Lewy na pasach
Lewy na pasach
Czy będzie drugi po Zbigniewie Bońku Polak w Juventusie? Temat transferu Roberta Lewandowskiego zaistniał w czerwcu i teraz pojawił się znów, a my spróbujemy oddzielić prawdę od fałszu, prawdopodobne od nieprawdopodobnego.
Najprawdziwszą z prawd jest to, że Juventus potrzebuje napastnika i na gwałt go poszukuje. Jak na klub z taką renomą poszukuje nieprzyzwoicie długo, bo od zakończenia poprzedniego sezonu, i ciągle bezowocnie.
Selekcja negatywna
Latem listę życzeń otwierał Robin van Persie. Jednak misja wyglądająca już na starcie na niemożliwą do zrealizowania ze względu na potężniejsze możliwości finansowe konkurentów z Wysp rzeczywiście taką się okazała. Próg finansowy był również nie do przeskoczenia w przypadku takich gwiazd jak Edinson Cavani, Luis Suarez i Stevan Jovetic. Wtedy zrodził się pomysł z Fernando Llorente, który zdecydował się nie przedłużać obowiązującego do końca tego sezonu kontraktu z Athletic Bilbao. W tym temacie również szybko pojawiły się komplikacje. Baskowi wcale nie byto tak spieszno do Turynu i stanęło na tym, że do czerwca pozostanie tam, gdzie jest. Zdesperowani działacze z Juve chwycili się więc Dimitara Berbatowa. Wyciągnęli go z samolotu do Florencji (Bułgar był po słowie z Fiorentiną) i podstawili swój środek lokomocji. Jednak Berbatow wypiął się i na Starą Damę, wołał dalej grać i mieszkać na Wyspach. Drogą negatywnej selekcji ostał się tanio wypożyczony z Arsenału Londyn Nicklas Bendtner, z którego pożytek niewielki i który de facto nie rozwiązał problemu.
Włosi bardzo by chcieli, żeby kolejnym klubem Roberta Lewandowskiego był Juventus. Tylko czy Polak chce tego równie mocno?
Ile Juventus byłby w stanie zapłacić za nowego napastnika? Wydaje się, że górna granica to 25 milionów euro, czyli dokładnie tyle, ile pisało się o ofercie za Lewandowskiego. Mówi się, że jeśli Polak miałby związać się nową umową z Borussią Dortmund, to oczekiwał znacznej podwyżki – do 3,5 miliona euro. Bardzo mało prawdopodobne, że Juventus już na dzień dobry spełniłby jego oczekiwania. Z czasem, jeśliby strzelał gole i się sprawdził, owszem, ale nie od razu. Pensja w wysokości 3,5 miliona dałaby mu drugie miejsce w klubowej hierarchii: za niezagrożonym liderem Gianluigim Buffonem i razem z Andreą Pirlo. Po 3 miliony otrzymują Giorgio Chiellini, Claudio Marchisio i Vincenzo Iaquinta. Znakomita większość zawodników mieści się w przedziale między 1,3 a 2,7.
Conte w Warszawie
Czy Juventus interesuje się Lewandowskim? Jak najbardziej. Jednak i odpowiedź na to pytanie jest złożona. Po pierwsze, teraz najobszerniej o tym pisze Tuttosport . Niby dziennik świetnie zorientowany w kręgach Juventusu, lubujący się w transferowych newsach i im bliżej otwarcia okienka transferowego, tym gorliwiej cytujący różnej maści menedżerów. Jednak pod względem wiarygodności daleko w tyle za La Gazzetta dello Sport .
Z drugiej strony faktem jest, że Antonio Conte przyleciał do Warszawy i wybrał się na mecz otwarcia Euro 2012 Polska – Grecja tylko w jednym celu. Rzeczona La Gazzetta dello Sport na pierwszej stronie wydania z 8 czerwca umieściła zdjęcia 11 piłkarzy pod wspólnym tytułem “Euro Star”. Obok Pirlo, Van Persiego, Cristiano Ronaldo, Andresa Iniesty czy Zlatana Ibrahimovicia był Lewandowski, a po remisowej inauguracji informowała (również z pierwszej strony): “Conte na trybunach. Lewandowski od razu z golem “.
Nasz napastnik cały czas ma dobrą prasę we Włoszech. Nie jest kimś w rodzaju mister nobody, ale napastnikiem docenianym i szanowanym. Mecze w Lidze Mistrzów tylko umocniły jego pozycję. Poważnemu zainteresowaniu się nim Juventusu, który latem patrzył na Polaka z nieśmiałością, bojąc się konkurencji ze strony Manchesteru United i Bayernu Monachium, nikt się więc nic dziwi.
