#FINOALLAFINE

John Charles


Il Gigante Buono, Dobry Olbrzym – taki właśnie przydomek otrzymał John William Charles podczas pięciu wspaniałych lat spędzonych w Turynie. Był on jedynym Brytyjczykiem, który kiedykolwiek zdobył tytuł króla strzelców włoskiej Serie A. Ten potężnie zbudowany (188 cm, 89 kilo) Walijczyk przebojem wdarł się do Juventusu w sezonie 1957/1958 zdobywając w nim 29 bramek.

Wychowanek Swansea do Juventusu przybył z Leeds United. Początkowo grywał na pozycji środkowego pomocnika, jednak po przybyciu do drużyny Jacka Charltona, John przesunięty został do napadu. Ruch ten okazał się świetnym posunięciem. W sezonie 1952/1953 zdobył on dla Leeds 30 bramek. Już w kolejnym sezonie poprawił swój rekord na 42 goli w sezonie. Do dziś jest to najwyższa liczba bramek w jednym sezonie w całej historii Leeds. Tak olbrzymi talent nie mógł przejść niezauważony. W 1957 roku Charles spakował walizki i wyjechał do Turynu. Juventus wydał na ten transfer ogromne na ówczesne czasy pieniądze – 65 000 funtów. Jednak już po roku absolutnie nikt w Turynie nie żałował wydatku.




Podczas swojego pobytu w zespole Bianconerich zdobył z kolegami z drużyny trzy tytuły mistrza Włoch i dwa Puchary Włoch. W 178 meczach zdobył 105 bramek. Za jego sprawą po sześciu latach posuchy scudetto znów wróciło na Stadio Comunale. Do dziś wspominany jest wspaniały duet jaki Charles stworzył z Omarem Sivorim. W Italii bali się ich wszyscy. “Po prostu zagraliśmy ze sobą i nic więcej nie było trzeba. Świetnie się rozumieliśmy. Zaaklimatyzowałem się bardzo szybko. Nie tęskniłem za domem. Myślę, że było to spowodowane tym, że opuściłem Swansea już w wieku 16 lat. Równie szybko nauczyłem się języka włoskiego. Było to dla mnie bardzo ważne i znacznie mi pomogło“. Przed przybyciem Charlesa Stara Dama była w wielkim dole. Rozgrywki ligowe Bianconeri zakończyli dopiero na 9. miejscu. Wyprzedził ich między innymi Milan, Inter czy Fiorentina. “Mieliśmy dobry skład, choć mówiąc szczerze, nigdy bym nie pomyślał, że sięgnę po scudetto już w moim pierwszym sezonie w Juve“. Dzięki swojej bardzo dobrej grze i bramkom, John szybko stał idolem włoskich tifosich. Przybycie nowych zawodników oznaczało odrodzenie Juventusu. W składzie znaleźli się tacy piłkarze jak Sivori, Boniperti, Angelillo, Skoglund, Liedholm, Hamrin, Altafini i Schiaffino.

Od lewej: Sivori, Charles, Boniperti

W Italii spotkałem się z różnymi obrońcami” – wspominał Charles – “Przeważnie grali bardzo blisko zawodnika, ubezpieczali się nawzajem i nie przebierali w środkach. Nie było za bardzo miejsca na technikę. Kiedy chciałem obejść zawodnika sztuczką techniczną najczęściej jego stopa wędrowała w kierunku mojej lub byłem pociągany za koszulkę“. Mimo to Charles nie miał problemów z przyjęciem twardych reguł gry panujących na Półwyspie Apenińskim oraz z podporządkowaniem się założeniom taktycznym. Zawodnicy drużyn przeciwnych często zarabiali żółte bądź czerwone kartki próbując powstrzymać Walijczyka. On sam z kolei, zgodnie ze swoim przydomkiem, był łagodny jak owieczka. W przeciągu całych pięciu lat spędzonych w Turynie nigdy nie obejrzał nawet żółtego kartonika. John został okrzyknięty najlepszym w historii transferem z Wysp Brytyjskich. Inni świetni gracze zza Kanału nie potrafili się odnaleźć we Włoszech i panujących tam regułach. Nie sprawdziły się nawet takie sławy jak Jimmy Greaves, Denis Law czy Joe Baker. Jaką receptę miał John? “Musisz się zaaklimatyzować. Nie możesz wyjść na ulicę i liczyć, że wszystko będą mówić po angielsku. Trzeba nauczyć się języka, poznać nowych znajomych i przyjaciół“.

Również pod względem finansowym Charles stał bardzo dobrze. We Włoszech, w odróżnieniu od Anglii nie było ograniczeń, jeśli chodzi o zarobki. “O ile dobrze pamiętam, w Leeds zarabiałem około 18 funtów tygodniowo. O Juventusie nie słyszałem zbyt wiele, nie znałem tego miejsca. Jednak pieniądze były bardzo pociągające. Podpisanie kontraktu gwarantowało mi stałą płacę. Ponadto dostawaliśmy premię za pokonanie takich drużyn jak Torino, Inter czy Milan. Stawki dochodziły do 100, 200 a nawet 300 funtów“.

John mieszkał w luksusowym apartamencie na wzgórzach Turynu ze swoją pierwszą żoną – Peggy oraz trzema synami: Terrym, Melvynem i Peterem. “W Turynie byłem postrzegany jak gwiazda filmowa” – śmieje się Il Gigante Buono – “To było po prostu szaleństwo. Gdy wychodziłem na miasto zaraz otaczały mnie setki ludzi, chcących porozmawiać, zdobyć mój autograf lub po prostu popatrzeć – nie miałem nic przeciwko, szczególnie, jeśli były to atrakcyjne kobiety!

Zespół, w którym przyszło grać Charlesowi wydawał się być bardziej imponujący niż kiedykolwiek. Z Carlo Mattrelem w bramce, w obronie: Corradi, Bruno, Garzena i Ferrario, Umberto Colombo, Flavio Emoli, Bruno Nicole; Giampiero Boniperti w pomocy i wreszcie Charles z Sivorim w ataku. “Pamiętam pierwsze derby z Torino. Z tego co słyszałem, Juventus zawsze miał spore kłopoty w pojedynkach z tym zespołem. Jednak nie w tym meczu. Wygraliśmy. Wieczorem jeszcze tego samego dnia przeżyłem coś niezwykłego. Usłyszałem klaksony przed moim domem. Wyszedłem na zewnątrz, żeby sprawdzić co się dzieje. W samochodzie zobaczyłem kibiców Torino, wymachujących czerwonymi flagami. Przyjechali pogratulować za świetną grę w pojedynku z ich zespołem. To było coś fantastycznego!

Nigdy jednak Charles nie zasmakował triumfu na europejskiej arenie. W tamtym okresie Juventus nie potrafił zdobyć Pucharu Europy. Wydawało się to specjalnością zarezerwowaną jedynie dla Realu Madryt. “Juventus nigdy nie przywiązywał wielkiej wagi do europejskich pucharów. Zawsze najważniejsze było scudetto. Tam walka była najbardziej zagorzała. Zawsze chwalili się ilością tytułów, które zdobyli“.

W 1962 roku po pięciu latach spędzonych we Włoszech, Charles zdecydował się wrócić do Leeds. Zależało mu, by jego dzieci zostały wykształcone w Anglii. John był również niezadowolony z faktu, że mimo iż był najwybitniejszym walijskim zawodnikiem klub niechętnie puszczał go na mecze reprezentacji. Można odnieść wrażenie, że po wyjeździe z Włoch szczęśliwy los, który sprzyjał mu przez cały pobyt w Turynie przestał mu sprzyjać. John rozwiódł się z żoną, podjął nieudane próby prowadzenia sklepu sportowego, potem z ubraniami dla dzieci oraz pubu. Piłkarsko powrót do Anglii również nie był udany, dlatego w październiku 1962 roku ponownie wyjechał do Włoch, tym razem do Romy. Nie potrafił jednak osiągnąć formy, jaką prezentował w Juventusie. Szybko został sprzedany do Cardiff City. “Rzym to piękne i duże miasto. Ludzie tam jednak nie są tak przyjaźni jak ci z północy Włoch“. Później John Charles próbował jeszcze sił jako grający trener w Hereford United i tam też zakończyła się jego przygoda z piłką.

W ostatnich latach swojego życia przebywał w niewielkiej wsi na obrzeżach Leeds, Birkenshaw. Mieszkał tam wraz ze swoją drugą żoną – Glendą. Sporo chorował, wykryto u niego raka pęcherza. Był poddawano radio- i chemioterapii. “Co trzy miesiące chodzi do szpitala na kontrole” – mówiła w wywiadach jego żona. “On jest ciągle taki sam, nic się nie zmieniło. Nie jest w obliczu śmierci. Mamy nadzieje poradzić sobie z tym. Świat się nie zatrzymał, żyjemy tak jak wcześniej“. Optymizm nie przezwyciężył jedna choroby – 20 lutego 2004 roku świat obiegła bardzo smutna wiadomość. John Charles umarł w wyniku ataku serca.

AutorDeeJay
Uzupełniła: dhoine
Źródłowww.channel4.com

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze