Za zakrętem
Wprawdzie w pierwszym meczu z Fiorentiną w Lidze Europy padł remis, ale w miniony czwartek Juventus de facto przegrał i to w bardzo zły stylu. Postarali się o to jego kibice.
Juventus uchodzi za wzór dla innych włoskich klubów. Oczywiście w żadnym nie przyznają, że Stara Dama świeci przykładem w sprawach piłkarskich, ale w organizacyjnych już jak najbardziej. Każdy przecież chciałby posiadać na własność nowoczesny stadion, mieć na nim zapełnienie przekraczające 90 procent i zarabiać miliony euro. Na tym jednak turyński wzór się kończy, bo bywalcy Juventus Stadium z Curva Sud są tacy jak gdzie indziej. Chcą i robią więcej, niż teoretycznie mogą i przede wszystkim niż na to pozwalają prawo i przyjęte normy obyczajowe. Jeśli ich się krytykuje lub karze, to protestują, a formy protestu wywołują niesmak i oburzenie. Tak jak ostatnia akcja-reakcja ugrupowania o nazwie Drughi.
Medialnie zaszumiało po niedzielnym ligowym meczu z Fiorentiną. Zza południowego zakrętu stadionu kilkakrotnie popłynęły w kierunku sektora gości i wszystkich mieszkańców Florencji antysemickie hasła. A trzeba wiedzieć, że akurat w tym sezonie wszelkie przejawy dyskryminacji obecne na stadionach są wprawdzie z większą konsekwencją niż surowością, ale tępione. Po paru dniach odezwała się Mariella Scirea, wdowa po Gaetano, którego imię nosi sektor zajmowany przez najbardziej zagorzałych fanów Juve, między innymi wspomnianych Drughi. – “Jeśli takie zachowanie będzie się powtarzało, to zażądam wycofania nazwiska męża ” – powiedziała. Dodała również, że oczywiście podobne wstydliwe hasła skanduje się także na innych stadionach, jednak jej zależy, żeby nie odbywało się to niejako pod patronatem jej tragicznie zmarłego męża, który wszedł do ludzkich pamięci nie tylko jako wspaniały obrońca, ale też symbol wielkiego stylu, kultury i szacunku dla innych. Wyszła też z propozycją zamknięcia na czas nieokreślony sektorów dla gości, co automatycznie ugasiłoby kilka ognisk zapalnych.
Signora Mariella nie odnosiła się tylko do jednego zdarzenia, ale całego łańcucha mniej lub bardziej głośnych skandali. W listopadzie za lżenie neapolitańczyków zamknięte zostały oba zabramkowe sektory, południowy na dwa mecze, północny na jeden. Władze klubu uprosiły władze ligi o pozwolenie na wpuszczenie na puste miejsca dzieci. Te z kolei niemal każde wznowienie gry przez bramkarza Udinese okraszały wulgarnym chórem (to też znana praktyka we Włoszech, ale oczywiście wśród dorosłych), za co klub został ukarany paroma tysiącami euro. Po raz pierwszy chyba w historii futbolu za zachowanie dzieci zapłacił klub, a nie rodzice.
Przy okazji lutowych derbów z Torino w dobrze znanych sektorach pojawiły się dwa transparenty uderzające w pomnik nietykalnego Grande Torino, które zginęło w katastrofie lotniczej w 1949 roku. Poproszony o komentarz Alessandro Mazzola, syn kapitana tamtej drużyny Valentino, popłakał się z emocji i powiedział, że po czymś takim powinno się przykładnie zamknąć stadion nawet na rok. Tymczasem Juventus musiał zapłacić tylko 25 tysięcy euro. Na szczęście klub potępił napisy, nazwał je haniebnymi i napisanymi przez kanalie.
Wracając do publicznego wystąpienia Marielli Scirei, to spotkało się ze zrozumieniem i poparciem prezydenta Andrei Agnellego, który jednak odpowiedzialność za to, co dzieje się na właściwie wszystkich bez wyjątku stadionach we Włoszech, a także przed meczami i po meczach, przerzucił z klubów na rząd (skąd my to znamy…). I na tym na razie cała sprawa by się zakończyła, gdyby bez odzewu pozostawili ją przywódcy kibicowskiej społeczności Juve, którzy „otwartym listem do Marielli” (tak to zatytułowali) dolali benzyny do ognia.
