Podsumowanie 14. kolejki Serie A

W końcu się doigrali. Tak można podsumować poczynania Juventusu w 14. kolejce Serie A. Inter, zasłużenie, chociaż z małymi problemami wskoczył na fotel lidera. Milan nareszcie zwycięski, w dodatku w wyjazdowym spotkaniu. Napoli leci w dół, podobnie jak Fiorentina. Atalanta gładko rozprawia się w delegacji z Brescią. Immobile nadal na fali. To drugi tak mocno uzależniony od strzelania bramek napastnik w Europie jak nasz rodak Robert Lewandowski.

**Brescia 0-3 Atalanta**

Atalanta odniosła dość przekonujące zwycięstwo nad beniaminkiem z Brescii, umacniając się tym samym na 6. miejscu w tabeli. W tym meczu nie było mowy o przypadkowej wygranej. La Dea zmiarzdzyła wręcz Brescię. Samo posiadanie piłki i ilość sytuacji bramkowych robi wrażenie, 69% do 31% dla piłkarzy z Bergamo oraz 19 do 9 strzałów na bramkę. Wynik nie może być zaskoczeniem. Groźnie pod bramką Bresci zrobiło się już w 4. minucie, Josip Ilicić zmarnował jednak okazję, strzelając z dystansu. Pierwsza bramka padła w 26. minucie po dośrodkowaniu Timothy Castagne, które na gola zamienił Mario Pasalić, strzelając głową z bliska w sam środek bramki. Druga bramka padła już po zmianie stron. W 61. minucie na listę strzelców ponownie wpisał się Pasalić. Ostatni gwóźdź do trumny wbił Josip Ilicić w 2. minucie doliczonego czasu gry.

**Genoa 0-1 Torino**

Po dwóch remisach wydawało się, że wszystko w Genoi będzie szło ku lepszemu. Tak się jednak nie stało i podopieczni Thiago Motty musieli oddać 3 punkty ekipie Torino. Chociaż widać było znaczną poprawę w ich grze, nie byli oni w stanie przełożyć tego na bramki. Samo spotkanie nie było porywające. Pierwsza połowa rywalizacji upłynęła pod znakiem walki. Początkowo więcej z gry mieli goście jednak ostatnie minuty pierwszej odsłony spotkania należały do ekipy z Ligurii. Kibice na Stadio Comunale Luigi Ferraris nie zobaczyli jednak bramek. Bramka padła dopiero w 77. minucie meczu, a jej strzelcem został Gleison Bremer, który wykorzystał podanie Simone Verdiego po wykonaniu rzutu rożnego. W doliczonym czasie gry, tuż przed końcowym gwizdkiem, na czerwoną kartkę załapał się jeszcze Simone Edera

**Fiorentina 0-1 Lecce**

Fiorentina kontynuuje marsz w dół tabeli. Ekipa Vincenzo Montelli pod nieobecność Chiesy i z kontuzjowanym po pierwszej połowie Riberym, zaliczyła kolejną przegraną i w tym momencie jest Fiołkom bliżej do strefy spadkowej, niż tej premiowanej europejskimi pucharami. Montella może niedługo pożegnać się z posadą, co Violi nie powinno wyjść na złe. Strzelcem jedynej bramki w meczu został Andrea La Mantia, który skierował piłkę do bramki w 49. minucie spotkania. Nie oznacza to jednak, że Fiorentina nie miała swoich szans w tym meczu. Pol Lirola w 11. minucie meczu był naprawdę bliski strzelenia bramki, piłka jednak po jego efektownym dryblingu i strzale minimalnie minęła słupek. W 87. minucie Henrique Dalbert upadł w polu karnym, jednak sędzia nie dopatrzył się przewinienia zawodnika Lecce i okazja do wyrównania przeszła Fiorentinie bokiem. Podobnie było w 2. minucie doliczonego czasu, kiedy pół stadionu zdzierało sobie gardło, domagając się odgwizdania rzutu karnego za zagranie ręką przez Ramireza. Arbiter jednak nie weryfikował tego zagrania z sędziami VAR. Wynik meczu nie uległ zmianie i Lecce zdobyło 3 ważne punkty na wyjeździe.

