#FINOALLAFINE

Wojna celtycka: powrót Quaga

6 marca rozstrzygnęły się losy rywalizacji Juventusu z Celtikiem. Rewanżowe spotkanie 1/8 finału Ligi Mistrzów było wielką gratką dla fanów – na trybunach Juventus Stadium zasiadło tego wieczoru ponad 38,5 tysiąca kibiców. Jednym z nich był popularny “Eurofan”, Tom Deacon, który przed tygodniem wybrał się do Włoch, by obejrzeć rywalizację Bianconerich z ekipą The Bhoys. Podczas swojej wyprawy zwiedził Turyn i ośrodek Juventus Center w Vinovo, a także sam stadion mistrzów Włoch. Był też, oczywiście, obecny na trybunach w trakcie samego meczu z Celtami. Zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmu z podróży “Eurofana” do stolicy Piemontu.

za nadesłanie filmu dziękujemy użytkownikowi mixery

Już jutro około południa dowiemy się, z kim Juventus zmierzy się w ćwierćfinale tegorocznej edycji Champions League. Zespół Antonio Conte, jako jedyny, nie stracił w 1/8 finału bramki, ale rywal Bianconerich, Celtic Glasgow, był – zdaniem wielu – jednym z najsłabszych zespołów w stawce. Jak napisał siarra, “wyeliminowanie Celtów to nie wyczyn, to obowiązek”. Nie wszyscy jednak podzielali tę opinię. “Wczorajsze zwycięstwo nad Celtikiem jest dużym osiągnięciem, które musi stanowić dla nas punkt wyjściowy” – powiedział po rewanżowym pojedynku z mistrzem Szkocji Mirko Vucinić. Mecz ten był ważny również dla bramkarza Starej Damy. Gianluigi Buffon jest w Champions League niepokonany już od 490 minut i do wyrównania swojego życiowego rekordu (551 minut w sezonie 2004/05) brakuje mu nieco ponad godziny. Przed tygodniem w podstawowym składzie wybiegli na boisko dwaj młodzi piłkarze Starej Damy: Luca Marrone i znajdujący się ostatnio w świetnej formie Paul Pogba. Szóstego marca, po raz pierwszy od miesiąca, na boisku pojawił się także Fabio Quagliarella i po raz pierwszy w tym sezonie rozegrał całe spotkanie.


31 dni – tyle trwała przerwa w występach byłego gracza Napoli, nim 6 marca wybiegł w podstawowym składzie Juve na rewanżowy mecz z Celtikiem. Bez niego odnieśliśmy trzy zwycięstwa – z Fiorentiną i Sieną u siebie oraz z Celtikiem na wyjeździe, zremisowaliśmy w meczu z Napoli i ponieśliśmy domową porażkę z Romą. Pod nieobecność byłego piłkarza Udinese bramki zdobywali jego rywale do miejsca w wyjściowej jedenastce Starej Damy. Po dwa trafienia zanotowali Alessandro Matri i Mirko Vucinić, a jedną bramkę (w meczu ze Sieną) strzelił Sebastian Giovinco. Popularny Eta-Beta ostatnią bramkę zdobył 26 stycznia, w zremisowanym 1:1 spotkaniu z ekipą Genoi. Było to jego pierwsze trafienie od listopada, gdy w rozegranym na Juventus Stadium meczu fazy grupowej Champions League z Chelsea pokonał Petra Cecha. Pięć dni po pamiętnym zwycięstwie nad ekipą The Blues, w 57. minucie meczu z Milanem na San Siro Quagliarella został zdjęty z boiska. Jego reakcja wywołała wiele kontrowersji, a sam zawodnik został ukarany. Za swoje zachowanie musiał zapłacić 80 tysięcy euro. Zapis wideo całej sytuacji możecie obejrzeć poniżej:

Absencja Quagliarelli mogła mieć – z wiadomych przyczyn – wiele powodów. Niektórzy sądzili, że dla reprezentanta Włoch sezon jest już skończony. Kibice przypuszczali, że przygoda 30-latka z Juve powoli dobiega końca i latem będzie jednym z pierwszych do opuszczenia ekipy ze stolicy Piemontu. Jednak Antonio Conte postanowił w dwóch ostatnich spotkaniach dać Fabio szansę udowodnienia swojej wartości na boisku. W meczu z Celtami Mr. Dreamgol był od początku aktywny, pokazywał się partnerom, szukał gry. “Biega, walczy, drybluje! Brawa dla niego!” – zachwycał się Cobra. “Jest widoczny niemal w każdej naszej akcji. Widac u niego duży głód gry” – zgodził się z przedmówcą Gathafi. Rzeczywiście, już w 13. minucie meczu Quagliarella popisał się pięknym podaniem piętą do zbiegającego na prawą stronę Arturo Vidala. Dziesięć minut później rozpoczął akcję na własnej połowie, minął zwodem Wanyamę i przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, po czym poszukał podaniem wybiegającego na pozycję Matriego. Jakość tego zagrania pozostawiała już jednak sporo do życzenia, podobnie jak uderzenie z dystansu Quaga, wyłapane bez trudu przez bramkarza gości kilka minut wcześniej.

Mr. Dreamgol w całym meczu dwukrotnie faulował, dwukrotnie także był faulowany. Na bramkę Szkotów napastnik Juve oddał cztery strzały, w tym trzy celne. Miał wielki udział przy pierwszym golu, gdy przejął wywalczoną przez Barzagliego piłkę, po czym wbiegł w pole karne i oddał strzał. Forster co prawda obronił uderzenie mierzącego 180 cm napastnika, jednak przy dobitce Matriego nie miał już nic do powiedzenia. Warunki, w których w ubiegłą środę przyszło grać zawodnikom nie były łatwe – Quagliarella, próbując dojść do zagranej przez Vidala piłki stracił równowagę i wywrócił się na śliskiej murawie zaledwie kilkanaście sekund przed akcją bramkową.

