Śmierć w płomieniach” – tak zatytułowano komunikat Polskiej Agencji Prasowej o wypadku, do którego doszło 3 września 1989 roku w niewielkiej miejscowości Babsk koło Rawy Mazowieckiej. Zginęły trzy osoby. Wśród nich Gaetano Scirea, legendarny obrońca i ówczesny drugi trener Juventusu.

Do Polski został wysłany przez Dino Zoffa, pierwszego szkoleniowca Starej Damy. Miał przypatrzeć się grze Górnika Zabrze, rywala Juventusu w rozgrywkach Pucharu UEFA. Do ojczyzny nie wrócił. Zginął w miejscowości Babsk na trasie Katowice – Warszawa. Samochód, którym jechał Gaetano – Fiat 125 zderzył się z minibusem. Doszło do wybuchu czterech kanistrów z benzyną, które znajdowały się w tylnej części samochodu. Z Fiata został jedynie popiół. Zginęły trzy z czterech jadących samochodem osób: kierowca Henryk Pająk, tłumaczka Barbara Januszkiewicz oraz Gaetano Scirea. Przeżył jedynie Andrzej Zdębski – miał niezapięte pasy i wypadł przez przednią szybę płonącego samochodu. Policja potrzebowała aż dziesięciu godzin, aby zidentyfikować ofiary wypadku.

Urodził się w Cernusco sul Naviglio, nieopodal Mediolanu, 25 maja 1953 roku. Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w zespole Atalanty Bergamo. Jednocześnie pracował jako tokarz w zakładzie swojego wuja – z pracy tej nie zrezygnował nawet po debiucie w Serie A. Ten miał miejsce 24 września 1972 roku w meczu przeciwko Cagliari. Był to sezon 1972/73, Scirea skończył właśnie 19 lat, a Atalanta zajęła bardzo odległe 14. miejsce, co spowodowało spadek tej drużyny do niższej klasy rozgrywek. Scirea powoli wyrastał na gwiazdę dużyny, w pierwszym sezonie zaliczył 20 spotkań, w kolejnym na boiskach Serie B wystąpił już we wszystkich ligowych spotkaniach. Na młodego libero parol zagięli wówczas działacze Juventusu, mającego wówczas doskonałe stosunki z drużyną z Bergamo.

Przed sezonem 1974/75 sprowadzili młodego Gaetano do Turynu. Scirea założył koszulkę z numerem 6, która towarzyszyła mu przez resztę kariery. Szybko zrozumiał styl gry Juventusu i stał się filarem drużyny. Już w pierwszym sezonie w nowym klubie dwudziestojednolatek wystąpił w 28 meczach ligowych. Tak wspomina początki ich znajomości Dino Zoff: “Przybył z Atalanty, milczący, sympatyczny chłopak. Na początku wydawał mi się zbyt doskonały, by być prawdziwy – cisi, spokojni ludzie często robią lepsze wrażenie, niż na nie zasługują, tak jest w moim przypadku. Ale Gaetano był szczery i czysty, bez udawania czegokolwiek. Doceniał wagę słów, rzecz zawsze bardzo rzadka, a obecnie rzadsza niż kiedykolwiek“.

W koszulce w biało-czarne pasy, z numerem sześć na plecach, Gaetano Scirea rozegrał w Juventusie rekordową liczbę spotkań – 552. Przez wszystkie spędzone lata w Juventusie – a było ich aż 14 – Scirea zdobył z Juventusem czternaście trofeów: 7 mistrzostw Włoch, 2 Puchary Italii, Puchar UEFA, Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar Mistrzów, Superpuchar Europy oraz Puchar Interkontynentalny. Wszystko co robił odznaczało wielką klasą. Był prawdziwym dżentelmenem zarówno na boisku jak i poza nim. Nigdy nie był w nic zamieszany, w żadnym piłkarskim czy towarzyskim skandalu nie usłyszymy nazwiska Scirea. Podczas całej swojej kariery nie otrzymał nawet jednej czerwonej kartki – rzecz niespotykana u obrońcy.

Był także filarem obrony reprezentacji Italii, która w 1982 roku wywalczyła złote medale na Mistrzostwach Świata. Tego fantastycznego wydarzenia – jednego z najważniejszych w karierze, doświadczył u boku swego wielkiego przyjaciela zarówno z reprezentacji jak i z Juventusu – Dino Zoffa. W Squadra Azzurra rozegrał łącznie 78 spotkań, z czego dziesięć w roli kapitana. Był dobrym duchem swoich zespołów, nigdy nie zmordowany, zawsze dokładny w tym co robił. Strzelał także piękne bramki. Było ich niewiele, jednak każda charakteryzowała się szczególną urodą. W Juventusie zdobył ich w sumie trzydzieści dwie.

Gaetano Scirea miał ogromną liczbę fanów. Był wielkim boiskowym wojownikiem. To właśnie jego głos mogliśmy usłyszeć w maju 1985 roku podczas tragedii na brukselskim stadionie. Głos, którym próbował uspokoić tysiące ludzi na trybunach by zapobiec większej tragedii. Kilka dni po tym meczu, po rozpoczęciu spotkania Juventus – Reggina stadion wypełniły głośne okrzyki, skandujące “Gaetano Scirea!“. Gdy tylko wychodził z tunelu Stadio Comunale, zawsze witały go oklaski na trybunach.

Kochał futbol. Był człowiekiem lubianym i szanowanym. W dziesiątą rocznicę jego śmierci, ówczesny wiceprezydent Juventusu, Roberto Bettega tak wypowiadał się o koledze z boiska: “Po dziesięciu długich latach, pamięć o przyjacielu jest nadal żywa. Dzieliłem z nim rozczarowania i radość, gorycz i zwycięstwo. Gdy o nim myślę, zarówno ja, jak i cały sztab Juventusu, robi nam się ogromnie smutno, tęsknimy za naszym przyjacielem. Pozostała po nim ogromna luka“.

Zakończył karierę w wieku 35 lat. Nie rozstał się jednak z Juventusem. Szybko ukończył kurs trenerski w Coverciano i gdy zaoferowano mu rolę asystenta u boku Dino Zoffa, przyjął ją bez zastanowienia. Jednym z jego obowiązków było obserwowanie drużyn rywali. To właśnie w takiej roli w 1989 roku pojawił się w Polsce, gdzie miał przyjrzeć się grze Górnika Zabrze. Po raz pierwszy w sierpniu gościł w Zabrzu na meczu z Zawiszą Bydgoszcz (2:0). Po tygodniu przyleciał ponownie mecz wyjazdowy Górnika – w Łodzi z ŁKS (2:1). Podczas pobytu w Łodzi dowiedział się o tragicznej śmierci polskiego asa futbolu, 41-letniego Kazimierza Deyny, który 1 września zginął w wypadku samochodowym koło San Diego w USA. Był 3 września i Scirea po południu miał odlecieć z Okęcia do Turynu…

Autor: DeeJay
Źródło: www.juventuz.com, Wikipedia, La Repubblica

ZOBACZ FILM DOKUMENTALNY JUVEPOLAND O SCIREI