Morata na antenie Onda Cero
Obecność na zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii jest dla Alvaro Moraty (na zdjęciu) okazją do podzielenia się z rodzimymi mediami wrażeniami z pierwszych spędzonych w Turynie miesięcy. 22-latek odwiedził rozgłośnię radiową Onda Cero i udzielił długiego wywiadu. “Kiedy pakujesz się i opuszczasz dom, dojrzewasz pod każdym względem. Mam przyjaciela, który mieszka ze mną i gotuje, ale wychodzi mu to tragicznie (śmiech). Często odwiedzamy restaurację pod moim domem, jem tam także potrawy hiszpańskie. Myślę, że gdy dołączyłem do Juventusu i otrzymałem powołanie do reprezentacji zacząłem grać z pewną ciągłością, ale nie jest łatwo przestawić się z hiszpańskiej piłki, jej zwyczajów i metod pracy. Przyszedłem z wielkim entuzjazmem, ale doznałem kontuzji kolana – mimo iż nie była poważna, była dla mnie ciosem, ponieważ odniosłem ją zaraz po przybyciu do Turynu. Nawet gdy doszedłem do zdrowia, początkowo odczuwałem ból w kolanie gdy miałem kontakt z piłką lub dryblowałem – dyskomfort zniknął zupełnie dopiero po upływie 1,5 miesiąca. Drugie tyle zajęło mi znalezienie porozumienia z kolegami i przyswojenie taktyki. Potrzebny mi był czas na przystosowanie się, ale teraz coraz lepiej rozumiem się z drużyną i myślę, że jestem jej pełnoprawnym członkiem“.
Łatwo zrozumieć się z Tevezem?
Tak, gra z nim to przyjemność i powód do dumy. Kilka lat temu podziwiałem go w telewizji, teraz mam szansę grania u jego boku. To zawodnik najwyższej klasy, w meczu z Borussią podarował mi bramkę.
Jak szykujecie się na ćwierćfinał przeciwko Monaco bez Pogby?
Uważam Paula za kluczowego gracza dla Juventusu, ale jedną z cech naszej drużyny jest to, że każdy czuje się częścią grupy i każdy kto gra może radzić sobie dobrze. Czekają nas dwa trudne mecze, ale mam nadzieję i jestem przekonany, że awansujemy.
Czy we Włoszech dużo się uczysz?
Tak, uczę się wielu rzeczy. Gdy tutejsze drużyny grają przeciwko Juventusowi i innym wielkim klubom, dają z siebie jeszcze więcej. Myślę, że włoska piłka ewoluuje i jest jeszcze bardziej widowiskowa niż w poprzednich latach, walka o grę w europejskich pucharach jest zacięta. Wiele osób mówiło, że Juventusowi brakuje potwierdzenia swojej siły poprzez dobre występy w Europie, myślę że właśnie to robimy. Drużyny ostatnio brakowało w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów, a teraz zasłużyliśmy na to wykonywaną przez nas pracą, która rozpoczęła się już w poprzednich latach.
Czy przyjemniej jest wygrywać tytuł jako ważny zawodnik w Juve w porównaniu do czasów Realu Madryt, gdy w mniejszym stopniu decydowałeś o losach drużyny?
Tytuł to tytuł. Bardzo chciałbym sięgnąć po tegoroczne scudetto.
Jakie są twoje relacje z Llorente? Dostajesz coraz więcej miejsca na boisku.
Dla mnie Fernando jest nie tylko kolegą z zespołu, ale i przyjacielem. To prawda, odgrywamy tę samą rolę, ale mimo iż rywalizujemy o pozycję wysuniętego napastnika, przyjął mnie tutaj bardzo dobrze. Otworzył przede mną drzwi swojego domu, pokazał mi miasto, w pierwszych dniach towarzyszył mi podczas treningów. Mam nadzieję, że będziemy mogli częściej grać razem. On wie, że nie mogę być mu bardziej wdzięczny i że nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobił. Większość pochwał za moją dobrą grę dla Juventusu należy się Fernando.
Jak odbierasz fakt, że jesteś powoływany do reprezentacji, a on zostaje w Turynie?
Fernando zawsze prawi mi komplementy i udziela mi wielu porad, w dzisiejszych czasach trudno spotkać kogoś takiego. To świetny zawodnik i myślę, że nie znalazłbym nikogo, kto powiedziałby o nim chociaż jedno złe słowo.
