#FINOALLAFINE

Trap. We własnej osobie

Jedyny szkoleniowiec, który zwyciężył we wszystkich europejskich pucharach wspomina na naszych łamach najbardziej emocjonujące chwile kariery. Przypomina sobie także czasy, gdy Hurra Juve miało stałe miejsce w jego domu.

Stoję tu, przed moją gablotą i nie mogę z czystym sercem powiedzieć, że pamiętam wszystkie moje sukcesy” – tak zaczyna rozmowę pierwszy w historii trener, który wygrywał we wszystkich trzech europejskich pucharach, a także jeden z nielicznych, który zdobył Puchar Mistrzów i Puchar Interkontynentalny zarówno jako piłkarz, jak i szkoleniowiec. Skromny kronikarz, jak ja, może tylko żałować, że nie posiada choćby telefonu z funkcją nagrywania filmów, na którym mógłby uwiecznić tę chwilę. Chwilę później Giovanni Trapattoni kontynuuje wypowiedź z głębi swojego salonu w Cusano Milanino: “Nie przypominam ich sobie nie dlatego, że nagle straciłem pamięć, tylko dlatego, że było ich tak wiele. Zacząłem dość wcześnie i udawało mi się zwyciężać w czterech różnych krajach. Bez fałszywej skromności przyznaję, że gdzie bym się nie obrócił widzę jakieś trofea“. Przydałoby się może jakieś Muzeum Trapattoniego? “Do diaska, nie! Kiedy zaczynają poświęcać ci muzea, to bardzo zły znak“.

Trapattoni mawia często, że zwycięstwa są dla niego jak dzieci i wszystkie kocha tak samo. To oczywiste kłamstwo, zwłaszcza że opowiada je człowiek, który od lat praktykuje kontrolę urodzeń rozmaitych trofeów. Nie może więc do końca dziwić, że Giuan, rocznik 1937, ulubione ze swoich “dzieci” wymienia bez wahania: “Z czasów, gdy sam byłem piłkarzem – pierwszy Puchar Mistrzów, Wembley 1963, ponieważ byliśmy pierwszą włoską drużyną, która go zdobyła. W karierze trenerskiej najlepiej wspominam zwycięstwa odnoszone za granicą.
Trudno powiedzieć, czy dla kogoś takiego jak ja sama decyzja o wyjeździe była bardziej przejawem optymizmu czy nieświadomości. Jednak opuszczenie kraju i odnoszenie zwycięstw było jak wejście na statek w czasie sztormu
.

Król leksykalnych hiperboli na własnej skórze przekonał się, że Ziemia nie przestaje się kręcić także po sędziowskich decyzjach Byrona Moreno, zagraniu ręką Thierry’ego Henry’ego czy zawoalowanym układzie pomiędzy Danią a Szwecją. Lista najbardziej bolesnych niepowodzeń obejmuje po kolei: odpadnięcie z koreańskiego Mundialu, eliminacja Irlandii w drodze do Mistrzostw Świata 2010 oraz odpadnięcie prowadzonej przez niego drużyny Azzurrich z Euro 2004, zawinione przez historyczny remis 2:2 pomiędzy zespołami ze Skandynawii. “To zdecydowanie były najbardziej nieprzyjemne momenty, ale to właśnie w takich chwilach trzeba wykazać się siłą i zacząć od nowa. Warto zrobić wówczas bilans i porównać je z tymi wszystkimi chwilami, w których dopisywało ci szczęście. Kiedy po przytłaczającej porażce widziałem swoich piłkarzy snujących się z opuszczonymi głowami, zwoływałem ich na środek boiska i pytałem: »Dzień dobry, o której dzisiaj obudzili się wasi rodzice?«. Oni patrzyli po sobie nierozumiejącym wzrokiem: »O siódmej, żeby pójść do pracy«. No to my widzimy się o dziesiątej po to, by posiedzieć trochę nad piłką“.

