Okrasa
Okrasa
Zaczął trzema asystami, poprawił hat trickiem i wszystko w zaledwie pięć kolejek ligi włoskiej. Nic dziwnego, że Milos Krasić z Juventusu to największe, choć nie jedyne, objawienie lig europejskich w tym sezonie.
Jeszcze zanim wybiegł po raz pierwszy na boisko w biało-czarnych barwach, już zaskarbił sobie sympatię i szacunek kibiców.
Serbski Nedved
W sierpniu przed pierwszym treningiem w Juventusie poleciał do Belgradu pozałatwiać sprawy papierkowe pozwalające na podjęcie pracy we Włoszech. Któryś z urzędników coś zaniedbał, dopełnienie formalności się przedłużało w efekcie czego Krasić spóźnił się na rejsowy samolot, na który klub zarezerwował bilety. Następny odlatywał dopiero nazajutrz, co oznaczałoby wprawdzie usprawiedliwioną, ale jednak absencje na pierwszych zajęciach. Serb, wiele się nie namyślając, wynajął prywatny samolot, zapłacił 10 tysięcy euro za transport i dotarł na czas. Od nikogo nie domagał sie zwrotu kosztów. Wszyscy na każdym kroku podkreślali, że to wzór profesjonalisty. Kto mógłby się zachować podobnie? Tylko Pavel Nedved.
Każdego innego nowicjusza, tym bardziej przybywającego do Serie A tylko z ligi rosyjskiej, porównanie do jednego z najlepszych cudzoziemców w całej historii ligi włoskiej, musiałby speszyć, ale nie Krasicia. Po pierwszych obiecujących i kolejnych bardzo dobrych występach w Juventusie stwierdził, że to zaszczyt dla niego i że ze wszystkich sił postara się zbliżyć do poziomu Nedveda.
Jednak włoska prasa bez zwracania uwagi na akceptację czy protesty Serba już odtrąbiła wszem i wobec narodziny nowego Nedveda. Ktoś przytomny zadał pytanie, czy gdyby Krasić miał krótkie, ciemne włosy, to też takie porównanie byłoby oczywiste. Inni odpowiadali chórem, że nie o sam wygląd przecież chodzi. Połączyło ich znacznie więcej.
Obaj grają na skrzydle i są maniakami pracy. Nedved przyznawał się, że trenował nawet w Boże Narodzenie. Kiedy 20 września Krasiciowi urodziła się córka Mila, poleciał do Belgradu, ucałował żonę i dziecko i szybko powrócił do Turynu, byle tylko zdążyć na trening. Lubi ciężko pracować i kocha biegać. Ma niespożyte siły, podczas meczu wykonuje ogromną liczbę rajdów, zakończonych albo dośrodkowaniami, albo strzałami. Jak Nedved pcha cały czas do przodu swoją drużynę. Obaj maja silną osobowość i charaktery zwycięzców. Prawdziwi wojownicy.
Przeznaczony Juventusowi
“Krasić nie ma takiej siły jak Nedved nie strzela tak mocno, ale jest szybszy i prawdopodobnie obdarzony lepszym dryblingiem” – pisała o różnicach między piłkarzami “La Gazzetta dello Sport”, która za hat tricka w meczu z Cagliari wystawiła Serbowi notę 8 (w skali od 0 do 10) i także wcześniej wybierała go już na najlepszego zawodnika turyńskiej drużyny. Czechowi przez 13 lat gry w Serie A ani razu nie udało się zdobyć w jednym spotkaniu trzech goli (sześć razy strzelał po dwa gole), co Serb osiągnął już w piątym występie i w związku z tym pozostał mu tylko dwa trafienia do pobicia osiągnięcia wielkiego poprzednika, który pierwszy sezon gry w Juve zakończył z czterobramkowym dorobkiem.
Nedved to nie jedyna wielkość, obok której został postawiony. Rok temu do Interu Mediolan za 15 milionów euro przyszedł Wesley Sneijder, który odmienił, a nawet w znacznym stopniu zrewolucjonizował grę Nerazzurrich i poprowadził ich na najwyższy z europejskich szczytów. Juventus identyczną kwotę przeznaczył na Krasicia, który prawie cała seniorską karierę (aż sześć lat) spędził w CKSA Moskwa. I w Turynie oczywiście liczą na podobny efekt.
Bardzo chciał grać w Juve. Dla Starej Damy odrzucił co najmniej dwie atrakcyjniejsze finansowo propozycje. Galatasaray Stambuł gotowe było płacić cztery miliony euro rocznie (teraz zarabia 2,5), a Manchester City też nie liczył się z pieniędzmi. Z kolei kiedy w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów jego CSKA zmierzyło się w Moskwie z Interem, blondwłosy skrzydłowy spodobał się jego działaczom, którzy robili wstępne rozeznanie w sprawie transferu. Działali za wolno. Zresztą czy ktoś urodzony tego samego dnia – 1 listopada (z tym że 87 lat później) co został powołany do życia Juventus, mógłby trafić do innego włoskiego klubu? Oczywiście, że nie, to było przeznaczenie.
Autor: Tomasz Lipiński
Źródło: Piłka Nożna (40/2010)
Wyszukał i przepisał: DeeJay