Rosso albo Bianco
Rosso albo Bianco
Piłka Nożna To może dziwne, ale wcale nie wszyscy Włosi są zadowoleni z obecności obu swoich drużyn w wielki finale Ligi Mistrzów. Najbardziej narzekają kibice Milanu – z Realem byśmy wygrali, natomiast z Juventusem nie mamy szans – nie ukrywają pesymizmu. Humor nie poprawiła im nawet dyskwalifikacja Pavla Nedveda.
Italia to kraj paradoksów. Kibice fanatyczni, przez całe życie bezgranicznie oddani tylko jednemu klubowi, ale ich miłość ma swoją cenę. To cena koszulki. Tak jak na całym świecie przychodzą na stadion w barwach ukochanej drużyny. Z tym, że zdecydowana większość ma na sobie pirackie repliki, które można kupić na przy stadionowych straganach za 10 euro. W ogóle piractwo wszystkiego co się rusza i przedstawia jakąś wartość jest plagą i ma na Półwyspie Apenińskim kolosalną przyszłość.
Przyjazne derby
Natomiast jeśli ktoś dumnie prezentuje się w oryginalnym stroju, nawet dziewięciokrotnie droższym niż podróbka, niemal w ciemno można obstawiać, że to cudzoziemiec – turysta. Zresztą nieprzypadkowo na wystawach mediolańskich sklepów wcale nie eksponuje się koszulek gwiazd Interu czy Milanu. Pierwszeństwo należy się Nakacie i Nakamurze. Bo Japończycy, których naprawdę tłumy przewalają się przez ulice miast, nie skąpią pieniędzy. Czasami ma się wrażenie, ze sklepy Armaniego, Dolce&Gabana czy Prada są otwarte i jeszcze nie splajtowały tylko dzięki skośnookim bogaczom.
Trudno sobie wyobrazić, aby w samym centrum Warszawy ktoś beztrosko paradował w koszulce lub czapeczce Wisły czy Widzewa. Szybko skończyłby w szpitalu. Tymczasem w Mediolanie całkiem normalny jest widok dzieci, mężczyzn, turystów ubranych w gadżety Juventusu. A na wystawionych na widok publiczny balkonach schną biało-czarne ręczniki i nikt nie obawia się, że dostanie kamieniem w okno. Juventus to magiczna nazwa, wywołująca skrajne emocje. Kocha się go albo nienawidzi. Przy San Siro równie dobrze można nabyć koszulkę z nazwiskiem Del Piero, co szalik z napisem Nienawidzę Juve lub T-shirt z wydrukiem Grupa antyjuventusowa.
Kibice Interu i Milanu co prawda życzą sobie jak najgorzej, ale szanują się i w oznakach wrogości poprzestają na słowach. Na derby wchodzą tymi samymi bramami, siedzą obok siebie, stoją w tych samych kolejkach do bufetów albo ubikacji. A po meczu raczej nie dochodzi do burd. Grzecznie się rozchodzą, jadą wspólnym wagonem metra. Zwycięzcy śpiewają, pokonani milczą. Kiedy jedni mają okazję do świętowania na słynnym Piazza del Duomo, drugim nie przechodzi do głowy, aby psuć rywalom święto i szukać pretekstu do awantur. Słowem – obecność podczas derby Mediolanu na piłkarskiej La Scali, jak nazywa się San Siro, to niesamowite przeżycie. Także dla każdego, kto jeszcze nie zdążył zakochać się we włoskim futbolu.
Bohaterów dwóch
Rewanżowy półfinał Ligi Mistrzów swoim poziomem musiał zadowolić także zagranicznych dziennikarzy, którzy po pierwszym meczu wybrzydzali: Lepiej, jakbyście tamtego wieczoru poszli do kina – pisali Hiszpanie – Więcej przyjemności płynie z czekania na autobus. Natomiast Anglicy przekształcili nazwę stadionu San Siro na San Zero. 13 maja 2003 gole jednak padły, emocje były, a 255 derby zakończyły się najcenniejszym remisem w ponad stuletniej historii Milanu.
Bohaterów było dwóch. Na miano pierwszego zasłużył Andrij Szewczenko. Jego gol miał wartość dokładnie 8,82 milionów euro, bo tyle UEFA gwarantuje finaliście Ligi Mistrzów. Zwycięzca rozgrywek wzbogaci się o 14,7 miliona euro. W sumie Milan zarobi w tej edycji Ligi Mistrzów 60 milionów. Drugim był Christian Abbiati, dla którego ten sezon już wydawał się stracony. Długo grzał ławę, ale kiedy w najważniejszym momencie wskoczył w miejsce kontuzjowanego Didy, nie zawiódł. Ale i tak kibice Milanu kochają, wręcz wielbią Gattuso – za jego charyzmę, waleczność i nieustępliwość.
A co w Interze? Objawiła się gwiazdka Obafemiego Martinsam z rocznika podobno 1984: “Nigdzie go nie wypożyczymy, na następny sezon zostanie u nas,” – zapewnił Massimo Moratti. A jaka przyszłość przed Hectorem Cuperem? Czyja drużyna nie awansuje do finału, ten trener pożegna się z posadą – pisała w dniu rewanżu “La Gazzetta Dello Sport”. Mimo wszystko wydaję się, że wbrew prasowym doniesieniom Cuper wypełni kontrakt obowiązujący go do 2004 roku. Najtrudniej odpowiedzieć na pytanie kto będzie 104 zawodnikiem (pierwszym był Maurizio Ganz, a ostatnim Gabriel Batistuta), którego sprowadzi podczas swojej już ośmioletniej kadencji Moratti: Giggs, Beckham, Van der Meyde?
Nedved nie do zmiany
Przed drugim półfinałem – w Turynie – piłkarze Juventusu starannie przygotowywali się do rewanżu z Realem. Chcieli zagrać z czarnymi opaskami na znak żałoby po śmierci 22-letniego Enzo D’Angelo. Ten młody kibic przyjechał do Turynu – po raz pierwszy w życiu i jak się okazało ostatni – z Sycylii, by kibicować ukochanej drużynie w meczu z Perugią. Na dworcu w Turynie natknął się na bezdomnego Rumuna, który zupełnie bez powodu najzwyczajniej go zasztyletował! Jednak pomimo tej tragedii UEFA na czarne opaski nie wydała zgody.
Mistrzowie Włoch przebywali w Hotelu Concorde znajdującym się w centrum Turynu. 14 maja o 10 mieli pobudkę, kwadrans później śniadanie. O 11 trenerzy zarządzili ćwiczenia rozciągające, 45 minut później odbyła się odprawa techniczna, a o 13 wszyscy zasiedli do obiadu. Następnie o 17:30 zawodnicy mieli czas wolny i po podwieczorku o 18:45 autokar zabrał ich na stadion, na który przybyli po pół godzinie. W szatni ostatnich wskazówek udzielił trener Marcello Lippi i punktualnie o 20 pierwszy skład wybiegł na rozgrzewkę. Po niej Juventus rozegrał perfekcyjny pod każdym względem mecz.
“Już początek sezonu wskazywał, że będzie on wyjątkowy dla naszego klubu,” – mówił na konferencji prasowej Lippi. – “Po raz pierwszy w historii wszystkie cztery włoskie drużyny awansowały do Ligi Mistrzów i pokonały pierwszą rundę, a trzy awansowały do półfinału. Teraz między sobą rozstrzygniemy, kto zdobędzie najcenniejsze europejskie trofeum. Mam nadzieje, że już nikt nie będzie mówił o nas źle. Piłka, jaką gramy nie jest może najpiękniejsza na świecie, ale z pewnością zasługuje na szacunek, a nie krytykę.”
Po raz 20?
Radość z sukcesami zmącił piłkarski dramat Nedveda. Z powodu żółtych kartek (podobnie jak Baresiego i Costacurty w finale Champions League dziewięć lat temu oraz ponownie Costacurty, Blanca i Ballacka w finałach mistrzostw świata rozgywanych w latach 1994, 1998 i 2002) zabraknie go 28 maja na Old Trafford: “Nie mogłem go zmienić. Bo Real mógłby to odebrać jako oznakę lekceważenia i naszej pyszałości. Poza tym Pavel to tak wielki piłkarz, że się go nie zmienia,” – tłumaczył po zakończeniu gry Lippi.
W finale zmierzą się najbardziej utytułowane (49 trofeów Juventusu, 37 Milanu) włoskie drużyny. I w tym sezonie też najlepsze w Italii. Do rosso-nerich należała pierwsza część sezonu, kiedy prowadzili w Serie A oraz w porywającym stylu rozprawili się z przeciwnikami w Lidze Mistrzów. Od półmetka rozpędu nabrali bianco-neri i nie wyhamowali aż do samego końca.
28 maja Juventus stanie przed szansą zdobycia dubletu. Wcześniej tylko dwóm włoskim klubom udało w jednym sezonie sięgać po mistrzostwo i Puchar Mistrzów. Sztuki tej dokonał Inter w 1965 roku oraz Milan w 1994. A historia europejskiego futbolu zna 19 takich przypadków.
Oba półfinały wywołały we Włoszech ogromne zainteresowanie. Bilety na rewanżowe derby Mediolanu kupiło 76 tysięcy 854 kibiców, co przyniosło blisko 2,5 miliona euro zysku. Przed telewizorami mecz obejrzało ponad 13 milionów, co stanowiło 44 procent osób, które miały o tej porze włączone odbiorniki. W Turynie na trybunach Stadionu Alpejskiego zasiadło 60 tysięcy 253 osoby, ale ponieważ ustalono wyższe ceny biletów niż w Mediolani, więc zysk był większy i zamknął się kwotą 3,3 miliona euro. Natomiast przed telewizory spotkanie Juventus – Real przyciągnęło ponad 14 milionów Włochów, co dało share wielkości 47,6 procenta. Kibice Juve i Milanu sprawiedliwie zostaną obdzieleniki biletami na finał. Kluby dostaną do rozprowadzenia po 18 tysięcy 900 wejściówek. Ich ceny wynoszą od 60 do 121 euro.
Autor: Tomasz Lipiński
Wyszukał: DeeJay
Źródło: Piłka Nożna (21/2003)