#FINOALLAFINE

Taktyka: Real – Juventus 1:1

Juventus awansował do finału Ligi Mistrzów po zwycięstwie w dwumeczu 3:2. Bianconeri osiągnęli zwycięstwo, ale to Real długimi okresami dominował w rewanżu, w którym jego nastawienie sprawdziło się lepiej.

Składy

Carlo Ancelotti niespodziewanie posadził na ławce Pepe i ustawił Sergio Ramosa z powrotem na jego ulubionej pozycji środkowego obrońcy po nieudanym występie Hiszpana w linii pomocy w pierwszym meczu. Karim Benzema był gotowy do powrotu po kontuzji. Poza tym, Real został zestawiony tak, jak można się tego było spodziewać – Marcelo i Dani Carvajal wrócili do składu po tym, jak odpoczywali podczas remisu w Valencią w weekend.

Paul Pogba, którego z powodu kontuzji zabrakło w pierwszym meczu, wrócił i zastąpił Stefano Sturaro. Jego stan mógł wpłynąć na decyzję Maksa Allegriego dotyczącą formacji – jeśli Pogba byłby nieodstępny, trener mógł skłonić się ku systemowi 5-3-2, którym grał pod koniec pierwszego spotkania obu drużyn. Taka decyzja oznaczałaby większe skupienie się na defensywie w meczu, w którym remis urządzał Juve. Pogba był jednak dostępny, co oznaczało, że warto było zostać przy 4-3-1-2. Poza tym, w składzie Bianconerich zabrakło niespodzianek.

Real wysuwa bocznych obrońców

Można przypuszczać, że Ancelotti oszczędzał swoich pierwszych bocznych obrońców w weekend (chociaż obaj pojawili się na boisku w roli zmiennika), ponieważ chciał zachować ich świeżość na ten mecz – mieli tryskać energią w starciu z ustawionym w diamencie Juventusem. Pomysł był prosty – Juventus, przynajmniej na papierze, grał wąsko, więc włoski trener chciał wykorzystać przestrzeń przy bocznych liniach.

Marcelo i Carvajal zwykle ustawiali się przed grającym głęboko Tonim Kroosem, który rozrzucał między nimi piłkę i starał się sprawiać, by Juventus biegał z jednego boku na drugi. Obaj odgrywali jednak różne role – Carvajal zwykle wbiegał w drugie tempo i pokazywał się przy długim słupku, podczas gdy Marcelo regularnie brał udział w konstruowaniu akcji swojego zespołu i w zasadzie pełnił rolę rozgrywającego na lewym skrzydle.

Marcelo stwarza okazje

Marcelo czasem gra tragiczne spotkania – był koszmarny w meczu przegranym przez Brazylię 1:7 z Niemcami podczas zeszłorocznego mundialu. Potrafi jednak być naprawdę groźny w ataku – w rewanżu z Juve stwarzał jedną okazję za drugą. W pierwszej minucie Gareth Bale niecelnie uderzał głową po jego dośrodkowaniu, a chwilę później Brazylijczyk posłał cudowną piłkę na przeciwległą stronę do Carvajala, która przypominała zagrania Roberto Carlosa do Cafu. Popisał się świetną górną piłką do Benzemy i brał udział w budowaniu akcji, która zakończyła się faulem Giorgio Chielliniego na Jamesie Rodriguezie w polu karnym. W drugiej połowie wykreował dwie kolejne sytuacje Bale’owi – niskie podanie na bliższy słupek, po którym strzał odbił się od Chielliniego i przeleciał tuż obok bramki i kolejne głębokie dośrodkowanie na długi słupek.

Jego wkład w ten mecz podsumowują statystyki – zanotował najwięcej podań (76), najwięcej podań w okolicach bramki rywala (38), najwięcej dośrodkowań z otwartej gry (7) i najwięcej dryblingów (7).

kliknij, aby powiększyć

Spłaszczony diament Juve

Zazwyczaj drużyny grające ustawieniem 4-3-1-2 reagują na zagrożenie ze strony bocznych obrońców rywala, przemieszczając się wszerz boiska i utrzymując kształt drugiej linii przypominający diament. Pomocnicy ustawieni po bokach formacji szybko wybiegają na skrzydła, a następnie są zmuszeni do powrotu na pierwotne, centralne pozycje, gdy piłka jest zagrywana na drugą stronę.

Juventus zrobił jednak coś innego – coś, co oglądaliśmy w jego wykonaniu w tym sezonie już kilka razy, chociaż w tym przypadku było to bardziej widoczne, ponieważ długie okresy spędzali bez piłki. Vidal nie zajmował się kryciem Kroosa – zamiast tego cofał się do Andrei Pirlo, sprawiając tym samym, że Pogba i Marchisio mogli na stałe grać szerzej, jako boczni pomocnicy. Juventus grał w zasadzie płaską, czteroosobową pomocą w ustawieniu 4-4-2. To oznaczało, że Marchisio i Pogba nie musieli tak dużo biegać wszerz boiska i mogli dokładniej skupić się na pilnowaniu bocznych obrońców rywala – obaj zaliczali próby odbioru głównie przy liniach bocznych.

kliknij, aby powiększyć

Wadą tego rozwiązania był fakt, że Kroos pozostał bez krycia i miał masę czasu na rozprowadzanie akcji swojego zespołu – najczęściej posyłał podania do bocznych defensorów Królewskich.

kliknij, aby powiększyć

Kontry Realu przy wyniku 1:0

Po tym, jak Cristiano Ronaldo trafieniem z rzutu karnego wyprowadził Real na prowadzenie, obraz gry zmienił się diametralnie. Boczni obrońcy gospodarzy nagle zaczęli grać głębiej, a ich odpowiednicy w biało-czarnych strojach – Patrice Evra i Stephan Lichtsteiner – ruszyli do przodu.

To oznaczało, że Real po raz pierwszy w tym dwumeczu miał okazję do wyprowadzania kontrataków. Ronaldo i Benzema byli ustawieni wysoko, bliżej lewej strony boiska, a Królewscy świetnie wykorzystywali wolne miejsce za Lichtsteinerem. Zarówno Portugalczyk, jak i Francuz mieli swoje szanse z tej pozycji w końcowych fragmentach pierwszej połowy, a Juventus w drugiej odsłonie tego meczu grał w tej strefie z większą ostrożnością.

Ataki Juve

W pierwszym meczu obu drużyn i w poprzednich rundach Juventus odniósł sukces dzięki temu, że szybko potrafił dostarczyć piłkę napastnikom. Tutaj trudno było im o dobre podania z linii obrony, częściowo dlatego, że Real potrafił narzucać pressing po stracie piłki. Bianconeri mieli największą szansę na uruchomienie duetu atakujących wtedy, gdy udało im się odnaleźć Pirlo, do którego podawano zwykle z prawej strony. Rozgrywający instynktownie, bez przyjęcia posyłał piłki w okolice Teveza, który cofał się głęboko i ustawiał pomiędzy liniami.

Real jednak radził sobie z duetem napastników Juve lepiej niż w pierwszym meczu, zwłaszcza dlatego, że Ramos ustawiony był w defensywie i starał się przejąć inicjatywę – przejmował piłki kierowane do Teveza lub podejmował szybkie próby odbioru. W pewnym momencie drugiej połowy, na krótko przed wyrównaniem, Tevez i Morata jednocześnie wyrzucili ręce w powietrze po kolejnej nieudanej próbie wyprowadzenia ataku przez Juventus. Napastnicy nie dostawali piłek, a Real naciskał coraz mocniej. Morata zdobył kluczową dla Juve bramkę wyrównującą, ale ona padła po stałym fragmencie gry, a nie po przećwiczonej akcji ofensywnej.

Juve wytrzymuje napór

W ostatnich trzydziestu minutach chodziło tylko o to, czy Real będzie w stanie zdobyć drugą bramkę. Problemem był fakt, że na ławce rezerwowych nie mieli wielu graczy, którzy mogliby odmienić ich grę w ataku. Javier Hernandez zastąpił Benzemę, ale głównie dlatego, że Francuz nie był gotowy do gry na 100% i poczuł zmęczenie. Dostępny był Jese, na wypadek, gdyby Ancelotti chciał zmienić ustawienie, ale szkoleniowiec zdecydował się pozostać przy 4-3-3.

Obrońcy Juventusu grali dobrze, zarówno indywidualnie, jak i zespołowo. Ronaldo i Bale rzadko kiedy przechodzili bocznych obrońców, a Walijczyk stwarzał zagrożenie głównie wtedy, gdy dochodził do dośrodkowań z przeciwnej flanki. Środkowi obrońcy poradzili sobie z ruchliwością Benzemy, a przy tym osłaniali kolegów w sytuacjach, w których rywale znajdowali się w dobrej pozycji przed bramką Buffona – sam Chiellini zaliczył kilka interwencji wykonanych w ostatniej chwili.

Allegri poczuł potrzebę wprowadzenia kolejnego środkowego obrońcy – Andrea Barzagli zastąpił Pirlo. Juventus przeszedł na system 5-3-2 i zakończył dyskusję, a sam miał jedną świetną sytuację – Marchisio nie potrafił jej wykorzystać w momencie, gdy Real zostawał większą liczbą zawodników blisko bramki gości.

Sprawa wyniku rozbiła się tak naprawdę o to, co działo się w polu karnym Juve. Real miał kilka świetnych i całą serię dobrych sytuacji, a w całym meczu stworzył sobie więcej obiecujących okazji. Juventus mógł jednak polegać na dwóch znakomitych środkowych obrońcach i wspaniałym bramkarzu. W Serie A Bianconeri grają w stylu opartym na posiadaniu piłki, tutaj jednak zwrócili się w stronę bardziej klasycznych włoskich wartości.

Podsumowanie

Marcelo był tu kluczowym graczem. Dostał pozwolenie na grę jako lewoskrzydłowy i stwarzał gospodarzom kolejne okazje. Jego wysunięte ustawienie i kreatywność nie przeważyły szali na stronę Realu z dwóch powodów – słabego wykończenia Królewskich i dobrej obrony Juventusu.

Zwycięstwo Bianconerich w dwumeczu sprowadziło się do bardzo małych czynników – zaczynając od niesamowitego sposobu, w jaki Stefano Sturaro zablokował główkę Jamesa Rodrigueza w Turynie, kończąc na pozostawiającej do życzenia interwencji Ikera Casillasa przy decydującej bramce Moraty. Przy Realu pojawiają się znaki zapytania – czy konstrukcja ich kadry daje im odpowiednią równowagę, zwłaszcza na pozycji cofniętego pomocnika? Występ Ramosa w pierwszym meczu podsumował ich problemy na tym polu. Ancelotti, co w pewien sposób nieuniknione, może zapłacić za to posadą, chociaż warto pamiętać, że Real zaliczył w tym sezonie serię 22 kolejnych wygranych meczów. Królewskim zaszkodziło zmęczenie, kontuzje, taktyczna niekompetencja i błędne ruchy na rynku transferowym.

Juventus nie będzie faworytem w finale, a jego obrońcy będą musieli zagrać naprawdę niesamowicie, by powstrzymać trio atakujących Barcy. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że zagrają przeciwko rywalowi ustawionemu w systemie 4-3-3, który posiada wielkie indywidualności w ataku, wielu kreatywnych pomocników i ofensywnie nastawionych bocznych obrońców, można stwierdzić, że ten półfinał był dla nich dobrym przygotowaniem.

Źródło: www.zonalmarking.net
Tłumaczenie: bendzamin

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
MilosKrasic27
MilosKrasic27
8 lat temu

A jeszcze niedawno nie mielismy szans z Realem panie .....