„Nawet moje psy są rozpoznawane we Włoszech”
Weston McKennie w ostatnim wywiadzie opowiada o tym, że wciąż stara się przyzwyczaić do popularności jaką cieszy się w Europie oraz opowiada o tym co robiłby, gdyby nie został profesjonalnym piłkarzem.
„To oczywiście największy klub we Włoszech w tej chwili, więc nie ważne, kiedy wychodzę na miasto, mimo że nie robię tego często, jestem zatrzymywany co każde 10 metrów. Jest to coś, co naprawdę lubię, ponieważ kontakt z ludźmi sprawia mi przyjemność, ale również cenię swoją prywatność. Nawet jak zakładam maskę i kaptur, ludzie wciąż mnie rozpoznają. Tutaj (w Dallas), kiedy wychodzę, od czasu do czasu ktoś mnie rozpoznaje, więc staram się po prostu nie szukać kontaktu i trochę unikać innych”.
„We Włoszech zaś fani potrafią podążać za Tobą i 200 jardów (~183metrów), wejść za Tobą do sklepu i osaczyć Cię, aby zrobić sobie z Tobą zdjęcie. Czuję, że jest to część mojego zawodu, ale czuję również, że są to momenty, w których chce mieć czas dla siebie i po prostu zrelaksować się spacerem czy wyjściem z moimi psami. Nawet moje psy są rozpoznawane we Włoszech, więc tak naprawdę jest mi ciężko wyjść na spokojnie”.
McKennie urodził się w Texasie, ale mieszkał w młodości w Kaiserslautern w Niemczech, gdzie jego ojciec stacjonował w amerykańskiej bazie Air Force. To właśnie wtedy, pochłonęła go miłość do piłki nożnej, która wprowadziła go do europejskiej elity. Jednak zanim Weston zakochał się w piłce nożnej, pasjonował się footballem amerykańskim i uważa, że miałby szanse nawet na zostanie graczem NFL. Na pytanie co robiłby, gdyby nigdy nie zaczął grać w piłkę odpowiedział: „Jeśli mam być szczery to prawdopodobnie grałbym w football amerykański. Grałem w niego zanim, ze względu na pracę mojego ojca, przeniosłem się do Niemiec. I ta przeprowadzka jest w sumie jednym z powodów, przez które gram w piłkę, gdyż w Niemczech dla mojej kategorii wiekowej nie było sekcji footballu amerykańskiego. Myślę, że wtedy grałbym właśnie w football amerykański, ważąc 200 funtów (~90kg przyp. Red) i będąc przypakowanym. Jeśli bym trzymał się tego, to myślę, że skończyłbym grając w NFL. Jestem już taki, że jeśli za coś się biorę, to daję się z siebie 100%. Więc jeśli byłby to football amerykański, trzymałbym się tego i dawał z siebie wszystko cały czas”.
Niedawno McKennie wraz ze swoją reprezentacją wygrał finał Ligi Narodów CONCACAF, wygrywając z reprezentacją Meksyku, a teraz powrócił do Dallas na krótką przerwę wakacyjną, gdzie odwiedził klub, w którym stawiał pierwsze kroki – FC Dallas. To właśnie z akademii tego klubu Weston trafił do Europy do niemieckiego Schalke w 2016. „Spędzanie czasu z rodziną, odwiedzanie przyjaciół, luźne gierki. Kiedy tu wracam to jest coś czego nie odnajduję w Europie. Mogę tu być sobą, po prostu jak zwykły dziecka z Dallas”.
Niedługo Weston McKennie, wraz ze swoją reprezentacją, może ponownie zmierzyć się z drużyną Meksyku w Złotym Pucharze CONCACAF, zaś później czeka ich prawdopodobna rywalizacji w kwalifikacjach do Mistrzostw Świata. „Nasza rywalizacji z Meksykiem to gra która może być zwycięska dla każdej strony, tak samo jak rywalizacji w piłce nożnej. Jednego dnia jesteś na szczycie innego dnia nie. Pokonaliśmy ich teraz i to chyba dwukrotnie, a oni zaś pokonali nas w sumie nawet nie wiem ile razy, ale jestem pewien, że zawsze musimy być gotowi do gry przeciw nim. Przede wszystkim musimy mieć odpowiednie nastawienie psychiczne, ponieważ będzie to walka do ostatniej minuty. Wiemy, że będzie to wymagało od nas dużego spokoju i determinacji. Niczego nie mogę obiecać. Myślę, że zrobiliśmy niesamowite postępy i bardzo dorośliśmy dzięki każdej rywalizacji z nimi. Uważam również, że ta rywalizacja w najbliższych latach będzie bardzo ekscytująca”.
Autor: Bezimienny