Powrót Legendy

„Podróż, ma tylko jedną zasadę. Nigdy nie wracaj taki sam, jaki byłeś. Wróć inny.” Tymi słowami 20 czerwca 2019 roku, Gigi przypomniał o sobie kibicom Juventusu. Kiedy pisałem „Pożegnanie po Turyńsku”, wspomniałem, „Gigi, prego, torni a casa”. Nie spodziewałem się, że posłucha. Teraz już oficjalnie wiemy. Wiemy to od 4 lipca. Powrócił! Jednak nie w garniturze, tak jak wszyscy myśleli. Nie po to by siedzieć za biurkiem. Powrócił, jak sam mówi, do domu, a powroty są niezwykłe. Wrócił by rozegrać jeszcze jeden, ten ostatni sezon w swojej karierze, by w końcu na dobre zawiesić buty na kołku.

Jak informowała Gazzetta dello Sport, to pomysł samego Andrei Agnellego. Kiedy prezydent klubu dowiedział się, że #UN1CO nie przedłużył kontraktu z PSG, a Barcelona jest zainteresowana jego sprowadzeniem, wziął do ręki telefon i interweniował: „Jeśli masz iść do Hiszpanii i być drugim bramkarzem, wróć do nas”. Gigi poczuł się zaszczycony i po chwili namysłu zgodził się na powrót.
Ci bardziej złośliwi twierdzą, że zdecydował się na powrót tylko ze względu na możliwy do pobicia rekord występów w Serie A, należący obecnie do legendy Milanu, Paolo Maldiniego.

Jeszcze inni obawiali się, że 41-letni Włoch odbierze miejsce między słupkami Wojtkowi Szczęsnemu, przy okazji kradnąc mu numer i opaskę kapitańska Chielliniemu. Nic takiego jednak nie będzie miało miejsca. Szatnia Juventusu sama poradziła sobie z tą sytuacją, zanim ktokolwiek zdążył zaprotestować. Rzeczywiście Wojtek był gotów oddać numer na trykocie, a Giorgio zaoferował kapitański atrybut, jednak Gigi odmówił w najlepszy z możliwych sposobów. „Przyszedłem do Juventusu by dawać, nie odbierać”, mówił prezentując swoją nową bluzę bramkarską z numerem 77 (znanym z czasów gry w Parmie).

Tym gestem pokazał, że w pełni akceptuje swoją rolę w drużynie i jest pogodzony z tym, że mecze Juventusu będzie oglądać z ławki rezerwowych, czekając na swoją szansę.

Transfer ten, jakkolwiek nie byłby sentymentalny, pozostawia po sobie jedną rysę. Wiemy już, że pozycja Wojciecha Szczęsnego jest niepodważalna, Carlo Pinsoglio już dawno pogodzony jest z rolą trzeciego bramkarza, jednak jest jeszcze Mattia Perin. Młody Włoch, który miał walczyć z Wojtkiem o miejsce w pierwszej jedenastce. Kiedy przychodził do Juve rok temu z Genoi, wszyscy byli pewni, że szykuje się zaciekła walka, którą wygra Włoch, ot chociażby przez potrzebę kontynuowania tradycji, szybki rozwój umiejętności i poziom, którego Szczęsny nie będzie umiał przeskoczyć. Jak się skończyło, wiemy wszyscy.

Czy jednak to dobry ruch, by po zaledwie jednym sezonie, pozbywać się całkiem dobrego bramkarza i zastępować go 41-letnim weteranem? Może jednak to Perin wywierał nacisk by występować między słupkami więcej niż nasz rodak? Może były to niespełnione obietnice zarządu, a może Mattię po prostu przerósł poziom Juventusu i to Wojtek pokazał wszystkim, że warto na niego stawiać? Osobiście uważam, że obecna sytuacja to kumulacja wszystkich tych czynników i liczę na to, że nie był to nieprzemyślany kaprys Agnellego i zwykła chęć pobicia rekordu Maldiniego przez naszego SuperMana, do którego brakuje zaledwie 8 występów.

Pomimo mojej całej sympatii do Buffona, czuję się jednak przez niego oszukany, w dodatku dwa razy. Pierwszy, kiedy razem z tysiącami fanów, ze łzami w oczach, żegnałem go na Allianz Stadium, kiedy kończył karierę, by półtora miesiąca poźniej dowiedzieć się, że postanowił zagrać kolejny sezon i spróbować wygrać Ligę Mistrzów, jednak nie w barwach Juve lecz PSG. Był to swego rodzaju bolesny policzek. Teraz czuję się oszukany, gdyż wraca do domu, czego bardzo sobie życzyłem, jednak w roli, której się nie spodziewałem. Zamiast dyrektora, dostałem piłkarskiego weterana, co oznacza nie mniej, nie więcej to, że za rok Juventus po raz kolejny będzie musiał skupić się na poszukiwaniach il portiere numero due. Mattia Perin natomiast jest bardzo bliski dołączenia do SL Benfica, na zasadzie rocznego wypożyczenia, z obowiązkiem wykupu za 15 mln euro.

Akceptuje fakt, że Perin oczekuje częstszych występów, dzięki którym mógłby znaleźć się w kadrze Italii na Euro 2020, szkoda mi jednak, że sprawy musiały się potoczyć w ten sposób. Obawiam się również, że za rok, na rynku nie znajdzie się nikt pokroju Storariego czy Manningera, a Pinsoglio na drugiego bramkarza mi nie pasuje i on sam chyba jest tego świadomy. Czas pokaże, czy moje obawy były uzasadnione.

Pomimo tych wszystkich rozterek, niedopowiedzeń, analiz i krytycznego spojrzenia na sytuację, cieszę się, że Legenda powróciła do domu, by ponownie stać się integralną częścią biało-czarnej rodziny. Liczę, że powrót Gigiego mimo wszystko przyniesie więcej dobrego niż złego, że wniesie spokój i doświadczenie do szatni Juve, którego mogło zabraknąć po odejściu Andrei Barzagliego oraz że pokieruje szatnią, razem z zawsze głodnym zwycięstw, Cristiano, ku kolejnym pucharom.
Rywal nie śpi, a przecież czas na 9. z rzędu Scudetto i upragniony Puchar Ligi Mistrzów.

Fino Alla Fine!

Autor: Filip Kotowicz
CalcioJuve

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Prywatna Grupa kibiców Juventusu - dołącz!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
0
Jesteśmy ciekawi Twojej opinii, zostaw proszę komentarz!x