W 49. minucie Paul Pogba podał do wbiegającego w pole karne Matriego, który natychmiast wyłożył piłkę Quagliarelli, ale strzał tego ostatniego obronił Forster. Po kilkunastu minutach do dobrze ustawionego w polu karnym Quaga dograł Vidal, uruchomiony chwilę wcześniej znakomitym podaniem przez Pirlo. Eta-Beta dopełnił formalności i ustalił wynik meczu. Pod wrażeniem jego występu był mixery: “Fabio bardzo mnie zaskoczył – i przygotowanie fizyczne, i technika super”. Rzeczywiście, w samej końcówce spotkania mogliśmy oglądać pokaz technicznych umiejętności wychowanka Torino. Najpierw jego partner z ataku, Alessandro Matri doskonale rozciagnął grę na prawo, dostrzegając niepilnowanego Giaccheriniego. Filigranowy piłkarz dogral w tempo do wychodzacego na pozycje Quaga, który pięknie złożył się strzału, jednak w tej sytuacji obroncom Celtiku udalo sie złapać grającego z 27. numerem na koszulce napastnika w pułapkę ofsajdową.


Po rewanżowym spotkaniu z Celtikiem Tharp napisał: “Ten mecz pokazał, ile drużynie daje obecność Quagliarelli na boisku. Drybluje, stara się, walczy, potrafi na pełnej parze wybiec na dwóch obrońców, bynajmniej nie bezproduktywnie. Ciekaw jestem, jak by to wyglądało, gdyby przy akcji, po ktorej padl pierwszy gol na jego pozycji był którykolwiek inny napastnik. W momencie kiedy Eta-Beta strzelał z dość skośnej pozycji, rozpędzony Giovinco, razem z piłką, wylądowałby za linią, Vucinic zgubiłby piłkę, próbując wygodniej się ustawić (zakładając, że dałby radę doczłapać się do pola karnego), Matri by pewnie najwyżej próbował odegrać. Odbiór i pressing, tak rzekomo ważny w naszej taktyce, też wychodzi Fabio najlepiej z naszej snajperskiej grupki. Conte powinien sobie zdać sprawę z tego, jak wiele drużyna traci, gdy Eta-Beta siada na ławce”. Krytycznym okiem na ostatnie występy 30-latka patrzył Robaku: “Quag jak zwykle samolubnie, kurcze miał z 2-3 sytuacje, kiedy mógł podać, zamiast wchodzić w drybling”.

W ostatniej, zwycięskiej ligowej potyczce z Catanią Conte posadził byłego gracza Napoli na ławce rezerwowych i wpuścił go na boisko dopiero w drugiej połowie meczu. Mr. Dreamgol odwdzięczył się kilkoma dobrymi zagraniami, szczególnie w samej końcówce spotkania. Podstawowymi napastnikami Juve w tamtym meczu byli Mirko Vucinic i Sebastian Giovinco. Pumex napisał: “Duet Giovinco – Vucinic to w tym momencie najgorsza możliwa para w ataku. Dwa paskudne charaktery, dwaj piłkarze, którzy kompletnie się nie rozumieją, a nawet więcej, często sobie przeszkadzają”. “Quag ma podobną charakterystykę do Mirko, on dostaje piłkę i musi wywieźć ją do boku, później wycofując ją albo zgrywając do środka” – zwrócił uwagę Nick.


W rewanżowym meczu z Celtikiem z dobrej strony po raz kolejny pokazał się Alessandro Matri. Zdobył swoją druga bramkę w Lidze Mistrzów, czekając w środku pola karnego na dobitkę strzału partnera z ataku. Mniej szczęścia wychowanek Milanu miał w 41. minucie meczu, gdy próba minięcia Wilsona zakończyła się stratą piłki. W przekroju całego meczu był jednak wyróżniającą się postacią, zaimponował mi również w ostatnim meczu z Catanią – w 82. minucie ligowego spotkania błyskawicznie wrócił się za rywalem, po czym do końca walczył o odzyskanie piłki w środkowej strefie boiska. Z dobrym skutkiem. “Jestem zaskoczony obecną grą Matriego. Strzela ostatnio prawie co mecz, biega, stara się, wraca, zastawia. Nawet nie jest mocno drewniany ; )” – napisał kck667.

Którzy napastnicy powinni grać w pierwszym składzie Juventusu? Moim zdaniem zarówno w meczu z Celtikiem, jak i w następnym meczu z Catanią para Matri – Quagliarella pokazała, że dobrze rozumie się na boisku. Ostatnie mecze pokazują, że konkurencja w składzie Starej Damy ma na nich znakomity wpływ, a Conte udowadnia, że umie wycisnąć ze swoich piłkarzy to, co najlepsze. Być może, jak napisał Draacul “trzeba się zdać na wyczucie Conte, które jak do tej pory w większości meczów nas nie zawiodło. Można też zauważyć, że ostatnio ciągle pojawiające się plotki o kolejnych, coraz to innych roszadach w składzie, o przybyciu jednych i odejściu drugich działają mobilizująco na naszych napadziorów i (może z wyjątkiem Vucinica) walczą oni zdecydowanie bardziej na boisku, a ich gra jest bardziej efektywna”.


Entuzjastyczne reakcje kibiców budzą ostatnie występy francuskiego pomocnika Juve, Paula Pogby. Pozyskany latem ubiegłego roku z Manchesteru United zawodnik, jak napisał MoreLL_FTL “świetnie trzyma piłkę przy nodze, ma znakomity balans ciałem, dobrze zastawia się i przepycha, dużo widzi na boisku”. “Chłop ma 19 lat. Będzie rwał bikini” – przepowiadał w ubiegłym tygodniu deszczowy. Trudno się dziwić – młody Francuz już w 13. minucie rewanżowego spotkania z Celtikiem zakręcił obrońcą rywali, popisując się świetnym zwodem. Dwie minuty wcześniej szarżę 19-latka przerwał Wanyama – zdaniem sędziego było to czyste wejście. W 16. minucie meczu Pogba znakomicie przyjął piłkę na lewej stronie boiska, rozpoczynając szybki atak Bianconerich. Widać było przy tym, że byłemu podopiecznemu Alexa Fergusona doskonale służy gra na pozycji Marchisio, blisko lewej strony boiska, z płynnym przejściem od odbioru piłki i walki w środkowej strefie do zaangażowania w ofensywę. Pogba pokazuje na boisku, że w tej roli czuje się znakomicie, czego przykładem może być gra do końca w ostatnim ligowym spotkaniu z Catanią. Uwieńczeniem występu Francuza w tym meczu była kluczowa wrzutka piłki w pole karne w ostatnim minutach. Młodzieżowy reprezentant Francji przez cały mecz harował jak wół, biorąc jednocześnie udział w konstruowaniu akcji. Podobnie było przed tygodniem w meczu z Celtami. W 31. minucie środowego spotkania Pogba posłał doskonałe, długie podanie w tempo do wychodzącego na pozycję Matriego. Gdyby Szkoci nie zdołali złapać napastnika Juventusu w pułapkę ofsajdową, 28-latek stanąłby w tej sytuacji przed szansą na strzelenie drugiego gola.

