Mecz polityczny
30 lat temu został rozegrany mecz Lechia-Juventus. Na boisku wygrała drużyna włoska, ale prawdziwym triumfatorem Pucharu Zdobywców Pucharów okazała się zdelegalizowana Solidarność.
Lechia Gdańsk była w PRL klubem wyjątkowym pod tym względem, że jej kibice wielokrotnie angażowali się w działania o charakterze opozycyjnym. Jej fanami było wielu działaczy – zwłaszcza Ruchu Młodej Polski i Wolnych Związków Zawodowych. Mecze drużyny były wielokrotnie wykorzystywane do manifestacji poglądów politycznych. Już w 1971 r. w Poznaniu gdańszczanie – ściśle otoczeni przez uzbrojone oddziały milicyjne – skandowali: “Powtórzymy Grudzień! “. Przez całe lata 70. potyczki na boisku w Gdańsku kończyły się pochodami kibiców na starówkę. Na trasie znajdował się m.in. Komitet Wojewódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, gdzie otwarcie manifestowali oni swe poglądy.
Paradoksalnie, czas solidarnościowego karnawału był pod względem sportowym dużo mniej udany dla Lechii, która w sezonie 1981–82 spadła do drugiej ligi. Po wprowadzeniu stanu wojennego (z 12 na 13 grudnia 1981 r.) Gdańsk stał się miejscem wielu manifestacji i starć z Milicją Obywatelską. Czynny udział brali w nich również kibice Lechii. Był nim m.in. 20-letni Antoni Browarczyk, postrzelony śmiertelnie 17 grudnia podczas tłumienia demonstracji przez milicję i wojsko – to jedna z najmłodszych ofiar stanu wojennego.
Niespodziewany triumf
22 czerwca 1983 r. w finale piłkarskiego Pucharu Polski Lechia Gdańsk pokonała Piasta Gliwice (2:1). Sukces gdańskiego klubu był ogromną sensacją. Był to zresztą pierwszy i mimo późniejszego awansu do ekstraklasy jak dotychczas jedyny w historii tego klubu pucharowy triumf. Po drodze udało się pokonać takie marki, jak Widzew Łódź i Śląsk Wrocław, rywalizujące sezon wcześniej do ostatniej kolejki o tytuł mistrza Polski.
Triumf w Pucharze Polski otwierał gdańszczanom drogę do gry w europejskich rozgrywkach, a konkretnie w Pucharze Zdobywców Pucharów. (Dziś zdobywca Pucharu Polski, o ile oczywiście przebrnie eliminacje, gra w Lidze Europy). Lechia wylosowała jednego z najsilniejszych możliwych rywali – Juventus. Ten utytułowany zespół – wielokrotny mistrz Włoch – był wówczas jednym z najlepszych klubów na kontynencie. W 1977 r. sięgnął po rozgrywany wtedy Puchar UEFA, a w sezonie 1982/83 był finalistą Pucharu Mistrzów, w którym uległ Hamburgowi SV. Był wręcz naszpikowany gwiazdami. W swoim składzie miał pięciu mistrzów świata z 1982 r.: Antonio Cabriniego, Claudio Gentilego, Gaetano Scireę, Marco Tardelliego i Stefano Tacconiego. Ponadto graczami Starej Damy (jak Juventus jest nazywany) byli dwaj świetni stranieri – Michael Platini i Zbigniew Boniek.
Oczywiste było, że klub z Gdańska w dwumeczu nie miał praktycznie żadnych szans. Mecz na Stadio Comunale w Turynie nie przyniósł niespodzianki. Wynik 7:0 dla Juventusu oznaczał, że Boniek, Platini i Gentile mogli przyjechać do Polski właściwie na wycieczkę.
Wynik jednak nie popsuł nastrojów ani piłkarzy, ani kibiców Lechii. Ci pierwsi nie dość, że zagrali (o czym zdawałoby się, że mogą jedynie pomarzyć) z gwiazdami światowej piłki, to mogli również wziąć udział (mimo przeszkód stawianych przez tzw. opiekuna delegacji) w mszy świętej oraz audiencji u Jana Pawła II. Kibice wyjazd do Włoch potraktowali bardziej praktycznie – aż 40 z nich nie wróciło do Polski, prosząc o azyl polityczny.