**Juventus 2-2 Sassuolo**

Fatalna gra, brak skuteczności i pomysłów na rozegranie oraz wielka wpadka w obronie. To obraz gry Juventusu na Allianz Stadium w starciu z Sassuolo. Pachniało wręcz porażką. Bardzo dobre zawody rozegrał natomiast 19-letni Stefano Turati, na codzień pełniący funkcję trzeciego bramkarza Neroverdich. Najsłabszymi zawodnikami w ekipie Juventusu w niedzielne popołudnie byli Emre Can oraz Federico Bernardeschi. Nie ma za co też pochwalić, będącego wciąż mocno pod formą Cristiano Ronaldo. Nie popisał nie też Gigi Buffon, ale to co w tej akcji rozegrała obrona Juve to prawdziwe kuriozum. Nie pomógł wchodzący z ławki Paulo Dybala. Zawiodło wszystko, chociaż obraz gry po wejściu Argentyńczyka zmienił się na lepsze, a cała drużyna zaczęła grać lepiej i przede wszystkim szybciej. Niestety szczęśliwy remis to wszystko na co było stać Starą Damę w tym spotkaniu. Mecz od pierwszych minut rozpoczął się atakami Sassuolo, które przez pierwsze 5 minut meczu nie chciało wypuścić Bianconerich z własnej połowy. W 9. minucie znakomita okazję do strzelenia bramki miał Emre Can, jednak nie wykorzystał swojej okazji. W 16. minucie Gonzalo Higuain przejął świetne dośrodkowanie w pole karne, ale jego mocny strzał z pierwszej piłki minął bramkę tuż obok lewego słupka. W 20. minucie wszystko zdawało się na właściwy tor, kiedy piłkę w siatce umieścił Leonardo Bonucci, przejmując podanie tuż za polem karnym i wykończył mocnym strzałem, który wylądował w lewym dolnym rogu bramki. Radość Starej Damy nie trwała jednak długo, gdyż w 23. minucie padł remis. Strzelcem gola został Jeremie Boga, który przelobował wychodzącego na skraj pola karnego Gigiego Buffona. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. Po zmianie stron, w 47. minucie fatalny błąd popełniła obrona, rozpoczynając od Cuadrado, poprzez de Ligta na Buffonie kończąc. Francesco Caputo oddał strzał, który w teorii wybronić powinien bramkarz Starej Damy, piłka jedna wyślizgnęła się mu z rąk i wturlała się do bramki. 2-1 dla Sassuolo! Zapachniało sensacją. W 50. minucie rzut wolny wykonywał Cristiano Ronaldo. Był to pierwszy tak dobrze uderzony wolny w wykonaniu CR7, w jego całej dotychczasowej karierze w Juventusie. Niestety Turati genialnie wybronił ten strzał. W 68. minucie błąd popełnił Filippo Romagna, który dopuścił się nieczystego zagrania w polu karny. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Ronaldo i zmienił wynik na 2-2. Do bramki nie udało się trafić już nikomu więcej. Próbowali Pjanic i Dybala z rzutu wolnego, bliski był też Aaron Ramsey. W 4. minucie doliczonego czasu, do kolejnego wolnego podszedł Ronaldo, był to ostatni strzał w tym meczu, niestety piłka przeszłą tuż obok prawego słupka. Juventus – Sassuolo, 2-2.

**Parma 0-1 Milan**

Rossoneri nareszcie ze zwycięstwem. Piłkarze Milanu w wyjazdowym spotkaniu pokonali miejscową Parmę 1-0. Mecz od początku zdominowany był mocno przez zawodników z Mediolanu, którzy przeważali od pierwszych minut, nie potrafiąc jednak tej dominacji potwierdzić bramką. Gola na wagę trzech punktów zdobył w 88. minucie Theo Hernandez i kibice Milanu w końcu mogli cieszyć się z wygranej. Wydaje się, że małymi kroczkami Stefano Pioli coś zaczyna układać w grze Rossonerich i istnieje promyk nadziei na lepsze jutro dla jego podopiecznych, którzy zajmują obecnie 11. miejsce w tabeli.

**Lazio 3-0 Udinese**

Czy on kiedyś się zatrzyma? Cirio Immobile znów strzela. Doppietta w meczu z Udinese umocniła Włocha na pierwszym miejscu w wyścigu o tytuł Capocannoniere. Immobile ma obecnie 17 bramek na koncie. Pierwsza bramka na Stadio Olimpico padła już w 9. minucie. Świetną okazję do strzelenia bramki miał Milinkovic-Savic, wypatrzył jednak Immobile, który precyzyjnym strzałem w dolny, prawy róg bramki zmienił wynik na 1:0. Kolejny gol padł w 36. minucie, po rzucie karnym podyktowanym za faul w obrębie pola karnego. Sędzia dla pewności skonsultował swoją decyzję z VAR. Do piłki podszedł Immobile i zmienił wynik na 2-0 oddając pewny strzał. Trzecią bramkę, również z karnego dołożył Luis Alberto, w 45. minucie spotkania. Do końca spotkania więcej bramek już nie padło. Zaskakujące jest to, jak różne jest Lazio grające w Serie A od tego grającego w Lidze Europy. Jakbyśmy oglądali dwie zupełnie inne drużyny. Co do ekipy gości, coż pozostawali jedynie tłem do wydarzeń na boisku.

