Wywiad z Giuseppe Marottą
Marotta: Zwyciężyła gra zespołowa
Dyrektor generalny Bianconerich: “W ciągu trzech lat udało nam się gruntownie odnowić klub w każdym jego aspekcie. Na boisku dzięki Antonio Conte sięgnęliśmy po sukcesy, jednocześnie zapewniając rozrywkę kibicom. Klub znalazł właściwy sposób działania w trudnym z ekonomicznego punktu widzenia okresie, między innymi wykorzystując kreatywność związanych z nim osób”.
W Juventusie wszyscy przyzwyczaili się już do świętowania zwycięstw pamiętając jednocześnie, że te najważniejsze mają dopiero nadejść. Ta filozofia stała się częścią naszego DNA. Wyczuwa się szczególnie obecnie, w czasie pomiędzy zakończeniem pasjonującego sezonu, a początkiem wyczerpujących przygotowań do kolejnych rozgrywek ligowych (ten numer Hurra Juventus ukazał się na początku lipca – przyp. tłum. ). Z tych właśnie powodów nasza rozmowa z Giuseppe Marottą oscylowała pomiędzy analizą tego, jak dobrze szło nam dotąd, a rozważaniem, co możemy zrobić by grać jeszcze lepiej, szczególnie w rozgrywkach europejskich.
Za nami cały sezon, w którym obsadzano nas w roli faworytów do ostatecznego zwycięstwa. Udało nam się stanąć na wysokości zadania. Krótko mówiąc, byliśmy Juventusem od początku do ostatniego gwizdka.
W efekcie ten sezon znacząco różnił się od poprzedniego. Dawniej to nie my znajdowaliśmy się na pole position. A kiedy w końcu zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jesteśmy na dobrej drodze, okazywało się, że mamy już połowę rundy rewanżowej i Milan wyprzedza nas o całą długość. W tym sezonie role się odwróciły. Zdobycie tytułu bez ani jednej porażki dało nam od samego początku świadomość naszych możliwości, ale także obarczyło nas większą odpowiedzialnością. Dlatego utrzymuję, że w gruncie rzeczy, biorąc także pod uwagę konkurencję ze strony pozostałych drużyn, powtórzenie sukcesu było znacznie trudniejsze, niż zdobycie pierwszego scudetto.
Zwycięstwo w lidze było bezdyskusyjne. Dziewięć punktów przewagi nad drugim zespołem i prowadzenie od pierwszej do ostatniej kolejki, bez chwili zawahania.
Muszę przyznać, że po 10-12 kolejkach sam miałem wrażenie, że nasi konkurenci są już nieco zniechęceni. Mój optymizm miał swoje źródło w ciągłości, jaką prezentowaliśmy nawet w trudnych chwilach na początku sezonu, wtedy gdy musieliśmy borykać się z dyskwalifikacją Antonio Conte. Wówczas mogliśmy się potknąć – to byłoby logiczne, nie jest normalną sytuacja, w której drużyna nie ma na ławce swojego trenera. Tymczasem udało się nam zewrzeć szyki i jestem przekonany, że pokazaliśmy wtedy całą siłę naszego klubu.
Pamiętam przewidywania z początku minionego sezonu, że Juventus odpokutuje grę w Lidze Mistrzów, że tak wiele dodatkowych spotkań nie może nie odbić się na grze w lidze. Zamiast tego mieliśmy serię dziewięciu zwycięstw z rzędu właśnie wtedy, gdy w Champions League rozpoczynała się najtrudniejsza faza gier.
Nie możemy zapominać, że w Lidze Mistrzów także pokazaliśmy się jako liczący się rywal. Udało nam się awansować do najlepszej ósemki, awansując z bardzo trudnej grupy i eliminując po drodze obrońcę tytułu, Chelsea. Wydaje mi się także, ze końcowy sukces Bayernu powinien zrewidować ocenę naszych wyników – napotkaliśmy w końcu na swojej drodze najsilniejszą drużynę rozgrywek. Wyszliśmy z tego starcia z podniesionym czołem, unikając miażdżących porażek. Jestem przekonany, że przy choć trochę bardziej szczęśliwym losowaniu mogliśmy zajść jeszcze dalej. Urok rozgrywek pucharowych ma w sobie pewien kruczek – Liga Mistrzów staje się turniejem, w którym szczęście bywa decydujące. W systemie ligowym, gdzie każdy gra z każdym, jest więcej czasu na pokazanie prawdziwej wartości drużyny.
Gdy spojrzymy na zdjęcia wydaje się, że najwięcej radości dał panu mecz z Catanią. Uścisk pomiędzy panem, Agnellim, Nedvedem i Garimbertim po bramce strzelonej przez Giaccheriniego może kandydować do roli ikony zwycięskiego sezonu.
To była bardzo istotna chwila, także z emocjonalnego punktu widzenia. Wygrana w ostatnich sekundach daje zawsze więcej niż tylko trzy punkty w klasyfikacji. Jednak nie wyróżniałbym tego konkretnego momentu z całej finałowej fazy rozgrywek. Widziałem wtedy jak nasz cel zbliża się z każdym spotkaniem i dlatego przeżywałem je w szczególny sposób, z napięciem, którego nie odczuwałem w poprzednich meczach, nieważne jak by były istotne.
Jak się ma włoskie calcio?
Piłka nożna odbija dokładnie stan całego społeczeństwa. Od kilku lat mamy do czynienia z gospodarczą recesją i odbija się ona także na mercato. Ci, którzy opisują je jako zbiór sensacyjnych ciosów zupełnie nie dostrzegają rzeczywistych tendencji. Te nie mogą odbiegać od ogólnych trendów obecnych w naszym przeżywającym trudne momenty kraju. Jestem jednak pewien, że posiadamy obecnie potencjał kreatywności oraz piłkarską kulturę, które mogą pomóc nam się odrodzić. Spójrzmy na Juventus – w ciągu ostatnich trzech lat udało się nam przeprowadzić odnowę we wszystkich sektorach klubu. Wyniki odpowiadały ciężkiej pracy, jaką wykonaliśmy.
W Europie mówi się dużo o modelu Bayernu. Można powiedzieć, że we Włoszech takim modelowym klubem jest Juve?
Nie mamy ambicji, by zostać prymusem i ustanawiać zasady, które obowiązywałyby wszystkich. Oczywiście, udało się nam wypracować pewne ramy, w których obecnie się poruszamy. Wybór Antonio Conte na szkoleniowca miał fundamentalne znaczenie. Droga, jaką prowadzi drużyną gwarantuje dokładnie to, czego potrzeba by wypełnić lukę pomiędzy nami a Niemcami. Pomijając kwestię wyboru ustawienia, trener zdefiniował także precyzyjny techniczny model oparty na wszechstronnych zawodnikach, którzy na boisku mogą spełniać więcej niż jedną rolę. Rezultat wszyscy mamy przed oczami: Juve zwycięża jednocześnie grając ładnie. Piękno gry i efektywność – to cechy, które charakteryzują naszą obecną zespołową tożsamość.
Najlepsze świadectwo tego, jakie było ubiegłoroczne mercato daje Paul Pogba.
Wiedziałem, że udało mi się sprowadzić dobrego zawodnika, być może przyszłego mistrza. A mimo to tempo w jakim się rozwinął mnie zaskoczyło. Mecz za meczem był coraz lepszy, jego forma rosła w postępie geometrycznym. Paul ma przed sobą świetlaną przyszłość, jestem tego pewien, cieszymy się, że mamy go u siebie.
Prezydent Agnelli wspomniał ostatnio, że trzecie scudetto z rzędu to cel, jaki drużyna stawia sobie w tym sezonie.
To byłoby coś wspaniałego. Przeniosłoby nas to w czasie do lat trzydziestych XX wieku, gdy Juventusowi udawało się zwyciężać nawet pięć razy z rzędu. Poświęcimy całą naszą energię, aby osiągnąć ten cel. Ze swojej strony dodam, że chciałbym także, by naszym zawodnikom w 2014 roku udało się również zapisać piękną kartę w historii reprezentacji Włoch. Te dwie drużyny są ze sobą nierozerwalnie związane. Siła Juventusu przyczyniała się zawsze do sukcesów Squadra Azzurra – od 1934 aż po rok 2006. Moim marzeniem jest zobaczyć w Brazylii naszych zawodników cieszących się ze zdobycia mistrzostwa świata, jestem pewien, że byłoby to powielenie sukcesów osiągniętych w biało-czarnych koszulkach.
Autor: Paolo RossiTłumaczenie: dhoine
Źródło: Hurra Juventus (lipiec 2013)