Siedem grzechów Cristiano Giuntolego

Cristiano Giuntoli Continassa
fot. @ juventusfc / twitter.com

Kiedy 7 lipca 2023 roku Cristiano Giuntoli został zaprezentowany jako nowy dyrektor Juventusu, wielu sympatyków Starej Damy oczekiwało wreszcie stabilności i profesjonalizmu od osoby, która „zna się na tej robocie”. Minął niecały rok od wprowadzenia nowych rządów, a obecnie kadra Juventusu wygląda gorzej niż w poprzednim sezonie, a obserwując jak pracuje wspomniany Giuntoli mam coraz więcej obaw niż nadziei. Od początku swojej kadencji w Turynie Cristiano zdążył już popełnić kilka grzeszków.

Negocjacje w sprawie potencjalnej wymiany Vlahović – Lukaku

W poprzednim oknie transferowym telenowela w sprawie potencjalnej wymiany napastników pomiędzy londyńską Chelsea a Juventusem trwała kilka tygodni. Giuntoli i Juventus nie byli przekonani do pozostawienia drogiego w utrzymaniu i nieskutecznego Dusana Vlahovicia i chcieli sprowadzić w swoje szeregi Romelu Lukaku, który był już ograny na boiskach włoskiej Serie A, w barwach Interu. Prowadzenie negocjacji z Juventusem rozsierdziło serca kibiców Nerazzurrich i Lukaku otrzymał od nich czerwoną kartkę. Z kolei Chelsea nie była przekonana do sprowadzenia w swoje szeregi Serba, tym bardziej, że Juventus żądał wysokiej kwoty dopłaty do karty Romelu Lukaku. Negocjacje i przeciąganie liny trwało, a w głowach obu napastników najpewniej pojawiały się myśli „nie jestem potrzebny”. Ostatecznie do wymiany nie doszło, Serb rozgrywa dobry sezon, ale tylko on jeden wie co sądzić o tej sytuacji. Wiedząc, że Juventus w osobach wierchuszki go nie kocha, może zechcieć uciec kiedy Stara Dama nie będzie na to gotowa.

Tiago Djalo i utarcie nosa Giuseppe Marottcie

W styczniu Cristiano Giuntoli ruszył po podpis utalentowanego francuskiego obrońcy – Tiago Djalo. Szkopuł w tym, że Tiago pauzował od kilku miesięcy ze względu na rehabilitację po zerwanych więzadłach. Paulo Fonseca, były trener defensora, wypowiadał się o swoim podopiecznym w samych superlatywach, wskazując, że Tiago świetnie pracuje na treningach, z odpowiednim obciążeniem i pozostaje kwestią czasu kiedy wróci na murawę. Spodziewano się, że zrobi to szybciej niż później. Natomiast jest już końcówka kwietnia, 33 kolejki rozegrane, a Djalo jak nie powąchał murawy tak dalej nie ma na to perspektyw. Co gorsza, z obozu Juventusu dochodzą głosy, że Portugalczyk po prostu jest zbyt słaby żeby grać.

Co zatem kierowało Giuntolim przy tym transferze? Wygląda na to, że przede wszystkim chęć utarcia nosa Giuseppe Marottcie, który chciał za darmo sprowadzić latem Djalo do Interu. Póki co, pieniądze wydane na defensora są wyrzucone w błoto, bo nie ma ani kasy ani zawodnika.

Argentyński Vidal z drugiej ligi angielskiej

W ostatniej chwili tuż przed zakończeniem zimowego okienka transferowego Juventus był zmuszony do sprowadzenia dodatkowego zawodnika celem zwiększenia jakości środka pola. Giuntoli rzutem na taśmę sięgnął po Carlosa Alcaraza z Southampton, które obecnie występuje na zapleczu Premier League. Zgodnie z oczekiwaniami, Carlos powinien być dobrze wyszkolony technicznie, wnosić odpowiednią jakość, aczkolwiek mieć problemy z rygorem taktycznym. Sprawdziła się tylko jedna rzecz z trzech, ta ostatnia.

Cristiano Giuntoli wywalił około 5 mln euro za piłkarza, który nie tylko nie ma nazwiska, ale również nie prezentuje odpowiedniego poziomu do gry w Serie A. Kaluzula wykupu oscylująca w wysokości 49,5 mln euro również jest zaporowa za zawodnika o takiej jakości. Być może zarząd Juventusu pokusi się o kolejną ofertę wypożyczenia pomocnika podczas letniego okna transferowego, bo jego transfer póki co należy określić jako co najmniej enigmatyczny.

