#FINOALLAFINE

W Serie A znikają współwłasności

W Serie A znikają współwłasności. To koniec fikcyjnych transakcji?

Decyzją włoskiej federacji piłkarskiej w ligach włoskich zniesiona zostanie zasada współwłasności. Czy to dobra decyzja i dlaczego budzi ona tyle kontrowersji?

Współwłasności potrafią być niezwykle zawiłe nawet dla osób interesujących się włoską piłką na co dzień, nie mówiąc już o kibicach śledzących inne ligi. Ta zasada istnieje tak naprawdę niemal wyłącznie we Włoszech. Niektórzy za jej odmianę uznają third-party ownership, choć różnica jest znaczna – w przypadku TPO trzecią stroną nie jest klub piłkarski, tylko fundusz inwestycyjny.

By móc ocenić słuszność tej decyzji, najpierw warto wytłumaczyć reguły współwłasności, które do najprostszych nie należą. Mówiąc skrótowo, to rodzaj nieco bardziej skomplikowanego wypożyczenia. Dwa kluby decydują się podzielić udziały w karcie danego piłkarza na pół (zawsze w ten sposób). Podejmują przy tym decyzję, gdzie ten zawodnik spędzi najbliższy sezon. Za przykład posłuży nam Ciro Immobile – tak się składa, iż należy on zarówno do Juventusu, jak i Torino. Rok temu “Stara Dama” oddała go do lokalnego rywala, by w ten sposób zyskał szansę na regularną grę. To opcja najczęściej stosowana w przypadku młodych piłkarzy. Immobile w Juventusie nie dostałby zbyt wielu okazji do występów, podczas gdy w Torino grał cały czas i został nawet królem strzelców Serie A.

Czasem piłkarz oddawany jest na współwłasność ze względu na problemy finansowe (to najszybszy sposób zarobienia pieniędzy). Ten sam zawodnik za zgodą obu klubów może zostać wypożyczony do jeszcze innego zespołu, jeśli z jakiegoś powodu zdecydują się na taki krok. Po sezonie oba kluby zasiadają do stołu, by negocjować w sprawie wykupu drugiej połowy karty. Juventus albo Torino mogłyby chcieć wykupić drugą część, należącą do rywala – w ten sposób stałyby się jej wyłącznym właścicielem. Czasem jednak do porozumienia nie dochodzi. Wtedy oba kluby mogą opóźnić decyzję o kolejny rok (współwłasność może trwać maksymalnie dwa lata) lub zdecydować się na “ślepą aukcję”. Wtedy w siedzibie włoskiego związku piłki nożnej przedstawiciele obu zespołów w kopercie wpisują kwotę, jaką są w stanie zapłacić za drugą połowę karty zawodnika. Kto zaoferuje więcej, ten wygrywa i staje się jedynym klubem, do jakiego dany piłkarz przynależy. Pieniądze trafiają oczywiście do drugiego klubu.

Immobile na tym zyskał

System ma liczne zalety. Wyobraźmy sobie, że Immobile byłby tylko wypożyczony do Torino, a “Byki” zajmowałyby bezpieczne miejsce w środku tabeli na kilka kolejek przed końcem. W ten sposób nie walczyłyby już o nic. Czy w tej sytuacji trener wystawiałby Immobile, wiedząc, że ten i tak wróci do Juventusu? Niekoniecznie, prawdopodobnie dawano by szansę gry własnemu piłkarzowi. Jednak w przypadku współwłasności Torino nadal miałoby powód, by wystawiać Immobile – pokazując się, prawdopodobnie zwiększałby swoją wartość. Dzięki temu Torino sprzedałoby go za większe pieniądze. Współwłasność pozwala na udział w ewentualnych zyskach wynikających z rozwoju piłkarza – zwykłe wypożyczenie takiej opcji nie daje.

W przypadku Immobile już dziś wszyscy są zwycięzcami. Torino dzięki jego bramkom zajęło siódme miejsce w lidze. Juventus chciałby go sprzedać np. do Borussii Dortmund, dzięki czemu zarobiłby parę milionów euro na czysto. Torino nie chce go oddawać, gdyż jest kluczowym elementem drużyny, lecz gdyby zostało do tego zmuszone, również zarobiłoby na nim sporo pieniędzy. Sam Immobile dzięki regularnej grze zwrócił na siebie uwagę zagranicznych klubów i prawdopodobnie pojedzie na czerwcowy mundial. Koniec końców, wszyscy są zadowoleni.

Nawet Włosi się gubią

W przeszłości Juventus oddawał na współwłasność m.in. Sebastiana Giovinco czy Giorgio Chielliniego. Obie operacje okazały się sukcesem, po jakimś czasie powracali do “Starej Damy”, walcząc już o miejsce w pierwszym składzie. Czasem ten system ze względu na swój stopień skomplikowania rodzi ciekawe sytuacje. Zdarzyło się, iż Fiorentina i Udinese zaoferowały sobie nawzajem 0 euro za Martina Jorgensena. Duńczyk ostatecznie został w klubie, w którym przebywał, czyli Fiorentinie. Innym razem przedstawiciel Bolonii błędnie wypełnił formularz i umieścił w nim złą kwotę. Przez tę pomyłkę jego klub stracił bramkarza Emiliano Viviano na rzecz Interu. Gdyby nie ten błąd, Viviano zostałby w Bolonii, gdzie był jednym z najlepszych zawodników.

Pole do nadużyć?

Zasada współwłasności jest dość zawiła i o jej zlikwidowaniu mówiono już kilka miesięcy temu. Przetrwała, lecz nie na długo. “To typowo włoski wynalazek, więc federacja nie robi tak naprawdę nic innego, jak dostosowuje normy włoskie do bardziej przejrzystych zasad panujących na międzynarodowym rynku transferowym” twierdzi Maciej Zieliński, ekspert od włoskiej piłki, wskazując na pewne wypaczenia tego systemu. “Właśnie brak przejrzystości był największym chyba zarzutem, jaki stawiano regule comproprieta. Początkowo uznawany za bardzo elastyczny, system ten szybko się zdegenerował. Cechował się setkami fikcyjnych de facto transakcji, sztucznym pompowaniem wartości piłkarzy. Fiskus zarzucał klubom, iż te unikają płacenia podatków dzięki sprytnemu operowaniu tą furtką. Rynek stawał się coraz mniej czytelny, utrudnione zaczynało być planowanie mercato” – mówi Zieliński.

Przez współwłasność niejednokrotnie utrudnione są negocjacje z klubami zagranicznymi, niekoniecznie przyzwyczajonymi do specyfiki tego systemu. Nieco problemów miała Borussia Dortmund chcąca kupić Immobile. Gdy negocjowała tylko z Juventusem, Torino oskarżyło ją o łamanie zasad FIFA.

Jednak zniesienie tej zasady ma również swoje negatywy. “Dużym minusem tej zmiany będzie na pewno mniejsza wola klubów do ogrywania młodych piłkarzy, będących dotąd często częściowo ich własnością. Tu federacja i liga zrobić powinny kolejny krok i pomyśleć na przykład o wprowadzeniu na poziom Serie B i Lega Pro drużyn rezerwowych klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. W innym wypadku sprytni włoscy działacze klubowi znajdą jakieś obejście nowych reguł” – ocenia Zieliński.

Współwłasności zawarte przed rokiem – jak w przypadku Ciro Immobile – mogą zostać przedłużone o kolejny sezon, lecz od tej pory nie będzie można zawierać nowych umów tego typu. Czy ich zniesienie to krok w dobrym kierunku?

Autor: Łukasz Godlewski
Źródło: www.sport.pl

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
JuventusPerSempre
JuventusPerSempre
9 lat temu

Włochy - kraj absurdu, pizzy, spaghetti, lasagni i pięknych kobiet, które po ślubie tyją bardziej niż Niemki 😉

panlider
panlider
9 lat temu

Zgadzam się z przedmówcą, powinniśmy mieć Juventus B!

rh
rh
9 lat temu

To krok w kierunku normalizacji sytuacji. Tylko zeby to mialo sens, od razu musi zostac wykonany kolejny krok czyli utworzenie druzyny rezerw. O tym jednak mowi sie mniej. Jezeli ktos posiada jakies info to prosze o odpowiedz.

Szilgu
Szilgu
9 lat temu

Przepraszam, jeśli to obraza autora ale.... jaki iloraz inteligencji trzeba mieć, żeby twierdzić, że zasady współwłasności były bardzo zawiłe i łatwo się w nich pogubić? Serio?