Tudor: Grałem w Juventusie, najsilniejszym klubie na świecie, i wiem, czemu zwyciężają
Fot. Ettore Griffoni / Shutterstock.com
Igor Tudor, którego nazwisko niezmiennie przewija się wśród kandydatów na ewentualnego następcę Massimiliano Allegriego, udzielił ostatnio obszernego wywiadu dziennikowi L’Equipe. Szkoleniowiec Olympique Marsylia podsumowywał dotychczasowy sezon, ale opowiadał także o swojej miłości do klubu z Turynu.
Chorwat pracował już w Juventusie jako trener w sezonie 2020/21, gdy był asystentem Andrei Pirlo. Wcześniej oczywiście długie lata występował w obronie Bianconerich (w latach 1998-2005, a następnie jeszcze w sezonie 2006/07), zdobywając z klubem dwa tytuły mistrza kraju, dwa Superpuchary Włoch oraz Puchar Włoch. Po zakończeniu zawodniczej kariery zaczął pracować jako szkoleniowiec, między innymi w zespołach Udinese i Hellasu, a obecnie prowadzi zespół z Marsylii.
W miesiącach, które spędził na południu Francji sporo mówiło się o nieporozumieniach pomiędzy Tudorem, a kapitanem drużyny, Dimitrim Payetem: “Kluczowe było pierwsze spotkanie z prezesem (Pablo Longorią – przyp. red.) i dyrektorem (Javierem Ribaltą) przed podpisaniem umowy. Powiedziałem im wprost – przyjdę do klubu, jeżeli będzie tak i tak, jesteście ze mną czy nie? Powiedzieli, że tak, będziemy cię popierać, przyjdź i rób co ci się podoba. Musiałem być przekonany, że będziemy podążać w tym samym kierunku. Ponieważ jeśli nie podzielalibyśmy tej samej wizji klubu, tego jak należy zarządzać drużyną, wprowadzając jasną hierarchię, nie podpisałbym umowy“.
Chorwacki trener porównywał w rozmowie Serie A i Ligue 1, utrzymując że liga francuska jest bardziej skomplikowana i wymagająca: “Mamy tu PSG, które nie ma swojego odpowiednika we Włoszech, ponieważ dziś znajduje się o klasę wyżej niż Juventus czy Inter. Potem są trzy czy cztery drużyny, i na tym poziomie kluby włoskie mogą być lepsze niż francuskie zespoły z tych samych miejsc. Ale od szóstego miejsca w dół silniejsze drużyny są we Francji. Jeśli jutro rozegralibyśmy mecz Empoli-Strasbourg to Strasbourg wygrałby wysoko, tak samo jak Reims z La Spezią. Kiedy przyjeżdżamy na mecz do Reims, to widzę trzech czy czterech piłkarzy, których chciałbym zobaczyć u siebie. Kiedy Inter jedzie do Empoli czy La Spezii, nie myśli o tym, by zabrać kogokolwiek z ich składu. We Włoszech mamy lukę, której próżno szukać we Francji. Poza tym, we Francji jest znacznie lepszy rytm gry, ponieważ mamy inną typologię piłkarzy – są młodsi i mocniejsi fizycznie. We Włoszech nie ma mowy o intensywności. Nawet Anglicy wolą kupować graczy z Lorient niż robić zakupy w Italii, a to znaczy, ze francuscy piłkarze posiadają zalety pozwalające im na grę w najlepszą na świecie piłkę“.
“Ogromną zaletą ligi francuskiej jest także publiczność. Jest ognista, wymagająca, pcha cię do działania. Na stadionie jest zawsze atmosfera wielkiego święta. Za każdym razem patrzymy po sobie z Harim (Vukasem, asystentem Tudora w OM – przyp. red.) i mówimy: “Dziś znowu jest 60 000!” To jakby w każdym spotkaniu rozgrywać finał Ligi Mistrzów. I na ten gotujący się stadion przyjeżdżają drużyny Strasbourga, Angers czy Ajaccio. Co mówią sobie ich piłkarze? “Mój Boże, dziś jest wspaniale, spójrz na tę publiczność, na ten stadion, nie możemy się potknąć!”. Z takim nastawieniem rozgrywają swój najlepszy mecz w sezonie i to kosztuje cię utratę punktów“.