Myślisz, że jesteś bardziej doceniany, ponieważ grasz zagranicą?
Tak, mówiłem o tym wielokrotnie. Gdy odchodziłem z Realu Madryt jednym z moich celów było wejście do reprezentacji Hiszpanii. Wiele osób myślało, że zwariowałem chcąc przejść do Juventusu, że stamtąd nie wywalczę sobie miejsca w składzie La Roja, że nie będzie mi dobrze szło we Włoszech czy że znajdę się w takiej samej sytuacji jak w poprzednim roku w Madrycie. Niestety, w ostatnich latach piłkarzy docenia się bardziej, gdy opuszczą Hiszpanię. Idzie mi dobrze i jestem bardzo szczęśliwy w Juventusie.
Trudno rywalizuje się z graczami takimi jak Benzema, Cristiano Ronaldo i Bale?
Tak, ale jeśli grasz dla Realu Madryt, który ma najmocniejszych zawodników na świecie…
Myślisz, że po twoich wyczynach w Juventusie, w Madrycie zaczęli na ciebie inaczej patrzeć?
W zeszłym roku zdarzyły się rzeczy, których nie rozumiałem – przeszedłem od dobrej gry do siedzenia na trybunach. Nie prosiłem o to, by grać zawsze, ale jeśli trenujesz i grasz dobrze, spodziewasz się, że uda ci się zebrać trochę minut. To jest już zamknięty temat, dokonałem dobrego wyboru przechodząc do Juventusu i myślę, że w Turynie mogę lepiej pokazywać swoje cechy i pewność siebie, którą daje mi to środowisko. Wciąż mogę się bardzo rozwinąć.
Ancelotti nie dał ci żadnego wyjaśnienia?
Nie, nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Dawał mi pewne wskazówki, ale nie było między nami wielkiego dialogu.
A z Allegrim?
Często mnie śledzi, to zarówno dobre, jak i złe. Czasami wie nawet, gdzie jadłem kolację! (śmiech) Muszę mu dziękować. Nie jestem graczem, który w zeszłym sezonie strzelił 25 bramek, a mimo to trener uwierzył we mnie i postawił na mnie.
Chciałbyś finału Ligi Mistrzów pomiędzy Juventusem i Realem Madryt. W Berlinie, jak w 1998 roku?
Nie tak jak w 1998 roku, ponieważ Ligę Mistrzów wygrał wtedy Real.
Jak gra się z piłkarzami takimi jak Buffon i Pirlo?
To niesamowite, absolutnie ich podziwiam. Gdy byłem dzieckiem, oglądałem ich w telewizji, a teraz gramy razem. Buffonowi czasami nie da się strzelić gola nawet w gierkach treningowych, a gdy Pirlo podchodzi do rzutu wolnego, staję za nim i podziwiam spektakl. To nie tylko wielcy piłkarze, ale i świetni ludzie, pomagają mi, często ze mną rozmawiają i dziękuję im za to.
W ostatnich meczach pokazywałeś na boisku wielką szybkość.
Tak, to są rzeczy, które zyskujesz dzięki grze. Gdy nie występujesz, trudno złapać ci rytm meczowy, a kolejne okazje do gry dają większą ciągłość, dzięki której można zauważyć pewne rzeczy.
Mówi się, że Real Madryt już planuje ściągnięcie cię z powrotem. Jak wygląda sytuacja?
Samo myślenie o powrocie byłoby z mojej strony okazaniem braku szacunku dla Juventusu – dla klubu, jego graczy i trenera, dla ludzi którzy we mnie uwierzyli i dali mi pewność siebie. Jestem w Turynie bardzo szczęśliwy, jest mi tam tak dobrze, że nie potrafię myśleć o przejściu do Realu ani do żadnego innego klubu. Myślę tylko o Juve i o reprezentacji. Muszę odwdzięczyć się mojemu klubowi, który bardzo mi zaufał i myślę, że muszę mu dać jeszcze wiele.
Przyjaciele często cię odwiedzają?
Tak, cały czas! Na szczęście nie mieszkam w Nowym Jorku. Turyn od Madrytu dzieli jedynie półtoragodzinny lot samolotem, czuję się tu jak w domu.
Czego najbardziej brakuje ci z Hiszpanii?
Rodziny, dziewczyny i przyjaciół, tego co najważniejsze. Tęsknię też trochę za jamon i gazpacho!