**Inter 2-1 SPAL**

Zasłużone zwycięstwo Interu, chociaż z małymi problemami w drugiej połowie. Antonio Conte nareszcie dopiął swego i przegonił Juventus. Stara Dama oddała prowadzenie w tabeli na własne życzenie. Pierwsza bramka padła w 16. minucie, po wielu błędach obrony SPAL, strzelcem gola jak zwykle Lautaro Martinez. To niesamowite jak ten napastnik się rozwinął odkąd w zespole nie ma już Mauro Icardiego. Pozbycie się Ikara wyszło wszystkim na korzyść. W 41. minucie meczu, ponownie na listę strzelców wpisał się Martinez. Tym razem skorzystał dośrodkowanie Candrevy i strzałem głową pokonał bezradnego Berishę. Po zmianie stron, bramkę kontaktową zdobyło SPAL, dzięki indywidualnej akcji Matti Valotiego. Było to jednak wszystko na co było stać przyjezdnych. Wynik podwyższyć mogli natomiast Nerazzurri. Ostatecznie jednak ta sztuka im się nie udała, a strzału Vecino i Brozovica nie znalazły drogi do siatki. Inter obejmuje prowadzenie w tabeli i ma 1 punkt przewagi nad Juventusem, który teraz musi gonić. Może to i lepiej. Być może to nauczy ekipę Starej Damy, że mistrzostwa nie wygrywa się na stojąco, a przynajmniej, już nie.

**Napoli 1-2 Bologna**

Grająca na wyjeździe Bologna podbiła San Paolo i wbiła sztylet w serca kibiców Napoli, pomimo przewagi jaką mieli gospodarze, którzy jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Goście odwrócili jednak losy spotkania i zgarnęli ważne 3 punkty. Od pierwszych minut zdecydowanie lepszą drużyną na murawie byli Neapolitańczycy, którzy od samego początku ostrzeliwali bramkę Skorupskiego. Pierwszy groźny strzał oddał w 2. minucie meczu Lozano, w 10. minucie chybił Fabian Ruiz. W 16. minucie natomiast nie uznano bramki Hirvinga Lozano. Cztery minuty przed przerwą, neapolitańczycy wyszli w końcu na prowadzenie za sprawą Fernando Llorente. Po zmianie stron, w 58. minucie, do wyrównania nieoczekiwanie doprowadzili goście. Piłkę kierowaną do Palacio zdołał co prawda odbić Koulibaly, ale ta padła łupem Olsena, który posłał strzał z pięciu metrów prosto do siatki Ospiny. Kolejne okazji na strzelenie bramek mieli gospodarze, jednak ta sztuka nie udała się zarówno w 67. jak i 78. minucie. 2 minuty poźniej San Paolo zamarło. Gola dla Rossoblu strzelił Sansone. Neapolitańczycy atakowali bramkę Skorupskiego do samego końca, jednak nie udało im się doprowadzić chociażby do wyrównania. Koszmarna seria neapolitańczyków trwa w najlepsze, podopieczni Carlo Ancelottiego zanotowali łącznie we wszystkich rozgrywkach ósmy mecz bez wygranej. Czy to koniec Napoli?

**Hellas 1-3 Roma**

W ostatnim meczu 14. kolejki Serie A Roma pewnie wygrała 3-1 z Hellas na Stadio Marc’Antonio Bentegodi. Cały mecz na ławce rezerwowych w ekipie z Verony spędzili Paweł Dawidowicz i Mariusz Stępiński. Pierwsza bramka w meczu padła w 17. minucie po zagraniu Pellegriniego na lewe skrzydło do Justina Kluiverta, który wpadł w pole karne i niskim strzałem miedzy nogami pokonał interweniującego Silvestriego. Poirytowani takim obrotem spraw do ataku rzucili się gospodarze, którzy 4 minuty poźniej doprowadzili do wyrównania. Zaccagni wbiegł z lewej flanki w szesnastkę i dośrodkował piłkę do Faraoniego, który wbił piłkę do siatki głową z bliskiej odległości. Tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę sędzia podyktował jedenastkę dla przyjezdnych, za faul jakiego dopuścił się Gunter. Do piłki podszedł Perotti i zamienił karnego na bramkę. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Giallorossi ustalili wynik spotkania. Perotti otrzymał podanie w szesnastce i zagrał ją do Mkhitaryana, który wbił piłkę do praktycznie pustej bramki. Dzięki tej wygranej Roma powróciła na 4. miejsce w klasyfikacji. Gospodarze natomiast są pięć oczek niżej.

**Cagliari vs Sampdoria**

Mecz pomiędzy tymi drużynami zostanie rozegrany o 20:45

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze