#FINOALLAFINE

Pavel Nedved


Bywają w futbolu takie chwile, w których wynik meczu staje się sprawą drugorzędną i nawet piękne gole nie cieszą jak zwykle. Są takie chwile, kiedy rywalizacja oraz walka o sukcesy schodzą na drugi plan. Są właśnie takie chwile jak te, których świadkami byli kibice Starej Damy zgromadzeni na Stadio Olimpico w Turynie ostatniego dnia maja 2009 roku. Po ośmiu latach gry w biało-czarnej koszulce Juventusu zejściu Pavla Nedveda po raz ostatni towarzyszyły gromkie brawa na stojąco…

Chwilę po końcowym gwizdku starcia Juventusu z Lazio Pavel stanął przed kamerami włoskiej stacji sportowej Sky Sport. “Od dziś kończę z bieganiem. W końcu będę mógł poświęcić się rodzinie, która czekała na mnie przez te wszystkie lata” – powiedział czeski pomocnik dziennikarzom. Spotkania symbolicznego, bo drużyn, którym poświęcił łącznie 13 lat swojego życia. Na Półwysep Apeniński, właśnie do Lazio, trafił w 1996 roku, do Juventusu przeszedł pięć lat później. Zanim to jednak wszystko nastąpiło…

Pavel Nedved urodził się 30 sierpnia 1972 roku w czechosłowackim jeszcze wówczas miasteczku Skalna, położonym niedaleko Chebu. Miłością do futbolówki zaraził go ojciec Vaclav, który był piłkarzem drugoligowego RH Cheb, klubu, w którym Pavel w 1985 roku podjął treningi. Wcześniej przez osiem lat był piłkarzem młodzieżowych sekcji amatorskiego zespołu z rodzinnego miasteczka, TJ Skalna, w którym treningi rozpoczął mając pięć lat. Przygoda z RH Cheb nie trwała jednak długo. Jeszcze w szkole podstawowej Pavel otrzymał propozycję gry w Pilznie. W drugoligowej Skodzie zadebiutował wkrótce po osiemnastych urodzinach.

Niemal każdej zmianie barw klubowych Nedveda towarzyszyły ciekawe okoliczności. W 1988 roku po szesnastoletniego zawodnika Skody Pilzno zgłosiła się Sparta Praga. Na transfer zgody nie wyraził ojciec, ponieważ syn nie otrzymał promocji do następnej klasy. Na podbój stolicy pojechał dopiero po uzyskaniu średniego wykształcenia. Najpierw w drużynie Dukli odbył służbę wojskową, by po kilku miesiącach ostatecznie znaleźć się w Sparcie. Jako jej zawodnik 5 czerwca 1994 roku meczem z Irlandią (3:1) zadebiutował w reprezentacji Czech, by już po dwóch latach przywieźć z Mistrzostw Europy w Anglii niespodziewany srebrny medal.

Trochę nieopatrznie jeszcze przed wyjazdem na angielski turniej podpisał kontrakt ze… słowackim FC Koszyce. Formalnie był zawodnikiem tego klubu jeszcze przez miesiąc po Euro 1996, ale nie stawił się na żadnym treningu. Miał już atrakcyjniejsze propozycje z PSV Eindhoven i Lazio Rzym. Menedżer Pavla, Zdenek Nehoda zatrudnił najlepszych prawników, aby uwolnić Nedveda od wcześniejszych zobowiązań. Udało się. Lazio, którego trenerem był wówczas Czech Zdenek Zeman zapłaciło Słowakom 4,4 miliona dolarów. Pavel zakończył występy w czeskiej lidze na 117 meczach i 26 golach.

Nedved szybko odnalazł się w nowych realiach i stał się podstawowym zawodnikiem Lazio. W Serie A zadebiutował 7 września 1996 roku w przegranym 0:1 spotkaniu z Bologną. Radził sobie dobrze, w sezonie strzelił 11 goli. Po roku zdobył pierwsze trofea we Włoszech w postaci Pucharu i Superpucharu Italii (wygrany mecz z Juventusem, w którym Pavel zdobył jedną z bramek). O zawodnika zaczęły zabiegać coraz lepsze zespoły. Najkorzystniejszą ofertą piłkarza kusiło Atletico Madryt, jednak odrzucił ją tłumacząc swoją decyzję chęcią pozostania we Włoszech i w Lazio.

Później przyszedł sukces w ostatniej historycznej edycji Pucharu Zdobywców Pucharów. Nedved strzelając w 81. minucie meczu zwycięską bramkę w starciu przeciwko Realowi Mallorce przeszedł do historii jako ostatni strzelec gola w tych rozgrywkach. Następnie nadszedł triumf w Superpucharze Europy przeciwko Manchesterowi United, a w 2000 roku na pierwsze scudetto, które Lazio zdobyło w ostatniej kolejce sezonu kosztem… ponownie Juventusu.


Nedved był ulubieńcem rzymskich kibiców. Za czasów jego gry w klubie Biancocelesti odnosili największe sukcesy w historii klubu. Od zakończenia sezonu 2000/2001 Lazio zaczęło jednak popadać w kłopoty finansowe i era ich sukcesów powoli zaczęła dobiegać końca.

Do Juventusu Pavel Nedved przybył latem 2001 roku za prawie 35 milionów dolarów, dzięki czemu stał się najdroższym czeskim piłkarzem w historii. Długo wydawało się, że transfer pozostanie jedynie w sferze marzeń Bianconerich. Znacznie wcześniej o Czecha zabiegał Manchester United, który oferował ponad 30 milionów dolarów, ale Lazio pozostawało nieugięte. Ku ogromnemu zadowoleniu rzymskich kibiców, którzy darzyli Czecha szczególną sympatią. Kiedy 15 czerwca przedłużył kontrakt z Lazio do 2006 roku (miał zarabiać 3,7 miliona dolarów rocznie), wszystko wydawało się być przesądzone. Turyńczycy jednak nie tracili nadziei i nie ustawali w staraniach. Pewnego lipcowego dnia z Pragi do stolicy Piemontu przetransportował Pavla prywatny samolot braci Agnellich. Szybko ustalono szczegóły transferu. Lazio otrzymało dokładnie 34,5 miliona dolarów, a samemu pomocnikowi zagwarantowano kontrakt na cztery lata i zarobki rzędu 4,5 miliona dolarów za sezon. W Rzymie zawrzało, a kibice całą złość skierowali przeciwko prezydentowi Sergio Cragnottiemu. Natomiast w Turynie zaczęto się cieszyć z pozyskania zawodnika, który miał wypełnić lukę po sprzedanym do Realu Madryt za rekordową sumę 65 milionów dolarów Zidanie.

Początkowo Nedved nie spisywał się najlepiej w koszulce Bianconerich. Przez pierwszą część sezonu zgrywał się z drużyną. Eksplodował w rundzie wiosennej i stał się jednym z najpewniejszych punktów w linii pomocy Juventusu. Wraz z kolegami z drużyny sięgnął po scudetto – 26. dla Starej Damy, swoje drugie. Była to jednak dopiero cisza przed burzą. Pełnia jego talentu eksplodowała bowiem w sezonie 2002/2003. Dzięki obecności Nedveda Juventus nie odczuwał braku nawet takich gwiazd jak Del Piero czy Trezeguet, których z gry wykluczyły na pewien czas kontuzje. Nedved grał jak zaczarowany. W jednym z wywiadów, Marcello Lippi żartował: “Ten chłopak chyba nawet przez sen biega!“. Niebezpodstawnie. Nedved biegał po boisku przez pełne 90 minut bez chwili wytchnienia. Lippi nie musiał mieć żadnej koncepcji, na jakiej pozycji ustawić Pavla. On po prostu wychodził na boisko. Sam znajdował dla siebie dogodne pozycje. Często je zmieniał, przez co był nie do upilnowania przez zawodników drużyny przeciwnej. Był na ustach całej futbolowej Italii i Europy. Od razu zaczęto go przymierzać do Złotej Piłki oraz innych nagród.

Jaką miał receptę na tak wspaniałą grę? Jak sam mówił: “Moja gra i życie jest bardzo proste. Jestem zwykłym robotnikiem“. Praca, praca i jeszcze raz praca – dzięki niej Pavel osiągnął tak wielki sukces. “Nie jestem takim piłkarzem jak np. Zidane, który ma futbol we krwi. Na wszystko musiałem bardzo ciężko zapracować” – przyznał. U Marcello Lippiego, który podobno aplikował swego czasu najcięższe treningi w Serie A, bardzo często nie wracał z kolegami do szatni. “Jeszcze się trochę porozciągam…” – tłumaczył. Wszyscy jego trenerzy zapewniali, że nie natknęli się na piłkarza, który wysiłku potrzebuje jak powietrza.

Nedved pewnie poprowadził Juventus do 27. scudetto oraz do finału Ligi Mistrzów. W półfinałowym meczu z Realem rozegrał wspaniałe spotkanie. Był wraz z Del Piero i Treze najlepszym piłkarzem na boisku. Juventus pokonał Real 3:1 i awansował do wielkiego finału. Radość była przeogromna, jednak łączyła się z osobistym dramatem Nedveda. W 82. minucie za faul na Stevie McManamanie zobaczył żółty kartonik. Była to druga żółta karta w tamtych rozgrywkach Champions League, a to wedle przepisów UEFA wykluczało Pavla z występu w upragnionym finale. Duracell, jak zwykli mawiać na niego kibice, padł na kolana okrywając twarz rękoma. Piłkarz, który wyznał kiedyś, że nigdy nie czuje się wyczerpany, najważniejszy mecz sezonu swojej drużyny musiał oglądać z trybun. Ten, który na grę w tym finale zasłużył najbardziej. “Aż chce się umrzeć z bólu…” – komentował całą tę sytuację. Juventus przegrał finał z Milanem po serii rzutów karnych, a za główną przyczynę porażki uważano brak na boisku właśnie Nedveda.