Toldo pokazuje kolegom z zespołu wynik meczu Dania – Szwecja 2:2

Niemniej jednak rozmawianie o porażkach z najbardziej zwycięskim trenerem w historii włoskiej piłki jest dość ryzykowne. Tymczasem opowieści o zwycięstwach Juventusu są pełne poezji, szczególnie gdy rozmówcą jest liryk o imieniu Giovanni: “Uważam, że najsilniejszą drużyna w historii Juventusu to była ta złożona z zawodników, którzy właśnie wrócili z Mundialu 1982. W składzie mieliśmy kapitanów dwóch zespołów, które dotarły do półfinałów – Francji i Polski oraz sześciu mistrzów świata. Drużyna z 1977 roku, wyjątkowa, w stu procentach włoska, nie była wiele gorsza. Ale do niej ledwo przyłożyłem rękę, podstawowa struktura była już gotowa“. Stworzył ją Carletto Parola, jednak jego drużyna zakończyła sezon jako druga, za Torino. To samo Torino rok później straciło na rzecz Juve mistrzostwo, mimo że zdobyło 50 punktów na 60 możliwych: “Gigiemu Radice do dziś leży to na wątrobie, ale on też wie najlepiej, że nie udałoby się nam wtedy zdobyć 51 punktów, gdyby nie ciągła presja ze strony Torino. Nie mogliśmy sobie pozwolić na chwilę słabości, na utratę choćby jednego punktu, bez ryzyka, że Torino nas wyprzedzi. Dla nas były to zresztą derby w derby – dwóch trenerów związanych z Milanem i pochodzących z Mediolanu“. To był niezapomniany rok dla wszystkich, którzy mogli go obserwować. W pamięci pozostała także batalia na San Mames w rewanżowym spotkaniu finału Pucharu UEFA. Przeciwnikiem był Athletic Bilbao i było to pierwsze zwycięstwo Bianconerich w europejskich pucharach: “Ostatnie 12 minut tego spotkania to najdłuższe 12 minut w moim życiu. Spędziliśmy je wszyscy na ostatnich dwudziestu metrach. Bettega stał się naszym stoperem – ustawił się na środku pola i wybijał głową wszystkie nadchodzące podania. To były niezapomniane chwile nawet w mojej długiej karierze“.

O ironio, rozmawiając o najlepszym w historii Juventusie z jego najbardziej utytułowanym trenerem nie da się pominąć porażki, która boli do dziś: “Ateny 1983, słynny finał z HSV. Mieliśmy bardzo silną drużynę, byliśmy świetnie przygotowani, ale koniec końców decydujący okazał się geniusz strzelca. Mnie też przytrafiła się kiedyś taka sytuacja – nie bardzo wiedziałem, co zrobić z piłką, więc kopnąłem ją z trzydziestu metrów w stronę bramki i.. trafiłem. Strzał Felixa Magatha z ateńskiego finału zaliczam w moim prywatnym archiwum do takich właśnie szczęśliwych przypadków“. Mówiąc o tamtym kosmicznym Juventusie, nie można nie rozmawiać o jego Królu. O Michelu Platinim, który miał odwagę powiedzieć wprost, że waga trenera dla drużyny to jakieś 20%: “Nie było to ani prowokacyjne, ani poniżające. Wystarczy spojrzeć, jak wiele drużynie daje jeden kreatywny zawodnik. Taki Messi – ty chcesz go zablokować, a on i tak odbiera ci piłkę i biegnie z nią na bramkę kiedy tylko zechce. Tamto Juve składało się z kreatywnych zawodników. Moim zadaniem, chyba najbardziej delikatnym było pilnować, by nie posuwali się za daleko. Byłem jak dyrygent orkiestry składającej się z pierwszych skrzypiec. Poza tym Michel miał także dużo pokory i potrafił wysłuchać tego, co miałem do powiedzenia. Zdarzyło się tak chociażby w przypadku jego firmowego zagrania – rzutu wolnego. Po pewnym czasie zarówno bramkarze, jak i obrońcy w murze wiedzieli już, jak mają się ustawiać do jego strzałów. Doradziłem mu: »Teraz zawsze będą podskakiwać, spróbuj strzałów dołem«. I on zaczął strzelać bramki także w ten sposób“.

Mawia się, że Trapattoni to mistrz obrony. Jednak liczby i nazwiska mówią zupełnie co innego: “Wpuszczałem na boisko jednocześnie Platiniego, Bońka, Bettegę i Paolo Rossiego. Opinia trenera preferującego defensywę przykleiła się do mnie dopiero z nadejściem ery Arrigo Sacchiego. Jednak trzeba przyznać, że Holendrzy z Milanu lepiej przyjęli i przetrawili teorie Arrigo niż zrobiła to wcześniej Parma. Moja piłka jest zupełnie inna. To prawda, że zawsze byliśmy drużyną, która traciła najmniej bramek, ale także strzelaliśmy ich najwięcej.