Zachwytu grą Pogby nie krył Piccolo181: “Wczoraj El Maestro!!! To jak wywija tymi długimi sztycami i kontroluje piłe… Aż zapiera dech w piersiach : )”. “Pogba przechwytami przyćmił dziś samego Vidala” – zauważył squinter. Rzeczywiście – w 36. minucie Pogba przeciął akcje Celtów i znakomicie przechwycił piłkę, a już trzy minuty później doskonałym wślizgiem przed polem karnym zażegnał niebezpieczeństwo. W efekcie akcja Celtiku straciła tempo, a kończące ją dośrodkowanie Izaguirre z lewej strony boiska lepiej przemilczeć. Postawę 19-latka w pierwszej połowie środowego meczu docenił sikkk: “Pogba w pierwszej połowie – kozak ; )”.

W drugiej połowie Pogba szukał bramki, jednak jego strzał w 57. minucie został zablokowany. Przy wysokim prowadzeniu w dwumeczu, w grze 19-latka pojawiła się dekoncentracja. W 72. minucie najpierw złym podaniem do tyłu sprokurował niebezpieczną sytuację, a po chwili, próbując naprawić swój błąd, nie trafił w piłkę. Po wejściu na boisko Giaccheriniego Pogba przeszedł z lewej strony do środka, zapełniając lukę po zdjętym chwilę wcześniej z boiska Pirlo. Cytując Czadu: “widać, jaki wpływ na grę Pogby ma Pirlo, widać było także po zawodnikach Celtiku, że stoicki spokoj i konsekwencja Pogby w przerywaniu akcji i odbiorze piłki odbierała im ochotę do dalszej gry”.

O kontrowersyjną wypowiedź pokusił się johnnybgoode: “Uważam, że jeżeli kogoś z młodych pomocników (Pogba, Marrone) przerabiać na środkowego obrońcę, to właśnie Francuza. Jest świetny w odbiorze i wyprowadzaniu piłki, ma dużo lepsze warunki niż Luca i nie gubi się, gdy ktoś do niego podbiega. Oczywiście, nie uwzględniam tu tego, ile Paul daje w ataku i rozegraniu (jasne, że w drugiej linii jest pożyteczniejszy), ale zauważcie, że Marrone popełnił dzisiaj kilka błędów. Jeden szczególnie rzucił mi się w oczy – podanie Samarasa, którego nikt nie przeciął, a niekryty przez Marrone Hooper miał ku temu dobrą sposobność. Niestety, na środku obrony nie wróżę Marrone wielkiej kariery. Obym się mylił”. Innego zdania był Dobry Mudżyn: “Pogbinho ma pierdyknięcie z dystansu, a takze generalnie lepsze wykończenie akcji. Dlatego byłoby dużą stratą ustawianie gościa, który może strzelić z 6-8 bramek w sezonie na defensywie”. Z przedmówcą zgodził się pablo1503: “Przesunięcie Paula do obrony, tylko dlatego, że ma świetny odbiór jest troszkę nietrafionym pomysłem. Równie dobrze można go przesunąć na atak, bo w lidze ma tyle goli, co nasi napastnicy. Nam tu rośnie pomocnik kompletny, a Ty chcesz go cofać?” – spytał z niedowierzaniem. “Dlatego wspomniałem o tym, że Pogba daje zbyt dużo w pomocy, żeby zrobić z niego obrońcę, ale jeżeli już kogoś z dwójki Pogba – Marrone wystawiać na obronie, to moim zdaniem Francuza” – zakończył polemikę johnnybgoode.

Obawiałem się przed meczem występu Marrone, sądziłem, że może być słabym punktem trzyosobowego bloku obrony Juve. Na szczęście boisko rozwiało moje obawy. Młody Włoch już w 9. minucie udanie wmieszał się w akcję Celtów i przerwał ją, wykazując się przy tym dobrym ustawieniem na szesnastym metrze. Po kilkudziesięciu sekundach Marrone popisał się w polu karnym znakomitą główką, dobrze zastawiając się i – pomimo nacisku Samarasa – wybijając piłkę. Podobna sytuacja miała miejsce 10 minut później, gdy Marrone kolejny raz zaimponował spokojem w destrukcji, wybijając z pola karnego zagrywaną tym razem po ziemi piłkę. Po meczu paveloneddar napisał: “Marrone zagral jak profesor”. W 40. minucie młody obrońca włączył się nawet w rozegranie piłki, podbiegając do linii środkowej i posyłając prostopadłe podanie w stylu Bonucciego. Zwieńczeniem występu Marrone przeciwko Celtom była sytuacja z 83. minuty, gdy nie przeszkodził aktywnemu do końca Samarasowi w oddaniu strzału. Zmęczony wychowanek Juventusu był w tej sytuacji zbyt statyczny, jednak jego grę w przekroju całego spotkania oceniam pozytywnie. Powinien grać jak najczęściej w klubie, który zagwarantuje mu regularne występy przez cały sezon, by nabrać doświadczenia i za kilka lat móc – być może – zastąpić Barzagliego.

– Synku – zwrócił się podczas wieczerzy Il Principino do siedzącego obok chłopca – jestem dumny z tego, jak znosisz długą wędrówkę. Podczas popasu ćwiczyłeś się w strzelaniu z łuku pod okiem naszego przyjaciela, elfa Matriego z leśnego królestwa, brałeś też lekcje fechtunku z rąk mistrza w tej sztuce, Arturo Vidala. Nawet – uśmiechnął się Marchisio – nawet naszego stratega nie oszczędziłeś. Pirlo do dziś szuka map, które zabrałeś z jego stołu… – książę Piemontu pogłaskał syna po głowie. Chłopiec nie przestawał się posilać, spoglądając od czasu do czasu tęsknym okiem na czarodzieja Antonio, który siedział w rogu obszernego namiotu i w milczeniu palił fajkę. W przeciwległym kącie rycerze księcia Piemontu, racząc się zacnym trunkiem, tańczyli Harlem Shake’a.

