Conte: Juventus najlepszy

Ponad 10 lat w Juventusie w roli zawodnika i wspaniała passa w roli trenera, który wyciągnął klub z dołka i ustawił na szczycie ligi włoskiej. Antonio Conte postawił sobie pomnik w Turynie, ale nie odpowiadały mu tamtejsze restauracje, więc zrezygnował z pracy w lipcu 2014 roku.

W tym sezonie prowadzi Inter, który – delikatnie mówiąc – nie jest zbyt lubiany w Turynie, a po wspomnianym pomniku nie ma już śladu. Conte liczył na zaszczepienie w Mediolanie zwycięskiego DNA, lecz ogląda plecy Juventusu, z którym przegrał wszystkie mecze.

Na pocieszenie zostało miejsce gwarantujące udział w Lidze Mistrzów 2020/2021. “Myślę, że zakwalifikowanie się do tych rozgrywek jest ważne dla Interu” – stwierdził w wywiadzie dla klubowej telewizji – “Od początku sezonu jesteśmy w pierwszej czwórce tabeli. To jest miejsce, gdzie powinien się znajdować tak prestiżowy klub. Osiągnęliśmy to i mamy przed sobą cztery kolejki do rozegrania. Myślę, że jednym z obowiązkowych zadań na ten sezon była poprawa względem poprzedniego. Chcieliśmy spróbować i pozostać bardziej konsekwentnymi, żeby nie było nerwów na końcu rozgrywek. Myślę, że się udało. Liga z pewnością stała się bardziej konkurencyjna, wystarczy spojrzeć na liczbę drużyn, które poprawiły się pod względem jakości“.

Conte podkreśla, że w kolejnej kampanii powalczy o coś więcej i wskazuje na kim chce się wzorować. “Liga staje się coraz trudniejsza, więc my też musimy starać się być coraz lepsi, skupiając się na Lidze Mistrzów, a także spróbować wygrać mistrzostwo. Warto spojrzeć na Juventus, który dominuje we Włoszech od dziewięciu lat. Nadal są najlepsi. Bez wątpienia musimy patrzeć na to, co najlepsze, jeśli marzymy o poprawie.”

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
3 lat temu

Conte na tym zdjęciu wygląda jak typowy internista. Ta nuta nostalgii, że ostatnie scudetto dostali przy zielonym stoliku, a obecne oddaliło się w niepamięć po ostatnim hurraoptymiźmie