Gorsza władza
Gorsza władza
W 2006 roku w niesławie odeszli Luciano Moggi i Antonio Giraudo, a w cień usunął się jedyny uczciwy Roberto Bettega. W Juventusie Turyn nastały wtedy nowe rządy, które po blisko trzech latach ocenia się negatywnie.
Jeszcze dwa tygodnie temu bianconeri mierzyli w wicemistrzostwo i Puchar Włoch. Jednak później w lidze wyprzedził ich Milan, a w półfinale krajowego pucharu lepsze okazało się Lazio. Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu zanosi się wiec na powtórkę sprzed roku – czyli trzecie miejsce. A kto stoi w miejscu ten się cofa.
Niekompetentni
Kibice po ostatnich meczach byli wściekli. Na początku ich złość skoncentrowała się na osobie trenera. Domagali się dymisji Claudio Ranieriego. Dziennikarze natychmiast podchwycili gorący temat i snuli prognozy, że po zakończeniu sezonu zastąpi go Luciano Spaletti, któremu przestało się wieść w Romie, a co więksi fantaści widzieli w Turynie bezrobotnego ostatnio Roberto Manciniego.
Wotum nieufności dla Ranieriego miało być też spotkanie dyrektora generalnego klubu Jean-Claude’a Blanca z Marcello Lippim, na którym ponoć omawiali możliwość powrotu aktualnego selekcjonera reprezentacji Włoch do Juventusu. W połowie 2010 roku objąłby obowiązki dyrektora technicznego nadzorującego pracę jednego z młodych trenerskich wilków, a dawnych klubowych gwiazd: Antonio Conte (415 meczów w biało-czarnych barwach, teraz o krok od awansu do Serie A z Bari) lub Ciro Ferrary (352 występy w Juve, teraz asystenta Lippiego w reprezentacji).
Do tego czasu najwyżej ustawieni w klubowej hierarchii działacze zmian na stanowisku trenera nie przewidują. I pewnie tak się stanie, chyba że wcześniej sami stracą pracę.
Blanc i Gigli mają się nad czym zastanawiać…
Ostro zaatakował ich Marco Tardelli, który dwa lata temu zrezygnował z zasiadania w zarządzie klubu i wyjechał do Irlandii, gdzie jest asystentem Giovanniego Traptattoniego. Według Tardellego obecni działacze być może są dobrymi manedżerami, ale nie znają i nie czują futbolu. Z ludzi ze świata sportu we władzach zasiada tylko jeden człowiek, który zresztą wkrótce zamierza podać się do dymisji – związany z siatkówką Gian Paolo Montali. Tardelli na rok powierzyłby władzę Giampiero Bonipertiemu, ktory wprawdzie swoja lata ma (blisko 81), ale jest sentymentalnie związany z klubem, w którym grał i któremu następnie prezesował przez większość dorosłego życia.
Nowa triada
Tardelli, zarzucając działaczom niekompetencję, bronił Ranieriego. “Po prostu dostał drużynę, którego nie stać było na wywalczenie mistrzostwa.“
Skrytykował politykę transferową klubu. Christian Poulsen, Tiago, Zdenek Grygera, Hasan Salihamidzić, Olof Mellberg i Momo Sissoko to dobrzy piłkarze, ale nie tacy, którzy gwarantują grę o najwyższe cele w kraju i w Europie. Podważył nawet sens wydania blisko 25 milionów na Amauriego, bo za takie pieniądze można było kupić lepszeog zawodnika: “Jeśli obecne władze pozostaną, muszą zacząć robić wszystko odwrotnie niż w ostatnich trzech latach. Wtedy Juventus zacznie osiągać wyniki na miarę oczekiwań” – podsumował Tardelli.
Z krytyczną oceną zgodzili się kibice, którzy głoszą hasło: Właściciele nieobecni, działacze niekompetentni. Dostało się zatem i wnukom niezapomnianego Gianniego Agnellego. Z pewnością John Elkann, ani jego brat Lapo nie są na co dzień blisko drużyny. Nikt też z rodziny Agnellich nie zasiada dziś w zarządzie.
Kim są główni winowajcy? Od 29 czerwca 2006 roku prezydentem jest 64-letni ekonomista Giovanni Cobolli Gigli, który zanim przejął władzę w najbardziej utytułowanym włoskim klubie, zajmował się międzynarodowym handlem, a nie sportem. Jego najbliższym współpracownikiem został Jean-Claude Blanc – 46-letni francuz, wykształcony w ojczyźnie oraz Stanach Zjednoczonych na wydziałach zarządzania, wcześniej pracował przy organizacji zimowych igrzysk olimpijskich Albertville ’92, wyścigu Tour de France, rajdu Paryż-Dakar i turnieju tenisowego Roland Garros. Natomiast bezpośrednim następcą Luciano Moggiego, a więc człowiekiem od transferów, został Alessio Secco, który rozpoczynał pracę w klubie od biura prasowego, a później był kierownikiem drużyny. W nowej roli zaczął źle, bo od sprzedaży Zlatana Ibrahimovića do Interu i Adriana Mutu do Fiorentiny, a później – jak twierdzą krytycy – było jeszcze gorzej. Teraz kibice wyklinają go za podpisanie kontraktu ze zdrajcą Fabio Cannavaro, który trzy lata temu opuścił Juventus w potrzebie.
Kibice czekają na ten moment z wytęsknieniem
Na końcu listy winowajców są także lekarze, bo to ich wina, że od początku sezonu zdarzyło się aż 66 kontuzji! Tylko nad większością piłkarzy fani roztoczyli parasol ochronny. Ciekawe na jak długo?
Autor: Tomasz Lipiński
Źródło: Piłka Nożna (18/2009)
Podziękowania: MajosJuventino, mateo369