– Byłeś bardzo dzielny. Czy pragniesz jakiejś nagrody za swoje męstwo? – spytał potężny Buffon przyglądając się chłopcu z uśmiechem.
– Tak – odparł młody Davide Marchisio, przerywając posiłek – chcę, by czarodziej Antonio Conte opowiedział mi o początkach naszego miasta!
– Przecież tyle razy już o tym słyszałeś… – uśmiechnęła się książęca małżonka Roberta, patrząc na synka z czułością. Czarodziej poruszył się w miejscu, zgasił fajkę i spojrzawszy poważnie na chłopca, zaczął opowiadać:

– Pierwsze znane ludzkie osady na terenie obecnego Turynu zostały założone przez Celtów, którzy, na skutek przeludnienia Galii, już od IV wieku p.n.e. szukali nowych terenów uprawnych na południe od Alp. Były to czasy, gdy dumni Celtowie przemierzali Europę wzdłuż i wszerz, mieli także swój wpływ na powstanie imperium Aleksandra Wielkiego.
– Za Alexa! – krzyknęli wojownicy księcia Piemontu, wznosząc toast. Po chwili czarodziej wznowił opowieść:
– Tak, Aleksander mógł być wdzięczny Celtom, gdyż to właśnie ich inwazja uwolniła Macedonię od najazdów Iliryjczyków i Traków, natomiast późniejszy sojusz z Celtami zabezpieczył ojczyznę Aleksandra w okresie, gdy na czele swej armii dokonywał imponujących podbojów. Zaś na ziemiach współczesnego księstwa Piemontu kres celtyckiej obecności położyła dopiero ekspansja Imperium Romanum w kierunku północnym. Najpierw Rzymianie zmusili celtyckie plemię Taurinich do opuszczenia swych ziem, a później – w 28 roku p.n.e. – utworzyli tu obóz wojskowy Castra Taurinorum, poświęcony później cesarzowi i znany w starożytności jako Augusta Taurinorum. Tymczasem wyparci z Piemontu Celtowie skierowali się na północ…

– To się nazywa chichot historii, ironia losu… mówcie co chcecie – rzekł Eta-Beta Quagliarella, żując kawałek mięsa. – Kiedyś wasi przodkowie, wspierani przez najlepszych łuczników leśnego królestwa, pobili ich i wypędzili z tych ziem, a dziś musimy aż z dalekiej Brytanii spieszyć z odsieczą miastu, oblężonemu przez tę… watahę – zakończył z niesmakiem.
– Gdybyśmy tylko mogli przekraść się niezauważeni przez szeregi Celtów, przedostać do Turynu i przynieść naszym braciom wieść, że odsiecz jest już blisko… – pokręcił głową siedzący obok Alessandro Matri. Wtem do namiotu księcia wbiegli strażnicy, popychając przed sobą jakiegoś człowieka:
– Panie! Panie! Złapaliśmy go, kręcił się nieopodal naszego obozu! Miał w ręce ten papier! – krzyknęli żołnierze, podając księciu dokument. Ten spojrzał na nieznajomego i spytał ostro:
– Kim jesteś, skąd pochodzisz i czego tu szukasz?
– Pochodzę zza zasłony ciemnej chmury, a zwą mnie Vimes, łaskawy panie. Przybyłem, by ofiarować waszej książęcej mości ten podarunek…
– Cóż to? – spytał nieufnie książę, rozkładając powoli papier.
– To mapa obozu Celtów, którzy oblegli gród waszej książęcej mości. Z narażeniem życia wykradłem ją i co tchu przybiegłem tutaj… – powiedziawszy to, tajemniczy przybysz opuścił wzrok, a książę Piemontu rozpostarł na stole cenny dokument:


Vimes: “Przewidywany skład Celtiku

Arcymag rzucił okiem na mapę, szepnął coś do ucha generałowi Pirlo i obaj w pośpiechu wybiegli z namiotu. Po chwili wrócili, niosąc cztery zdobyczne szaty celtyckich druidów. Wszyscy w lot pojęli chytry plan czarodzieja. Do wykonania niebezpiecznego zadania niezwłocznie zgłosili się elfowie, Quagliarella i Matri, a w rolę ich młodych uczniów mieli wcielić się równie mężni, choć nie tak doświadczeni w boju Paul Pogba i Luca Marrone. Okazało się, że nieznajomy zdobył również hasło, dzięki czemu mała grupka mogła przedostać się niepostrzeżenie nawet przez jedną z pilnie strzeżonych bram obozu Celtów. Gdy dzielni elfowie pożegnali się z księciem, mały Davide Marchisio przytulił się do ojca:

– Boję się tato. Co jeśli nie podołają?
– Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – odparł kryjąc przed synem zdenerwowanie Il Principino. Chodź, opowiem ci bajkę – zaproponował, kiwając głową. Chłopiec, ociągając się, wrócił z księciem do namiotu i ułożył się do snu. Tymczasem Claudio Marchisio, przysiadłszy obok, zaczął opowiadać:
– Dawno, dawno temu, po drugiej stronie oceanu, w dalekiej Brazylii rosło młode drzewo. Spodobało się odwiedzającym tamtejsze porty włoskim handlarzom, którzy przewieźli je przez morze i zasadzili u siebie na Sycylii, w rodzinnym Palermo. Tam wyrosło piękne i wysokie, a sława owoców, jakie rodziło doszła do uszu naszego pradziada, księcia Piemontu, który – nie mogąc przekonać głowy wpływowego rodu Zamparinich, właścicieli sycylijskich ziem, do sprzedaży pięknego drzewa – posłużył się podstępem. Przy pomocy Pierścienia Secco wykradł drzewo. Zginąłby niechybnie podczas załadunku zdobyczy na statek, lecz uratowało go męstwo jego towarzysza, walecznego Antonio Nocerino, który poświęcił się dla swego pana. Rycerz ów nigdy już nie powrócił do stolicy Piemontu, ale piękne drzewo było przez kolejne dziesiątki lat ozdobą książęcych ogrodów. Nadano mu nawet imię…
– Dąb Bartek? – spytał przysłuchujący się uważnie chłopiec.
– Nie, Amauri. Lecz gdy drzewo zwiędło i przestało rodzić owoce, wnuk starego księcia postanowił je ściąć. W tym celu sprowadził do Turynu mistrza w swoim fachu, wielkiego Stihla z Husqvarny. Nigdy jednak nie było mu dane wykonać tego zadania…
– Dlaczego? – spytał zaciekawiony Davide Marchisio.
– Bo pewnego dnia stare drzewo zniknęło. Legendy głosiły, że – przeczuwając niebezpieczeństwo – Amauri ożył i udał się nocą w drogę… Byli tacy, co twierdzili, że widzieli go potem w lasach nieopodal Florencji i w puszczach rosnących na obrzeżach Parmy…
– I co było dalej? – dopytywał synek księcia.
– No i w niedzielę strzelił trzy gole w meczu z Torino, został ogłoszony piłkarzem kolejki przez whoscored.com, a jak rok temu wrzucił Milanowi, to zdobyliśmy Scudetto! – krzyknął Il Principino, klasnąwszy w dłonie. Po chwili ściszył głos. Nie minęło kilka godzin, a wszyscy w obozie księcia spali, poza strażnikami przechadzającymi się wokół namiotów. Elfowie, nim wyruszyli w drogę, rozegrali z pozostającymi w obozie kompanami partyjkę pokera.

Świt zbliżał się z każdą minutą. Czterej wysłańcy księcia pędzili co tchu do Turynu. Elfowie przebyli całą drogę w milczeniu, jednak jadący tuż za nimi młodzi rycerze przy każdej okazji dodawali sobie otuchy, pokrzykując i żartując jak gdyby nigdy nic. Gdy dotarli do obozu Celtów, zsiedli z koni, które puścili samopas i resztę drogi przebyli już pieszo. U bram zatrzymał ich strażnik, potężny Forster:

– Hasło! – krzyknął, bacznie spoglądając na przybyszy. Szaty druidów i wymalowane twarze nie pozwalały rozpoznać, kim byli naprawdę. – Hasło! – powtórzył głośno Forster, szturchając jednego z nieznajomych.
– DVD! You’ll never record alone! – wykrzyknął Fabio Quagliarella, wznosząc dłonie ku niebu. Czterej wysłannicy księcia zwrócili twarze w stronę, gdzie – jak wierzono – mieściła się legendarna siedziba celtyckiej bogini zemsty, potężnej Uefy, po czym skłonili się nisko. Forster spojrzał na nich z wahaniem i przywołał do siebie kilku Celtów. Po chwili całą grupką otoczyli przybyszy.
– To stare hasło! – rzekł jeden z celtyckich wojowników, patrząc podejrzliwie na druidów.
– Przybywamy z daleka – rzekł spokojnie Matri – nie znamy nowego hasła. Jak ono brzmi?
– In Blu-ray we trust! – krzyknęli Celtowie, potrząsając dzidami. Po chwili wahania przepuścili druidów, do których, jak każe obyczaj ich plemienia, odnosili się z wielkim szacunkiem. Wysłannicy księcia Piemontu, korzystając z mapy, przekradli się przez celtycki obóz, po czym skierowali się w kierunku tajnego przejścia, którego istnienia nie byli świadomi ich wrogowie. Nie minęła nawet godzina od pamiętnej rozmowy przy bramie, gdy elfowie i ich młodzi towarzysze przedostali się do oblężonego Grodu Byka. Wielka była radość mieszkańców Turynu, gdy rozpoznali bohaterów. Ci przekazali im wieści o zbliżającej się armii księcia. Następnego dnia wieczorem książę Piemontu wraz z armią dotarł w pobliże swej stolicy. Gdy Celtowie, zawiadomieni przez zwiadowców zwrócili przeciwko nowemu przeciwnikowi wszystkie swoje siły, otwarły się bramy Grodu Byka. Nim wszyscy zdolni do noszenia broni mieszkańcy Turynu zdążyli wybiec z miasta i rzucić się na Celtów, do Neila Lennona podbiegł najstarszy druid i zawołał z przerażeniem:
– Wodzu! Oko Samsunga odwróciło się od nas i chce wykupić prawa do nazwy stadionu Juve! Znaki na niebie nie kłamią…
– A więc jesteśmy zgubieni – krzyknął Neil Lennon i zbladł. Spojrzał na atakowane z obu stron naraz oddziały Celtów. Uniósł w górę miecz i krzyknął:
– Żywego mnie nie weźmiecie! – po czym wraz z potężnym Forsterem ruszyli w stronę miasta. Na ich spotkanie zmierzali już elfowie, prowadzący złożone z uzbrojonych mieszkańców miasta oddziały do ataku. Tego dnia Quagliarella i Matri nie znali litości:

Analizę występu Buffona przygotował stahoo.

Przed rewanżowym spotkaniem z Celtikiem, mając w pamięci styl gry Szkotów z pierwszego meczu, byłem ciekaw, jak ułoży się kolejne spotkanie, z naciskiem na rolę Gigiego Buffona w wywalczeniu upragnionego awansu. Mimo, że kapitan Juventusu popełnił drobny błąd w tym meczu, o czym później, to znowu był pewnym punktem drużyny i to w dużej mierze dzięki niemu Juventus nie stracił w Lidze Mistrzów gola już od pięciu spotkań.

Celtic tym razem nie ruszył do skomasowanych ataków od samego początku meczu, jak uczynił to trzy tygodnie wcześniej w Glasgow. Grający w czarnych koszulkach goście przeprowadzili jednak w pierwszej połowie kilka groźnych akcji, z reguły kontrując zespół Starej Damy. W pierwszych dwudziestu minutach spotkania Buffon zaliczył dwa idealne wyjścia do dośrodkowań, łapiąc piłkę w wyskoku, czyli praktycznie nie dając napastnikom rywala szans na stworzenie sobie możliwości do oddania strzału na bramkę. Ciekawą sytuację mogliśmy zaobserwować w 20. minucie meczu, gdy Gigi pobiegł poza pole karne, by przejąć bezpańską piłkę, kopniętą przez gracza Celtiku. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Buffon piłkę opanował dosłownie w ostatniej chwili, co pokazało jego pewność siebie w tym meczu. Teraz któryś z graczy Celtiku musiał podejść pod bramkarza Juventusu, ponieważ Buffon mógł do woli zwlekać ze wznowieniem gry (bramkarz łapiący piłkę w ręce ma teoretycznie sześć sekund na pozbycie się jej). Kilkanaście sekund później, bardzo groźny strzał oddał Ledley, a piłka minęła o centymetry spojenie bramki. Mimo wykonania robinsonady, Buffon nie miałby szans, gdyby piłka leciała idealnie w okienko. Gigi miał po tym strzale sporo pretensji do Vidala o zbyt wolną reakcję i nie podbiegnięcie na czas do gracza z Wysp. Buffon zawsze stara się podpowiadać swoim obrońcom, ustawiać ich i dyrygować nimi.

