#FINOALLAFINE

Słów kilka o Kaio Jorge

Oswojeni ze świadomością, że Juventus w tym oknie transferowym nie będzie szalał na rynku transferowym, czekamy na ogłoszenie transferu Locatellego. Nieoczekiwanie jednak posiłki nadejdą z Brazylii, skąd zawita do nas Kaio Jorge, wielka niewiadoma. Postaram się więc pomóc zrozumieć wszystkim, czym ten nastolatek na tyle zaimponował działaczom w Turynie, że ci chcą mieć go już teraz w pierwszym składzie.

Ilekroć słyszymy o młodych piłkarzach z Brazylii, którzy wchodzą na piłkarski rynek Europy, zawsze z tyłu głowy jest pytanie, czy ową Europę podbije co najmniej jak Ronaldinho czy Neymar. W przypadku Kaio Jorge ciężko powiedzieć jak będzie. Z racji wykonywanego zawodu i siedzenia do późnych godzin nocnych przed komputerem, męczę czasem ligi amerykańskie i powiem szczerze, że za oceanem lepsze liczby w swojej lidze notuje choćby Kacper Przybyłko w MLS, a oglądając spotkania Santosu ciężko byłoby liczyć na komentatora, że ten wyrwie mnie z ataku snu, bo akurat Jorge przeprowadził jakąś groźną akcję. Ale spokojnie, nie jest tak źle. Ale po kolei.

Kaio Jorge zapisał się do słynnej akademii Santosu w wieku 10 lat. Do zespołu U-20 został awansowany w wieku 15 lat, a rok później był już w kadrze Sanotosu osiągając ten wyczyn jako szósty najmłodszy zawodnik w historii tego klubu. Ma w sobie piłkarskie geny po ojcu, który grał dla Chavas i Vasco da Gamy na pozycji napastnika. Ciekawym elementem edukacji jego piłkarskiego rzemiosła jest gra dla Nautico, drużyny… futsalowej, gdzie podniósł na jeszcze wyższy poziom swoje techniczne umiejętności. W Brazylii zrobiło się o nim głośno po raz pierwszy w wieku 15 lat, kiedy na najbardziej prestiżowym młodzieżowym turnieju Copa Sao Paolo zdobył bramkę jako najmłodszy zawodnik w historii tych rozgrywek. Pobił tym samym rekord swojego idola z dzieciństwa, Neymara.

Jak na środkowego napastnika liczby naprawdę są słabe. Od 2018 roku wystąpił w pierwszym zespole Santosu w 60 spotkaniach, zdobywając 8 goli i 3 asysty. W reprezentacji Brazylii debiutu U-20 się jeszcze nie doczekał, za to w U-17 zadebiutował dość późno, będąc już 8 miesięcy po szesnastych urodzinach, ale bilans ma już tam lepszy – 10 występów i 6 bramek. Niemniej w 2019 roku został mistrzem świata właśnie U-17 w Brazylii, w finale zdobywając bramkę i zgarniając indywidualnie nagrodę brązowego buta.

Dla porównania, w 2016 roku do Interu dołączył Gabriel Barbosa. Liczby? 93 mecze i 39 bramek, gdzie Barbosa nie zawsze grał jako typowa dziewiątka, bo występował też jako lewo i prawoskrzydłowy. Kwota odstępnego niemal 30 milionów euro, przy rzekomych trzech, które Santos ma otrzymać za Jorge. Ale to nie pełen obraz tej sytuacji. Obraz liczbowy jest suchy i niepełny. Kaio w Santosie ewoluował i nie zawsze był dziewiątką. Wychowywany był na pozycji dziesiątki, potem grał jako fałszywa dziewiątka, a od niedawna dopiero występuję na obecnej pozycji, wobec czego możemy mówić o piłkarzu nader wszechstronnym.

Ale spokojnie, nie samymi liczbami żyje piłkarz (choć napastnik już chyba tak…). Oglądając Kaio ma się wrażenie, że to piłkarz który wygrał wiele już w swojej karierze i ma 25, a nie 19 lat. To nie jest typ brazylijskiego nastolatka, którym interesuje się kilka wielkich klubów Europy, a ten za wszelką cenę chce pokazać, że to zainteresowanie nie jest przypadkowe i buja się po boisku koniecznie z piłką przy nodze, by wozić obrońców, co publiczność kocha. Spokojny, opanowany, chłodny. Podejmuje dobre decyzje, nie holuje irytująco piłki tylko zagrywa ją do kolegi, który ma bliżej lub jest na lepszej pozycji. Zdaje się, że drybluje kiedy musi, żeby na przykład wyjść spod pressingu albo po przejęciu piłki. I to też nie ten typ, którego minięcie jednego obrońcy unosi. Kiedy to zrobi, od razu podaje. Ale co mnie osobiście imponuje, to jego zdolność do ciężkiej pracy na całej długości boiska. Częściej można go zobaczyć operującego w środku boiska, gdzie schodzi wgłąb boiska, żeby pomóc kolegom w rozegraniu, i stąd też jego liczby są skromne. On nie stoi w polu karnym czekając na piłkę, ale wychodzi po nią. Potrafi też pobiec jeszcze dalej i w pogoni za piłką znaleźć się pod własnym polem. Ta dojrzałość i zdolność pracy dla dobra zespołu w jego wieku jest bardzo budująca i gdybym miał opisać go jednym słowem, tak bym go opisał – dojrzały.

Myślę, że dojrzałość i chęć pracy jest właśnie tym co zadecydowało, że Allegri chce mieć go w pierwszym zespole zgodnie z doniesieniami choćby Romeo Agrestiego. Pokora, ciężka praca, ułożona przede wszystkim głowa, a potem stopa i poczucie kolektywu. Przykład? Do sieci trafiły nagrania, jak podczas lockdownu Kaio Jorge nie obijał się i ciężko pracował przez ten cały czas w swoim domu nad siłą i sylwetką. Może charakterystyką poruszania się po boisku bliżej mu do Dybali niż Ronaldo czy Moraty, ale jestem przekonany, że w Juve się w pełni ukształtuje na piłkarza przez wielkie P. Jeszcze kwestia jak radzi sobie z presją i jak poradzi sobie z nią trafiając do Turynu, klubu, gdzie wymagania są wysokie pod każdym względem i gra się o wszystko. Tak więc zdaje się, że tradycja zaciągu młodych, piekielnie zdolnych piłkarzy ofensywnych od Ronaldinho po Viniciusa ma kontynuację w Kaio Jorge i sam osobiście jestem podekscytowany jego (mam nadzieję) dołączeniem do Turynu. Miała Barcelona, miał Real, teraz my mamy swoją brazylijską gwiazdkę której zazdrości nam już wiele klubów Europy. O Kaio Jorge pisały już największe dzienniki w Europie jak The Sun, FourFourTwo czy France Football. Poruszył już fora Barcelony, Realu, Chelsea czy Arsenalu. Tymczasem jest już jednym z nas. 

Witamy, wierzymy i powodzenia Kaio!

Autor: Grzegorz Zuber

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Nicram
2 lat temu

Przyszedł kosztem Ronaldo. I dobrze, oby odpalił

nedved
2 lat temu

walić statystyki, jaka technika użytkowa, zdałoby się trochę polotu, Sandro już znacznie mniej nas raczy finezją niż w 1 sezonie

Samael
2 lat temu

Młody, zdolny brazylijczyk - to zawsze temat złożony i jedni zostają gwiazdami, zaś drudzy pałętają się po Europie. Ciekawe co dzieciak pokaże w Turynie!

2 lat temu

Finansowo raczej na nim nie stracimy.

2 lat temu

Gorszy od Amauriego nie bedzie 😀

2 lat temu

Ciekawe czy nie przychodzi kosztem Dybali?