Biało na czarnym #42: Juventus – Napoli 0:1
fot. @ juventusfc / twitter.com
Narzekałem na ostatnie popisy naszych Juventinich w meczu z Sassuolo, więc szczerze mówiąc nie spodziewałem się niczego dobrego w spotkaniu z Napoli. Okazało się, że nie miałem racji. Batalia pomiędzy pewnie zmierzającą po Scudetto ekipą z południa Włoch, a Bianconerimi toczyła się w świetnym tempie. Było dużo walki, trochę piłkarskiej jakości i emocje w końcówce spotkania. Tym większe moje zaskoczenie, bo anonsowane składy skłaniały się raczej do opinii 3:0 w plecy do przerwy. Tradycyjnie zapraszam Was na kolejny odcinek cyklu „Biało na czarnym” oraz zachęcam do podzielenia się kawą!
Juventus – Napoli 0:1
Bramka
Między słupkami pojawił się Wojciech Szczęsny. Długimi fragmentami polski golkiper nie miał zbyt dużo pracy, gdyż defensywa gospodarzy nie dopuszczała gości do zbyt wielu sytuacji. Przy straconej bramce w teorii mógł zachować się nieco lepiej, ale uderzenie Raspadoriego było silne i zaskakujące, a jeśli dorzucimy do tego ulewę to tym bardziej nie winię do końca naszego bramkarza. Ktoś inny zaspał w tej sytuacji.
Obrona
Formacja obronna Juve składała się z czterech piłkarzy. Parę środkowych stworzyli Gatti oraz ku zaskoczeniu Daniele Rugani. Młodszy z Włochów miał pilnować Kvaratskheilę i podołał temu zadaniu. Zanotował 6 wybić, 1 zablokowany strzał i 1 skuteczny przechwyt. Na minus zapisuję mu dopuszczenie do dobrego uderzenia Osimhena, który na szczęście trafił w słupek. Wydaje się również, że Gatti mógł obejrzeć czerwony kartonik za uderzenie w ucho wspomnianego Gruzina, ale sędzia nie zauważył tej sytuacji, a wóz VAR również nie interweniował. Powtórki pokazały, że cios wyglądał na intencjonalny. Drugi z Włochów Rugani, miał jeszcze trudniejsze zadanie, bo przypilnowanie Osimhena to kategoria uniwersytecka w obronie. Zaskakująco, przynajmniej dla mnie, Daniele całkiem dobrze wywiązał się z powierzonej mu roboty. Osimhen tylko trzykrotnie zdołał uderzyć na bramkę Juventusu, w tym dwa celnie. Jednakże Nigeryjczyk najwięcej miejsca miał przy niecelnej próbie, która spada na konto obu obrońców. Dopuszczenie napastnika do uderzenia głową po rzucie rożnym też spada na ich barki. Wspomniałem, że obaj włoscy obrońcy wywiązali się ze swojego zadania, prawda? Mimo trzech sytuacji do niczego więcej nie dopuścili. Mecz dobry, ale nie wybitny.
Na bokach obrony Max Allegri asygnował Cuadrado i Danilo. Juan Cuadrado próbował ciekawej piłki jak w spotkaniu ze Sportingiem i niestety na próbach się skończyło. Oddał nieco zaskakujące uderzenie na bramkę Mereta, ale ten bez większych problemów sobie poradził. Poza tym wrócił do swojej dyspozycji z większości tego sezonu. Nie zawsze dokładny, irytujący w swoich decyzjach i spowalniający akcje w momentach zupełnie niepotrzebnych. Cały Cuadrado z sinusoidalną formą. W kilku sytuacjach aż prosiło się podanie do Soule, ale Kolumbijczyk udawał, że go nie widzi. Natomiast za sytuację z padolino w polu karnym szkoda słów. Może czepiam się go już dla zasady? Oceńcie sami. Drugim bocznym obrońcą został Danilo. Nieźle radził sobie z grą w defensywie, wygrywał dużo pojedynków i świetnie wyczyścił Lozano, przy jego jedynej próbie. Niemniej popełnił błąd tracąc piłkę na kontrę. Na szczęście bez konsekwencji w postaci bramki. Dobry mecz w wykonaniu Brazylijczyka.
Pomoc
Podobnie jak w obronie tak i w tej linii wystąpiła czwórka zawodników. Adrien Rabiot, pełniący rolę pivota, do chwili otrzymania żółtej kartki ustawiał sobie zawodników Napoli jak uczniaków. Choćby Olivieirę, którego minął w polu karnym i niewiele zabrakło, aby celnie wyłożył piłkę do pustaka, w kierunku jednego z nabiegających partnerów. Później niestety nieco przygasł. Wydaje się, że przyzwyczaiłem się do świetnych meczów w wykonaniu Francuza, a tym razem było tylko solidnie. Drugi środkowy pomocnik Manuel Locatelli rozrzucał takie piłki, że ręce same składały się do oklasków. Wielokrotnie swoimi podaniami omijał drugą linię Napoli. Był uważny w defensywie i zaskakujący w rozegraniu. Podania do Cuadrado czy Chiesy – palce lizać.
Po lewej stronie, przynajmniej na papierze, a w rzeczywistości jako „mezzala” (w wolnym tłumaczeniu półskrzydłowy) rozegrał spotkanie Matias Soule. Argentyńczyk pokazał się z bardzo dobrej strony. Kiedy było trzeba przytrzymać futbolówkę to to zrobił, kiedy należało przyspieszyć akcję to również to czynił. Dobrze się zastawiał, wspomagał Cuadrado i Gattiego w strefie Kvary. Może to doskonała pozycja dla Argentyńczyka? W drugiej połowie musiał zejść z boiska, po zasygnalizowaniu kontuzji. W tej sytuacji mogła pójść kontra dla Napoli, ale Victor Osimhen widząc leżącego piłkarza Juventusu, złapał piłkę w ręce, nie chcąc korzystać z tej przewagi. Za grę fair play należą mu się brawa. Po drugiej stronie hasał Filip Kostić. Serb mógł być bohaterem spotkania, ale brakowało chłodnej głowy i precyzji pod bramką Napoli. Cokolwiek wypracowali mu koledzy to pierwszorzędnie zepsuł. 58% celnych podań mówi samo za siebie.
Ostatnim z pomocników, tym najbardziej wysuniętym, był Fabio Miretti. Ciekawy był to występ Włocha, bo w teorii miał grać jako podwieszony pod napastnika, ale przebieg spotkania pokazał, że głównym zadaniem Mirettiego, miało być pilnowanie Lobotki. Trzeba uczciwie przyznać, że pomocnik gości nie miał przez to zbyt dużo miejsca, a wyłączenie go z gry pomogło Locatellemu w rozgrywaniu. Podobał mi się występ młodego Włocha, mimo braku efektu „wow”.
Ofensywa
Osamotniony napastnik Arkadiusz Milik, nie miał łatwego zadania. Zdaję sobie z tego sprawę, że powtarzam to jak mantrę, ale niestety tak jest, że napastnicy Juventusu nie mają zbyt wielu okazji bramkowych w meczach. Jednakże jego występ był całkiem udany. Dobrze przetrzymywał piłkę i podłączał się do rozegrania, chociaż w tzw. „małej grze” dały o sobie znać braki w wyszkoleniu technicznym. Jedna z jego strach zaśmierdziała bramką dla Napoli. W drugiej połowie jego odbiór przy anulowanej bramce został zakwalifikowany jako faul. Czy sędzia miał rację? Jeden rabin powie tak, a inny powie nie. Zmarnował także niezłą okazję, w której zamiast uderzać powinien rozegrać piłkę z kolegami.
