#FINOALLAFINE

Pożegnanie z Padoinem

Jak podkreślają dziennikarze Cronache di Spogliatoio, Simone Padoin to jeden z najbardziej skromnych piłkarzy, jacy kiedykolwiek przewinęli się przez włoskie szatnie. Docenia to, co było mu dane osiągnąć w barwach Juventusu, z którym zapisał się na kartach piłkarskiej historii i w którym może nie był zawsze postacią pierwszoplanową, często okazywał się jednak niezastąpiony. Wywiadu udzielił niedługo po dość nieoczekiwanym zakończeniu zawodowej kariery, które ogłosił 2 października.

Na początku października powstała nietypowa sytuacja. Ascoli było zmuszone rozwiązać ze mną kontrakt, a ja się na to zgodziłem. Od jakiegoś czasu rosło we mnie pragnienie, by spróbować czegoś nowego. Chciałem zostać trenerem drużyn młodzieżowych. Znam się dobrze, wiem że mogę mieć dobry wpływ na dzieciaki. Musimy zdawać sobie sprawę z jednej rzeczy – nie jesteśmy wieczni. Już od trzech lat miałem w głowie plan na swoją przyszłość. Zarówno w Cagliari, jak i w Ascoli zatrzymywałem się często, by podglądać treningi Primavery. Na razie wróciłem do Bergamo, do domu mojego i mojej rodziny. Moja żona otworzyła tam siłownię, a ja robię szkolenie by móc jej pomagać“.

W trakcie kariery Simone Padoin miał okazję dzielić szatnię z dwoma zawodnikami, którzy obecnie brylują jako trenerzy Serie A. Pierwszym z nich jest Simone Inzaghi.

Poznałem Simone w Bergamo, gdy był już u schyłku kariery piłkarskiej. Wiele osób polecało mi, bym zaczął od trenowania młodzieży – on był jednym z pierwszych, którzy mi to powiedzieli. Taka zresztą była jego ścieżka kariery. Gdy trenował drużynę Allievi (chłopcy w wieku 14-16 lat – przyp. red.) Lazio pojechaliśmy razem na wakacje na Ibizę. Przez tydzień zawracał mi głowę pytaniami o Juventus i Antonio Conte, który mnie wówczas trenował. Kocha piłkę miłością szaloną i obsesyjną, już jako piłkarz znał na pamięć wszystkich zawodników z Lega Pro. Jest niesamowicie sympatyczny i wszyscy go uwielbiają, często mówi w wesoły sposób o bardzo poważnych sprawach i nigdy nie wiesz, czy żartuje, czy mówi poważnie“.

Padoin dzielił szatnię również z aktualnym trenerem Juventusu, Andreą Pirlo. Razem przeżyli niektóre z najbardziej niezapomnianych biało-czarnych wieczorów poprzedniego dziesięciolecie. Oczywiście jest zbyt wcześnie, by oceniać pracę Pirlo jako trenera, ale Simone doskonale zna go jako człowieka.

Pod względem charakteru jest na pewno mniej żywiołowy niż Inzaghi. Jest bardziej wycofany i zamknięty w sobie, ale jego miłość do piłki nie jest wcale mniejsza. Jest niesamowicie inteligentny i skromny, mimo swojej kariery. Skoro zaakceptował tę propozycję, to znaczy że czuje się gotowy do tej roli. A także, że klub uważa, że tak jest“.

Popularny Pado pożegnał się z Juventusem listem, będącym jednym z najbardziej wyrazistych świadectw pokory w historii sportu. Cronache di Spogliatoio cytuje jego fragment: “Wasze komplementy sprawiają, że jest mi wstyd, ponieważ nie uważam bym na nie zasługiwał. Jestem wam za nie dozgonnie wdzięczny. Dziękuję kibicom, którzy doceniali mnie mimo moich przeciętnych, jak na Juventus, umiejętności“. Jak dziś dawny pomocnik Starej Damy odnosi się do tych słów?

