Biało na czarnym #16: Lecce – Juventus 0:1
fot. @ juventusfc / twitter.com
W wyjazdowym spotkaniu 12. kolejki Serie A, Juventus podejmował na wyjeździe Lecce. Jeden z głównych kandydatów do spadku mocno fizycznie postawił się Bianconerim i pod tym względem nie była to łatwa potyczka. Patrząc na wszystko inne, wyszła wielka lipa. Tradycyjnie już zapraszam Was, Drodzy Czytelnicy, na podsumowanie występu poszczególnych zawodników Juve.
Lecce – Juventus 0:1
Bramka
Za dużo roboty to golkiper popularnych Zebr nie miał w tym spotkaniu. Lecce oddało zawrotne zero strzałów na bramkę Juventusu i to tylko oddaje poziom drużyny gospodarzy. Statystyka expected goals w wykonaniu Lecce to: 0,17. Bez komentarza.
Defensywa
Szkoleniowiec Juve postawił na czwórkę z tyłu, w osobach Cuadrado, Gatti, Danilo i Alex Sandro. Zaczynając od środkowych obrońców to spisali się bez zarzutu, ale pamiętam że to tylko Lecce, a nie lepsza drużyna. Zarówno Gatti jak i Danilo w fazie defensywnej neutralizowali przeciwników i nie dopuścili do groźnych sytuacji. Odnotowałem jeszcze fajny moment Danilo pod koniec spotkania, gdzie przy strzale Lecce, który ostatecznie wylądował na słupku, tłumaczy Ilingowi, że blokowanie strzału to nie podejście do przeciwnika na alibi, lecz trzeba zasłonić jak największą część bramki. Niby nic, ale starsi zawodnicy muszą być wzorem dla młodszych. Cuadrado jak zwykle ostatnio na swoim poziomie. Machanie łapami, spóźniony i przegrywający pojedynki fizyczne. W drugiej połowie wyglądał lepiej jak w pierwszej, ale na litość boską, to tylko Lecce. Alex Sandro też wyglądał nieźle, zwłaszcza w liczbie wygranych pojedynków (8/13), ale zawrotna liczba strat to kamyczek do jego ogródka.
Pomoc
Mam wrażenie, że Mckennie ma kwity na Allegriego lub na siłę szukają dla tego zawodnika potencjalnego nabywcy. Nie mam już zdrowia patrzeć na jego poczynania na boisku i przy każdym jego kontakcie z piłką mam ochotę wydrapać sobie oczy. Adrien Rabiot po kiepskim spotkaniu w Portugalii, gdzie został zdominowany przez przeciwników tym razem wyglądał lepiej. Czy powodem tego był słabszy przeciwnik i zauważalnie niższe tempo gry? Nie wiem, choć się domyślam. Niemniej peanów na jego cześć głosić nie zamierzam. Po lewej stronie Allegri postawił na Kostica i Serb niewiele pokazał. To już kolejne spotkanie w jego wykonaniu raczej z kategorii „do zapomnienia” niż dobrych. Na papierze po prawej stronie ustawiony był Matias Soule. Pierwsze minuty w wykonaniu Argentyńczyka były bardzo aktywne, chętnie pokazywał się do gry zarówno wzdłuż jak i w poprzek boiska. Później po „ochrzanie” od trenera, żeby nie biegać bez końca w każdą stronę, dużo bardziej trzymał się swojego sektora. Młody zawodnik próbował nieszablonowych zagrań, ale większość z nich nie wychodziła i widać, że wciąż bardzo dużo pracy przed nim. Rzuciło mi się też w oczy jak łatwo przeciwnicy wygrywali pojedynki z piłkarzem, gdyż statystyka 2/10 wygranych jest niezbyt imponująca. Ostatniego ze środka pola Fabio Mirettiego oceniam podobnie jak Soule. Niby próbował ciekawych zagrań, ale były niedokładne i przegrywał większość pojedynków fizycznych. Zdaję sobie sprawę z tego, że to młodzi zawodnicy, ale przewaga fizyczna przeciwników lepszych niż Lecce zapewne przyniesie większe konsekwencje niż w tym spotkaniu. W Juventusie grał kiedyś taki filigranowy zawodnik jak Sebastian Giovinco, który wyglądał niekiedy świetnie na tle słabszych ekip, ale w spotkaniach z silnymi przeciwnikami często był miażdżony. Świeższy przykład to Lorenzo Insigne, który w spotkaniach z Juventusem, gdy w obronie grało BBC często nie miał nic do powiedzenia.
Ofensywa
Osamotniony Arkadiusz Milik nie miał zbyt wielu okazji, żeby cokolwiek pokazać w tym spotkaniu, gdyż koledzy za bardzo mu nie pomagali. Przez pierwszą połowę był zupełnie odcięty od zagrań, natomiast przez całe spotkanie oddał tylko jeden celny strzał na bramkę Lecce. To tylko potwierdza jak okropne było to spotkanie.
Zmiennicy
Na wyróżnienie zasługuje Iling, który niecałą minutę po zameldowaniu się na boisku notuje asystę do kolejnego rezerwowego w osobie Nicoli Fagiolego. Włoch zdobył śliczną bramkę, przy której Falcone nawet nie drgnął. W mowie ciała zawodnika widziałem ogromne szczęście jakie odczuł po tym golu. Pozostali rezerwowi po prostu zameldowali się na boisku.
Trener
Tym razem Max Allegri postawił na dwóch (wow!) młodych zawodników w pierwszej jedenastce i przynajmniej im się chciało. Zapewne w spotkaniu z PSG siądą na ławce i kolejny raz będę musiał znieść obecność Mckenniego. Jestem człowiekiem kulturalnym i wyrażę się grzecznie. Nie chcę już oglądać Toskańczyka na ławce Juventusu. Czas się uderzyć w pierś.
MVP spotkania
W tak słabym spotkaniu wybór MVP to jak losowanie Multi Lotka, jaki numer wypadnie taki wygrywa. Jednakże po burzy mózgów w redakcji wybraliśmy Gattiego, jako jednookiego wśród ślepców.
Flop spotkania
Ponownie Weston Mckennie. Niedokładny, nieobecny i obrażony. Niestety z PSG zapewne kolejny raz wyjdzie w pierwszej jedenastce.
Podsumowanie
Obrzydliwe było to spotkanie. Cytując Tomka Lipińskiego „Stara Dama to już Stara Wiedźma, która straszy swoją grą”. Nie interesują mnie ciągłe wymówki Allegriego o kontuzjach, błędach indywidualnych czy skupieniu się na pracy. Poprawy nie widać, raczej cofamy się w rozwoju. Gra w wykonaniu Juventusu jest prymitywna, durna i na wskroś nudna. Pomysł na grę to ciągłe wrzutki, wrzutki i wrzutki. Juventus jest zmęczony sobą i piłkarze wiedzą, że nie grają już o nic. W spotkaniu z PSG postawienie na Soule czy Mirettiego może być strzałem w stopę, gdyż odstawali oni fizycznie nawet od zawodników Lecce. Mając naprzeciwko siebie Verattiego czy Vitinhę mogą nawet nie powąchać futbolówki. Chociaż z drugiej strony może to i lepiej, przegramy i przy jakiejkolwiek zdobyczy punktowej Maccabi nie wystąpimy nawet w Lidze Europy i skupimy się na odbudowie w lidze. Mam nadzieję, ze już bez Allegriego i oby bez kolejnego powrotu w osobie Conte.
Autor: Marcin Zalewski