Finałowe starcie dwóch bocznych obrońców

Marcelo i Dani Alves uczynią z finału Ligi Mistrzów starcie bocznych obrońców. Obaj na nowo zdefiniowali grę na swojej pozycji, a w ostatniej dekadzie dali swoim klubom szereg trofeów.

Trzy miesiące temu niektórzy chcieli go udusić” – mówił uśmiechnięty Massimiliano Allegri. Tamtego wieczoru wszyscy pragnęli go jednak przytulić. Mówi się, że gdy Dani Alves przybył do Juventusu, Gigi Buffon wziął go na stronę i w prywatnej rozmowie poprosił Brazylijczyka, by ten nauczył Starą Damę jak wygrywa się Ligę Mistrzów. Dani może nie być w stanie spełnić tej prośby dosłownie, ale Allegri wypowiedział powyższe słowa po tym, jak Alves asystą i bramką w rewanżu przeciwko Monaco zapewnił drużynie bilety do Cardiff. W pierwszym półfinałowym starciu posłał dwie asysty, jedną wyjątkową – po zagraniu piętą. Juventus znów trafił do finału, po tym jak był tam dwa lata temu, gdy w Berlinie przegrał z Barceloną – Alves grał wtedy po drugiej stronie.

Tym razem po drugiej stronie, naprzeciwko Alvesa, stanie Marcelo. “To moja wina” – lamentował po ostatniej porażce Realu w El Clasico. Jego winą było to, że nie sfaulował Lionela Messiego, gdy ten podążał po zwycięskiego gola. Niewielu pamiętało wówczas, że Marcelo zaliczył asystę przy zdobytym późno, wyrównującym golu Jamesa Rodrigueza. Nikt nie miał mu jednak nic do zarzucenia, gdy sześć dni później zdobył gola w końcówce meczu z Valencią, czym przybliżył swój zespół do zdobycia mistrzostwa kraju. Podobnie jak pięć dni wcześniej, gdy w 109. minucie rewanżowego starcia z Bayernem Monachium w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów przeprowadził wspaniały rajd i wystawił piłkę Ronaldo, który wbił ją do pustej bramki i pozbawił mistrzów Niemiec złudzeń.

W sobotę w Cardiff spotkają się ponownie. Koledzy z reprezentacji narodowej, którzy przez długi czas rywalizowali ze sobą przy okazji klubowych starć Realu z Barceloną. Dwaj “obrońcy”, w przypadku których to słowo nie mówi tak naprawdę niczego na temat ich gry. Boczni obrońcy? Po prostu panowie piłkarze. Obaj genialni, obaj z Brazylii. Odmienni, lubiący przełamywać stereotypy. “Nie chcę być po prostu kolejnym zwykłym graczem” – mówił Alves. Marcelo również nie chce. Automatyzmy? Obu są obce, oni wolą przyjmować grę, cieszyć się nią – nie zapominając przy tym o wygrywaniu. Gdy zsumujemy zdobyte przez nich trofea, otrzymamy liczbę 53. Wkrótce będzie ich 54. To ważni, być może nawet kluczowi gracze w dwóch najmocniejszych drużynach Europy.

Przez lata krytyka spadała na nich z różnych stron. Można przyznać, że do każdego z nich trzeba się przyzwyczaić. Krytycy rzucają jednak często frazes o tym, że żaden z nich nie potrafi bronić, który jest błędny. Da się również wyczuć, że ich krytyka wykracza poza piłkę nożną – jeśli ktoś ma odwagę się uśmiechać, tak jak oni, oskarżenia stają się poważniejsze. Tak jakby sport musiał być śmiertelnie poważną sprawą, a jeśli ktoś potrafi się nim cieszyć, to znaczy że się do niego nie przykłada. W przypadku tej dwójki zaangażowanie w wykonywany zawód widać na pierwszy rzut oka.

W każdej drużynie potrzeba osobowości. “Zaraźliwy” – to określenie, jakiego Zinedine Zidane używa do opisania Marcelo. Zabawny nie oznacza jednak niepoważny – nie da się spędzić ośmiu lat w Barcelonie czy dekady w Realu bez poświęceń. Juventus nie ściągnąłby niepoważnego piłkarza, a Barcelona bez takiego nie zaliczyłaby dołka formy – jeśli w Katalonii myśleli, że nie będą tęsknić za Alvesem, mylili się. “Ludzie uważają, że jeśli ktoś potrafi atakować, to automatycznie nie ma pojęcia o defensywie. To nieprawda” – mówił Alves. Było to pięć lat temu, ale równie dobrze te słowa mogły paść wczoraj. On się nie zmienił, inni – tak. Niektórzy z nich późno docenili jego grę, podobnie jak w przypadku Marcelo, o którym ostatnio mówi się tak dobrze jak nigdy wcześniej.

Powinno się zacząć doceniać ich wcześniej. Problemem są nie tylko nieprawdziwe stwierdzenia o tym, że nie potrafią bronić. Dani dodaje, że to również kwestia konieczności zaszufladkowania wszystkiego: “Co to znaczy bronić? Nikt wtedy nie drybluje ani nie atakuje? Cholera jasna, wtedy dopiero piłka nożna stałaby się nudna. Możesz się przygotować na samą obronę, ale i tak ktoś cię przedrybluje… Co, myślałeś, że tylko ty jesteś tak szybki? Jeśli bronisz, to znaczy, że nie atakujesz, a jeśli atakujesz, to nie bronisz? O co chodzi w piłce nożnej? O wygrywanie. Żeby wygrać, musisz strzelić więcej bramek od przeciwnika. Drużyna, która tylko niesamowicie broni, nie wygra – jeśli dobrze bronisz, ale nie strzelasz, nie ma to sensu“.

Nawet w Brazylii ta para nie zawsze była uwielbiana. Zawsze pojawiały się przy nich jakieś znaki zapytania – Marcelo nie znalazł się w wyjściowym składzie na finał Ligi Mistrzów w 2014 roku przeciwko Atletico Madryt, a stosunki Alvesa z zarządem Barcelony zawsze były napięte, ale to co oferują swoim drużynom pozwala zapomnieć o ich wadach. Jeśli atakują, to dlatego, że dostają takie instrukcje od swoich trenerów, bo dobrze im to wychodzi. Wypełniają instrukcje, nie działają przeciwko im. Łącznie rozegrali ponad 1000 meczów, występują dla najbardziej wymagających klubów na świecie.

Marcelo zaczął swoją przygodę z piłką od futsalu, w którym gra się po pięciu, w wieku czterech lat. Jego szwagier gra w futsal zawodowo, a Marcelo w swoich pierwszych latach w Madrycie często grał również na hali, zdarzało mu się nawet brać udział w turniejach. W wywiadzie udzielonym magazynowi Futsal 360 przyznał, że chciałby zakończyć karierę uprawiając futsal, wracając tym samym do korzeni. Szwagier Marcelo podkreśla, że jego zalety to: “Drybling i dobra technika, a także umiejętność improwizowania, która pozwala mu na wyjście z trudnych sytuacji, w których każdy skazuje go na porażkę“.

W pewnym stopniu jest to dziedzictwo, a nie czysty przypadek. Marcelo i Alves są produktami środowiska, z jakiego pochodzą oraz własnego doświadczenia. W futsal gra się mniejszą i cięższą piłką, która rzadko kiedy odrywa się od ziemi – to gra, w której liczy się kontrola nad piłką, technika, szybkość i boiskowa inteligencja. “Miałem przyjemność grać w futsal w szkole” – przyznał Dani – “Ten sport daje ci inteligencję, trzeba tam myśleć. Jest bardzo mało przestrzeni, wszyscy ściśle się kryją, więc trzeba mieć spryt i bardzo szybko myśleć. W piłce nożnej ten rodzaj inteligencji daje dużą przewagę nad innymi“.

Tu nie chodzi o to, że obaj są obrońcami, którzy atakują. Są obrońcami, którzy grają w piłkę i atakują w szczególny sposób. Boczni obrońcy biegający do przodu wzdłuż linii to jedno, Dani Alves i Marcelo to drugie. Obaj schodzą do środka, biorą na siebie odpowiedzialność, szukają szybkiej klepki czy możliwości przedryblowania rywala. Nie skupiają się tylko na sprintach, grają jakby byli “dziesiątkami”, ale ustawionymi na złej pozycji. W ich przypadku określenie “boczny obrońca” to jedynie wskazówka, często myląca.