Najbardziej efektowną, a zarazem jedną z trudniejszych interwencji, Gigi zaliczył po rykoszecie, gdy piłka po strzale Commonsa z ponad 20 metrów trafiła w Hoopera. Warto prześledzić reakcję Buffona w tej sytuacji: Gigi śledzi ruch Commonsa, spodziewa się strzału na bramkę, ale w momencie oddania strzału przez pomocnika Celtiku Buffon ma przed sobą “korytarz” w którym doskonale widzi piłkę i może zrobić ruch w stronę, w którą ona leci. Tak też uczynił. Następnie futbolówka odbija się od Hoopera 12 metrów przed Buffonem i zmienia kierunek. Bramkarz Juventusu musi rzucić się w stronę przeciwną do wykonywanego ruchu, co jest bardzo trudne do wykonania, jednak najlepszemu bramkarzowi świata udaje się to zrobić. W 34. minucie spotkania napastnik Celtiku “wjechał” w bok pola karnego Juve, oddając strzał wzdłuż bramki, którego nie dał rady przeciąć Hooper. Czy zachowanie Buffona było tu prawidłowe? Czy mógł przeciąć to wbicie piłki w pole karne? Było prawidłowe, nie miał szans złapać tej piłki – błąd popełnił obrońca dający Hooperowi swobodę i nie przecinający piłki (Marrone), oraz ten, który pozwolił dostać się w pole karne Samarasowi (ograny Bonucci). Buffon pilnował bramki i – praktycznie idealnie się ustawiając – zasłonił wszystkie możliwe drogi na posłanie piłki (jedynie mocny strzał między jego nogami miałby pewne szanse na gola). Gdyby Buffon chciał przeciąć tak silne wstrzelenie piłki z 6-7 metrów, musiałby zrobić ruch w ciemno. A wtedy odsłoniłby krótki słupek (pamiętacie gola van Persiego z Barceloną na The Emirates Stadium? Valdes ewidentnie przenosi ciężar ciała na swoją lewą nogę, szykując się do podania na 3-4 metr, tymczasem… dostaje po krótkim).

Przed przerwą Buffon złapał jeszcze dwie proste piłki i raz interweniował wybijając dośrodkowanie na róg. W tej ostatniej interwencji ubiegł napastnika rywali. Drugą połowę spotkania Gigi rozpoczął od pewnego chwytu strzału oraz od świetnego wyjścia do dośrodkowania posłanego na dziesiąty metr. Mimo, że piłka długo była w powietrzu (tzw. “zawiesina”), to wyjście tak daleko od bramki wymaga dużej pewności siebie bramkarza i idealnego obliczenia toru lotu piłki. W 89. minucie Buffon pewnie złapał strzał z dalekiej odległości, by chwilę później popełnić pierwszy błąd w całym dwumeczu. Kapitan Juve nie złapał, lecz – mówiąc kolokwialnie – “wypluł” strzał napastnika Celtiku z 90. minuty. Piłka posłana z dalszej odległości odbiła się przed Buffonem od murawy, a ten nie zdążył “zamknąć koszyczka” czyli miał minimalnie spóźniona reakcję w łapaniu piłki, która odbiła się od jego klatki piersiowej i spadła kilka metrów przed nim. Na szczęście świetnie w tej sytuacji zaasekurował go Marrone.

Buffon znowu dał popis dobrej gry, jest niepokonany od kilkuset minut w Lidze Mistrzów. Jeden mały kiks z końcówki meczu nie zmienia faktu, że w czasie dwumeczu z Celtikiem mieliśmy do czynienia z grą bramkarza na najwyższym poziomie.

Stałe kąciki:

Kącik miłosny:
Nedved1983: Brawo Pogba! Coraz bardziej się w nim zakochuję…

Kącik literacki:
Ein: Oglądanie meczu Juventus – Celtic to jak czytanie kryminału, w którym wiadomo kto zabił.

Kącik dyplomatyczny:
MilosKrasic27: A ruda pała niech się wali.


W dwumeczu z Celtami cały zespół Juve stanął na wysokości zadania. Nie zawiedli młodzi Pogba i Marrone, nie zawiedli także bardziej doświadczeni Barzagli i Bonucci. Ten pierwszy w 60. minucie świetnie ustawił się w polu karnym, stając na drodze piłki zagrywanej w pole karne z lewej strony boiska. W tej sytuacji fatalną stratę w środkowej strefie zanotował Quagliarella, jednak wcześniejsza współpraca tej dwójki była znakomita. W pierwszej połowie Barzagli zaliczył, cytując Tigletpilesara, “genialne otwierające podanie”. Antonio Conte eksperymentował z ustawieniem Leonardo Bonucciego, który w rewanżowym meczu z Celtami zagrał po lewej stronie trzyosobowego bloku obronnego Starej Damy. Jednak – zdaniem jakku1 – “Bonucci lepiej wyglada na środku niż na boku”.

Przed spotkaniem rewanżowym miałem obawy o zdrowie naszych zawodników, jednak podopieczni Neila Lennona nie grali po chamsku i w żadnym momencie spotkania nie przeginali z brutalnością – faule, jakie popełnili piłkarze obu zespołów zdarzają się w każdym meczu. Najwięcej fauli (trzy) w szeregach Juve miał na swoim koncie Federico Peluso, o jeden więcej w zespole rywali popełnił Georgios Samaras. Lewy wingback Juventusu nieco przesadził jedynie w 17. minucie spotkania, gdy – nie mogąc dogonić Matthewsa – ostentacyjnie łapał go za koszulkę. Pięć minut po zmianie stron były gracz Atalanty znakomicie wyprzedził rywala i przechwycił piłkę po lewej stronie boiska, po czym przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów i podał po ziemi do Matriego, ale zagrywaną w pole karne piłkę wybili obrońcy Celtiku.

Po meczu delarudii napisał: “zirytowała mnie tylko jedna sytuacja: w pierwszej połowie, blisko środkowej linii boiska piłkę przy nodze miał Peluso i mógł spokojnie pociągnąć akcję do przodu, tym bardziej, że miał wolną przestrzeń. Jednak Conte wyraźnym ruchem z ławki dał znak, żeby odegrać do Pirlo… No i akcja się zwolniła. Chyba całkiem niepotrzebnie. Wiem, że forsowanie tempa nie było konieczne w tym meczu, ale skoro jest okazja, to czemu nie spróbować?”. Sam Conte w pomeczowej wypowiedzi stwierdził: “W przerwie powiedziałem chłopakom, żeby nie grali tak głęboko na flankach”. Czarodziej z Turynu pochwalił także szkockich kibiców: “Widok, gdy śpiewali przegrywając w dwumeczu 0:5 był czymś niezwykłym. Zasłużyli na aplauz od całego stadionu”.


Za kadencji Antonio Conte wielką siłą Juventusu jest gra zespołowa. Podziwiam pracę, jaką od prawie dwóch lat wykonuje nasz były kapitan. Używając od półtora roku tej samej taktyki wykazuje się wielką konsekwencją. Pytanie, który rywal będzie dość silny, by na wylot przejrzeć ćwiczone przez naszego stratega schematy taktyczne i nas pokonać? W tym sezonie nie jesteśmy już – nawet w lidze – niepokonanym zespołem, jednak wraz z końcem “niepokonanej maszyny do wygrywania” z naszych zawodników zeszła ogromna presja. Teraz, kiedy pokazali że nadal są tylko ludźmi, ich zwycięstwa nabrały dla mnie nowego smaku.

Mimo, że wielkim atutem obecnego Juventusu jest defensywa, to chyba najpełniej filozofię Antonio Conte uoasabia Arturo Vidal. W rewanżowym meczu z Celtami od samego początku walczył jak lew o piłkę – już w trzeciej minucie udało mu się ją przechwycić po prawej stronie boiska. Chilijczyk wykazał się w tej sytuacji świetnym ustawieniem i wielkim opanowaniem – podobnie było w 48. minucie, gdy nieustępliwy pomocnik Starej Damy nie dał się ograć Samarasowi. Konsekwencja, determinacja i realizowanie założeń taktycznych trenera – na to liczę w ćwierćfinałach. Liczę, że nawet jeżeli przegramy pierwszy mecz, w rewanżu będziemy gryźć trawę od pierwszej do ostatniej minuty. Antonio Conte udowodnił, że umie kierować zespołem i nie boi się stawiać na młodych graczy. Jego obecność na ławce znaczy wiele dla zespołu, a przeprowadzane zmiany – jak w ostatnim ligowym meczu z Catanią – to w jego wykonaniu często mistrzostwo świata. Owszem, bywały spotkania, w których zawodził i podejmował niezrozumiałe decyzje, ale liczę na to, że trener Juventusu wyciągnął już wnioski ze słabej gry jego podopiecznych w styczniu, jak i z własnych błędów. Być może straty punktów w tamtym okresie i odpadnięcie z Pucharu Włoch były wkalkulowanym od samego początku ryzykiem, a forma Juve budowana jest na drugą połowę sezonu? Conte jeden wie.


Nad stolicą Piemontu powoli zapadał zmrok, jednak bramy niezdobytej twierdzy pozostawały otwarte. Oprócz setek dogorywających na polu bitwy Celtów, przy życiu nie pozostał już nikt, kto dzisiejszej nocy byłby w stanie zakłócić spokojny sen mieszkańcom Grodu Byka. Niewielu jednak przespało tę noc. Oświetlonymi tysiącem pochodni ulicami miasta przechodził radosny, rozśpiewany korowód szczęśliwych Juventinich. Wśród nich dumnie kroczyli bohaterowie pola bitwy, niestrudzeni obrońcy prastarego grodu. Szli ramię w ramię, zwycięzcy – mężni rycerze księcia Piemontu i ich wierni sojusznicy. Kroczący wraz z rodziną na czele pochodu Il Principino pozdrawiał uradowanych mieszkańców. Czarodziej Antonio stał u jego boku, dumny, sprawiał jednak przy tym wrażenie zafrasowanego. Arcymag pamiętał o przepowiedni dotyczącej 15 marca i czuł, że czas prawdziwej próby dopiero się zbliża.

Nieopodal bram miasta na setki konających Celtów czekały chmary ptaków, gotowe w każdej chwili rozpocząć ucztę. Wierzchowce rżały żałośnie i milkły, a skowyt dzikich psów stawał się z każdą chwilą coraz głośniejszy. Umierający wzywali imię Epony, czczonej powszechnie wśród Celtów patronki jeźdźców i koni, a zarazem przewodniczki dusz w drodze do nieśmiertelnych krain. Dumni wojownicy, zanim przyszło im wydać ostatnie tchnienie, nierzadko obracali twarz w stronę wrogiego miasta, u którego bram zapłacili najwyższą cenę za wyzwanie do walki samego księcia Piemontu. W ich sercach nie było lęku, gdy powtarzali słowa starej modlitwy:

O Epona, Twoje imię czci celtycki ród,
posiadasz klucze do niebieskich wrót,
Pani, nim staniemy wraz z Tobą na wieczności progu,
ziarna strachu zasiejemy w sercach naszych wrogów.
A gdy pękną nasze tarcze, gdy zwycięży wróg,
poprowadź nasze dusze wprost do Tír na nÓg!
Przyjdź, jak niegdyś Níamh Chinn Óir po Osjana,
gdy miecz wypadnie z ręki, gdy śmiertelna rana…
Wskaż drogę do Mag Mell, otwórz Anwnn bramy,
przyjdź, nim z imieniem Twoim na ustach skonamy.