Tudor chwalił stosunki panujące pomiędzy nim a działaczami klubu z Marsylii: “Jest pomiędzy nami niesamowicie szczera relacja, oparta na podzielanych przez nas wartościach. To nie zdarza się zawsze. Kiedy miały miejsce te drobne incydenty, których zresztą odrobinę się spodziewałem, prezes zainterweniował i postawił piłkarzom sprawę jasno: “Taką drogę obraliśmy, komu się to nie podoba, może szukać innego klubu”. Od tamtej pory wszystko się zmieniło. W piłce wszyscy zadają sobie pytanie, jak osiągać wyniki, jak sprawić, by klub dobrze funkcjonował. Miałem w życiu okazję grać w najsilniejszym klubie na świecie, w Juventusie. Gdy ludzie pytają mnie, dlaczego Juve wygrywa, mówię, że to dlatego, że wybierają właściwe osoby na właściwe miejsca i pozwalają im robić to, co potrafią. Sprzedawca jest sprzedawcą, trener zajmuje się trenowaniem, i tak dalej…”.
Trener poproszony został o podsumowanie aktualnego sezonu: “Jestem zadowolony z dotychczasowej pracy. Zaliczyliśmy dobry występ w Champions League (ostatnie miejsce w grupie D, 6 punktów – przyp. red.), występ w Pucharze był zawodem, to prawda (OM odpadło w ćwierćfinale po karnych z drużyną Annecy z Ligue 2). Było nam ciężko przyjąć do wiadomości odpadnięcie po tym, jak wyeliminowaliśmy Rennes i PSG. Szczególnie mecz z PSG w Pucharze Francji był jednym z najpiękniejszych spotkań, w których brałem udział jako trener. Trzy razy oglądałem nasz występ z Annecy, więc nie powiecie mi, że graliśmy źle, albo że ich nie doceniliśmy. Mieliśmy oczywiście trochę strat, ale przebiegliśmy ponad 120 km. Tyle że przeciwnicy biegali tak, jak nigdy nie widziałem na tym poziomie, zrobili w meczu 132 km“. Tudor wrócił jeszcze na moment do Ligi Mistrzów: “Naszym celem było pokazać się z dobrej strony i udało się nam to w każdym meczu, a graliśmy z zespołami, które w tych rozgrywkach biorą udział rokrocznie i mają znacznie większe budżety. Na koniec straciliśmy bramkę i mieliśmy pecha, że w ostatnich dziesięciu minutach odpadliśmy także z Ligi Europy“.
W lidze francuskiej trudno jest konkurować z PSG: “Jeśli tylko chcą wygrać, to wygrywają. Poza tym mają Mbappé. Mam olbrzymi szacunek względem Messiego, moim zdaniem jest najlepszym piłkarzem w historii, Neymar również jest niesamowity, ale dzisiaj to Mbappé jest najlepszy na świecie i drużyna bez niego nie jest tym samym zespołem. I tak, pod jego nieobecność udało nam się wygrać. Gdy Mbappé jest na boisku, reszta ma zupełnie inną motywację, razem z nim wygrali. Wynik zawsze zależy od nich. To trudne rozgrywki, musisz walczyć o każdy punkt. Będziemy starać się wygrywać w każdym meczu i zobaczymy, dokąd nas to doprowadzi“. Na koniec skomentował: “Jestem tu szczęśliwy. Wybory poczynione przez klub w trakcie mercato miały decydujące znaczenie. Jeśli masz drużynę na 10. miejsce i jesteś świetnym trenerem, to możesz wyciągnąć ją na miejsce siódme, jeśli jesteś słaby, możesz skończyć na 15. Ostatecznie jednak to piłkarze grają. To znaczy, że musisz uważnie ich dobierać. Vitinha? To zupełnie inne rozgrywki niż liga portugalska. On jest zawodnikiem, który wykańcza akcje innych. Spróbujemy wystawić go kilka razy z Sanchezem za plecami i zobaczymy, jakie będą efekty“.