Akcja kompromitacja
Chociaż formalnie 22 lipca 1983 r. stan wojenny został zniesiony, atmosfera w Trójmieście, podobnie jak w całym kraju, nie była najlepsza. Po rozbudzonej nadziei nastał czas smutku, marazmu. Kolejne manifestacje, obchody rocznicowe (np. w sierpniu 1983 r.) nie odbywały się już w Gdańsku na taką skalę jak przed rokiem. Jak stwierdzał gdański KW PZPR: “Ton i treść wypowiedzi wskazują, że działalność podziemia politycznego nie stanowi już atrakcji, że podziemie systematycznie traci swoja bazę polityczną – przede wszystkim wśród klasy robotniczej “. Na nastroje negatywnie oddziaływała też śmierć, w niewyjaśnionych okolicznościach, jednego z działaczy trójmiejskiej opozycji Jana Samsonowicza w czerwcu 1983 r.
Podobny wpływ miała mieć tzw. rozmowa braci, czyli nagrana potajemnie we wrześniu 1982 r. przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w Arłamowie, podczas internowania tam Lecha Wałęsy, jego dysputa z bratem Stanisławem – obaj świętowali (przy alkoholu) urodziny przewodniczącego Solidarności. Taśmy zostały poddane obróbce w Biurze Studiów MSW, elitarnej jednostce MSW utworzonej w stanie wojennym do zwalczania “S”. Od listopada 1982 r. esbecy kolportowali spreparowany stenogram rozmowy, stopniowo rozszerzając krąg jego odbiorców. 27 września 1983 r. władze PRL zdecydowały się na emisję w Polskim Radiu i Telewizji Polskiej opartej na obrobionych materiałach audycji “Pieniądze”.
Jak informował gdański KW PZPR: “W środowiskach robotniczych rozmowy i komentarze są zdominowane treścią tej audycji i jej publikacji w prasie. Zdecydowana większość wypowiadających się podkreśla, że jest to ostateczna kompromitacja Wałęsy “.
Okrzyki i usterki
Mimo wysokiej porażki rewanżowy mecz Lechii z Juventusem (28 września 1983 r.) był w Gdańsku wielkim wydarzeniem. Na trybunach przy ul. Traugutta kibice nie tylko siedzieli i stali, zapełnili także okoliczne drzewa i balustrady.
Wśród ponad 30 tys. widzów znalazł się również przewodniczący zdelegalizowanej przez władze PRL w październiku 1982 r. Solidarności – Lech Wałęsa. Został wprowadzony na mecz dzięki udanej akcji byłych działaczy gdańskiego RMP, m.in. braci Arkadiusza, Sławomira i Mirosława Rybickich oraz Andrzeja Kowalczysa. Paradoksalnie, najtrudniejsze okazało się przekonanie przewodniczącego Solidarności, przeciwnemu temu pomysłowi. O przygotowywanej manifestacji z udziałem Wałęsy poinformowane zostały amerykańskie stacje telewizyjne NBC i CBS, o co zadbał inny działacz opozycji – Piotr Adamowicz.
Od pierwszego gwizdka zaangażowani w “sprawę Wałęsy” kibice Lechii podjęli próby wzniesienia na stadionie solidarnościowych okrzyków. Udało się jednak dopiero w przerwie meczu oraz na początku drugiej połowy. Cały stadion skandował wówczas: “Solidarność, Solidarność ” i “Lechu, Lechu “. Okrzyki trwały ponad 15 minut i doprowadziły do opóźnienia transmisji telewizyjnej z meczu. Widzom TVP zaserwowano plansze z napisem “Przepraszamy za usterki”…
Mimo to manifestacja poparcia dla podziemnego związku i jego przewodniczącego odbiła się (za pośrednictwem mediów zachodnich) szerokim echem w całej Polsce.