Przespane okienko

Od początku sezonu, po tym jak wyautował się Paul Pogba do spółki z Nicolo Fagiolim, mówiono o konieczności wzmocnienia środka pola. W miarę upływu sezonu formę zaczęli gubić Fabio Miretti i Manuel Locatelli. Gołym okiem było widać brak odpowiedniego „łącznika” pomiędzy linią pomocy a napadem. Głosy domagające się wzmocnień w środku narastały. Giuntoli jakby był głuchy na te prośby. Dyrektor sportowy Juventusu siedział zimą jak niedźwiedź w swojej gawrze i przebudził się pod sam koniec okienka, gdzie już nikt nie chciał odpuścić swojego podopiecznego. Nikt z Serie A, dopiero znalazł się chętny w Anglii, gdzie koniecznością było sypnięcie groszem. Była szansa na Pereyrę z Udinese, była szansa na Bonaventurę z Fiorentiny. Każdy z nich byłby dobrym uzupełnieniem składu, nawet jeśli tylko na krótko. Natomiast Juventus został z Alcarazem, który nie wnosi niczego specjalnego, za to jest drogi.

Nowy dyrektor, nowe rządy

Jakby nie patrzeć, każdy z dyrektorów ma prawo wprowadzać swoje ustalenia w kwestii budowy drużyny, klubu czy kontraktów piłkarzy. Jednakże do tej pory, dyrektorzy sportowi Juventusu wzbraniali się przed wpisywaniem w kontraktach zawodników klauzul wykupu. Tymczasem nowy-obecny dyrektor Juventusu, Giuntoli stwierdził, cytując mądrość z memów „hold my beer” i wpisał w kontrakt najlepszego obrońcy Starej Damy, Bremera, klauzulę wykupu. Z perspektywy rynku być może nie jest to kwota szalenie niska, ale powinna być wyższa. Wszak podawane 60-70 milionów za kartę Brazylijczyka nie jest zaporowa dla angielskich klubów czy innych europejskich potentatów. Czy powinniśmy spodziewać się klauzul dla innych gwiazd Bianconerich? Najprawdopodobniej tak, co raczej utrudni budowanie składu na lata.

A Giuntoli dalej śpi

Plotki transferowe i prowadzone rozmowy nakazują wyciągnąć wnioski, że Cristiano Giuntoli skupia się na sprowadzeniu skrzydłowego celem zmiany formacji. W końcu dzisiaj Juventus nie dysponuje choćby połową prawoskrzydłowego, bo ani Chiesa ani Yildiz nie grają po tej stronie, natomiast próba sprawdzenia tam Cambiaso spełzła na niczym. O kwestii Weaha nie ma nawet sensu zaczynać dyskusji.

Zatem dyrektor Bianconerich miał za zadanie sprowadzić prawoskrzydłowego. Temat Domenico Berardiego nie wypalił, bo prowadzone tygodniami negocjacje nie znalazły efektu końcowego w postaci transferu. Temat Jadona Sancho jak szybko wypłynął tak szybko ucichł. Niedawno głośno było o negocjacjach z otoczeniem Felipe Andersona – skrzydłowego Lazio. Brazylijczyk sprawdzony na włoskich boiskach, z doskonałym zdrowiem, a pod względem choćby skutecznych dryblingów lepszy niż Federico Chiesa. Idealne uzupełnienie składu przed grą na trzech frontach. Lecz Cristiano Giuntoli dalej spał i przegapił odpowiedni moment na parafowanie umowy. Być może chodziło o kwestie finansowe, a być może rozminęło się to z wizją budowy drużyny w nadchodzącym sezonie, w którym może już nie być Allegriego, o czym krąży coraz więcej plotek. Natomiast otoczenie piłkarza podało informację, że brak kontaktu od ponad 7 dni z Juventusem poskutkował rezygnacją Andersona z chęci gry w barwach Starej Damy, przez co podpisał umowę z brazylijskim Palmeiras. Wniosek nasuwa się jeden.

Supermarket Juventus

Zdaję sobie sprawę, że to tylko plotki transferowe, ale zgodnie z doniesieniami celem sprowadzenia Teuna Koopmeinersa, Juventus miałby rozpatrywać potencjalną sprzedaż młodych i perspektywicznych piłkarzy w osobach Matiasa Soulé oraz Deana Huijsena. Logiczne jest, że nie ma możliwości sprowadzenia wszystkich niezbędnych piłkarzy celem budowy zespołu, ale poświęcanie tych nazwisk jest nie tylko niepotrzebne, ale i głupie. Zarówno Soulé jak i Huijsen to kandydaci do podstawowej jedenastki w niedalekiej przyszłości i pożegnanie ich byłoby błędem. I oczywiście powinniśmy zdać sobie sprawę, że każdy klient wchodzący do supermarketu o nazwie „Juventus” prędzej skieruje się do tych produktów, zamiast brać te z wyprzedaży, których Stara Dama już nie chce.

