Player Focus: Arturo Vidal
Tu, tam, Arturo Vidal był wszędzie. La Gazzetta dello Sport napisała nawet, że nie jest piłkarzem, ale iluzjonistą. Logika dziennikarzy gazety o różowym papierze była prosta: w meczu przeciwko Lazio z poniedziałkowego wieczora (oryg. tekst ukazał się 18 kwietnia – przyp. red.) pomocnik Juventusu sprawiał wrażenie będącego w dwóch miejscach na raz. Komentatorzy z loży prasowej na Stadio Olimpico żartowali, że widzą podwójnie. Jakim systemem gra Juventus, 3-5-1-1, czy może 3-5-2-1? Wygląda, jakby mieli jednego piłkarza więcej. Jednak za wszechobecnością Vidala nie kryły się żadne magiczne sztuczki.
Arturo Vidal jest w tym sezonie Serie A trzeci pod względem odbiorów (134) i 13. wg łącznej liczby asyst i bramek (14)
To zawodnik, który – bardziej niż ktokolwiek inny w Juve – uosabia filozofię “gryzienia trawy” wprowadzoną przez Antonio Conte. O ile się nie mylę, pierwszy raz od czasów Pavla Nedveda (przyznaję, to inny rodzaj piłkarza) Juve ma kogoś, kto jest w stanie pokryć tak wiele przestrzeni, nie dając nic do powiedzenia rywalom wbiegającym w nią. Rzut oka na heatmap Vidala z tego sezonu Serie A pokazuje zasięg jego terytorium. Jest jak burza. Nie ma gdzie się ukryć. Nie ma ucieczki spod jego szponów. Pole aktywności kształtem przypominać może też Australię, z Vidalem jako diabłem tasmańskim w trakcie wizyty na kontynencie. Istna trąba powietrzna energii i hiperaktywności. Jedna akcja z drugiej połowy poniedziałkowego meczu z Lazio szczególnie dobrze oddaje styl gry Chilijczyka. Bezpańska piłka pojawia się tuż przed polem karnym Juventusu. Vidal wykonuje wślizg, by ją przejąć, następnie wstaje i rusza do przodu, przed oddaniem piłki kiwając trzech piłkarzy Lazio. Każdy normalny człowiek poddałby się, czując pieczenie spowodowane tworzeniem się kwasu mlekowego w mięśniach. Nie Vidal. On po prostu zacisnął zęby i grał dalej. Nic dziwnego, że w Chile nazywają go El Guerrero lub The Warrior .
Ten duch walki, grinta , jak mówią we Włoszech, sprawia, że Vidal to wzór piłkarza Juventusu. Conte może w nim ujrzeć samego siebie, ale – z całym szacunkiem – umiejętności Chilijczyka są wyższe, niż jego trenera. Pomyślmy na chwilę, co najlepiej definiuje ten zespół. Etyka pracy, pressing, nieprzejednanie – wszystkie te cechy uosabia Vidal. Bardziej niż, powiedzmy, Andrea Pirlo (chodzi o symbolikę, nie znaczenie dla drużyny). Pirlo jest piłkarzem absolutnie fundamentalnym dla Juventusu i był wymieniany jako główny element przewagi Starej Damy nad resztą Serie A w zeszłym sezonie. Jednak bez Vidala i Claudio Marchisio obok, nie byłby on w stanie grać aż tak dobrze. Rolą Pirlo jest wyciąganie najlepszego z obu partnerów – gra Juventusu bazuje na wybieganych pomocnikach. Mechanizm działa więc w dwie strony. Cała trójka jest zależna od siebie nawzajem. Dla mnie jednak to Vidal najlepiej reprezentuje Juventus Conte – walka o każdą piłkę, odbieranie jej przeciwnikowi, kierowanie grą, dominacja i waleczność.
