Biało na czarnym #5: Fiorentina – Juventus 1:1

Jaki to był wspaniały mecz, nie zapomnę go nigdy. Drużyna zagrała bez pomysłu, bez błysku i przede wszystkim bez jakiegokolwiek zaangażowania. Spotkanie w sobotnie popołudnie mogło zepsuć kibicom humor aż do poniedziałku. We wtorek czeka nas wyjazdowe spotkanie w Paryżu i zapowiada się na pogrom. Tym bardziej patrząc na kulturę gry drużyny z Piemontu. Czas się ogarnąć, Panowie!
Fiorentina – Juventus 1:1
Tło i przebieg meczu
W sobotnie popołudnie drużyna Juventusu mierzyła się na Artemio Franchi z ekipą Fiorentiny. Po szybkiej bramce zdobytej przez Milika, Bianconeri zupełnie oddali pole gry przeciwnikom i tylko łut szczęścia sprawił, że turyńczycy nie przegrali tego spotkania. Przyjrzyjmy się poszczególnym formacjom.
Bramka
Bardzo dobry występ Matii Perina, który znów zastąpił w bramce kontuzjowanego Wojtka Szczęsnego. Włoch zanotował kilka ważnych interwencji i obronił rzut karny. Odbyło się to w nieco szczęśliwy sposób, ale w końcu liczy się efekt. Jednocześnie uważam, że nasz golkiper popełnił lekki błąd przy wyrównującej bramce Fiorentiny – powinien był lepiej pilnować krótkiego słupka, w okolice którego celował atakujący gospodarzy. Mimo to całkiem zasłużenie został uznany przez wielu najlepszym zawodnikiem meczu.
Obrona
Parę środkowych defensorów tworzyło dwóch Brazylijczyków – Bremer i Danilo. W przypadku Juventusu jest to dość niespotykana sytuacja, ponieważ zazwyczaj naszą bramkę zabezpieczał przynajmniej jeden świetny obrońca rodem z Italii. Jak widać problemy w szkoleniu i bardzo rzadkie stawianie na młodych Włochów zbiera żniwo nawet w formacji od zawsze uważanej za esencję futbolu z Półwyspu Apenińskiego. Wróćmy jednak na boisko w Toskanii. Nowy nabytek Juve zagrał poprawnie, ale momentami wydawał się nieobecny, tak jak cała kadra. Przy Danilo chciałbym zaś postawić plusik, gdyż wykonał bardzo udaną interwencję w polu karnym, ratując drużynę w groźnej sytuacji. Grający po lewej stronie Alex Sandro kolejny raz zanotował bardzo przeciętny występ, a biegający na drugim boku defensywy Juan Cuadrado, był jeszcze słabszy. Podobnie jak w poprzednim spotkaniu ze Spezią, Kolumbijczyk rozgrywał kiepskie, a momentami wręcz beznadziejne, zawody. Odniosłem wrażenie, że nasz piłkarz miał pretensje do wszystkich wokół, od sędziego do swoich kolegów, tylko nie do samego siebie.
Pomoc
Okropny występ całego bloku środkowego. Manuel Locatelli zaprezentował się bardzo słabo notując wiele głupich strat i nawet w prostych sytuacjach podawał niecelnie. Negatywnie przebił go Weston Mckennie, który mając stuprocentową okazję, pokazał niebywałą indolencję. Amerykanin nie tylko nie trafił w bramkę – on nawet nie próbował strzelać. Nowy nabytek Leandro Paredes miał być zbawcą w środku pola i pomóc zorganizować grę, ale powiedzieć że mu nie wyszło, to nic nie powiedzieć. Juventus z Argentyńczykiem w składzie wyglądał gorzej niż w spotkaniu ze Spezią. Głupie straty, sprokurowanie rzutu karnego i ogólnie kiepskie wrażenie, jakie zostawił po sobie były gracz PSG, zmusza do stwierdzenia, że to raczej nie był wymarzony debiut.
Ofensywa
Przez kiepski występ środkowych pomocników, ofensywa nie miała zbyt wiele możliwości rozwinięcia skrzydeł i praktycznie każdy z zawodników nie zaprezentował niczego szczególnego. Angel Di Maria, kolejny raz nie miał możliwości pokazania pełni umiejętności i zagrał tylko poprawnie. Argentyńczyk był co prawda bliski przejęcia piłki, po której padła bramka wyrównująca, ale tego dnia obciął paznokcie i zabrakło kilku centymetrów. Filip Kostić pokazał przynajmniej częściowe zaangażowanie w spotkanie, ale piłka tego dnia niezbyt chciała go słuchać. Najlepiej z ofensywnej trójki zaprezentował się Arkadiusz Milik, który poza przytomnym atakiem na piłkę, po którym zdobył bramkę brzuchem (widziałem podobne akcje w Marsylii, to nie jest jedyna taka sytuacja w jego wykonaniu), cały czas starał się być pod grą i – przy nieudolności środkowych pomocników – próbował wziąć na siebie rozgrywanie piłki. Fajny występ Polaka.
Zmiennicy
Jako że Juventus w drugiej części spotkania całkowicie przestał prezentować jakikolwiek poziom, nie widzę potrzeby rozliczania każdego rezerwowego oddzielnie. Żaden z nowo wprowadzonych zawodników nie wpłynął pozytywnie na grę i zwyczajnie dostosował się do ogólnego niskiego poziomu.
