Juventus – Freiburg 1:0 (0:0). Wygrana z posmakiem niedosytu
Juventus z minimalną zaliczką po 1. meczu 1/8 finału Ligi Europy. Bianconeri pokonali na własnym stadionie Freiburg 1:0 po bramce Di Marii.
Gospodarze od początku ruszyli na rywala, już w pierwszych minutach meczu Di Maria łatwo minął obrońcę na lewym skrzydle, ale po wejściu w pole karne dogrywał niedokładnie. Następnie w pole karne dobrze wbiegał Rabiot, którego uderzenie z dość ostrego kąta obronił Flekken. Niedługo potem Francuz trafił do bramki Freiburga sprzed pola karnego, ale stało się to po gwizdku sędziego, który dopatrzył się faulu Locatellego. Strzałami z rzutów wolnych bramkarza nieskutecznie próbowali zaskoczyć Cuadrado i Vlahović, a w międzyczasie boisko z urazem mięśniowym opuścił Alex Sandro, którego zastąpił Bonucci. Przed przerwą bliski trafienia był Bremer, ale jego uderzenie głową po mocnym dośrodkowaniu Di Marii z rzutu rożnego przeleciało nad poprzeczką. Do przerwy nie padły więc żadne gole, a w kierunku bramki Szczęsnego nie poleciał ani jeden strzał.
W przerwie Fagioli zastąpił niewyraźnego Mirettiego, a po wznowieniu gry Juventus kontynuował ataki. W 53. minucie Kostić posłał dokładne dośrodkowanie z lewej flanki, a miejsce pomiędzy obrońcami znalazł sobie Di Maria, który mocnym uderzeniem głową pod poprzeczkę otworzył wynik spotkania. Bianconeri nieco się cofnęli, za co prawie zostali skarceni – w 62. minucie Holer wbił piłkę do bramki Szczęsnego po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, jednak system VAR dopatrzył się ręki zgrywającego mu piłkę Gintera i trafienie to zostało anulowane. Szukający podwyższenia wyniku Allegri wprowadził do gry Chiesę i Keana, ale ten pierwszy po kilkunastu minutach gry odniósł uraz – opatrzony przez sztab medyczny zawodnik wrócił do gry, ale był w stanie w zasadzie jedynie statystować. Co gorsza, chwilę później za mięsień zaczął trzymać się Di Maria, więc Juventus kończył mecz z 9 sprawnymi zawodnikami i Keanem broniącym lewego skrzydła. Mimo to bramka Szczęsnego pozostawała w zasadzie niezagrożona – jedyny strzał Freiburga w tym meczu to niecelna próba Grifo z rzutu wolnego.
Juventus mógł pokusić się dziś o wyższe zwycięstwo, jednak mając w pamięci niedawny domowy mecz z Nantes należy docenić koncentrację drużyny w obronie i zachowane czyste konto. Teraz fani Starej Damy będą nasłuchiwać wieści odnośnie stanu zdrowia Chiesy i Di Marii, a zespół rozpocznie przygotowania do niedzielnej potyczki z Sampdorią.
Juventus – Freiburg 1:0 (0:0)
53′ Di Maria (asysta Kostić)
Juventus (3-5-2): Szczęsny – Danilo, Bremer, Alex Sandro (23′ Bonucci) – Cuadrado, Rabiot, Locatelli, Miretti (46′ Fagioli), Kostić (78′ Kean) – Di Maria, Vlahović (67′ Chiesa)
Freiburg (3-4-3): Flekken – Sildillia, Ginter, Lienhart (67′ Gulde) – Kubler, Eggestein (59′ Keitel), Hofler, Gunter – Sallai (59′ Doan), Holer (88′ Gregoritsch), Grifo
Żółte kartki: 72′ Bremer, 84′ Bonucci – 24′ Ginter, 51′ Holer
Vlahović jest w "życiowej formie". Chłop potykał się wczoraj o własne nogi.
Minimalna wygrana, ale może się uda...
Trochę szkoda, że nie strzeliliśmy więcej bramek , bo mielismy w tym aspekcie ogromną przewagę 20:1 . Oby nie zemściło się to w rewanżu.
Bardzo podoba mi sie Kostic ostatnio, chyba okrzepł i ograł się już z innymi, bo naprawdę nie biega juz jak jeździec bez głowy, bardzo dużo pracuje na boisku i dokłada do tego bramki i przede wszystkim asysty.
Bardzo rozczarowuje Dusan, w kazdym aspekcie. Nie powinno sie gdybac, ale myślę , że gdyby w składzie był gracz pokroju Higuain czy Tevez, z lat ubiegłych, czy nawet Mandzukic , Morata strzelilibysmy wiecej bramek, nie wspominam o CR7.
O Moise tez nie mozna niczego dobrego napisac. Dziwnie to zabrzmi ale naprawde brakuje Milika. Mamy naprawde problem z napastnikami...
Ale jest rzecz która martwi jeszcze bardziej, Chiesa, oby jego talent nie został zahamowany przez kontuzje, bo wczoraj kiedy położył się na murawie az mi serce ścisło.
Po pierwsze Foza Juve
Po drugie bez zmian piach, dno i wodorosty.
Miesiące mijają a u nas brak pomysłu na grę w ofensywie, stojanow i powrót do obrony.
O presowaniu nawet nie wspominam. Ten nasz Grande strateg to ma farta. Cały zespół przez niego prowadzony gra piach to mu się trafił DI Marija który wprowadza swoją magię i wynik uratowany. Wyjmijcie Angela sobie z wczorajszego meczu i nie ma nic. DRAMAT.
FORZA JUVE.
Dobry mecz, szczególne brawa dla Bremera i Bonucciego
jeśli piękno rodzi się w bólach, to już jesteśmy bliżej Valhali niż dalej, mecz do zapomnienia, takie Fraiburgi trzeba przeżyć by później eliminować PSG jak rówieśnik naszego Angela - Thomas M.