Strona główna » Aktualności » Juventus już po raz…
Juventus już po raz…
Juventus już po raz kolejny w tym sezonie zawiódł swoich fanów. Tym razem katem Bianconerich została drużyna broniąca się przed spadkiem – Lecce, które niespodziewanie, ale zasłużenie wygrało na Delle Alpi 4:3.
Juve zaczął od mocnego uderzenia bo pierwsza groźna akcja przyniosła gola. Na listę strzelców wpisał się David Trezeguet, którego losy już raczej są przesądzone i w przyszłym sezonie nie będzie już biegał w biało-czarnym trykocie. Kolejnymi bramkami tylko podnosi swoją wartość, z czego może być niezmiernie zadowolony Luciano Moggi.
Chwilę później mogło być 2:0. Ponownie przed okazją stanął Trezeguet jednak po idealnej wrzutce Miccolego nie potrafił głową pokonać Sicignano.
Potem było już tylko gorzej. Bianconeri nie istnieli do końca pierwszej połowy. Piłkarze Lecce byli znacznie szybsi i lepiej zorganizowani. Pierwszym ostrzeżeniem był strzał Konana w 22 minucie. Chwilę potem było już 1:1. Najlepszy strzelec Lecce, Chevanton potężnie kropnął zza pola karnego. Niestety Buffon nie zdołał złapać piłki i Franceschini nie miał problemów z dobitką.
Po pół godzinie gry było już 1:2. Konan przejmując piłkę na swojej połowie zdecydował się na rajd uwieńczony sukcesem. Minął paru piłkarzy Juve, którzy potykali się o swoje nogi i wpadali na siebie nawzajem, po czym mocnym uderzeniem pokonał Buffona.
Lippi widząc nieporadność Di Vaio wprowadził za niego Pessotto zmieniając taktyke na 4-4-2.
Nic to nie dało bo jeszcze przed przerwą Konan kolejny raz umieścił piłkę w siatce Buffona. Otrzymał podanie od swojego bramkarza. Minął bez problemów Iuliano i Legrottaglie i było już 1:3. W doliczonym czasie sędzią niesłusznie odgwizdał spalonego dla Lecce. Gdyby gra potoczyła się dalej być może byłoby już 1:4.
Lippi wykorzystał limit zmian już w przerwie wprowadzając do gry Marescę i Del Piero. Na nic się to zdało bo w końcu na listę strzelców wpisał się Chevanton. Ledesma wszedł w obronę jak w masło i idealnie obsłużył Chevantona. Kibice przecierali oczy ze zdumienia.
Juventus wprawdzie zdołał strzelić dwie bramki ale nie obyło się bez kontrowersji. Bramka Mareski została zdobyta jak najbardziej prawidłowo (główka po rzucie wolnym Del Piero) jednak przy golu Alexa można już mieć wątpliwości czy nie zostały złamane zasady “fair play”.
Pessotto wrzucił piłkę przed pole karne gdzie piłkę opanował Trezeguet, podał do Appiaha, jednak w międzyczasie zderzyli się i upadli na ziemię Franceschini i Nedved. Appiah jednak nie przerwał gry wrzucając piłkę w pole karne. Piłkarze Lecce jeszcze zdołali ją wybić, ale główka Mareski już była celna i podanie trafiło do Del Piero który nadal kontynuował akcję. Piłka znalazła drogę do siatki Sicignano jednak goście ostro protestowali, że podczas ataku Juve ich piłkarz cały czas leżał na boisku.
W ostatnich dziesięciu minutach nic już się nie zdarzyło i Lecce niespodziewanie wygrało 4:3 z Juventusem na Delle Alpi.
Juventus – Lecce 3:4
3′ Trezeguet, 56′ Maresca, 79′ Del Piero – 23′ Franceschini, 30′ Konan, 44′ Konan, 52′ Chevanton
Juventus (4-2-3-1): Buffon – Birindelli, Legrottaglie (45′ Maresca), Iuliano, Zambrotta – Appiah, Tudor – Di vaio (35′ Pessotto), Miccoli (46′ Del Piero), Nedved – Trezeguet
Lecce (4-4-2): Sicignano – Abruzzese (85′ Silvestri), Bovo, Stovini, Tonetto – Cassetti (70′ Giacomazzi), Bolano, Ledesma, Franceschini – Konan (78′ Bojinov), Chevanton