Zanim zapadły zupełne ciemności, pierwsi rabusie przybyli, by przeczesywać pobojowisko w poszukiwaniu łupów. Gapiom i strażnikom z zamkowej wieży wydało się w pewnej chwili, że pośród stosów ciał dostrzegają wysoką kobietę w białej sukni, przechadzającą się wolnym krokiem pośród poległych i konających, którzy, charcząc w agonii, wciąż powtarzali święte imię bogini pradawnego świata. Byli i tacy, co utrzymywali, że do późna w nocy słyszeli śpiew, którym – jak głosiły legendy – biała dama miała prowadzić dusze wojowników do krainy umarłych. Jeszcze przez wiele tygodni mieszkańcy Grodu Byka wychodzili o zmierzchu przed bramy miasta. Mrużyli oczy, i – jakby wyczekując – powtarzali jeden przez drugiego, z niesłabnącym zdumieniem:

Spójrzcie tam! Idzie, podobna królowej,
przed którą na kolana nie tylko Celtowie
ale śmierć sama, zle duchy i zjawy upiorne
padały, wraz składając uwielbienie korne!
Tak dumnie i dostojnie pośród zgliszcz stąpała,
jakby moc ludzka ni zwierzęca jej się nie imała!
Temu, kto umierając przyzywał jej imię,
niosła ukojenie w ostatniej godzinie,
a ujmując w białe dłonie konających ręce,
kładła kres agonii i przedśmiertnej męce!
Czy prawda to? Suknia jej była pono jakoby śnieg biała,
gdy w krainę śmierci swą pieśnią Celtów przyzywała:

Tekst i dobór muzyki: JuveCracow
Analiza występu Buffona: stahoo
Oprawa wideo: mpolek

Zobacz także:
Juventus – Celtic 2:0
Wojna celtycka: zdobycie Glasgow

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
15 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Gwiezdnik
Gwiezdnik
11 lat temu

Marihuaen ? A na co to komu....

Tacchinardi.
Tacchinardi.
11 lat temu

Dajcie spokój...

Izi
Izi
11 lat temu

Brawo za inicjatywę. Przeczytałem, wrażenia estetyczno-literackie pozostawię dla siebie, ale trud włożony w napisanie tekstu doceniam. Oby tego typu próby rozwijały się swobodnie i ze smakiem. Gratulacje dla autorów za dodatnie kolorytu stronce i administratorom za odwagę xD.

okonJUVE
okonJUVE
11 lat temu

Znowu autorów trochę poniosło, może nawet bardziej niż trochę. Po przeczytaniu kolejnej części radosnej twórczości, łączącej piłkę nożną z fantasy, utwierdzam się w przekonaniu, że autorzy przeprowadzają szturm na nowych użytkowników JuvePoland w przedziale wiekowym 12-15. Dajcie spokój.

rain
rain
11 lat temu

tekst genialny, oczywiscie mozna nie polubic stylu, nie zrozumiec tak pisanego tekstu czy zwyczajnie miec alergie na fantasy tudziez jakakolwiek inna pisana forme przekazu tresci w objetosci wiekszej niz dlugosc przecietnej listy sobotnich zakupow, ale zeby wyjezdzac z takimi tekstami jak "nie wrzucajcie takich tekstów, bo się odechciewa żyć ;_;" czy "Znowu autorów trochę poniosło, może nawet bardziej niż trochę" - nasuwa mi sie tylko jedno : chyba was po@ebao dziewczynki.

dla pierwszej grupy ktora komentuje a nie czytala mam tylko jedna rade (szkoda mi na nich czasu, tak samo jak im czasu na przeczytanie czegos co postanowili skomentowac), a mianowicie : Idz sie utop, tudziez w wolnym tlumaczeniu : Get a life. jesli trollizm internetowy przynosi satysfakcje w zyciu to lepiej zostawic takiego osobnika samemu sobie - juz nic ciekawego z niego nie bedzie.

natomiast co do kolejnych typow ktorzy przeczytali, nie spodobalo sie, albo oczy zaczely bolec, ewentualnie mozg sie przegrzal - wsadz sobie swoj komentarz w stylu "Dajcie spokój..." w d@pe, bo nie niesie on ze soba absolutnie zadnej wartosci merytorycznej ani jakichkolwiek sladow konstruktywnosci oprocz dowodow na to ze :
a) nie rozumiesz pojecia wolnosc slowa
b) nie masz za grosz poczucia taktu oraz elementow dobrego wychowania
c) jestes albo za mlody, zeby uszanowac i zrozumiec tego typu tresci pisane, albo za stary i w zyciu przeczytales 2 ksiazki, przy czym dla ciebie jedna z nich byl program telewizyjny

jesli kogos jeszcze zbierze na polemike z podpunktem a), ktory odnosi sie rowniez do publikowania swojego zdania w komentarzach, to odsylam do punktu b) oraz c), jesli wciaz nie rozumiesz - idz precz

Sepik
Sepik
11 lat temu

A ja lubie takie teksty czytac wiec nie mam nic przeciwko.
JuveCracow jak zwykle dobry tekst.

KondzioJuveFans
KondzioJuveFans
11 lat temu

Mi się podoba 😉

19
19
11 lat temu

dwie poprzednie czytałem

19
19
11 lat temu

Nie piszcie już takich rzeczy

Kogut W.
Kogut W.
11 lat temu

Kończ waść.

drozdi
drozdi
11 lat temu

nie przetrwałem, nie dało rady.

del_aleksander
del_aleksander
11 lat temu

Przebrnąłem... 😛 Dla mnie osobiście bardzo duży przerost formy nad treścią, nie mniej jest to po prostu moje zdanie. Nigdy mnie nie rajcowała fantastyka i tego typu teksty, więc może to jest powód.

Nie mniej, obiektywnie patrząc muszę przyznać, że pozytywnie zapatruję się na to, że tego typu arty zaczęły się pojawiać. Akurat nie są dla mnie, jednak wiem, że jest wśród nas spora grupa kibiców, którzy lubią czytać takie rzeczy. Nawet jeżeli jest to mniejszość. Podoba mi się po prostu różnorodność charakteru tekstów jakie pojawiają się na JP, dla każdego się coś znajdzie i o to myślę chodzi administratorom 🙂

hellspawn
hellspawn
11 lat temu

Nie żebym się czepiał złośliwie, bo sam nic takiego nie napiszę...ale może zmieńcie stylistykę, bo staje się to wtórne i przez to nudne. Zwyczajnie.

tabo89
tabo89
11 lat temu

Nawet nie przeczytałeś..

pan Zambrotta
pan Zambrotta
11 lat temu

nie wrzucajcie takich tekstów, bo się odechciewa żyć ;_;