Napisali w nim między innymi: że wdowa wpadła w pułapkę zastawioną przez wrogów prawdziwych kibiców (czyli ich), dołączyła do chóru krytyków i wystąpiła przeciwko barwom, w których występował Gaetano, że ona tylko wżeniła się w nazwisko, które oni poważają, że z tego powodu nie ma prawa ich pouczać, że ich trybuna nigdy oficjalnie nie przyjęła nazwiska Scirei i że w związku z tym oni chętnie z niego zrezygnują, ale pod jednym warunkiem, że także wdowa zrzeknie się nazwiska męża i wróci do panieńskiego Cavanna. Czy wyjaśniliśmy sobie wszystko, pani Cavanna – tak zakończyli list, którego treść oburzyła środowisko piłkarskie. Wielki przyjaciel Gaetano, Dino Zoff, wyraził stanowisko większości: – “Zostały przekroczone wszelkie granice. To było brutalne i przesadzone wystąpienie “.
Mariella Scirea pozostawiła list bez komentarza. Ktoś inny dorzucił, że to był upadek stylu. Teraz konkretnie kibiców Juve z Curva Sud, ale gdziekolwiek spojrzeć, to każdy ma coś na sumieniu.
Kibice Fiorentiny wnieśli na stadion w Turynie transparent z wizerunkiem upodobnionego do małpy Giorgio Chielliniego i jeszcze zmieścili napis: -39, co odnosiło się do tragedii na Heysel, w której zginęło 39 sympatyków Bianconerich. Ostatniego dnia lutego zapadły wyroki w procesie kibiców Torino, którzy przed derbami Turynu z grudnia 2012 roku napadli i dotkliwie pobili mężczyznę w biało-czarnym szaliku. Zostali skazani na osiem i dziewięć lat więzienia. Wiele razy w tym sezonie pustkami świecił stadion Romy, którą zachowanie własnych kibiców kosztowało już pół miliona euro. Z kolei z własnej woli na trybuny nie przychodzą fani Lazio, walcząc w ten sposób ze znienawidzonym prezydentem Claudio Lotito. Coraz bardziej nerwowo jest w Milanie, po jesiennej burzy na wiosnę nieco spokojniej zrobiło się w Interze. Tu i tam burzliwie było w latach poprzednich. W listopadzie 2013 roku kibice Noceriny, którzy dostali zakaz wyjazdu na derby do Salerno, pod groźbą śmierci zabronili rozegrania meczu swoim piłkarzom. Po 20 minutach od rozpoczęcia sędzia przerwał zawody z powodu zbyt małej liczby piłkarzy gości zdolnych do gry. Po dwóch minutach Nocerina wykorzystała limit zmian, niedługo później pięciu zawodników z powodu „kontuzji” na noszach opuściło boisko. Dziś Nocerina zniknęła z piłkarskiej mapy Włoch, jej piłkarze zostali zdyskwalifikowani, ale przecież najważniejsze, że ultrasi triumfowali. Kibice drugoligowej Brescii przyczynili się do odejścia trenera Marco Giampaolo, bo nie podobało im się, że jego asystent w przeszłości grał w Atalancie, z którą byli i są w stanie wojny. W kwietniu 2012 roku niegodni noszenia klubowych koszulek piłkarze Genoi zostali zmuszeni do ich ściągnięcia w trakcie ligowego spotkania ze Sieną. Niedawno to samo spotkało graczy Padovy. W marcu 2004 roku tifosi doprowadzili do przerwania derbów Rzymu. To były prawdziwe bomby atomowe bulwersujące opinię publiczną, natomiast granaty wybuchają właściwie po każdej kolejce. I nie zanosi się, żeby nie wybuchały.
Autor : Tomasz Lipiński
Źródło : Piłka Nożna 12/2014