To słowa, które przyszły mi z łatwością, prosto z serca. Gdy opuściłem Turyn wiele osób pisało do mnie, na Instagramie pojawiła się petycja, by mnie pożegnać. Powtarzam – to było wyjątkowe doświadczenie. Czułem się uprzywilejowany, bo miałem mniej umiejętności w stosunku do innych piłkarzy i musiałem udowadniać swoją wartość nie tylko w każdym meczu, ale codziennie. Juve zabrało mi i dało mi bardzo wiele, to była okazja, jaka zdarza się raz w życiu“.

Nie dziwią słowa Massimiliano Allegriego, który o Padoinie w Juventusie mówił w ten sposób: “Pozdrawiam przykładnego piłkarza, który nie dawał z siebie wszystkiego, dawał więcej“.

Był moment, który szczególnie zapadł w pamięć Padoinowi. Juventus był na tournée w Chinach, a Cristiano Ronaldo podbijał właśnie świat z Realem. Gdy tylko Bianconeri wyszli z samolotu, azjatyccy kibice zaczęli śpiewać znaną z turyńskiego stadionu przyśpiewkę: “Kogo obchodzi jakiś Ronaldo, my mamy Padoina“. “Byłem zaskoczony. Dotarło do mnie ile miłości do piłki mają w sobie ludzie w takich miejscach“.

Ówczesna szatnia pełna była ciekawych osobowości: “Vidal był totalnym szaleńcem. O nim mam najlepsze anegdoty. Kiedy wyjeżdżaliśmy na zgrupowania, mieliśmy ochroniarzy, którzy nas kontrolowali. Nie mogliśmy opuszczać hotelu, a on zawsze znajdował sposób, żeby wykiwać ochroniarza i pójść w tango. Pewnego razu schował się w szafie, stamtąd przedostał się na klatkę schodową i tak uciekł“.

Vidal, podobnie zresztą jak Allegri, uwielbia konie. “W Chile ma własną stajnię z wyścigowymi końmi. Na zgrupowaniach o godzinie 20 spotykaliśmy się na kolacji. Vidal siadał przy stole, odpalał telefon i oglądał wyścigi, w których brały udział jego konie. A my gromadziliśmy się wokół niego, by razem z nim śledzić zawody. Często wygrywał“.

Padoin wspomina też sytuację, gdy Vidal oberwał od Storariego… suszonymi owocami. “Marco dostawał piany, ilekroć przegrał meczyk w trakcie treningu. Kiedy wracał do szatni, wybuchał złością. Nasz ówczesny ekspert od żywienia zostawił nam bidony, wypełnione drobno posiekanymi suszonymi owocami w wodzie, dla lepszego nawodnienie. Marco, w pełnej furii, wziął jeden z nich i rzucił przez całą szatnię. Pech chciał, że po przeciwnej stronie stał Arturo, który skończył z wszystkimi ciuchami mokrymi i upapranymi suszonymi owocami“.

To Antonio Conte zapragnął Padoina w Turynie. Juventus z nim w składzie zaczął znów wygrywać. “Pierwsze scudetto było niewiarygodne. Zadecydowały o nim słowa, które powiedział nam, gdy do końca rozgrywek pozostawały cztery spotkania. Kazał nam wierzyć w mistrzostwo, bo Milan ma kłopoty. Jego wpływ na poziomie motywacyjnym był wręcz przerażający“.

Conte to trener, który ze swojego temperamentu uczynił swoją mocną stronę: “Zdarzało się, że jeśli po pierwszej połowie nie był zadowolony z wyniku po szatni latało dosłownie wszystko“. I nie odpuszczał nigdy ani na centymetr: “Byliśmy na tournée w Miami i dostaliśmy od niego wolny wieczór. Następnego dnia mieliśmy wracać do Włoch, więc wyszliśmy na miasto i wróciliśmy naprawdę późno. Myśleliśmy, że to będzie spokojny trening. Tymczasem rano nas wykończył, nie miał ani krzty litości. Będę to powtarzał zawsze: zanim nie spotkałem Conte haratałem w gałę, dopiero po spotkaniu z nim zacząłem grać w piłkę. Zmienił mnie na poziomie myślenia, zacząłem przewidywać decyzje i każdy ruch nabrał określonego sensu. To nie był instynkt, także ruchy bez piłki miały dawać przewagę kolegom z zespołu“.