W tym sezonie Marcelo jest prawdopodobnie najlepszym piłkarzem Realu Madryt. W Sevilli wszystko kręciło się wokół Daniego Alvesa. Gdy grał w Barcelonie, w całej Hiszpanii tylko Messi zanotował więcej asyst od niego. W Juventusie nikt nie stworzył w rozgrywkach Ligi Mistrzów kolegom więcej szans od niego. “Widzieliście go?” – pytał rozpromieniony Allegri po pierwszym meczu z Monaco – “Widzieliście jego asysty? To zagrania na miarę środkowego rozgrywającego“.

Podobnie można mówić o Marcelo. “Wprowadza piłkę do gry z niesamowitą łatwością” – mówi o nim Jorge Valdano – “Idzie przez środkową część boiska jak przez własny dom, a gdy dotrze w okolice pola karnego rywala, potrafi zachować się jak rasowy napastnik. Jesteśmy przyzwyczajeni do bocznych obrońców jak Gordillo czy Roberto Carlos, którzy orzą ziemię wzdłuż bocznej linii. Marcelo sadzi tam kwiatki“.

Jeśli chodzi o Daniego Alvesa, Giorgio Chiellini przyznał, że jest “zafascynowany naszą kulturą” i nawet jeśli na początku trudno było mu się odnaleźć w szatni, to “jest jak Messi, na innym poziomie jeśli chodzi o technikę“. Tak więc to oni – Brazylijczycy, o podobnych duszach, gracze którzy kochają grę. Na fioletowo Marcelo, który postara się o swój trzeci Puchar Europy w cztery lata. Na biało-czarno Dani Alves, pragnący trzeciej potrójnej korony w ciągu ośmiu sezonów, jak również 34. ważnego trofeum. Nieźle, jak na dwóch obrońców, którzy nie potrafią bronić. Nikt nie wie, kto będzie triumfował tym razem, ale finałowe starcie powinno być prawdziwym widowiskiem.

Autor: Sid Lowe
Tłumaczenie: bendzamin
Źródło: http://www.theguardian.com

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
10 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

X-Milanista-X
X-Milanista-X
7 lat temu

Cóż, obaj to genialni obrońcy, wyobraźcie sobie tylko ich razem w jednym zespole...

X-Milanista-X
X-Milanista-X
7 lat temu

Hahha w sumie racja, ale po prostu sama myśl mieć takich dwóch ofensywnych świetnych obrońcó

thinkpad FCB
thinkpad FCB
7 lat temu

Dani Alves słaby w obronie?? Aha.. ciekawe co na to Ronaldo..
i wielu innych których Dani gasił jak świeczki.
Dani bywał nawet UWIĄZANY na swojej połowie.

Czy to już ktos wrzucał?

Dani Alves https://www.theplayerstribune.com/dani-alves-juventus-the-secret/

Tyrcio
Tyrcio
7 lat temu

W rep
Brazyli

putout
putout
7 lat temu

@SNAKES atakowała i nie miała czasu bronić xD

TRN serfer
TRN serfer
7 lat temu

@X-Milanista-X

wyobrażam sobie i widzę Alexa Sandro na lewej, a Daniego Alvesa na prawej 🙂

Ouh_yeah
Ouh_yeah
7 lat temu

Najśmieszniejsze jest to, że Marcelo na najwyższe obroty wskoczył w wieku, który zazwyczaj na forum określa się jako piłkarsko stary, a Alves wciąż na tych obrotach gra jeszcze z pięć lat później.

SNAKES
SNAKES
7 lat temu

Kto pamieta mecz Brazylii z tymi obrońcami i Niemiec na mistrzostwach świata? Gdzie była ta ich obrona?

Dawidson
Dawidson
7 lat temu

@X-Milanista-X

Nic trudnego 😉

Bartek89
Bartek89
7 lat temu

wlasnie, oboje to sa "one way ticket" i w defensywie sa po prostu slabi.

Lub zaloguj się za pomocą: