#FINOALLAFINE

Taktyka: Jakie są problemy Juventusu?

Analiza Pressingu Juventusu W Spotkaniu Z Freiburgiem
Fot. JuvePoland

Artykuł, którego tłumaczenie prezentujemy poniżej, ukazał się na łamach l’Ultimo Uomo po 11. kolejce Serie A i po 4. kolejce w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Wszystkie dane statystyczne podane w tekście odnoszą się do stanu rzeczy na tamten moment.

Po porażce z Veroną, czwartej w tylko jedenastu meczach ligowych, a drugiej z rzędu zaledwie trzy dni po tej z Sassuolo na Allianz Stadium, Juventus Massimiliano Allegriego udał się na zamknięte zgrupowanie z zamiarem pozostania na nim aż do sobotniego meczu z Fiorentiną. Ostatni raz Bianconeri odbyli tego typu zgrupowanie w październiku 2015 roku, po wyjazdowej porażce z Sassuolo. W tamtym momencie, po dziesiątej kolejce, Juventus zajmował 12. miejsce w tabeli mając na koncie 12 punktów, owoc czterech porażek, trzech remisów i trzech zwycięstw.

W początkowej fazie tego sezonu wielokrotnie pojawiało się porównanie sezonu 2015/16 w wykonaniu Juventusu, który po meczu z Sassuolo zanotował 14 zwycięstw z rzędu i zdobył scudetto, z obecnie trwającym. O ile jednak początkowo mogło się zdawać, że jest to porównanie, na którym można oprzeć prognozy, dziś wydaje się raczej spełniać funkcję pocieszającą dla kibiców: oba sezony są w rzeczywistości zbyt różne – zarówno na poziomie drużyny, jak i klubu – aby stawiać je obok siebie.

To naprawdę skomplikowane zadanie nadać porządek tegorocznemu sezonowi Bianconerich. Aby to zrobić, należałoby zacząć od zwolnienia Allegriego na koniec sezonu 2018/19 po zdobyciu scudetto i odpadnięciu z Ajaxem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów; przechodząc przez sezon Sarriego – przerywany pandemią – potem przez Andreę Pirlo i jego pierwsze doświadczenie w roli trenera, aby dotrzeć z powrotem do Allegriego, który powrócił na ławkę Juventusu latem po dwóch latach bez aktywności zawodowej, wezwany z powrotem przez klub pragnący, jak się z zewnątrz wydawało, przywrócenia dawnych zwyczajów taktycznych i menedżerskich po dwóch trenerach różniących się znacznie jeden od drugiego, a jeszcze bardziej od obecnego szkoleniowca Juventusu.

Rok 2018 – początek nowej (gorszej) ery?

Rozważania na temat zarządzania technicznego Juventusu w sposób nierozerwalny łączą się z rozważaniami nad globalnym rozwojem klubu, która latem 2018 roku zdecydował się na zakup Cristiano Ronaldo i rozwiązał kontrakt z Marottą. Mogło się wydawać, że jest to początek nowej ery, jeszcze bardziej znamienitej i zwycięskiej, ale jak się okazało trudności techniczne i ekonomiczne, częściowo spowodowane pandemią, nieco wyhamowały rozpęd projektu Juventusu. Do tego doszedł bałagan związany z Superligą, nieprzedłużony kontrakt Fabio Paraticiego, a przede wszystkim nagłe pożegnanie Cristiano Ronaldo, który stał się nie za dobrze widziany w szatni oraz w budżecie klubu. Krótko mówiąc, trzeba wziąć pod uwagę wiele aspektów, aby zrozumieć to, jak rozwija się rozczarowujący sezon Bianconerich.

Ograniczając się jednak do tego, co jesteśmy w stanie dobrze zobaczyć, czyli do boiska, można zacząć wskazywać pewne stałe, które charakteryzowały dotychczasową pracę Allegriego.

Od 3-5-1-1 przez 4-3-1-2 do 4-4-1-1

W pierwszym oficjalnym spotkaniu, w Udine, Allegri wystawił drużynę w sposób, który na pierwszy rzut oka mógł wydawać się klasycznym 4-4-2 z Dybalą i Moratą z przodu, ustawionymi pionowo. W rzeczywistości w fazie posiadania piłki lewoskrzydłowy Bernardeschi schodził do środka pozostawiając flankę bocznemu obrońcy Alexowi Sandro, a prawy mezzala* Bentancur przesuwał się do przodu, co w rezultacie dało coś w rodzaju 3-5-1-1, z którego Allegri prawie nigdy nie zrezygnował. W następnym meczu, u siebie przeciwko Empoli, zdecydował się na ustawienie 4-3-1-2 z McKenniem jako ofensywnym pomocnikiem za Chiesą i Dybalą. Słaba postawa drużyny, która przegrywała 0-1, przekonała Allegriego do powrotu do ustawienia 4-4-1-1 jeszcze w pierwszej połowie. Teksańczyk grał za plecami Dybali, a później jego miejsce zajął Morata.

Od 3-5-1-1 do 4-4-2 i 4-3-3

W meczu trzeciej kolejki przeciwko Napoli Allegri powrócił do formacji hybrydowej: 3-5-1-1 w fazie posiadania piłki, które przechodzi w 4-4-2, gdy Juventus musi bronić. Organizacja w fazie posiadania nie zmieniła się zbytnio w kolejnych miesiącach, a stopniowo również w fazie bez piłki, z wracającym Cuadrado, zaangażowanym na prawej flance przed Danilo, broniący się Juventus zaczął dysponować 5 zawodnikami w tylnej linii i 3 pomocnikami, tworząc coraz sztywniejsze 3-5-1-1.

Przeciwko Interowi faza bez piłki również była ustawiona w 3-5-1-1.

Przyjmując ten moduł – alternatywą było 4-3-3 w meczu z Zenitem na wyjeździe oraz niektóre fragmenty meczów w szczególnych okolicznościach taktycznych – Allegri musiał dokonywać pewnych wyborów dotyczących zasad gry. Juventus preferuje bronić się nisko z dwiema zwartymi liniami, przedkładając kontrolę przestrzeni i głębi za swoimi plecami nad możliwość agresywnego odzyskania piłki w wyższych sektorach.

Defensywa

Fazy pressingu są rzadkością, a przejścia defensywne nastawione są na odzyskanie właściwych pozycji. Wszystkie główne wskaźniki statystyczne bardzo dobrze ilustrują defensywny wybór Allegriego. Średnia wysokość interwencji defensywnych Juventusu wynosi 33,1 metra (11. w Serie A), czyli niżej od średniej ligowej (34 metry), ale także od drużyn Pirlo i Sarriego, a nawet poprzedniego Juventusu Allegriego (34,6 metra). Również odzyskane piłki w strefie wysokiej (13,2 na mecz, 12. w Serie A) są niższe od średniej ligowej (13,5) i średniej z trzech poprzednich sezonów. Wreszcie wskaźnik PPDA, oceniający intensywność pressingu, w tym sezonie Juventusu jest równy średniej ligowej (16,5, 10. w Serie A), ale o około trzy punkty wyższy niż w ostatnich trzech latach (co świadczy o rzadziej wykonywanym pressingu). Wybór Allegriego nie wydaje się obecnie przynosić wielkich korzyści: Juventus pozwala rywalom na więcej strzałów z otwartej gry (9,2 na mecz) i stwarzanych okazji (xG 1,31 na mecz), niż poprzednie trzy wersje Bianconerich, dopuszczając wyższy wskaźnik xG przeciwników zarówno z akcji (0,89), jak i ze stałych fragmentów (0,42). Do tej pory Juventus w 11 meczach ligowych stracił 15 bramek, w tym jedną z rzutu karnego, co z pewnością nie jest powodem do dumy dla Massimiliano Allegriego.

Odzyskania piłki w strefie wysokiej w ostatnich czterech sezonach.

Średnia wysokość defensywnych interwencji w ostatnich czterech sezonach.

Posiadanie piłki

Będąc w posiadaniu piłki, ten Juventus Allegriego preferuje atak z wykorzystaniem całej szerokości boiska, zarówno gdy udaje mu się to w transformacji ofensywnej, czyli odzyskując piłkę na swojej połowie, jak i przy ugruntowanym posiadaniu piłki, zwiększając dystans między zawodnikami. Jak często widzimy w jego drużynach, Allegri ma tendencję do opróżniania środka pola, oczekując od swoich mezzali wysokiego ustawienia i niewielkiej odpowiedzialności w rozegraniu. Gra jest budowana poprzez dość prostą wymianę piłki między trzema obrońcami a defensywnym pomocnikiem, a następnie szukanie kogoś na skrzydle, aby ominąć środkowe bloki przeciwnika i ewentualnie zaatakować słabszą flankę wykorzystując długie przerzuty z jednej strony na drugą. Gra ofensywna rozwijana jest w dość bezpośredni sposób, dążąc do jak najszybszych podań penetrujących w kierunku wysuniętych napastników lub na skrzydła, często wykorzystując do tego Bonucciego. Juventus jest drugą drużyną w Serie A po Fiorentinie pod względem udziału długich podań we wszystkich podaniach (17,8%), a wyłączając bramkarzy, Bonucci jest zawodnikiem posyłającym najwięcej długich piłek.

Ofensywa

Podobnie jak w przypadku defensywy, ofensywne wybory Juventusu Allegiego na razie nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Juventus w tym sezonie jest znacznie gorszy niż w poprzednich trzech, biorąc pod uwagę każdy ofensywny wskaźnik statystyczny: ma gorszy xG (1,26 z akcji i 0,39 ze stałych fragmentów na mecz), oddaje mniej strzałów na bramkę (10,1 z akcji na mecz), z mniej groźnych pozycji (0,13 xG na strzał) oraz drastycznie zmniejszył liczbę podań wykonywanych w ostatniej tercji boiska (84,2 na mecz), a co za tym idzie, również liczbę podań w polu karnym przeciwnika (8,4 na mecz). Zaledwie 15 bramek strzelonych do tej pory w lidze nie można tłumaczyć wyłącznie odejściem Cristiano Ronaldo, wiążącym się z mniejszą zdolnością do przekształcania stworzonych okazji w bramki, ale raczej mniejszą liczbą wykreowanych strzałów. W istocie współczynnik konwersji strzałów z akcji na gola (9,9%) jest zbliżony do tego z czasów Sarriego (9,7%) oraz do drużyny trenowanej przez Allegriego w sezonie 2018/19 (10,1%), a niższy tylko od poprzedniego sezonu (13%).

Liczba podań wykonanych w tercji ofensywnej.
xG własne i przeciwnika z ostatnich czterech sezonów.

Zgodnie z wolą swojego trenera, Juventus zrezygnował z kontroli nad piłką (50,9% posiadania, 10. w Serie A), zwłaszcza przeciwko najsilniejszym drużynom, polegając na jakości swojej obrony pozycyjnej i zdolności do tworzenia okazji bramkowych poprzez atakowanie przy otwartym polu. Nie dziwi więc fakt, że trzy z czterech porażek w sezonie zostały odniesione z drużynami, które przynajmniej na papierze są technicznie słabsze. Z zespołami, które zmuszały Bianconerich do budowania gry piłką i rezygnacji z rozgrywki skupionej na kontrolowaniu przestrzeni, jak to miało miejsce w zwycięskich spotkaniach z Romą i Chelsea.

Trudności z szybkim stworzeniem zagrożenia

Chociaż decyzja o bronieniu się głęboko cofniętym zespołem jest uzasadniona, Juventus często wydawał się być zmuszony do tego przez wydarzenia, nie potrafiąc zorganizować skutecznego rozgrywania piłki, aby związać przeciwnika na jego połowie. Co więcej, do tej pory drużyna nie wydawała się zbyt wprawiona w obronie pozycyjnej – nawet przy passie zwycięstw 1-0, o której wiele się mówiło, defensywa opierała się na świetnych indywidualnych występach i odrobinie szczęścia. Tak niska obrona nie pomogła również drużynie w stałym kreowaniu szybkich kontrataków – jeśli pominiemy indywidualne akcje Chiesy – na tyle skutecznych, by usprawiedliwić tak konserwatywną strategię defensywną.

Gra Juventusu wygląda więc tak, że chętnie oddaje on piłkę przeciwnikom, ale nie potrafi szybko stworzyć zagrożenia po odzyskaniu posiadania. Wydaje się, że Allegri chce pozostać przy tym modelu, na pewno starając się poprawić kreatywną swobodę drużyny, ale nie zmieniając głównych założeń gry. W tej chwili jednak łatwiej jest wskazać wady jego 3-5-1-1: rozegranie od tyłu – powierzone, jak wspomniano, trzem obrońcom i grającemu przed nimi pomocnikowi – często powolna i przewidywalna, nastawiona z ostrożności na grę przez skrzydła lub licząca na spontaniczne inicjatywy jednego z bocznych obrońców; oddalenie mezzal od newralgicznej strefy posiadania piłki i sztywność powierzonych im zadań, co czyni z nich ciała obce dla obiegu piłki, ograniczając opcje podania i pozostawiając puste półprzestrzenie; upodobanie do szukania słabej flanki długimi przerzutami piłki na drugą stronę boiska lub bezpośrednią grą na środkowego napastnika.

Trzy elementy rozwinięcia manewru, przewidywalne lub trudne do wykonania, których efektem jest statyczna i cyrkulacja piłki wyłącznie po obwodzie lub próby zbyt szybkiego dotarcia do strefy finalizacji, bez wystarczającej dezorganizacji obrony przeciwnika. W ten sposób Juventus często zmusza graczy mających piłkę do decydowania się na trudne rozwiązania, gdyż pozbawieni są dogodnych opcji podań. To dlatego Bianconeri męczyli się zarówno przeciwko drużynom, które próbowały przeszkodzić im w budowaniu gry od tyłu, jak i z zespołami, które zamiast tego broniły się głęboko.

Zachowawczość utrudnia grę w ofensywie

W pierwszej części sezonu zaskakująca była sztywność, z jaką Massimiliano Allegri realizował swój pomysł na fazę ataku. Prawie nigdy nie zrezygnował z 3-5-1-1 w fazie posiadania piłki i z zasad tu przez nas opisanych i to pomimo różnej charakterystyki interpretujących je zawodników. Na przykład zachowawczość wymagana od bocznych obrońców w fazie ofensywnej ograniczyła Danilo, pozbawiając Juventus jego prowadzenia piłki i wyrafinowanego ustawiania się Brazylijczyka między zawodnikami obrony przeciwnika zarówno na bokach, jak i w środku pola, które w poprzednim sezonie były fundamentalne w wyprowadzaniu akcji. Zwalnianie środka pola i ciągłe szukanie przerzutów oraz ofensywnych wejść mezzal sprawiają, że Locatelli lub Arthur – dwaj zawodnicy bardzo dobrze czujący się w grze krótkimi podaniami – są pod większą presją, co ułatwia przeciwnikom kontrolę nad nimi oraz odcinanie ich linii podań, pozostawiając pomocnika grającego przed obroną jedynym odpowiedzialnym za wyprowadzanie piłki. Liczba podań Locatellego na 90 minut, która spadła z 85,7 w Sassuolo do 49,1 w biało-czarnej koszulce, dobrze obrazuje zmianę kontekstu taktycznego, w jakim włoskiemu pomocnikowi przyszło funkcjonować.

Na lewej flance w fazie posiadania piłki boczny obrońca (często Alex Sandro, rzadziej De Sciglio) ma pełnić rolę “piątego” w środku pola, zapewniając szerokość gry i pokrycie całej długości boiska. Tendencja Juventusu do używania prawej flanki jako silnej strony manewru ofensywnego często zmusza gracza na lewym skrzydle do przyjmowania piłki w osamotnieniu na swojej flance, co obarcza go dużą odpowiedzialnością indywidualną w ofensywie. W rezultacie Sandro często otrzymuje piłkę bez opcji na podanie przed siebie, pozbawiony jest wtedy możliwości gry kombinacyjnej z partnerami, co zmusza go do wyboru między samotnym dryblingiem albo wycofaniem piłki do tyłu.

Lewy mezzala ma trudności z zapewnieniem mu ofensywnego rozwiązania, ponieważ musi dotrzeć do Brazylijczyka ze zbyt centralnej pozycji. Co więcej, Allegri w tej roli chce gracza, który jest w stanie płynnie poruszać się między pozycją w środku pola podczas fazy posiadania, a skrzydłem w fazie bez piłki, identyfikując Rabiota i Bernardeschiego jako jedynych zdolnych do tego graczy, obydwu jednak brak pomysłu na stworzenie zagrożenia na tej pozycji dzięki indywidualnej kreatywności lub wejściom w pole karne korytarzem środkowym.

Na prawej flance, po dwóch dobrych sezonach jako boczny obrońca, Cuadrado powrócił do zajmowania hybrydowej pozycji na wahadle. Rolę tę w Juventusie może pełnić tylko on, przynajmniej według Allegriego, który decydował się umieścić tam Chiesę rzadko i niechętnie. Podobnie jak po lewej stronie, również na prawym skrzydle na Cuadrado spoczywa zbyt duża odpowiedzialność ofensywna. Kolumbijczyk nigdy szczególnie nie błyszczał, jeśli chodzi o dokonywanie kreatywnych wyborów i nawet w tym sezonie często kończył spowalniając akcję, nie tylko z własnej winy, lub uciekał się do dośrodkowań.

Specyficzne zadania, jakich wymaga się od dwóch bocznych pomocników, sprawiły również, że Chiesa został przesunięty na jednego z dwóch napastników. Jak dotąd jednak syn Enrico jest zawodnikiem, który najlepiej się prezentuje, kiedy może dostać piłkę przodem do bramki przeciwnika. Ustawiony jako pierwszy lub drugi napastnik w tym układzie jest jednak zbyt często zmuszany do przyjęcia tyłem do bramki i pod kryciem, a to sytuacja, w której nie błyszczy.

Patrząc na historię, piłka Allegriego zwykle rozwijała się na zasadzie indukcji. Stosując podejście oddolne trener z Livorno zawsze zaczynał od cech charakteryzujących jego zawodników, aby znaleźć i udoskonalić techniczne powiązania między nimi, a następnie zbudować zespół. Dlatego właśnie zaskakujący jest brak elastyczności, jaki wykazuje w tym sezonie, biorąc pod uwagę, że zarówno rozmieszczenie na boisku, jak i budowanie gry wydają się ograniczać najlepsze cechy jego piłkarzy. Sztywne 3-5-1-1, wybór bronienia się nisko i atakowania na otwartym polu, opróżnienie środka pola, osamotnienie skrzydłowych, zachowawcze rozegranie od tyłu, nastawione na przerzucanie gry i szukanie napastników – te wszystkie pomysły na grę wydają się redukować graczy Juventusu do zwykłych pionków, którzy muszą odgrywać rolę bez względu na swoją charakterystykę.

Futbol Allegriego nakłada na jego zawodników ogromną odpowiedzialność w interpretacji poszczególnych faz gry i momentów meczu, z tego powodu nie może on nie uwzględnić jak najlepszego wykorzystania walorów swoich zawodników. Dla trenera takiego jak Allegri dogmatyzm może okazać się grzechem śmiertelnym.

4:2 z Zenitem – nadzieja na lepsze jutro?

Wysokie zwycięstwo odniesione nad Zenitem wydaje się wskazywać drogę, którą Juventus musi podążać, aby poprawić swoje wyniki. W meczu z Rosjanami mieliśmy do czynienia z inną interpretacją taktyczną, z pewnymi zmianami strukturalnymi. Bianconeri grali zdecydowanie wyżej w fazie bez piłki, stosując systematyczny pressing na przeciwnikach budujących grę od tyłu, a po stracie piłki byli nastawieni na szybkie odzyskanie w wysokich strefach. Strategia, która zadziałała dzięki w końcu przekonującej fazie posiadania piłki, w której piłkarze Juventusu byli w stanie poruszać się i dezorganizować blok obrony Zenitu, a co za tym idzie – natychmiast po utracie piłki przejść do kontrpressingu.

Poprawa skuteczności ofensywnej to efekt szybszego i krótszego rozgrywania piłki w porównaniu do tego, które generalnie obserwowaliśmy w tym sezonie. Ciągłe tworzenie alternatywnych linii podań pozwoliło na wymianę szybkich, krótkich podań, a możliwe było dzięki płynności pozycyjnej i niespotykanej u Juve w tym roku dynamice bez piłki.

Po raz pierwszy w tym sezonie Juve ma przewagę liczebną w strefie rozgrywania, a zawodnik przy piłce ma wiele rozwiązań na podanie. Jest to również dobry sposób na przygotowanie tranzycji defensywnej.

W fazie posiadania piłki drużyna zrezygnowała ze sztywnego 3-5-1-1, początkowo ustawiając linię 4 obrońców w fazie konstruowania akcji. Dalej dwaj środkowi gracze, Locatelli i McKennie, podzielili swoje zadania: pierwszy zajmował się wyprowadzaniem piłki i organizacją gry, a drugi atakował wolne przestrzenie pozostawione przez ruchy kolegów z drużyny. Chiesa i Bernardeschi na różne sposoby interpretowali rolę skrzydłowych, drugi częściej niż pierwszy schodził do środka, aby wesprzeć rozegranie i przygotować transformację defensywną. Wreszcie Dybala poruszał się z niezwykłą swobodą na połowie rywala, działając jako techniczny i taktyczny katalizator zespołu, który reagował z niezwykłą błyskotliwością na ruchy Argentyńczyka. W trakcie meczu drużyna zmieniła ustawienie na 4-3-2-1, z Dybalą i Chiesą grającymi swobodnie za Moratą. Takie rozwiązanie wyprowadziło Chiesę na lewą stronę, gdzie w ciągu kilku minut zdołał wywalczyć rzut karny i wykreować bramkę na 3 do 1.

Przeciwko Zenitowi, poza zmianą formacji, Juventusowi udało się po raz pierwszy zaatakować, zachowując drużynę zwartą, dzięki tworzeniu krótkich linii podań, większej płynności ruchów, a tym samym zepchnięciu przeciwników w głąb ich pola. Oprócz wkładu Dybali, cyrkulacji piłki po stronie Juventusu sprzyjały ruchy bez piłki McKenniego, który ze szczególną błyskotliwością dynamicznie zajmował wolne przestrzenie pozostawione przez ruchy kolegów z drużyny, oraz ofensywne wykorzystanie Danilo, który porzucając ostrożną interpretację roli bocznego obrońcy w trzyosobowej linii, zagrał jako klasyczny boczny obrońca, wzbogacając swój występ wbiegami wewnętrznymi i zewnętrznymi z idealnym timingiem, które dezorganizowały blok defensywny przeciwnika, oraz wspierając swoją techniką gęstą wymianę piłek na prawej flance Juventusu.

Elastyczność Juventusu i znaczenie Danilo w cyrkulacji piłki: Dybala się cofa, McKennie wychodzi wyżej, by absorbować linię defensywną zamiast Argentyńczyka. Danilo podaje do Dybali

…i zauważając wolne miejsce między liniami – jaką pozostawiło wyjście do przodu Amerykanina – atakuje wolną przestrzeń, by otrzymać piłkę w niezwykle niebezpiecznej dla Zenitu strefie.

Mecz z Zenitem pokazał, że wystarczy zmienić niektóre z dotychczasowych rozwiązań, aby odnaleźć drużynę zdolną do proaktywnego ataku, wykorzystującą zalety swojego składu, które – choć może nie tak znakomite jak kilka sezonów temu – nie mogą być ignorowane. Świetny występ Dybali, możliwy dzięki wsparciu kolegów z drużyny, oraz wpływ, jaki potrafił wywrzeć Chiesa na lewej stronie, powinny być przesłaniem dla Allegriego.

W pierwszych dziesięciu meczach sezonu 2015/16, kiedy to miała miejsce wielka rimonta, Allegri nieustannie przestawiał drużynę, aby osiągnąć optymalne ustawienie. Być może więc to, co nastąpiło później, było zasługą przeprowadzonych wcześniej poszukiwań i przymiarek, kiedy gra się nie układała. W tym roku natomiast Allegri wydaje się mieć skostniały pomysł na drużynę, który wydaje się nie działać. Klub, piłkarze i kibice muszą mieć nadzieję, że mecz z Zenitem nie był szczęśliwym wypadkiem, ale początkiem nowej drogi, na której trener Juventusu powróci do tego, co robi najlepiej: czyli do obserwowania i nasłuchiwania boiska oraz swoich piłkarzy i właśnie w ten sposób znaleźć swoją drużynę.

*Mezzala – (po włosku dosłownie “półskrzydłowy”) termin używany do opisania roli jednego lub dwóch środkowych pomocników, którzy grają po obu stronach centralnego pomocnika (defensywnego lub rozgrywającego); mezzala jest często szybkim i pracowitym pomocnikiem, z dobrymi umiejętnościami ofensywnymi, ale także zawodnikiem, który bierze duży udział w defensywnym aspekcie gry; może też nadać zespołowi szerokość, przesuwając się bliżej skrzydła.

Autor: Fabio Barcellona – z wykształcenia chemik, trener UEFA B, pisze o piłce nożnej dla L’Ultimo Uomo.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
2 lat temu

Niestety nic się nie zmieniło a 0-4 z Chelsea uwydatniło to wszystko jeszcze bardziej.

Poke
2 lat temu

Trudno się nie zgodzić. Wszyscy wiemy i widzimy że maszyna nie gra dobrze.
ALE autor porównuje najgorszy sezon Maxa z nawet nie rozegrana jeszcze popowa gorszego sezonu. Kto wie co będzie dalej.
I drugie ale cytat z innego artykulu :
- "Statystyki przeczą tym ocenom. Z każdym sezonem Juventus trenera urodzonego w Livorno strzelał więcej goli, poza ostatnim. Szczególny wzrost widać w sezonie 2017/18, gdzie w lidze wajcha została przestawiona na przód i Juve wygrywało wysoko z przeciwnikami. Rzekomej defensywnej mentalności przeczy choćby wskaźnik PPDA (wskaźnik intensywności pressingu):

Allegri 2017/18: 10,68
Allegri 2018/19: 9,77
Sarri 2019/20: 7,87
Pirlo: 2020/21: 10,67
(Im wskaźnik jest niższy, tym intensywniej drużyna naciskała na przeciwnika).

Widać więc, że Juventus Maxa pressował na poziomie Pirlo (17/18) lub bardziej (18/19). W ostatnim sezonie Allegriego Stara Dama była trzecim najintensywniej pressującym zespołem ligi. Trudno być zespołem defensywnie nastawionym, będąc w topie pressingów na połowie rywala i posiadania piłki. Jednocześnie Juve Maxa było w każdym z pięciu lat w top 3 ligi w krótkich podaniach i w środku tabeli, jeżeli chodzi o liczbę wrzutek w meczu (wyjątkiem ostatni sezon, gdzie z Ronaldo w składzie liczba dośrodkowań wzrosła"
Coś tu nie pasuje ...

Maly
2 lat temu

Świetny tekst, obnaża wszystkie braki taktyczne Juventusu w obecnym sezonie. Widać nawet po grafikach jak słabo gramy oraz, że statystycznie Sarri i Pirlo wyciągali z drużyny więcej niż Maks. Brakowało im jedynie czasu na dotarcie drużyny w kolejnym sezonie.

2 lat temu

Dobre, dobre. Niektórym się tu przyda poczytać, ponieważ widać było ewidentnie, że nie gramy typowego 4-4-2 z Rabiotem na skrzydle jak dużo osób pisało, a z wysuniętym Sandro. Allegri nie odciął się od taktyki Pirlo i od początku graliśmy nieco zmodyfikowaną wersją hybrydy 3-5-2/4-4-2 stosowanej przez cały zeszły sezon choć z inną interpretacją tej formacji. W artykule jest sporo gorzkiej prawdy popartej garścią statystyk. Mam nadzieję, że Allegri buduje drużynę od tyłu, tak jak ma to w zwyczaju. Jak już mechanizm defensywny zacznie chodzić to zaczniemy widzieć więcej sensu też w ataku.