Podobnie, według Padoina, było z rozwojem takich piłkarzy jak Bonucci, Chiellini czy Marchisio. “Zaskoczył nas za to Pogba. Jego pierwszy trening w Juventusie był niezapomniany. Miał 19 lat, przybywał z innego świata. Spojrzeliśmy na niego i zapytaliśmy siebie “Ale kto to jest?”, nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego. Fenomen. Lubi przeglądać się w lustrze, czasami trzeba go sprowadzić do pionu, ale w wielu meczach Ligi Mistrzów ciągnął cały zespół ganiając od jednego pola karnego do drugiego“.

Antonio Conte w 2014 roku zdecydował się odejść. “To był szok. Pamiętam, że byliśmy na zgrupowaniu i nie było nas wielu ze względu na mistrzostwa świata. Nikt tego nie oczekiwał. Nadszedł czas Allegriego i od razu dało się zauważyć jego olbrzymi spokój. Był bardzo inteligentny i rozwinął pomysły Conte dodając do nich powolutku swoje własne. Zaczęliśmy też zmieniać ustawienie na boisku, rzecz wcześniej niebywała“.

Ten wybór opłacił się, biorąc pod uwagę, że Juventusowi od razu udało się awansować do finału Ligi Mistrzów, w którym zmierzył się z Barceloną. “Allegri dawał dużo spokoju wszystkim piłkarzom. Gdy krok po kroku awansowaliśmy, rosła w nas świadomość, że jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy“. Jak Padoin wspomina sam mecz? “Nie robiliśmy nigdy treningów bezpośrednio przed meczem, ale wtedy musieliśmy. Było przepięknie, oddychało się wyjątkową atmosferą. W trakcie meczu z dwóch metrów mogłem obserwować umiejętności Neymara, Messiego… Przyspieszali z piłką w taki sposób, że mówiłem sobie, iż są z innej galaktyki. Także Iniesta wywarł na mnie olbrzymie wrażenie“.

Wielu fenomenalnych piłkarzy przewinęło się w tych latach przez szatnię Juve. Począwszy od Carlosa Teveza, którego zakup przemodelował ofensywę Starej Damy: “Wywierał na przeciwnikach presję w każdej akcji i zmuszał ich do błędów. Ułatwiał zadanie pozostałym zawodnikom i to niemało. Był w stanie opanować każdą piłkę, która do niego trafiała i chociaż nie był zbyt wysoki, nie padał w starciach z obrońcami“. To była osobowość także poza boiskiem: “Na treningi przyjeżdżał w klapkach, nawet w grudniu. Nie zakładał nawet skarpetek. On, Caceres, Osvaldo i Bendtner byli największymi ekscentrykami, także jeśli chodzi o sposób ubierania się“.

Kolejnym młodzieńcem, który zrobił wrażenie na Padoinie był Kingsley Coman. “Nie znałem go w ogóle, pojawił się na zgrupowaniu i był trzy razy lepszy od nas. Robił szalone rzeczy, teraz poprawił bardzo swoją grę przed bramką. Także wcześniej dzięki swoim rajdom docierał pod bramkę, ale często niewiele z tego wynikało. Teraz jest inaczej“.

W kolejnych latach w Juventusie pojawiali się nowi napastnicy, tacy jak Mario Madżukić czy Alvaro Morata. “Mario niewiele się odzywał, ale był bardzo sympatyczny. Kiedy już otworzył usta, masakrował cię, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Prowokował innych, by dawali z siebie wszystko, uwielbiał poświęcać się na boisku dla drużyny. Alvaro z kolei jest chłopakiem, którego twoi teściowie chcieliby mieć za zięcia. Przez kilka lat byliśmy sąsiadami, nasze ogrody graniczyły ze sobą. Zawsze interesuje się twoimi problemami, jest pierwszy do pomocy chłopakom z Primavery, jest bardzo troskliwy“.

Latem 2016 roku przygoda Padoina z Juventusem zakończyła się. Jako miejsce kontynuowania kariery wybrał Cagliari. Znalazł tam wspaniały zespół i projekt w fazie rozwoju. “Dla piłkarza Cagliari i Sardynia to okazja by pożyć. Mieszkałem tam z rodziną i nawet zimą chodziliśmy na spacery nad morzem. Zostawiłem tam serce“. Miejsce w sercu Simone ma również miejsce, gdzie wszystko się zaczęło, czyli Bergamo. To była drużyna odległa od obecnego zespołu, który co było wówczas nie do pomyślenia, podbija Europę. “Już wtedy, gdy Percassi przejmował Atalantę ze mną w składzie dawały o sobie znać jego umiejętności organizacyjne. W Bergamo jest uwielbiany, dał pracę wielu osobom. Po tym, co zrobił z klubem, Atalanta stała się instytucją. Nie wierzyłem, że Papu (Alejandro Gómez – przyp. red) jest w stanie wzbić się na taki poziom. Wiadomo było, że jest dobry, ale jego rozwój w ostatnich trzech latach jest dosłownie niewiarygodny. Został liderem, który walczy razem z drużyną. W Catanii był bardziej skupiony na ofensywie. Żyjąc w Bergamo łatwo zauważyć entuzjazm, jakim cieszy się drużyna, nie neguję tego, że od dwóch lat jest to zespół, którego grę ogląda mi się najprzyjemniej“.

Jak wspomnieliśmy na początku, Padoin planuje zostać trenerem młodzieży. Czy pamięta jakiś talent spośród swoich rówieśników, który nigdy się nie rozwinął? “Grał ze mną w Primaverze – Domenico Fumarolo, jego kariera nigdy nie nabrała rozpędu“. W poprzednim sezonie w Ascoli grał z innym młodzieżowcem, którego nie może się nachwalić: “Nie żartuję, Gianluca Scamacca (dziś w CFC Genoa – przyp. red.) to młody Ibra. W trakcie ćwiczeń siłowych, kiedy dawał z siebie wszystko, był dwa razy lepszy od nas. Przypomina mi Zlatana, który także jest potworny pod względem siły fizycznej. Folletti, odpowiedzialny w sztabie Allegriego za przygotowanie fizyczne opowiadał mi kiedyś, że nigdy nie widział nikogo porównywalnego do Zlatana w Milanie. Prowokował go i gdy dawał z siebie 100% osiągał absurdalne wyniki“.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Putout
3 lat temu

Lubiłem go. Bardzo solidny, równy zawodnik. Uniwersalny gość, który był w stanie zagrać wszędzie i zawsze dawał z siebie wszystko.

Maly
3 lat temu

wyjaśniło się dlaczego sprzedaliśmy Comana - nie pasował do drużyny bo był 3 razy lepszy od innych

3 lat temu

Są artyści, są wirtuozi, ale i są rzemieślnicy. I rzemieślnicy są równie potrzebni jak artyści i wirtuozi. Nic, żadna dziedzina gospodarki, kultury czy wreszcie żadna grupa społeczna nie funkcjonowałaby prawidłowo bez rzemieślników. A dobry rzemieślnik jest na wagę złota. I taki był Simone. Robił swoje najlepiej jak potrafił, nie gwiazdorzył, znał swoje miejsce w szeregu, ale nie zrzucał roboty na innych, zawsze się starał, zawsze był dostępny. I taką postawą, całkowicie zasłużenie, zdobył sobie szacunek i uznanie myślę chyba każdego kibica Juve. A i jego bramkę też chyba każdy dobrze pamięta. Wspomina się go zawsze z uśmiechem sympatii, wydaje się być dobrym i rozsądnym człowiekiem. Dzięki, Simone!