Strona główna » Aktualności » Ranieri spotka się z Juve w sądzie?
Ranieri spotka się z Juve w sądzie?
Według ostatnich wieści z Italii Claudio Ranieri (na zdjęciu) zamierza podać Juventus do sądu. Zwolniony na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu ex-szkoleniowiec Starej Damy jest ponoć równie wściekły, co zaskoczony decyzją kierownictwa klubu.
Jak podaje La Gazzetta dello Sport związany do 2010 roku ważnym kontraktem z Juventusem Ranieri zamierza skierować sprawę swojego zwolnienia ze stanowiska trenera turyńskiego klubu na drogę postępowania sądowego. Zacznijmy od tego, że w sierpniu 2007 roku Ranieri podpisał umowę z Juventusem, wiążącą go do czerwca 2010. W jej treści widnieje zapis, który stanowi, że jeśli Włoch zostałby zwolniony podczas swojego pierwszego roku pracy z drużyną Bianconerich, miałby otrzymywać wynagrodzenie do końca drugiego roku, pomijając jednak premie związane z ewentualnymi wynikami drużyny osiągniętymi po zwolnieniu. W zamian za to trener miał otrzymać możliwość szybkiego uwolnienia od warunków kontraktu, co dałoby mu prawo do podpisania nowej umowy z każdym innym klubem. Korzyścią dla Juventusu miała być z kolei możliwość nie wypłacania trenerowi pensji i premii do pierwotnie zakładanego końca kontraktu, co oznacza, najprościej rzecz ujmując, oszczędności. Umowa zakładała podobny mechanizm w przypadku zwolnienia w trakcie drugiego roku pracy: pensja wypłacana do końca czerwca 2010 roku, zero premii i możliwość uwolnienia od zaraz. I oto nadeszła chwila, kiedy ten scenariusz zaczął się sprawdzać. Ranieri został zwolniony.
O 17:09, 9 minut po zamknięciu giełdy, Juventus poinformował o zakończeniu współpracy z Ranierim. Nieco ponad godzinę później zaprezentowany został nowy szkoleniowiec drużyny, Ciro Ferrara. Mimo dosyć spokojnych pierwszych wypowiedzi do mediów ze strony Ranieriego 57-letni Włoch był ponoć wściekły i niedługo potem poprosił o pomoc adwokata. Jego interesy reprezentować ma pan Mattia Grassani z Bologni. Kontrakt zakłada utrzymanie więzi członkowskiej z klubem do 30 czerwca 2010 roku. Dokument dołączony do umowy, złożony w Lega Calcio i formalnie poprawny oraz obowiązujący obie strony zakłada do tego wypłatę pewnej sumy pieniędzy stanowiącej odprawę i odszkodowanie w przypadku zwolnienia. Gdyby Juventus miał utrzymywać finansowo zwolniony sztab techniczny do czerwca 2010 roku, budżet klubu byłby uboższy o 6 milionów euro. W przypadku drugiego rozwiązania z kolei, zakładającego całkowite odsunięcie Ranieriego od współpracy z klubem i wycofanie jego członkostwa, wiążące się co prawda z wypłatą odszkodowania równego mniej więcej rocznej pensji, efektem byłoby natychmiastowe zerwanie wszelkich relacji prawnych obu stron.
Ranieri utrzymuje, że w momencie podpisania kontraktu z Juventusem w 2007 roku, obie strony zawarły porozumienie, na mocy którego ewentualne zwolnienie miałoby automatycznie oznaczać drugi spośród powyższych scenariuszy, czyli: zwolnienie ze stanowiska w którymkolwiek momencie oznacza natychmiastowe zwolnieniem z obowiązków wykonywania jakiejkolwiek pracy dla klubu oraz uwolnienie z warunków kontraktu. Dla Juve sprawa wygląda inaczej i wydaje się, że sprawa nie zakończy się zbyt szybko. Mattia Grassani wypowiedział się więc na cały ten temat: “Życzyłbym sobie, żeby również w całej tej historii i sprawie klub wziął pod uwagę zachowanie fair play wobec mojego klienta. W tym momencie nie warto moim zdaniem grać o to, kto ma rację lub kto będzie silniejszy, a po prostu się dogadać. Taki zamiar ma właśnie pan Ranieri, który wyraził chęć prowadzenia dialogu z przedstawicielami klubu w dobrym tonie.” To, do czego w najbliższych dniach zobowiązany jest Juventus, to określić się, czy wydarzenie sprzed dwóch dni było faktycznym zwolnieniem trenera, czy też zwykłym rozwiązaniem kontraktu, idąc dalej: czy pensja Ranieriego będzie wypłacana do końca czerwca 2010 roku, czy też do momentu, w którym Włoch znajdzie sobie nową pracę. Wydawało się więc, że sprawa jest już zakończona, okazało się jednak, że dopiero się zaczyna…
www.gazzetta.it
www.calciomercato.it