Strona główna » Artykuły » Tomasz Lipiński dla JuvePoland (2): Adwokat diabła
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (2): Adwokat diabła
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (2)
Adwokat diabła
Czytam we włoskiej prasie, że włoscy kibice Juventusu są wściekli na Claudio Ranieriego. Czytam na portalu internetowym, że większość z Was po ostatnich słabych wynikach chciałaby głowy obecnego trenera i powrotu Marcello Lippiego. Czytam i po części rozumiem tę totalną krytykę, bo wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że trener odpowiada za wszystko co dobrego i złego dzieje się z drużyną, swoim nazwiskiem firmuje wyniki i przede wszystkim przyzwyczailiśmy się, że kiedy nie idzie, to łatwiej wyrzucić z klubu jednego trenera niż kilku piłkarzy. Ale mimo wszystko chciałbym wystąpić w roli adwokata Ranieriego.
Moim zdaniem, popełnił on tylko jeden poważny błąd (małymi błędami się nie zajmuję). Zupełnie niepotrzebnie i to jeszcze w styczniu, a może nawet i na początku lutego pompował atmosferę, jak to Juventus nie złożył jeszcze broni w walce o mistrzostwo Włoch i że zaatakuje pozycję lidera. Powtórzę – zupełnie niepotrzebnie rozbudził ogromne nadzieje, a przecież musiał zdawać sobie sprawę, że na dłuższą metę jego drużyna nie jest w stanie nawiązać walki z Interem i Romą. Wystarczą przecież na przykład kontuzje dwóch zawodników z podstawowego składu, niedyspozycja dnia dwóch kolejnych i dodatkowo wykartkowanie jeszcze kogoś, a drużyna z dobrej robi się przeciętna. Przecież zmiennicy (z małymi wyjątkami) są ciągle dość daleko w tyle za wyjściową jedenastką. W pełni zgadzam się z tym, co jeszcze przed meczem z Interem powiedział Gianluigi Buffon, że gdyby porównywać tylko najsilniejsze jedenastki, to Juventus znajduje się na tym samym poziomie, co inne potęgi Serie A. Ale gdyby spojrzeć na całe kadry, to różnice na niekorzyść Juve są wyraźne, by nie napisać, że drastyczne.
A wiadomo, że tak jak mistrzostwa Włoch nie wygrywa się w bezpośrednich meczach z najgroźniejszymi konkurentami, tak nie wygrywa go podstawowy skład. Na pewno wielu z Was pamięta sezon, kiedy Juventus awansował do finału Ligi Mistrzów i zdobył scudetto także dzięki młodym gniewnym: Nicoli Amoruso i Christianie Vierim, którzy godnie zastąpili kontuzjowane gwiazdy. Dziś tak zdolnej młodzieży nie ma. Chwalony Giovinco też by teraz Juventusu nie zbawił.
Winicie Ranieriego za nieudane transfery Tiago, Almirona, Grygerę, ale to przecież nie on za dwóch pierwszych tak drogo zapłacił. Nie jest tylko winą trenera, że wymienieni piłkarze się nie sprawdzili, a na pewno spora jego zasługa w tym, jak duże postępy zrobili Legrottaglie, Chiellini i nawet Molinaro (mimo fatalnego ostatniego meczu z Fiorentiną). Że odrodził się i tryska dawną energią oraz ochotą do gry Del Piero (mimo dołka z Fiorentiną). Oskarżając Ranieriego, nie zapominajmy o jego zasługach. Nie patrzmy tylko na trzy ostatnie kolejki, bo one nie mówią prawdy o Juventusie, podobnie jak nie mówiły jeszcze wcześniejsze kolejki, w których Juventus miał świetną passę bez porażki.
Moim zdaniem, Juve w tym momencie to czwarta siła włoskiego futbolu i jeśli uda się utrzymać trzecie miejsce, to będzie znakomity wynik, z którego Ranieri powinien być tak samo dumny, jak z pucharów zdobywanych w przeszłości z Fiorentiną czy Valencią. Z tym materiałem ludzkim więcej by nie wycisnął ani Lippi, ani żaden inny trener. Prawdziwym dla niego sprawdzianem będzie kolejny sezon. Wtedy – w przypadku niepowodzenia będzie znacznie trudniejsza robota dla jego adwokatów.
Zobacz także:
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (1): Powrót do przeszłości
Autor: Tomasz Lipiński