Wydaje się jednak, że turyński gigant powinien zrobić wszystko, aby zostawić tych dwóch młokosów oraz przede wszystkim Kenana Yildiza. Są lepsi, również młodzi kandydaci na sprzedaż. Lepsi z punktu widzenia kibica, jak Samuel Iling-Junior czy Nicolussi-Caviglia. Albo wciąż jeszcze młody Timothy Weah, tylko na niego trudno będzie nabrać potencjalnego kupca.

Quo Vadis, Giuntoli’s Juve?

Dokąd zmierza Juve pod batutą Giuntolego i jaka jest jego wizja budowy zespołu? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Aktualnie nie zrobił żadnego wielkiego wrażenia swoimi decyzjami, raczej zasiał więcej wątpliwości czy jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Obserwując poczynania klubu z ostatnich tygodni oraz dochodzące głosy z Półwyspu Apenińskiego, jestem coraz bliższy stwierdzeniu, że rozstanie z Allegrim jest nieuchronne i dopiero zakontraktowanie nowego szkoleniowca pozwoli na zaplanowanie nowej strategii. Bo w bajki o Koopmeinersie, Calafiorim czy Gudmundssonie uwierzę jak zobaczę ich w klubie.

Dziś jest więcej pytań jak odpowiedzi i niestety nie jestem optymistą. Rządy Giuntolego w Napoli nie wprowadziły klubu na piedestał, tylko stanowiły przystanek do „lepszego jutra” dla wielu zawodników, którzy chętnie odchodzili. Czy to przez wygaśnięcie kontraktu, czy przez sprzedaż, czy wykupienie klauzuli. Osobę Aurelio De Laurentiisa celowo tutaj pomijam. Możemy sobie dywagować, czy wspomniane kwoty wykupu to coś strasznego, ale wystarczy wyobrazić sobie taki zapis w nowym kontrakcie Kenana Yildiza. Zapis rzędu 50 milionów euro.

A Wy, Szanowni Czytelnicy, jak to widzicie? Sekcja komentarzy jest Wasza!

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
28F
28F
13 dni temu

Niech ktoś powie autorowi tych wypocin i domysłów (bo inaczej tego nazwać nie można), że Giuntoli operuje na budżecie 0 euro i jeżeli ktoś ma odrobinę rozeznania w sytuacji Juventusu, to wie, że pierwszym okienkiem z budżetem będzie najbliższe lato.

Lukzaj_92
13 dni temu

Wstrzymałbym się od jakiejkolwiek oceny o rok. Zważywszy na to w jakim okresie przyszedł Giuntoli, musieliśmy liczyć każdy grosz, dlatego nasze okna transferowe wyglądały mizernie - do tego dołóżmy brak gry w LM. Uznali - i według mnie słusznie, że ten skład jest w stanie powalczyć w tym roku tylko na jednym froncie by dostać się do ligi mistrzów.

Skoro już trzeba liczyć kasę to wiadomym było też że nie pożegnamy Maxa bo na to też nas zwyczajnie nie było stać.

Aktualnie wszystko zmierza ku temu, że wracamy do ligi mistrzów - pomijam w jakim stylu. Do tego dostajemy się do mistrzostw świat 2025, za co zgarniemy 50 milionów. Zatem wydaje się że finansowo odbijamy się od dna.
Dajmy mu teraz możliwość uporządkowania składu na najbliższy rok razem z nowym trenerem (trzymam kciuki). Dopiero po kolejnej kampanii wróćmy do oceny jego pracy.

Kaprysman
13 dni temu

Uspokujta dupy, bo więcej zaprzeczeń w tym tekście niż niby win, a od przyszłego sezonu trza oceniać dyrektora co zrobi przez lato.Marotta też zaczynał z Del Nerim, tylko Giuntoli ma gorzej, bo pracuje z allegrim.Pamiętajcie, że Giuntoli zarzeka się na fanatyka Juventusu, wiec po obecnych doświadczeniach zrobi wszystko żeby ten cudowny klub wynieść na piedestał.

Ostatnio edytowany 13 dni temu by Kaprysman