Krótki film o braniu
Wielki show
Szkok, skandal i wstydliwy przykład. Normalka, nic zdrożnego, bo tak postępują wszyscy w Serie A. Wyemitowany przez włoską telewizję publiczną amatorski film w reżyserii piłkarza Fabio Cannavaro podzielił opinię publiczną na dwa przeciwne obozy
Film trwa cztery i pół minuty. Jego akcja toczy się w pokoju numer 712 moskiewskiego hotelu Marriott na dzień przed finałem Pucharu UEFA AC Parma – Olympique Marsylia (3:0), czyli 11 maja 1999 roku.
Dożylna kuracja
W sporym pomieszczeniu przystosowanym na potrzeby odnowy biologicznej przebywali klubowy lekarz i masażysta, kilku piłkarzy, a wśród nich będący wówczas zawodnikiem Parmy – Cannavaro z ręczną kamerą. Przy jej pomocy zarejestrował przygotowania do zabiegu, jakiemu miał się poddać, i następnie jego przebieg. Najpierw usadowił się na leżance, potem bacznie obserwował jak lekarz przygotowywał kroplówkę, strzykawkę oraz tajemnicza substancję. Cały czas był rozluźniony, a filmowane obrazki żartobliwie komentował – “Mam dopiero 25 lat i już mnie zabijają! Gdybym ten środek mógł sprzedać na czarnym rynku, to wiecie ile bym zgarnął?”. Zachowywał się więc tak, jakby przyjmował silny i drogi narkotyk.
Ponieważ reżyser obsadził siebie w roli głównej, to musiał się również wykazać niezłymi umiejętnościami aktorskimi. W momencie, kiedy w jego żyłach popłynął w końcu cudowny środek, to odegrał stan wielkiego błogostanu. Na tym film się skończył, a sześć lat później zaczęła narodowa kłótnia.
Na najważniejsze pytanie, co przez kroplówkę brał dożylnie Cannavaro, odpowiedź padła już w filmie i nikt nie próbował – bo też nie było podstaw – jej podważać. Medykament nosił nazwę neoton i w 1999 toku nie znajdował się na liście środków zakazanych, a więc dopingujących. To związek kreatyny z różnymi witaminami, które dodają energii. Z reguły podawany jest obłożnie chorym, aby przyspieszyć proces regeneracji organizmu. Zresztą piłkarze biorą go dokładnie w tym samym celu: po wysiłku związanym z rozgrywaniem wielu meczów na najwyższym poziomie chcą jak najszybciej dojść do normalnej sprawności. Zatem nie ma żadnego problemu? To tylko burza w szklance wody?
Sen zamiast kroplówki
Tak twierdzi prawie całe środowisko piłkarskie w Italii, które stanęło w obronie Cannavaro. Prezydent Lega Calcio Adriano Galliani powiedział: “Regulamin mówi jasno, że są środki zakazane i dozwolone. Cannavaro nie zrobił więc niczego przeciw obowiązującemu regulaminowi”.Trener Interu Roberto Mancini: “Film nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, bo byłbym hipokrytą mówiąc, że wcześniej nie widziałem podobnych scen”. Francesco Guidolin z Palermo: “To była normalna sytuacja, z jaką można się spotkać w szatniach piłkarskich”. Inni posunęli się znacznie dalej w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak i skrytykowali producentów oraz pomysłodawców programu. Zarzucili im manipulację, złe intencje, wystawienie na szwank dobrego imienia kapitana reprezentacji Włoch, który zawsze był wzorem sportowca.
Działacze Juventusu, gdzie obecnie występuje Cannavaro, uknuli teorię spiskową, jakoby komuś zależało na podgrzaniu niezdrowej atmosfery przed meczem sezonu Milan – Juventus. Zaistniało więc poważne niebezpieczeństwo, że istota problemu znów rozmyje się w dyskusjach o niczym i szukaniu winnych na przykład tego, kto wykradł Cannavaro jego prywatny film, skopiował go i odsprzedał telewizji.
Na szczęście znaleźli się też ludzie, którzy wszystkim naiwnym postarali się szeroko otworzyć oczy. Czeski trener Lecce – Zdenek Zeman pytał retorycznie: “Czy to normalne, że piłkarskie zaplecza zmieniają się w szpitale? Lekarstwa są dla chorych, a nie wydaje mi się, żeby piłkarze się do nich zaliczali, zwłaszcza na kilka godzin przed ważnym meczem”. Drugi, który ruszył pod prąd, to komentator telewizyjny opiniotwórczego programu Rai2 “Domenica Sportiva” nasz Zbigniew Boniek: “Dlaczego byłem nazywany >>Bello di notte<< (Piękność nocy)? Ponieważ na najwyższym poziomie nie potrafiłem grać co trzy dni. – mówił Zibi. – Po naprawdę dobrym meczu w moim wykonaniu, przychodziły dwa nieco słabsze. Była to reakcja zmęczonego organizmu, który w naturalny sposób musiał się zregenerować. Dziś mam 49 lat i na zdrowie nie narzekam. Nie przyjmuję tłumaczeń, że współcześni piłkarze mają większe obciążenia i grają więcej meczów. Nie, bo dziś kadry najlepszych klubów liczą do trzydziestu zawodników. Za moich czasów nie było nas w Juventusie nawet dwudziestu. Poza tym nie potrafię zrozumieć, dlaczego piłkarz, który jest zmęczony przyjmuje kroplówkę, a nie idzie spać?”
Autor: Tomasz Lipiński
Wyszukał: DeeJay
Źródło: Piłka Nożna (19/2005)