Heatmap – miejsca kontaktu Vidala z Piłką
Tylko Matteo Darmian, środkowy obrońca Torino, wykonuje średnio w tym sezonie tyle odbiorów w meczu, co Vidal (5,2/mecz). Jedynie pomocnik Napoli Valon Behrami (145) i jego odpowiednik z Genoi, Juraj “Czołg” Kucka (135) dorównują mu w łącznej liczbie skutecznych wślizgów (134) w tym sezonie Serie A. Ogromny wkład w ofensywę jest tym, co czyni Vidala lepszym od reszty. 25-latek podąża za grą i zawsze wbiega w pole karne przeciwnika, by asystować kolegom lub samemu strzelać bramki. Jego drugi gol z ostatniego meczu z Lazio jest świetnym przykładem. Aktualnie Chilijski pomocnik ma na koncie siedem asyst – więcej, niż jakikolwiek inny gracz Juventusu w tym sezonie Serie A. 12 strzelonych bramek we wszystkich rozgrywkach daje mu drugie miejsce w klasyfikacji strzelców. We Włoszech nikt z ponad 10 punktami w klasyfikacji kanadyjskiej nie zbliżył się nawet do liczby odbiorów, wślizgów i przechwytów (170), jaką wykonał Vidal. To pomocnik absolutny. Wystarczy popatrzeć na 19 bramek, jakie piłkarz strzelił dla Juventusu w ciągu ostatnich 18 miesięcy, by zdać sobie sprawę, jak ważny to gracz. Sześć bramek otworzyło wynik, gdy na tablicy widniał rezultat 0:0. Osiem wpadło, gdy Juventus prowadził 1:0 i chciał skończyć mecz. Jeden gol padł, gdy Stara Dama przegrywała 2:1 w Superpucharze Włoch. Bramka doprowadziła do dogrywki, którą Juventus wygrał. Jeszcze inna padła na Stamford Bridge we wrześniu – gol pomocnika pomógł odrobić dwubramkową stratę i ostatecznie zremisować 2:2 z Chelsea, aktualnym zdobywcą Ligi Mistrzów.
W związku z powyższym, nie można się dziwić, dlaczego Real Madryt, Manchester City, Paris Saint Germain czy Bayern Monachium wyrażają zainteresowanie piłkarzem. Jest kilka argumentów za sprzedażą. Warty 30-35 milionów euro, da spory zarobek, zważywszy na kwotę, jaką w niego zainwestowano – 10 mln euro. Juve ma w składzie zastępców: Paul Pogba wydaje się gotów, a Andrea Poli najprawdopodobniej dołączy do zespołu latem. Pieniądze, które zarobi Juventus – razem ze środkami ze sprzedaży Alessandro Matriego i Fabio Quagliarelli – mogą zostać użyte do kupienia “top playera” – odpowiednika Sergio Aguero i Robina van Persie, którzy wyślizgnęli się w ostatnich latach. To byłoby spore ryzyko, którego – zgodnie z tym, co mówią przedstawiciele Juventusu – klub nie chce ponieść. Dyrektor generalny Beppe Marotta podkreśla: “Nie jesteśmy sprzedawcami “, oczekuje się też przedłużenia umowy Vidala, aktualnie obowiązującej do 2016 r. Odpowiedź Conte na spekulacje była następująca: “Jeżeli chcemy budować dobry zespół, musimy zachować jego najlepsze elementy. Ciężko będzie, jeżeli zostanę pozbawiony niektórych moich zawodników “.
Każdy jednak ma swoją cenę, co fani Juventusu bardzo dobrze wiedzą. W 2001 roku byli świadkami sprzedaży Zinedine Zidane’a do Realu Madryt za rekordową wówczas kwotę 75 milionów euro, a następnie przeznaczenia tych pieniędzy na Gigiego Buffona i Liliana Thurama z Parmy oraz Pavla Nedveda z Lazio. Jeśli Juve ma zamiar powtórzyć ten schemat, to niech tak będzie. Vidal to oczywiście nie Zidane, ale jest twórcą historii klubu, integralną częścią drużyny, która była niepokonana w Serie A w poprzednim sezonie i która zapewne w tym roku obroni tytuł. Sprzedaż Króla Artura byłaby wielką stratą, bardzo opłakiwaną przez jego poddanych z Juventus Stadium. I choć chce się krzyknąć “niech żyje król!”, przez kilka najbliższych miesięcy kibicom pozostaje tylko nasłuchiwać wiadomości z dworu.
Autor: James Horncastle Tłumaczenie : alina
Źródło: www.whoscored.com