Trener
Jeśli mowa o trenerze to najprostszym byłoby powyżywać się właśnie na nim, ale nie chciałbym iść najłatwiejszą drogą. W tym meczu zarzucam Maxowi nieumiejętność wykrzesania choćby odrobiny zaangażowania w spotkanie po tym jak zespół zdobył bramkę i kiepskie zmiany, ale – na przekór nastrojom kibiców – mam też kilka słów na obronę Toskańczyka. Chcę podkreślić, że Juventus wciąż nie może skorzystać z usług Paula Pogby czy Federico Chiesy, a aktualnie występujący zawodnicy popadli w jakieś samouwielbienie i – przynajmniej w mojej opinii – wydają się uważać, iż zwycięstwa przyjdą bez walki na boisku. Ten mental może jednak wynikać z postawy samego Allegriego i jego mitycznego „calma, calma”. Jeśli bowiem twój przełożony wciąż powtarza o spokoju i zwycięstwach, które same przyjdą w pewnym momencie, to – będąc zawodnikiem – można podświadomie zacząć myśleć, że nie warto się starać skoro i tak ostatecznie się uda. Minusem takiego podejścia jest efekt budzenia się z ręką w nocniku, kiedy to w najważniejszych i najtrudniejszych chwilach nie ma odpowiedniego nastawienia na walkę do samego końca.
Z drugiej strony u Maxa widać chęć ułożenia drużyny po swojemu, którego częścią jest spokojne rozprowadzanie od tyłu. Ślamazarne tempo rozgrywania futbolówki najprawdopodobniej wynika z tego, że drużyna jeszcze nie wdrożyła odpowiednio pomysłów taktycznych Toskańczyka i dopiero z czasem uzyska odpowiedznią dynamikę. Poza tym Juventus koniecznie musi wrócić do dawnego „zabijania meczu”, gdyż aktualnie wystarczy głupia strata i mamy bramkę wyrównującą. Pragmatyzm i granie na 1:0 nie ma już raczej racji bytu. Allegri musi w końcu odpowiednio wstrząsnąć zawodnikami i dotrzeć do ich głów – przekazać im, że to już nie są czasy, kiedy zwycięstwo się należy za samo bycie Bianconerimi. Jednocześnie chciałbym żeby również i włoskiemu szkoleniowcowi ktoś przemówił do rozsądku i by wrócił on do swoich najlepszych czasów.
MVP spotkania
Najważniejszym i najlepszym zawodnikiem wybieram Mattię Perina. Mimo lekkiego błędu przy straconej bramce, to jego obroniony rzut karny i kilka innych dobrych interwencji nie pozwoliło zatopić Juventusu. Cieszę się, że mamy takiego rezerwowego bramkarza.
FLOP spotkania
Zastanawiałem się kogo wyróżnić z całej beznadziejnej linii pomocy i zdecydowałem się na Mckenniego. Kusiło mnie też wybranie Paredesa, ale Argentyńczyk dopiero wszedł do drużyny i ma jeszcze taryfę ulgową. Jeśli chodzi o Westona to jedyne, co mu wyszło, to momenty – podkreślam momenty – atakowania wolnych przestrzeni między liniami. Cała reszta w jego wykonaniu była zwyczajnie kiepska. Elementarne problemy z przyjęciem, z podaniami i nawet strach przed oddaniem strzału. To już piąta kolejka a Amerykanin jeszcze nie dojechał do drużyny mentalnie. Aż mi się przypomniał pewien Szwed.
Podsumowanie
Szlagier we Florencji nie był wielkim hitem. Po dobrym początku Juventus jeszcze raz stracił prowadzenie i był zdecydowanie słabszy od gospodarzy. Po takim popołudniu mecz Ligi Mistrzów z silnym i ofensywnie grającym PSG może być dla Bianconerich drogą przez mękę. Niezależnie od jego wyniku już teraz zapraszam was do lektury kolejnego tekstu!
Autor: Marcin Zalewski
Ślamazarne tempo rozgrywania futbolówki najprawdopodobniej wynika z tego, że drużyna jeszcze nie wdrożyła odpowiednio pomysłów taktycznych Toskańczyka i dopiero z czasem uzyska odpowiedznią dynamikę.
Ty naprawde wierzysz w to co piszesz? LOL
...no właśnie wdrożyła aż za dobrze, Beton nie lubi grać w piłkę...
To był bardzo słaby mecz, szczególnie druga połowa to było chyba najsłabsze 45 minut w tym sezonie. Ja rozumiem oszczędzanie sił na PSG, defensywne nastawienie itd. Żal było jednak patrzeć na drużynę, która w ciągu całego meczu nie potrafiła stworzyć choćby 5 okazji do strzelenia gola. W poprzednich meczach też gra była raczej średnia, ale w każdym sytuacje były. Raz lepsze, raz gorsze,… Czytaj więcej »
Co do Paredesa to nie do końca się zgadzam, coś tam się starał, biegał i był do gry i podsumowując był najlepszym naszym środkowym w tym meczu bo Mckenniego na boisku nie było a Locatelli kopał sie po czole. Środek pola po powrocie Pogby powinien wyglądać: Paredes-Miretti-Pogba i będzie dobrze.
Panowie ale ten Juventus wogole nie biega ,co to jest za gra, ja do ciebie ty do mnie na pozbycie się piłki . Dzialacze Juve powinni robić ultra testy psychologiczne i różnego rodzaju inne ,bo nie może być tak że ktoś z brzydkie słowo ( ͡~ ͜ʖ ͡°) dostaje wielomilionowy kontrakt i wywalone .Pogba nic nie zmieni ,bo to nie jest dynamiczny piłkarz, zobaczcie ile dziś w futbolu robi… Czytaj więcej »