kibice oglądający pierwsze trofea od lat i powrót na piłkarską mapę Europy nie interesowali się zbytnio.
Sprzedaż Vidala to decyzja z pewnością bardzo trudna, niosąca duże ryzyko – niemal jak w przypadku zastąpienia Conte Allegrim. Chłodne, pozbawione kibicowskiego romantyzmu, oko dostrzeże korzyści, jakie w dalszej perspektywie może przynieść taki ruch, zwłaszcza przy tak dużych zmianach w szatni i gwałtownemu obniżeniu średniej wieku zespołu. Najpierw jednak musimy przekonać się, że istnieje życie po Vidalu.
PS. A jeśli ktoś zastanawia się, jak wyglądać będzie życie Vidala po Juventusie, w ostatnich dniach miał nad czym myśleć. O gwiazdorze reprezentacji znów było głośno w jego ojczyźnie – tym razem nagle wyjechał ze zgrupowania kadry. Oficjalnie – z powodów rodzinnych. Nieoficjalnie – po całonocnym pobycie w kasynie stawił się na porannym treningu pijany.
Autor: Ouh yeahWspółpraca : alina, bendzamin