Palermo – Juventus 1:0
Katastrofa – tak jednym słowem można określić postawę Juventusu, który dzisiaj doznał już drugiej porażki z rzędu, przegrywając z Palermo 0-1.
Kibice zgromadzeni na stadionie nie byli za bardzo przyjaźnie nastawieni do piłkarzy Juventusu i od samego początku każde zagranie, każde przyjęcie piłki kwitowali głośnymi gwizdami. Bianconeri potrafili się wyłączyć i spokojnie, konsekwentnie budowali podwaliny pod pierwszą akcję. A okazja nadarzyła się prędko, bo już w 4. minucie. Zebina wyłuskał piłkę w środku pola, zszedł do środka i podał Trezeguetowi. Francuz oddał piłkę do tyłu. Tam z pierwszej piłki Zambrotta przekazał futbolówkę Ibrahimovicowi, a ten od razu dośrodkował do czającego się w środku pola karnego Trezegueta. Piłka niestety była za wysoka. Gdyby leciała trochę niżej mogło być niebezpiecznie pod bramką Guardalbena. Odpowiedź Palermo natychmiastowa – na szczęście gospodarze zostali złapani na spalonym.
Palermo jednak się nie poddawało i postanowiło jeszcze bardziej przydusić Bianconerich. Ich ataki zaczynały się już na połowie Juventusu. Wprowadziło to sporo zamieszania w szykach drużyny Capello, która starała się wyprowadzać ataki szybkimi i natychmiastowymi podaniami – szkoda, że nic z tego konkretnego nie wynikało. W końcu presja i determinacja gospodarzy została nagrodzona. W 12 minucie Olivera sprokurował faul z lewej strony boiska. Corini wrzucił piłkę w pole karne, gdzie Buffon nie mogąc jej łapać wybił wprost pod nogi Brienzy. Ten nie zastanawiając się mocno uderzył w okienko. Strzał był nie do obrony i mimo, że “numero uno” Azzurrich wyciągnął się jak struna nie dał rady dosięgnąć piłki – stadion oszalał ze szczęścia. 1-0 dla Palermo.
Po stracie bramki obraz gry niestety nie uległ zmianie. Juventus atakował nieudolnie, Palermo grało pressingiem. Najlepszymi wśród Bianconerich tym okresie gry byli Zambrotta i Ibrahimovic. Włoch co rusz próbował poderwać swoich kolegów rajdami z lewej strony, natomiast Szwed starał się rozmontować obronę Palermo niekonwencjonalnymi zagraniami. Niestety niezbyt mu to wychodziło, a jak już wyszło to obrona gospodarzy potrafiła połapać się szybciej niż partnerzy Zlatana.
W 17 minucie doskonała okazja dla Palermo. Corini wykonywał rzut wolny z lewej strony, ale dość daleko od bramki Buffona. Mimo to wrzucił piłkę wprost w pole karne gdzie nagle Toni znalazł się sam na sam z Buffonem. Na szczęście nie trafił czysto – powtórki telewizyjne pokazały, że napastnik był na minimalnym spalonym, sędzia jednak nie podniósł flagi.
Odpowiedź Juventusu natychmiastowa. Olivera dobrze wyłożył piłkę Zambrottcie jednak Guardalben szybkim wyjściem zakończył tą akcję.
Od tego momentu Bianconeri zyskali przewagę. Wprawdzie Palermo nadal grało pressingiem, ale to goście posiadali przez większość czasu piłkę. Niestety gdy dochodzili do pola karnego, albo ostatnie dogranie było niedokładne, albo gospodarze radzili sobie bez większych problemów z naporem. Z drugiej strony trzeba przyznać, że ataki podopiecznych Capello były zbyt statyczne, zbyt łatwe do rozszyfrowania.
W końcu nadarzyła się okazja… dla Palermo. Grosso pociągnął lewą stroną, dośrodkował i Buffon wyciągnięty do granic możliwości wybił piłkę na środek pola karnego. Zambrotta szybko oczyścił pole i narodziła się okazja do kontry dla Bianconerich. Niestety Emerson w momencie podawania piłki do stojącego na wolnej pozycji Ibrahimovica został powstrzymany. I to była ostatnia akcja Juve, a raczej pseudoakcja, w pierwszej połowie. Od tego momentu, a była to 26 minuta, dominowało Palermo. Wprawdzie Olivera miał okazję tuż przed przerwą, ale jego mocny strzał poszybował wysoko ponad poprzeczką.
W 34 minucie mogło być już 2-0. Brienza przedarł się lewą stroną, pozostawiając w tyle Thurama, wyłożył piłkę i gdyby Toni nie poślizgnął się Cannavaro mogł mieć problemy z wybiciem piłki.
W ostatniej minucie Birindelli niespodziewanie, zarówno dla siebie jak i pozostałych piłkarzy, starał się zaskoczyć Guardalbena. Strzał, który miał być zapewne dośrodkowaniem poszybował w kierunku okienka bramki gospodarzy. Bramkarz Palermo zdołał jednak złapać piłkę.
Już na początku drugiej połowy Juventus stworzył sobie okazję do strzelenia bramki. Szybko wyprowadzona akcja skonczyła się niestety na nieudolnym strzale Zebiny. Gdyby zdecydował się wyłożyć w środek pola do czających się napastników…
Przez kolejne minuty kibice byli świadkami bezbarwnej gry. Zarówno z jednej jak i drugiej strony.
W końcu w 55 minucie doczekaliśmy się okazji, ale ze strony Palermo. Po rogu Grosso mocno strzelił w stronę bramki Buffona, ten nie dał się jednak zaskoczyć.
Bianconeri zaczęli się rozgrywać. Lewą stroną co chwilę akcję ciągnął Zambrotta, szkoda tylko, że jego dośrodkowania nie dochodziły do partnerów.
W 59 minucie okazję miał Ibrahimovic. W zamieszaniu podbramkowym zdołał uderzyć, jednak strzał był za lekki aby mógł zaskoczyć Guardalbena. I niby Juventus miał przewagę; niby w środku pola, mimo pressingu Palermo potrafili przytrzymać się przy piłce, to jednak nic z tego nie wynikało. Gospodarze atakowali rzadko, ale jak już przedostali się pod pole karne Buffona to robiło się naprawdę gorąco. Tak jak choćby w 65 minucie gdy Brienza minął dwóch piłkarzy Juve i znalazł się sam na sam z Gigim. Szybkie wyjście bramkarza Juve zapobiegło utracie bramki. Z prawej strony dobić mógł jeszcze Barone, ale kąt był za ostry i piłka minęła bramkę.
Po tej sytuacji piłkarze Capello zrozumieli, że nie ma żartów. Ponownie zyskali przewagę. Z dobrej strony pokazał się Zalayeta wprowadzony na początku drugiej części gry za Birindellego – kolejny beznadziejny występ kiedyś podstawowego obrońcy Bianconerich. I właśnie Urugwajczyk w tej części gry miał dwie okazje do zmiany wyniku. Najpierw jego mocny strzał zablokowany został przez obrońców, następnie w 73 minucie wyłuskał piłkę z lewej strony, wpadł w pole karne i tak wyłożył piłkę, że Guardalbena mało co a pokonałby… Corini. W międzyczasie Zambrotta z woleja strzelił tuż nad poprzeczką. Trochę niżej i moglibyśmy być świadkami wyrównania.
Należy jeszcze zauważyć, że gdyby nie fatalna postawa Olivery tych akcji mogło być więcej. Niestety drugi Urugwajczyk w barwach Juve zanotował najbardziej beznadziejny występ w tym sezonie. Nic mu nie wychodziło, żadne podanie, żadne dośrodkowanie. Kamery bardzo często pokazywały wyrazy złości i zrezygnowania na twarzach pozostałych Juventini po “zagraniach” Olivery. Ciekawe czemu mając na uwadze dobra drużyny nie zaczęli go ignorować lecz usilnie przeprowadzali każdą akcje przez jego nogi. Aż dziw bierze, że piłkarz ten rozegrał cały mecz. Kto wie jak wyglądałoby spotkanie, gdyby w jego miejsce wszedł, Del Piero, który w meczu z Sampdorią wypadł całkiem przyzwoicie.
W 78 minucie powinno już być po meczu. Szybka kontra Palermo, w efekcie której Santana znalazł się sam na sam z Buffonem. Gigi nie miał innego wyjścia jak szybko skrócić kąt. Napastnik zdecydował się na loba. Jednak tak podkręcił piłkę, że ta odbijając się trzy metry przed linią bramkową zboczyła z toru i minimalnie minęła słupek.
Juventus odpowiedział tylko jedną akcją – niecelnym strzałem z przewrotki Emersona.
I to by było na tyle. Mimo, że do końca meczu pozostało dziesięć minut nic wielkiego Bianconeri nie pokazali. Wręcz przeciwnie. Brak dokładnych zagrań, brak zgrania, zlepek piłkarzy, którzy powinni tego wieczoru uczyć się gry zespołowej od swoich przeciwników.
Druga z rzędu porażka stała się faktem. Szkoda, że w tak marnym stylu. A może styl ciągle jest taki sam, tylko wcześniej ciężko było się z tym pogodzić bo zwycięstwa trochę zamazywały obraz i postawę drużyny. I jak to się mówi – wygrywa cała drużyna i przegrywa cała, jednak dzisiaj zespół z Turynu nie był tak skonsolidowany jak powinien. Można było wyróżnić dwie grupy – tych, którym zależało (Emerson, Zalayeta, Zambrotta, Ibrahimovic, Buffon) i tych, którzy chyba przez przypadek nadal grają dla Juve (Birindelli, Olivera, Tacchinardi). Szkoda, że Capello tego nie zauważa. Szkoda, że nie potrafi tego dojrzeć zwłaszcza w czasie meczu i przegrywając spotkanie nie decyduje się na komplet zmian – ta decyzja, a raczej jej brak, chyba w tym wszystkim jest najdziwniejsza.
Palermo – Juventus 1:0
12′ Brienza
Palermo (4-3-2-1): Guardalben – Conteh, Barzagli, Biava, Grosso – Mutarelli (46′ Morrone), Corini, Barone – Brienza (71′ Gonzalez), Zauli (53′ Santana) – Toni
Juventus (4-4-2): Buffon – Zebina, Thuram, Cannavaro, Birindelli (46′ Zalayeta) – Zambrotta, Tacchinardi (64′ Blasi), Emerson, Olivera – Ibrahimovic, Trezeguet
Kartki: Corini, Barone, Zauli – Olivera , Zebina