Z kim wolałby spotkać się na kolacji, Guardiolą czy Mourinho? “To zupełnie różne osobowości. Mourihno przypomina nieco Herrerę, a swoją sławę zbudował na zupełnie innym podejściu do otoczenia, niż to, które prezentuje Pep. On z kolei bardziej przypomina mnie. Przyszłe pokolenia osądzą zarówno ich umiejętności, jak i ludzkie cechy“. Łatwo zgadnąć, w którą stronę kierują się sympatie Trapattoniego, ale jeśli rozglądamy się za jego następcą, szukać należy pod inną szerokością geograficzną: “Z ciekawością śledzę swoich dawnych podopiecznych, w szczególności Gasperiniego i Conte. Gian Piero nie tylko dlatego, że to ja osobiście ściągnąłem go do Primavery. Do nich dochodzi jeszcze Andrea Mandorlini“.

Praca trenera może być trudna i niewygodna. Decyzje, jaki musi się podejmować, są często wbrew wszystkim. Dobrym przykładem jest postanowienie, by nie zabierać na Mundial Roberto Baggio: “Przypomniałem sobie wtedy pewną rozmowę z Adwokatem. W czasie, gdy miała miejsce, nie byłem już związany z Juve, ale mieliśmy wciąż zwyczaj sobotnich spacerów po Villar Perosa. Zapytałem o Zoffa, o którym wiadomo było, że za niedługo zostanie zwolniony. Spytałem Agnellego: ale jak to zrobisz? Nigdy nie zapomnę jego odpowiedzi: »Drogi Trap, widzisz, to nie tak, że mogę coś zmienić. Ja mam obowiązek to zrobić. Mogę się pomylić, ale wciąż mam obowiązek działać«. Przypomniałem to sobie, gdy musiałem dokonać wyboru w sprawie Baggio. Choć był jednym z najsławniejszych piłkarzy na świecie, nie był już w stanie udźwignąć Mundialu. Kibice orzekają mając pole widzenia o zasięgu 150 stopni, ale trener musi widzieć wszystko w zasięgu 360 stopni“.

Platini, Baggio, pierwsze skrzypce. Jednak w tle mamy również sekcję perkusyjną, bez której orkiestrze ciężko byłoby utrzymać właściwy rytm: “Piłka nożna jest spektaklem i jako taki premiuje wartości artystyczne, ale jakieś 50% wyników zawdzięczamy wyrobnikom, którzy są silnikiem tego pięknego samochodu. Jak chciałbyś wprawić w ruch lśniącą karoserię, jeśli wewnątrz brakowałoby silnika? Furino, Gattuso, tacy gracze nie poddają się nigdy. Właśnie dlatego nie potrafiliśmy obejść się bez Beppe. Za czasów, gdy grałem w piłkę byłem dokładnie taki sam, a on też zdawał sobie sprawę, jak wiele dla nas znaczy. Słońce dlatego jest tak piękne, że codziennie zachodzi“.

Król Słońce i Beppe, książę cienia – tylko Trap jest w stanie w ten sposób formułować piłkarskie metafory. Zupełnie jak wtedy, gdy ławkę rezerwowych na Comunale nazywał “podestem dyrygenta orkiestry“: “To znana anegdota. Gdy pierwszy raz wróciłem do Turynu z Interem, wszedłem na boisko żartując z Zoffem i skierowałem się prosto w kierunku mojej dawnej ławki. Było dla mnie naturalne, że idę właśnie tam, nawet w momencie gdy musiałem już siedzieć po drugiej stronie“.

A propos pierwszych skrzypiec, kim byli ci najwięksi? “Spośród tych, których trenowałem: Bettega, Tardelli, Causio – zawodnicy, którzy stanowili przykład dla wszystkich przez blisko dekadę. Szczególne wspomnienie należy poświęcić Gaetano Scirei, obrońcy który strzelał 5-6 bramek rocznie. A także Cabriniemu, który ich strzelał 7. Powiedzcie mi teraz, że to nie był futbol totalny, dwóch bocznych obrońców, Tardelli i Cabrini, którzy zaliczali po siedem trafień każdy“. A poza nimi? “Liedholm i Schiaffino z Milanu, choć największym z nich, symbolem, był Gianni Rivera. To on dał początek nowemu rodzajowi piłkarza“.