Zmiennicy
W drugiej połowie, Allegri wpuścił na murawę dwa najlepsze wiatraki w drużynie czyli Chiesę i Di Marię. W pewnym sensie jest to dość zabawne, że grając u siebie z liderem ligi możesz z ławki wpuścić takie nazwiska. Przechodząc do meritum, zacznę od Chiesy. Włoch od razu próbował ożywić grę Bianconerich, ale Di Lorenzo skutecznie mu to utrudniał. Federico wciąż nie jest zawodnikiem w formie i zapewne w tym sezonie niestety już jej nie odzyska. Potwierdzeniem tego niech będzie wyrzucenie się z piłką za linię końcową przy udanym uderzeniu Vlahovicia. Angel Di Maria, podobnie jak kolega z przeciwnej strony, też wprowadził sporo ożywienia w ofensywie. Zdobył nawet gola po świetnym rajdzie, ale jak już wspomniałem przy Arkadiuszu Miliku, trafienie zostało anulowane przez VAR. Nicolo Fagioli, który zmienił kontuzjowanego Soule, przez 25 minut jakie otrzymał nie zaprezentował niczego spektakularnego. Gołym okiem widać było, że wciąż nie do końca otrząsnął się po błędzie w meczu z Sassuolo. Co więcej trafienie Raspadoriego przypisuję na jego konto, bo to Nicolo znajdował się najbliżej Włocha i odpuścił jego krycie. Ostatni ze zmienników Vlahović zdobył bramkę z gry po bardzo długiej przerwie, lecz Chiesa tuż przed podaniem wyjechał z piłką za boisko. Serb musi wciąż poczekać na przełamanie.
Trener
Max Allegri wybrał ciekawą i zaskakującą jedenastkę, która na papierze mogłoby się zdawać, powinna przegrywać kilkoma bramkami do przerwy. Częściowo rezerwowy skład jednak podołał zadaniu i w wielu aspektach zneutralizował Napoli. Goście wykorzystali jedną z nielicznych wykreowanych szans i to tę po błędzie w kryciu pod koniec meczu. Uważam, że taktycznie Juventus był bardzo dobrze przygotowany na przyszłych mistrzów Włoch i tylko jeden błąd pozbawił ich remisu. Kwestię zdobytej bramki tutaj pominę.
Oceny redakcji
Szczęsny – 5,5; Danilo – 6; Gatti – 6,5; Rugani – 6,5; Cuadrado 5,5; Soule – 6; Miretti – 5,5; Locatelli – 6,5; Rabiot – 6; Kostić – 4,5; Milik – 4,5; Di Maria – 5,5; Chiesa – 5,5; Fagioli – 5; Vlahović – bez oceny.
MVP spotkania
Na świeżo po spotkaniu postanowiłem wybrać Federico Gattiego do tej nagrody, ale dzisiaj po przeanalizowaniu dokładnie jego występu stawiam na Manuela Locatellego. Włoski pomocnik świetnie regulował grę, rozgrywał genialne piłki i zasługuje na ten tytuł.
FLOP spotkania
Nicolo Fagioli oczywiście zgubił krycie Raspadoriego, ale to też nie do końca jest wyłącznie wina włoskiego pomocnika. Gorzej zaprezentował się Filip Kostić, który mimo, że był aktywny to wszystko co mógł zepsuć, a jakże, zepsuł.
Podsumowanie
Dobrze się oglądało spotkanie na szczycie Serie A. Ku mojemu zaskoczeniu najmniej pretensji mogę mieć do „faworytów walenia w bęben” jak Rugani, Milik czy Allegri. Chociaż no może do Milika tak trochę. W mojej opinii Juventus nie zasłużył na porażkę w tym spotkaniu. W ofensywie brakowało chłodnej głowy i kropki nad „i”, a w defensywie Bianconeri nie pozwolili przeciwnikom na zbyt wiele strzałów. Jeden większy błąd i wynik jest rozczarowujący.
Autor: Marcin Zalewski