Strona główna » Artykuły » Wschodzące gwiazdy?
Wschodzące gwiazdy?
Na początku 2004 roku wielu kibiców Bianconerich mogło zachwycać się grą młodzieżowej sekcji Juventusu na turnieju w Viareggio. “Młode Zebry” zrobiły absolutną furorę. Idąc jak burza w pokonanym polu zostawiali kolejnych rywali by ostatecznie zatriumfować w finale i zdobyć puchar. Mimo tak wielkiego sukcesu nie wielu przywiązywało wagę do tych wyników. “Fajnie, że wygrali. Mamy zdolną młodzież, ale co z tego? I tak żaden z tych piłkarzy nie ma szans na przebicie się do pierwszego składu. Skończą co najwyżej w drugoligowym zespole walczącym o utrzymanie…” – tymi słowami podsumował sukces Primavery jeden z kibiców. A podobnego zdania była większość z nich…
Nie najlepsze miejsce
Italia jest krajem, w którym żywot młodych piłkarzy nie należy do najłatwiejszych. Sytuacja w Calcio wygląda mniej więcej tak samo jak na polskim rynku pracy – chcą zatrudniać tylko ludzi z doświadczeniem, z kilkuletnim stażem i z najlepszymi preferencjami. Dobierają takich ludzi, aby sukces przychodził momentalnie. Przez taką kolej rzeczy bogate włoskie kluby nie patyczkują się i nie przywiązują zbyt wielkiej wagi do wychowania młodzieży. Nie ma się też zbytnio co dziwić – skoro ma się pieniądze łatwiej jest odkupić od kogoś innego piłkarza już “wychowanego” niż samemu ryzykować. Często aby oszczędzić właśnie tego ryzyka młodzi piłkarze są również wypożyczani do niżej notowanych klubów. Najczęstszym kierunkiem jest Serie C, czasem uda się komuś zagrać w drugiej lidze. Sporadyczne przypadki przejścia do klubu Serie A walczącego o utrzymanie można policzyć na palcach jednej ręki. Nie to jednak jest w tym wszystkim najgorsze. Piłkarze, którzy mają nabierać w słabszych klubach doświadczenia w większości już nie wracają.
Zawodnicy Primavery Juventusu wieńczący triumfy w Coppa Carnevale przez ostatnie 3 lata wchodzą w ten proces wypożyczeń. Tym razem jednak działacze “Starej Damy” wydaje się jakby nie chcieli zmarnować tych talentów i uwierzyli, że właśnie z nich mogą mieć za kilka lat spory pożytek. Być może też wychodzą naprzeciw reformom UEFA, które wprowadzają nowe zasady dotyczące młodych piłkarzy w klubie. Czy jednak ci piłkarze mają na tyle talentu i siły przebicia by przedrzeć się i stać w przyszłości gwiazdami futbolu na najwyższym poziomie?
Wschodzące gwiazdy czy powtarzająca się historia?
Poczynania tych piłkarzy w nowych klubach wzbudzają w kibicach Bianconerich coraz większe zainteresowanie. Kierunek wypożyczeń niby ten sam, jednak ich postawa – bardzo interesująca.
Po sezonie 2003/2004 trenerem Primavery Juventusu przestał być Gian Piero Gasperini, który skorzystał z propozycji prowadzenia występującego jeszcze wówczas w Serie C1 Crotone. Po roku drużyna ta awansowała po barażach do Serie B a Gasperini nie zapomniał o swoich byłych podopiecznych. Sprowadził w swoje szeregi trzech Bianconero – Antonio Mirante, Abdoulay’a Konko i Giovanni Bartolucciiego. Najlepiej na tym transferze wypadł Mirante, który automatycznie stał się pierwszym bramkarze zespołu. Do Konko trener początkowo nie miał zaufania jednak z meczu na mecz dostawał więcej szans, które wykorzystywał. Najgorzej wiodło się Bartolucciemu, który niemal cały sezon przesiedział na ławce rezerwowych. Crotone skończyło rozgrywki na odległym 16 miejscu, jednak założenie przed sezonowe zostało zrealizowane – w kolejnym sezonie piłkarze nadal będą walczyli o punkty w Serie B. Co najważniejsze dla kibiców Juve – nie mała w tym zasługa właśnie Juventinich.