Legenda głosi, że Trapattoniemu udało się powstrzymać samego Pele w trakcie towarzyskiego meczu Włoch z Brazylią 12 maja 1963 roku w Mediolanie. “Z Pele mam nawet zdjęcia, na których widać jak do niego dobiegam, by odebrać mu piłkę. Z kolei jeżeli chodzi o Eusebio, pamiętam, że w pierwszych minutach finału Pucharu Mistrzów 1963 odrywał się od Beniteza z łatwością na przynajmniej dziesięć metrów. Aż do momentu, w którym Rocco zamienił nas miejscami i to ja zacząłem być odpowiedzialny za pilnowanie Eusebio“. Wierny kronikarz musi w tym miejscu napomknąć, że zamiana skończyła się odrobieniem strat (Benfica prowadziła po golu Eusebio) i wygraną Milanu 2:1. “Ale koniecznie trzeba wspomnieć o Schiaffino, człowieku który posyłał Ci piłkę wprost pod nogi z odległości 70 metrów“. Jak poradziliby sobie wtedy współcześni czołowi zawodnicy: “Ludzie tacy jak Cristiano Ronaldo, Messi czy Robben byliby wciąż tym samym, czym są obecnie – mistrzami przez wielkie »M«“. Z kolei jak ówczesnym czempionom wiodłoby się dzisiaj? “Picasso malowałby także dziś, być może używałby innych technik, ale i tak tworzyłby arcydzieła“. Trap w czystej postaci. On sam zdobył dwa scudetta jako zawodnik, siedem jako trener. Razem daje to dziewięć, krok od gwiazdki. “Wątpię, by ktoś jeszcze poprosił mnie o poprowadzenie klubu we Włoszech. Dzwonią do mnie wciąż z różnych niebezpiecznych państw, ale ja wolę siedzieć w domu. To jasne, że ławka rezerwowa rozwija. Wypadło mi już sporo włosów i moja broda jest już siwa, ale za każdym razem doświadczam czegoś nowego. Zmieniają się zawodnicy, ich psychologia, wykształcenie. Trzeba wciąż pokazywać, że jest się na bieżąco, że nadąża się za zmianami i nie wspominać nigdy, że »za moich czasów« było inaczej“.

Spokojnie, trenerze, HJ jest wprawdzie przywiązane do historii, ale patrzy wciąż naprzód: “Wasz magazyn był bardzo istotny dla klubu i dla kibiców. Kiedy byłem związany z Juve czytałem go zawsze. Był zrobiony tak dobrze, że inne ważne kluby często go po prostu kopiowały. Dlatego właśnie, zanim skończymy tę pogawędkę, mam jedną prośbę. Przyślecie mi do domu egzemplarz?“.

Autor: Simone Stenti
Tłumaczenie: dhoine

Źródło: HJ Magazine (kwiecień 2015)

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
MałpaWzp
MałpaWzp
8 lat temu

Lubie faceta szkoda że ma już tyle lat, człowiek z charakterem.

Makiavel
Makiavel
8 lat temu

Kwintesencja i symbol włoskiej piłki. Uwielbiam go.

Babinicz
Babinicz
8 lat temu

i na Świecie;-)

Babinicz
Babinicz
8 lat temu

Tylko im udało się wygrywać z Juve w Europie.

Babinicz
Babinicz
8 lat temu

Klasyfikacja medalowa:
1.Lippi
2.Trapattoni
3.Zoff

arbitro
arbitro
8 lat temu

Chciałby poprowadzić jeszcze Milan, w ostatnich wywiadach często do tego nawiązuje...

JuvePerSempre
JuvePerSempre
8 lat temu

Takich trenerów już nie robią.

Maly
Maly
8 lat temu

"Skromny kronikarz, jak ja, może tylko żałować, że nie posiada choćby telefonu z funkcją nagrywania filmów" - taką gazetę nie stać by dziennikarz miał smartfona?:D