Poza ceną (mimo wszystko bardzo drogo jak na nację, która reprezentuje, tyle samo za Latynosa, Hiszpana czy Portugalczyka to co innego) pod każdym względem pasuje Juventusowi. Udowadnia w Borussii, że potrafi grać z presją i pod presją, że nie zawodzi w najtrudniejszych momentach z najtrudniejszymi rywalami. Jest kandydatem na gwiazdę, ale nie egoistą. Świetnie współpracuje z kolegami, zalicza asysty, pracuje w defensywie, jednym zdaniem – wpisuje się w juventusowe credo: że nikt nie jest ważniejszy niż drużyna. A jeszcze nie jest podatny na kontuzje, jest młody i rozwojowy, tym samym transakcja byłaby obarczona stosunkowo niewielkim ryzykiem: gdyby się nie zaaklimatyzował w Turynie, można by go sprzedać z niewielką stratą, ale gdyby wystrzelił, jego wartość rynkowa jeszcze by podskoczyła. Plusy zdecydowanie przeważają nad minusami.
Sześciu napastników
Jakich miałby dziś konkurentów? Liczba jest pokaźna, gorzej z jakością – w tym sensie, że żaden z sześciu obecnie zatrudnionych napastników nie gwarantuje 20 goli w sezonie.
Najwyższe notowania ma Mirko Vucinić. Czarnogórzec ma klasę, wyborną technikę i fantazję, ale nigdy nie był i nie będzie snajperem. To również raczej nie konkurent do miejsca w składzie dla Lewandowskiego. Mogliby się znakomicie uzupełniać. Do Juventusu trafił przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu za 15 milionów euro, podpisał kontrakt do 2015 roku. W obecnych rozgrywkach strzelił dwa gole w Serie A (plus jeden w Lidze Mistrzów).
Również bardziej w kategoriach partnera dla Lewego niż rywala należy widzieć Sebastiana Giovinco, zwanego we Włoszech Formica Atomica, czyli atomowa mrówka. Niziutki, ale z niesamowitym przyspieszeniem i dynamiką. Znajduje się na zaszczytnym trzecim miejscu – po Jordim Albie (Barcelona) i Marco Reusie (Borussia Dortmund) – listy najdrożej kupionych wychowanków. Juventus odzyskał go z Parmy za 11 milionów. Na razie odwdzięczył się pięcioma golami (plus dwa w LM).
14 – tyle goli w sumie strzelili dla Juventusu w Serie A jego napastnicy. Dorobek całej drużyny po 15 kolejkach to 32 bramki.
O Fabio Quagliarelli wypada napisać, że to najbardziej nieobliczalny napasniik Starej Damy. Potrafi zrobić coś z niczego, zdobyć bramkę w nieprawdopodobny sposób. Odważny na boisku i poza nim. Ma charakterer. Po meczu z Milanem na San Siro zmieniony parę minut po przerwie skrytykował trenera Angelo Alessio, ale sprytnie kurtką zasłonił usta, żeby nie dostarczyć materiału specjalistom czytającym z ruchu warg. Potencjał w nim drzemie ogromny, ale krnąbrność i pyskatość u nieznosząccgo sprzeciwu Conte plus własne poczucie niedocenienia mogą przeważyć za jego odejściem. Dwa lata temu wypożyczony, później kupiony za łączną kwotę 15 milionów. W tym sezonie poprzestał na sześciu golach (plus trzy w LM). Najskuteczniejszy.
Alessandro Matri, czyli jak na razie największy w zespole przegrany tego sezonu, najbardziej przypomina stylem gry Lewandowskiego. Silny, wysoki, dobrze grający głową i tyłem do bramki. Nic jest typem indywidualisty, ale napastnikiem grającym dla zespołu. Transfer z Cagliari do Juventusu otworzyła mu kontuzja Quagliarelli. Na początku wykorzystał ją na piątkę z plusem. Zmiana taktyki przez Conte i rosnąca konkurencja usunęły go w cień. Może trochę za spokojny i grzeczny, gdyby głośniej upominał się o swoje, grałby więcej. W styczniu prawdopodobnie odejdzie. Kupiony za 18 milionów. Teraz jeden gol.
Tylko pro forma wypada wspomnieć o Vincenzo Iaquincie. Odsunięty do turyńskiego Klubu Kokosa. Latem odrzucił każdą ofertę i uparł się, żeby zostać i w ostatnim roku obowiązującego kontraktu pobrać należne 3 miliony euro. Żaden inny klub nie dawał mu nawet połowy tej kwoty. Z kolei Nicklas Bendtner raczej szybko opuści Turyn.
W takim lub nieco okrojonym towarzystwie znalazłby się Lewandowski. Wobec nikogo nie powinien mieć kompleksów. Inna sprawa, czy pod względem sportowym wszedłby na inny poziom. Niby mówi się, że liga włoska to uniwersytet dla każdego napastnika. Juventus to renoma, wielka historia, liczni kibice, popularność, ale dziś to wcale nie lepsza drużyna niż Borussia. Gdyby mistrzowie Włoch i Niemiec wpadli na siebie w Lidze Mistrzów, szanse należałoby oceniać po równo. Być może decydujące dla wyniku byłoby, po której stronie zagrałby Lewandowski. Ale w tym sezonie może to być tylko Borussia.
Autor: Tomasz Lipiński
Źródło: Piłka Nożna (49/2012)Wyszukał: s00p3L