Tajniacy na meczu
Udała się ona mimo działań prowadzonych w związku z meczem przez milicję i bezpiekę. Dla zabezpieczenia meczu do Gdańska ściągnięto posiłki z Rejonowych Urzędów Spraw Wewnętrznych w Tczewie, Starogardzie Gdańskim, Pruszczu Gdańskim, Kartuzach, Kościerzynie, Wejherowie oraz z Komendy Miejskiej w Sopocie. W sumie oznaczało to, że na spotkaniu Lechia-Juventus było dodatkowych 1512 widzów, a także 2 wozy BRDM (opancerzony transporter rozpoznawczy), 9 wozów BTR-60 (radziecki transporter opancerzony), 10 armatek wodnych i 5 więźniarek.
Ponadto – jak wynika z założeń akcji – milicjantom pomagać mieli funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei, Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej, wojsko oraz “aktyw pracowniczy PKP”. Jednym z podstawowych zadań tych służb było zabezpieczenie dworca PKP i “niedopuszczenie do zakłóceń porządku publicznego oraz dewastacji mienia” na trasie od Smętowa Granicznego do Wejherowa. Z kolei na samych trybunach oraz koronie stadionu Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych umiejscowi tzw. pluton specjalny, czyli 200-osobową grupę funkcjonariuszy odpowiedzialną za obserwację zachowań kibiców, ich dokumentowanie oraz ustalanie sprawców zakłóceń porządku publicznego. Rejestracji nieprawidłowych zachowań, działający w tym dniu na potrzeby WUSW, gdański ośrodek Telewizji Polskiej. Pluton specjalny i telewizja wsparte zostały siecią punktów obserwacyjno-meldunkowych.
Ponadto meczowi przyglądali się także – jak moglibyśmy ich nazwać – stadionowi tajniacy. “Z wydziałów WUSW i M[iejskiego]USW w Gdańsku oraz RUSW w Gdyni powołać 200 osobową grupę funkcjonariuszy operacyjnych. Wyznaczeni funkcjonariusze występują bez broni, po cywilnemu, w ubiorach dostosowanych do aktualnych warunków atmosferycznych. Delegowani funkcjonariusze zostaną podzieleni na grupy i wyznaczeni do pełnienia służb operacyjnych w sektorach przewidzianych w planie zabezpieczenia służbą mundurową ” – pisano w planie zabezpieczenia spotkania.
Niezależnie od tych nadzwyczajnych zabezpieczeń organizator meczu (klub Lechia Gdańsk) zapewnił 850-osobową grupę porządkowych na stadionie i w jego okolicach.
Pokojowa manifestacja
Na boisku Lechia walczyła dzielnie. Zwycięską bramkę strzelił polski zawodnik, ale grający w barwach drużyny włoskiej – Zbigniew Boniek. Dzięki jego golowi strzelonemu w 83. minucie Stara Dama wygrała 3:2. Nie wynik był jednak tym razem najważniejszy.
Zarówno w trakcie meczu, jak i po nim na trybunach panował spokój, nie doszło do żadnych zamieszek. Właściwa Solidarności pokojowa manifestacja przeszła do historii, w odróżnieniu od sportowego wyniku dwumeczu. (2:10). Nie była to oczywiście ostatnia antykomunistyczna manifestacja gdańskich kibiców. Fani biało-zielonych do 1990 r. regularnie i aktywnie na trybunach stadionu i ulicach Gdańska wyrażali swoje poparcie dla “drużyny Wałęsy”, czyli Solidarności.
Źródło : Polityka nr 39/2013Autorzy : Grzegorz Majchrzak, Karol Nawrocki
Autorzy są pracownikami Biura Edukacji Publicznej IPN, współautorami tomiku “Nieczysta gra. Tajne służby a piłka nożna”. Karol Nawrocki jest też współautorem, wraz z Mariuszem Kordkiem, publikacji “Lechia-Juventus. Więcej niż mecz”.