Dobre występy Antonio Mirante dostrzegli działacze Sieny. Postanowili oni, podobnie jak wcześniej zespół Crotone skorzystać z usług Mirante a za razem z dwójki innych Juventininich – Reja Volpato i Matteo Paro. Rej bardzo szybko wkupił się w łaski kibiców. W przedsezonowym meczu sparingowym ze Stuttgartem pojawił się na boisku w drugiej połowie i zapewnił swojemu nowemu zespołowi jednobramkowe zwycięstwo. Jest on niezwykle perspektywistycznym graczem i ma ogromne nadzieje na powrót do Turynu. Swojego gola w tym meczu zadedykował między innymi właśnie Juventusowi.
Trzej nowi piłkarze Juventusu zasilili szeregi Sieny na zasadzie wypożyczenia, natomiast opuścił je inny Bianconero. Jest nim oczywiście Davide Chiumiento. Ten zawodnik po świetnych występach w Primaverze dostał od Marcelo Lippiego szansę debiutu w Serie A jeszcze w sezonie 2004/2005. Na kolejny sezon przeniósł się do Sieny, gdzie grywał rzadko, ale udało mu się nawet zdobyć gola w jednym z ligowych meczy. W tym sezonie będzie nabierał piłkarskiego we francuskim Le Mans.
Kolejnym ważnym ruchem były podwójne transfery – Viktora Boudianskiego i Ilyasa Zaytulayeva do pierwszoligowej Regginy oraz Benjamina Onwuachiego i Raffaele Palladino do drugoligowej Salernitany. Mimo, że to Reggina grała na najwyższym szczeblu rozgrywek, to znacznie lepiej na tych przenosinach skorzystała ta druga para. Boudianski i Zeytulayev rozegrali dotychczas w barwach Regginy zaledwie po 2 mecze. O wiele lepiej radziła sobie para napastników. Więcej zaufania trener Salernitany miał do Palladino, który z resztą za otrzymane szanse odpłacał kolejnymi bramkami. Na finiszu rozgrywek miał ich aż 19 (15 w lidze i 4 w Pucharze Włoch) i był jednym z czołowych strzelców Serie B. Już po roku zaowocowało to transferem do pierwszoligowego Livorno, gdzie Palladino występuje dziś. W swoim pierwszym oficjalnym meczu w Livorno i zarazem pierwszej kolejce Serie A nowego sezonu jego drużyna zwyciężyła z Lecce 2-1 a decydującego gola zdobył… właśnie Raffaele Palladino. Na tego zawodnika działacze Juventusu mogą liczyć najbardziej. Wydaje się on być nadzieją i przyszłością nie tylko dla drużyny z Turynu ale i całej Italii.
Jak natomiast potoczyły się dalsze losy Benjamina? Nie był w Salernitanie tak skuteczny jak Palladino. Mimo to jego występy w tym klubie zaowocowały transferem do Standardu Liege. Niby piłkarski awans… a jednak nie mieści się on tam często nawet na ławce rezerwowych. Jednak jeszcze wszystko przed 21-letnim piłkarzem z Nigerii.
Warci odnotowania są jeszcze dwaj zawodnicy. Są to Simone Bentivoglio oraz Andrea Masiello. Pierwszy z nich znalazł się w beniaminku Serie B – AC Montova. Liczy, że występy w tym klubie oraz dalsza gra w reprezentacji Włoch w kolejnych kategoriach wiekowych doprowadzi go do pierwszego składu Juve. Z kolei Andrea Masiello zasilił drugoligowe Avellino, w którym od razu wskoczył do pierwszego składu i radzi sobie bardzo dobrze.
Czas pokaże
Wszelkie spory i dyskusje będą rozwiewały kolejne występy (bądź nie…) tych zawodników w swoich klubach. Być może to właśnie oni będą stanowili o sile Juventusu w przyszłości? Lub o sile beniaminków Serie C…
Autor: DeeJay