Blog Moggiego (1): Słowo wstępne
Były dyrektor generalny Juventusu, Luciano Moggi, został zaproszony do współpracy przez dziennikarzy Tuttomercatoweb. Co piątek ma publikować nowy wpis na swoim redakcyjnym blogu. Dzisiaj możemy zaprezentować Wam pierwszy wpis dziennikarza i publicysty sportowego – Luciano. Oto, co miał do powiedzenia w tym tygodniu.
Z entuzjazmem i satysfakcją zaczynam nową przygodę – współpracę dziennikarską z TuttoMercatoWeb. Mówienie i pisanie o piłkarskim mercato to dla mnie naprawdę ogromna frajda. Każdego piątku będę z Wami, mając nadzieję na to, iż będę miał okazję podzielić się swoją opinią, a może z wyprzedzeniem poinformować Was, co w transferowej trawie piszczy. Dyrektor TMW, Michele Criscitiello, poprosił mnie, bym pisał głównie o Juventusie (cóż za niespodzianka) oraz Interze. Do tego mam też pisać o czymś szczególnym: o tym, jak przez rok byłem śledzony przez pana Ciprianiego. Mam nadzieję na to, że spełnię Wasze nadzieje, bo po to tu jestem.
Razem z nowym kierownictwem Juventus już do tej pory poczynił widoczne postępy. Andrea Agnelli to młody i bardzo zdolny prezydent, ale przede wszystkim ogromny kibic Juventusu, człowiek znający się na piłce. Sam ten fakt nie redukuje co prawda luki, jaka dzieli w tym momencie Juve od Milanu, który nadal pozostaje trochę w przodzie. Mówiąc jednak o Juventusie, mam nadzieję, że mają przynajmniej w ręku dokument z negocjacji w sprawie Milosa Krasicia z CSKA. Jeśli o nie zadbają o to, stracą na rzecz konkurencji niezłą okazję. Bez porozumienia w ręku wczoraj zapłaciliby za niego 10 milionów, dzisiaj będzie ich kosztował minimum 20. Dobrze znam Krasicia, jest bardzo dobry, choć mistrzem jeszcze nie jest. Czytałem te wszystkie porównania do Nedveda, ale one są śmiechu warte. Krasić jest podobny do niego tylko z wyglądu. Nie jest jednak piłkarzem, który odmieni poziom drużyny, choć uważam, że i tak jest lepszy niż Felipe Melo i może naprawdę przydać się Del Neriemu.
Juventus kupuje dobrych piłkarzy, ale nie kupuje mistrzów. Z tego powodu dwa czy nawet trzy lata nie wystarczą do tego, by zrównać się poziomem z Interem. To samo dotyczy Pepe – nie jest z najwyższej półki. Rozumiem oczywiście trudną sytuację, w jakiej znalazł się Marotta, musi zaczynać niemal od zera. Dobrze, że sprowadzi Gallasa – choć ma już swoje lata, nadal może wiele zaoferować tej drużynie. Mimo wszystko 2 miliony euro pensji przez 2 lata wydają mi się zbyt wysoką sumą jak dla niego.
Ludzie pytają mnie też o Alessio Secco, z którym kiedyś współpracowałem. Dawno już z nim się nie słyszałem. Nie wiem, co zrobił i co robi teraz. Zapłacił za brak doświadczenia. Niegdyś podjął się tej pracy i zrobił dobrze – klub chciał się zupełnie odciąć od byłego kierownictwa i to był na to sposób. Co z tego, skoro to pogrążyło klub jeszcze bardziej.
Teraz może trochę o Interze. Witamy Beniteza, ale już teraz wiemy, że poziomu Jose Mourinho to on nie sięgnie. Portugalczyk wygrał wszystko i pokonał wszystkich, ponieważ wiedział, jak dokonać tego, czego od niego nikt nie oczekuje. Był nie tylko trenerem: był też dyrektorem, prezydentem i rzecznikiem prasowym. Moratti szukał kogoś w tym stylu, zatrudnił Beniteza, ale Hiszpan nie jest taki jak Mourinho. Na pewno jest trenerem poważnym i przygotowanym, ale musi czym prędzej wygonić stamtąd ducha Jose Mourinho. Na rynku transferowym Inter albo nie zrobi nic, albo zrobi bardzo niewiele. Co najwyżej nieco odmłodzi skład, ale mistrzów nie musi sprowadzać, bo już ma ich w drużynie.
Na koniec mojego pierwszego dziennikarskiego wpisu dodam jeszcze notkę o tym, co wczoraj się wydarzyło. Cipriani przyznał się do tego, że śledził mnie przez cały rok, przez pełne 365 dni, 24 godziny na dobę. Faktycznie, dziś uświadamiam sobie, że były sytuacje, co do których miałem pewne wątpliwości. Pamiętam niektóre spotkania z agentami, piłkarzami, pamiętam jak wychodziłem z hotelu i dowiadywałem się, że za Inter też kontaktował się z tymi samymi zawodnikami, proponując milion czy dwa więcej niż ja. Wydawało mi się to dziwne. Niektórzy ostrzegali mnie, że może jestem śledzony i stąd taka sytuacja, ale z prostolinijności nic z tym nie robiłem, zajmowałem się nadal swoją pracą. Nagle okazało się, że to wszystko było prawdą i wpłynęło na operacje transferowe Juventusu.
Autor: Luciano Moggi
Źródło: www.tuttomercatoweb.com
Przetłumaczył: mnowo