Podróż do świata Diego
Niejeden kibic piłki nożnej podziwia jego umiejętności piłkarskie. Wielu obserwuje jego poczynania w świecie futbolu, jego postępy, przebieg jego kariery zawodowej. Miliony fanów Juventusu nie posiadało się z radości, kiedy unosił koszulkę ich ukochanego klubu podczas oficjalnej prezentacji po sfinalizowanej przeprowadzce z Bremy do Turynu. Dzisiaj, choć dopiero u progu nowego sezonu w Serie A, okrzyknięty został objawieniem tegorocznego letniego mercato. Wielcy przedstawiciele świata futbolu twierdzą, że jest mieszanką bohaterów pokroju Maradony, Platini, Zico, Zidane czy Baggio. Zdolny do tego, by zrobić z przeciwnikiem na boisku, co tylko mu się podoba, rewelacyjny w pojedynkach jeden na jeden, jednocześnie wciąż mający jedynie 24 i pół roku. Jaki jednak tak naprawdę jest Diego Ribas da Cunha, również poza boiskiem? Zapraszamy na wędrówkę do świata Brazylijczyka, zbudowanego na pasji do piłki nożnej, na miłości do rodziny oraz na radości odnajdowanej w codzienności życia.
Dzieciństwo
Diego Ribas da Cunha przyszedł na świat 28 lutego 1985 roku o godzinie 8:45 w szpitalu w Ribeirao Preto, w Brazylii. Od małego biegał z piłką przy nodze. Jak na dziecko, pojął w mig zasady tego sportu. Kiedy miał 6 lat, jego ojciec Djair zabrał go do lokalnego klubu sportowego, Comercial FC w Ribeirao Preto. Jego pierwszym trenerem był Pedro Cardelli, który, jak sam mówi, nauczył Diego prawdziwych podstaw futbolu. W wieku 11 lat dostał się do drużyny młodzieżowej Santos, co było wielkim krokiem naprzód młodego da Cunhi. “Początku były trudne, zwłaszcza kiedy wróciłem do domu” – przyznaje sam piłkarz. “Z pomocą trenera Eduardo Jennera udało mi się jednak nieco ustabilizować“. Wkrótce stał się profesjonalnym piłkarzem. Kiedy miał 16 lat, został przesunięty do pierwszej drużyny, a rok później razem z Robinho, grającym dzisiaj w koszulce Manchesteru City, zdobył mistrzostwo ligi brazylijskiej. Za zarobione pieniądze kupił sobie pierwsze auto: piękne Audi. W kolejnym roku podniósł ku niebu pierwszy puchar Coppa America. Kolejne lata to już podróż przez Porto, Werder Brema, aż po Juventus.
Hobby i motory
Diego nie ukrywa, że bardzo lubi w wolnych chwilach grać na PlayStation. “Gram reprezentacją Brazylii, tylko że oczywiście wystawiam siebie w podstawowym składzie” – śmieje się piłkarz Juve. Poza tym jest wielkim fanem motocykli, zwłaszcza marki Harley Davidson. Najbardziej śmiercionośne jednak stały się jego rajdy nie na szosie, a na boisku. Do Vinovo przyjechał swoim Astonem Martinem, tym samym, którym później pojawił się w Chiusa Pesio. Uwielbia włoską kuchnię, zwłaszcza pizzę i spaghetti, ale od czasu do czasu nie pogardzi też wycieczką na Big Maca z frytkami. Ubiera się swobodnie, nie przepada na co dzień za eleganckimi strojami. Preferuje włoską modę.
Rodzina
Największy wpływ na Diego ma bez wątpienia jego ojciec, Djair. To on śledził najbardziej uważnie karierę piłkarską syna krok po kroku, od samych początków, aż po przeprowadzkę do Italii. Korzenie Djaira Silverio da Cunhi sięgają Italii, stąd też sam Diego nie miał zbytnich problemów ze zdobyciem włoskiego paszportu. Siostry piłkarza, podobnie jak ojciec, noszą imiona na literę “D”: Daiane i Djenane. Mama ma na imię Cecilia.
Miłość i codzienność
Od dobrych kilku lat Diego jest związany z Bruną Lericią Araujo. Są ze sobą, odkąd piłkarz był nastolatkiem. Powszechne dyskusje na ten temat nie odbiegają jednak zbytnio od normy. Ze swoją drugą połową został sfotografowany między innymi na wyspie Capri i na Sardynii. Po przeprowadzce do Włoch kupił dom na wzgórzu w miejscowości Moncalieri, mieszczącej się w piemonckiej prowincji Turyn, zamieszkiwanej przez ponad 50 tysięcy mieszkańców. To stąd dojeżdża na treningi do Vinovo. Na co dzień nie wyróżnia się zbytnio spośród innych mieszkańców, jeśli nie brać pod uwagę rzeczy oczywistej: sławy. Lubi robić zakupy w Decathlonie, zachowuje się jednak jak każdy inny klient. Mimo młodego wieku nie oszalał na punkcie swojej sławy. Zawsze jest dostępny dla kibiców i nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Przygoda w Niemczech z pewnością mu w tym pomogła.
Dialog
Diego wbrew pozorom nietrudno znaleźć. Sam daje możliwość swobodnego zadawania pytań pod swoim adresem za pośrednictwem strony internetowej (www.diego10.com.br). Wystarczy parę kliknięć, to wszystko. Jak nietrudno się domyślić, po tym, jak piłkarz przeniósł się do Juventusu, jest zasypywany najrozmaitszymi pytaniami. “Dlaczego Dunga nigdy nie powołał Cię do kadry? Świetnie radzisz sobie w Juve, mam nadzieję, że niebawem zagrasz też dla drużyny Selecao” – pisze dziewczyna imieniem Tamara. Inna, o imieniu Amanda Rosa, pisze: “Uwielbiam Twoją chęć do gry, pasję i siłę. Zawsze będziesz dla mnie najlepszą “dziesiątką”“. Patricia Ferreira, kibicująca Interowi, przyznaje z kolei: “Zakochałam się w Twojej grze jeszcze za czasów Twoich występów w FC Porto. Jestem szczęśliwa, że dzisiaj grasz dla Juve, ale byłabym jeszcze szczęśliwsza, gdybyś grał dla Interu Jose Mourinho“.
Zwycięstwa
Jak do tej pory, drużyna, która miała Diego w składzie, odnosiła sukcesy. Było tak z Santos (mistrzostwo ligi), FC Porto (Puchar Interkontynentalny, mistrzostwo ligi, Superpuchar), Werderem Brema (Puchar Niemiec, puchar ligi) oraz z ekipą Brazylii (Coppa America). Teraz nadszedł czas, by zaczął wygrywać we Włoszech. Pierwsze dwa mecze Serie A w jego wykonaniu pokazały, że jest w stanie wiele wnieść do tutejszego futbolu i do poczynań Juventusu: asysta przy bramce Iaquinty w pierwszym meczu z Chievo oraz dwie fenomenalne akcje, zakończone bramkami, w ważnym i trudnym meczu z Romą, sprawiły, że kibice Juve coraz bardziej go doceniają, a przeciwnicy coraz bardziej obawiają. Po zdobyciu bramki w Rzymie natychmiast podbiegł do kibiców Starej Damy zgromadzonych na łuku. Bez wątpienia jest już jednym z nich. Z drugiej strony, w zdumiewającym świecie Diego jest też miejsce dla nich wszystkich.
Autor: Tuttosport
Źródło: www.tuttosport.com
Przetłumaczył: mnowo