Rodzinie Pavla bardzo odpowiadało życie w Turynie, a samemu zawodnikowi współpraca z Juventusem. Przed rozpoczęciem sezonu 2003/2004 Czech zapowiedział, że chciałby zakończyć karierę w zespole Bianconerich. W sierpniu Juventus z Nedvedem w składzie sięgnął w Nowym Jorku po Superpuchar Włoch, pokonując w rzutach karnych Milan. Potem pod koniec roku przyszedł czas na szereg osobistych wyróżnień za wyjątkowo udany sezon, w tym jedno, chyba najważniejsze – Złota Piłka magazynu France Football dla najlepszego piłkarza globu.

Sezon w wykonaniu Starej Damy był jednak średnio udany. Dopiero zmiana na ławce trenerskiej po jego zakończeniu, odejście Marcello Lippiego i przybycie Fabio Capello przyniosły kolejne sukcesy, w postaci dwóch z rzędu mistrzostw Italii. W Lidze Mistrzów Juventus nie był w stanie wiele zdziałać, a to właśnie triumf w Champions League był największym marzeniem Pavla.

Lato 2006 roku przyniosło w środowisku Bianconerich sporo rozczarowań. W wyniku afery Calciopoli wielu piłkarzy stanęło przed nie lada dylematem: odejść z klubu i walczyć z innymi drużynami o najwyższe cele lub pozostać w Juve i grać na zapleczu Serie A. Pavel nie wahał się ani przez chwilę. “Piłkarze odchodzą, mężczyźni zostają” – skomentował swoją decyzję o pozostaniu w klubie. Był wśród pięciu wspaniałych (obok Davida Trezeguet, Mauro Camoranesiego, Gianluigiego Buffona i Alessandro Del Piero), którzy nie opuścili klubu w najgorszym dla niego okresie w historii.

Przygoda Juventusu z drugą ligą trwała zaledwie rok. Wcześniej, po Mistrzostwach Świata w Niemczech Pavel zrezygnował z dalszej gry w reprezentacji Czech, by móc skupić na występach w klubie. Kolejny sezon Bianconeri rozpoczęli już w Serie A i spisywali się tam bardzo dobrze. Miejsce na podium po sezonie 2007/2008 w roli beniaminka było wydarzeniem historycznym, w dodatku dającym Bianconerim okazję powrotu na europejskie boiska. Po przebrnięciu przez eliminacje Stara Dama ponownie znalazła się w Lidze Mistrzów, a Pavel ponownie zaczął marzyć o końcowym triumfie w tych rozgrywkach.

Nie powiodło się. Po przegranym dwumeczu 1/8 finału z Chelsea Nedved podjął decyzję o zawieszeniu butów na kołku po zakończeniu sezonu. Początkowo nikt nie traktował tego poważnie, bo już w przeszłości kilka razy Czech dawał się namówić na kontynuowanie kariery. Jednak nie tym razem. Swoją wolę Pavel ogłosił na dzień przed kończącym sezon 2008/2009 meczu z Lazio. “Po ośmiu latach gry w Juventusie przyszedł czas by zakończyć przygodę ze Starą Damą. Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, kolegom z boiska oraz całemu środowisku Bianconerich za wsparcie, na które zawsze mogłem liczyć przez te wszystkie lata. Z Juventusem wygrałem cztery mistrzostwa Italii, zdobyłem także Złotą Piłkę. Chciałbym podziękować mojej żonie Ivanie oraz dzieciom, którzy byli blisko mnie i pomagali mi osiągać nadzwyczajne sukcesy. Z Juventusem wiążą mnie silne uczucia. Jestem szczególnie wdzięczny rodzinie Agnellich, która dała mi szansę gry w tak wielkim zespole” – dziękował Nedved. Dzień później rozegrał swój ostatni mecz. Mecz, który na zawsze, podobnie jak osiem lat spędzonych w Turynie, pozostanie w pamięci kibiców Stare Damy na zawsze.

Czech nie pożegnał się z Juventusem na długo. Szybko zaangażował się w życie klubu jako działacz. W 2010 roku stał się członkiem rady dyrektorów Starej Damy, by pięć lat później objąć stanowisko wiceprezydenta, które czyni go drugą osobą w klubie po jego przyjacielu, Andrei Agnellim. Funkcję sprawował do 2022 roku.

Autor: DeeJay
Uzupełniła: dhoine
Źródło: Piłka Nożna, Gazeta Wyborcza, www.wikipedia.org, materiały własne

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze