Wojna celtycka: mur Martina

Wojna celtycka: mur Martina

Chiellini – szczęśliwość, ale Caceres
mur nasz pod Glasgow. On srogi
wojownik i Celtów narwane ataki
w jego męstwie kres znajdują gorzki.
My go w polu karnym postawim, a przezpiecznie
będzie wojował i do zera wygramy statecznie!

(na podstawie: Mikołaj Sęp Szarzyński, sonet IV)

Po emocjach związanych z rywalizacją na ligowych boiskach, piłkarze Starej Damy wracają do gry w Champions League. Sądzę, że rewanżowe spotkanie 1/8 finału Ligi Mistrzów będzie w dużym stopniu podobne do pierwszego meczu – konieczność odrobienia trzybramkowej straty zapowiada kolejną odsłonę szalonej, celtyckiej ofensywy, czyli powtórkę z rozrywki.

Zdobyta w pierwszych minutach przez Matriego bramka na wyjeździe ustawiła przebieg spotkania w Glasgow, a doskonała organizacja obrony Juve – w połączeniu z marnym wykańczaniem akcji w wykonaniu Szkotów i ich niewielką inwencją taktyczną (bardzo przewidywalnie rozgrywane stałe fragmenty gry, chaotycznie prowadzony atak) – nie pozwoliły graczom Neila Lennona doprowadzić do wyrównania. Pytanie brzmi: czy mistrzowie Szkocji uczą się na własnych błędach? Trzy tygodnie temu popularni The Bhoys zostali doskonale rozpracowani przez Antonio Conte. Trenerowi Juve oraz jego współpracownikom należą się wielkie brawa – przy czarodzieju z Turynu szkoleniowiec Celtów wyglądał jak uczeń na tle mistrza. Neil Lennon popełnił szkolne błędy – decyzja o wystawieniu Efe Ambrose zemściła się już w pierwszych minutach, jeden i ten sam sposób na rozegranie kornerów powodował, że Szkoci marnowali okazję za okazją, a skutki nieodrobienia lekcji na temat stylu gry ofensywnej Claudio Marchisio wyszły na jaw szczególnie pod koniec meczu. To, co stało się w ostatnim kwadransie, było ze strony Juve pokazem piłkarskiej dojrzałości. Po meczu na forum JuvePoland MVP napisał: “Byliśmy jak szakal, płatny morderca – wykorzystaliśmy każdy błąd rywala, zagraliśmy z ogromną skutecznością i precyzją”.


jackop: “Celtic jak Ford Mustang, głośny, masa koni pod machą, ale na razie nie przekłada się to na osiągi. Do Ferrari jeszcze trochę brakuje“.

Przed rewanżem warto podkreślić wagę koncentracji – piłkarze Antonio Conte, mając w pamięci wysokie zwycięstwo, nie mogą wyjść na boisko rozluźnieni, bo Celtic – jak na forum JuvePoland napisał Vimes – “ma trzy bramki w plecy i nic do stracenia, więc spodziewam się ich ataków od pierwszej minuty. Dopóki nie podetniemy im skrzydeł bramką, to będą próbować”. Kluczową sprawą w kontekście rewanżu będzie postawa obrońców Starej Damy, na których również w Glasgow spoczywała wielka odpowiedzialność. Po pierwszym meczu Smok-u zauważył: “po szybkim golu dla nas, podopieczni Antonio Conte specjalnie dawali się wyhasać Celtom”. Styl gry Juve w tamtym meczu mógł budzić zastrzeżenia. Podczas gdy – jak napisał szczypek – “Celtic chciał biegać, grali wysokim pressingiem”, to my – cytując Alexinhio-10 – “w ogóle nie graliśmy pressingiem (jak np. z Fiorentiną), tylko cofaliśmy się aż pod pole karne, jakbyśmy grali z Barcą i nerwowo się bronili”. “Najbardziej denerwowało mnie wyprowadzanie piłki. Wykop w pole – strata, rozegranie od bramki – momentalnie strata” – napisał dadziooo. Podobnego pressingu w wykonaniu Szkotów możemy spodziewać się w Turynie – pytanie, czy Celtic stać na coś więcej niż trzy tygodnie temu? Wówczas nasza obrona zagrała niemal bezbłędnie, ale przewaga Celtów w pierwszej odsłonie lutowego meczu nie podlegała dyskusji. Jak napisał MVP: “Fakt, że dla Celtiku linia naszej szesnastki była nie do przejścia nie zmienia tego, że kiedy Szkoci założyli nam pressing, gubiliśmy się”.


albertcamus: “Szkoci grają tak, jakby od tego meczu zależało życie ich matek“.

Na styl gry Juventusu nie od dziś największy wpływ ma Andrea Pirlo. Postawę byłego gracza Milanu w Glasgow (i styl gry Juve w pierwszym meczu) skomentował dawid91: “to na pewno nie była dobra gra z naszej strony, byliśmy jacyś, nie wiem, wystraszeni (?), masa niedokładnych długich podań i tu trzeba skarcić Pirlo i Bonucciego, fatalnie zagrali. Ogólnie nasz środek pomocy zagrał słabo, nie potrafiliśmy uspokoić gry ani spokojnie rozegrać – widziałem tylko przejęcie piłki i natychmiastowe straty, jakby się gdzieś nasi spieszyli. W obronie też tacy wspaniali nie byliśmy, były momenty, że wchodzili w nas jak w masło”. Inaczej taki stan rzeczy postrzegał Negri: “najazd na Pirlo jest zupełnie nieuzasadniony, ponieważ Celtic grając trzema pomocnikami w środku automatycznie ustawił się wysokim pressingiem na naszego reżysera gry”. Siermiężnym stylem gry Juve do przerwy zniesmaczony był dimebag11: “ciągle gramy długie piłki oraz mamy wiele niedokładnych piłek. Mam pewność, że nasi gracze cofnęli się z polecenia Conte, a ten chyba nie wyciągnął wniosków, że taka gra nam nie służy”. Pozytywów szukał Lypsky. Według niego “długie podania nie są złą myślą (przez większość meczu Vucinić i Matri mają naprzeciwko siebie jedynie dwóch rywali), ale z głową, na spokojnie. Powinniśmy ich klepać technicznie”. Tak też się stało – zmęczenie rywali pozwoliło nam rozwinąć skrzydła i pokazać Szkotom, kto tu rządzi, kto lepiej gra w piłkę.


lenor: “Może i nie mieliśmy zbyt wielu okazji, ale za to graliśmy skutecznie i co najważniejsze rozsądnie i konsekwentnie w obronie.“.

Przebieg meczu był dla wielu zaskakujący. Dzień po meczu Winner napisał: “wczorajsza gra, zwłaszcza pierwsza połowa, wyglądała jakby drużyny zamieniły się miejscami. My obrona i długa “gała” do przodu, a Celtic atak pozycyjny i bardzo wysoki pressing. Wynikało to zapewne z szybko strzelonej bramki”. Wielu dostrzegało podobieństwo do meczu sprzed kilku lat: “Jeśli chodzi o organizację gry z naszej strony, to to spotkanie trochę przypominało mi potyczkę z Realem na ich stadionie w 2008. Konsekwentna obrona i bezwzględne punktowanie rywala, kiedy tylko się odsłoni” – zauważył Arbuzini. Podobnego zdania był Mateys, którego zdaniem “mecz na Santiago Bernabeu wygladal baaaardzo podobnie”. Na uwagę zasługuje pokonanie Celtiku jego własną bronią – walecznością, determinacją, dbałością o defensywne aspekty gry. Mistrzowie Szkocji potrafią radzić sobie z silniejszym rywalem, grać z kontry, punktować przeciwnika, który przeważa i prowadzi grę. Udowodnili to choćby w fazie grupowej tegorocznej edycji Champions League. Postawienie Celtów w przeciwnej roli obnażyło ich słabości, a przecież w najbliższą środę podopieczni Neila Lennona będą zmuszeni grać dokładnie tak samo – atakować do skutku, próbować zepchnąć Juventus do obrony i prowadzić grę póki starczy sił. To dla nich najgorszy możliwy scenariusz – wystarczy porównać statystyki spotkania sprzed trzech tygodni z pamiętnym meczem Celtiku z Barcą. Na bramkę Victora Valdesa Szkoci oddali jedynie pięć strzałów, z których jednak aż cztery próby były celne, a dwie zakończyły się bramkami. Katalończycy wykorzystali tylko jedną z 24 okazji (w tym 14 celnych uderzeń).


W meczu z Juve Szkoci mieli trzykrotnie więcej okazji niż Bianconeri – jednak o ile na ich piętnaście prób tylko osiem było celnych, to piłkarzom Starej Damy udało się wykorzystać posiadane okazje niemal do perfekcji. Pięć strzałów, cztery celne, trzy zdobyte bramki – ta statystyka mówi wszystko. O ile w meczu z Barcą Celtowie mieli tylko dwa rzuty rożne (przy siedmiu kornerach Barcelony), to w spotkaniu z Juve podopieczni Neila Lennona aż dziesięciokrotnie wznawiali grę z narożnika. Mistrzowie Włoch uczynili to tylko czterokrotnie. Wiele mówi różnica w posiadaniu piłki: przeciwko Dumie Katalonii stosunek wynosił 73% do 27% na korzyść Blaugrany, podczas gdy trzy tygodnie temu proporcje były niemal równe. Taki stan rzeczy komplementował rado: “mądrze zagraliśmy, to zwycięstwo to wygrana Antonio Conte, szybki gol, wyczekanie aż się Celtic wybiega i dobicie rywala, dobre zmiany, w końcu zmiana taktyki w czasie meczu – STARY DOBRY ANTONIO! : )”.


Zawodnicy Neila Lennona mieli trzy tygodnie na to, by wyciągnąć wnioski. Powraca Samaras, ale czy sam jest w stanie cokolwiek zmienić? Z pewnością może wywrzeć na obrońcach Juventusu presję, ale widząc, jak skutecznie w piątkowym meczu z Napoli nieporównywalnie lepszego snajpera, Edinsona Cavaniego zdołał pokryć (i sprowokować do brutalnego faulu) – również powracający do gry po kontuzji – stoper Juventusu, Giorgio Chiellini, nie mam zbyt wielkich obaw o postawę naszej obrony. Bardziej niż wynik rewanżowego spotkania martwi mnie zdrowie naszych zawodników. Celtowie – nie mając nic do stracenia – mogą solidnie przeginać z brutalnością. Być może warto byłoby z tego powodu wystawić kilku zmienników w pierwszym składzie – choć, cytując Vimesa, “Conte z pewnością Celticu nie zlekceważy, więc wielu zmian raczej bym się nie spodziewał. Vidal pewnie zagra, bo w następnym meczu ligowym z Catanią będzie zawieszony. W takiej sytuacji może Marchisio usiądzie na ławie i Pogba dostanie swoją szansę.” Również w pierwszym meczu z Celtami mogliśmy oglądać występ jednego z nominalnych rezerwowych graczy Juve, Martina Caceresa. Byłem pod ogromnym wrażeniem jego gry.


Mur, Bogini, opiewaj Martina, naszego Urusa,
zgubę niosący i klęski nieprzeliczone Celtom,
co do diabła tak wielu bohaterów potężnych
wysłał, akcje ich nieprzeliczone przerwał,
a ciała ich wydał na pastwę krwiożerczych Zebr stada
i Jeepem przejechał. Tak Conte dokonała się wola,
tego dnia, gdy w Brytanii stanęły w zgodzie
trzy mury Juve: Barzagli, Bonucci i bogom równy Caceres.

(na podstawie: Homer, Iliada – pieśń I, tłum. Kazimiera Jeżewska).

Pierwszą dobrą interwencję Urugwajczyk zanotował już w szóstej minucie meczu, przerywając zdecydowanym wejściem prowadzony środkiem pola atak Szkotów. Trzy minuty później znakomicie wyprzedził w walce o piłkę Hoopera. W 16. minucie Szkoci wykonywali rzut wolny po prawej stronie boiska, tuż przy linii końcowej. Do zagranej w pole karne i wypiąstkowanej przez Buffona piłki dopadł Forrest, ale urugwajski obrońca Starej Damy wykazał się doskonałą koncentracją. Kolejny raz był tam, gdzie być powinien, kolejne zdecydowane wejście nieustępliwego obrońcy Juve i niebezpieczeństwo znów zostało zażegnane. W 20. minucie Martin Caceres nie odpuścił i nie zważając na presję ze strony kapitana Szkotów, Scotta Browna, do końca zastawiał piłkę własnym ciałem, umożliwiając jej opuszczenie boiska. Przez chwilę Caceres, naciskany przez agresywnego rywala, znajdował się nawet w parterze. W 33. minucie doskonałe ustawienie Urugwajczyka i pewne wybicie piłki – jego występ komentator nsport podsumował słowami: “Caceres czyści tam dzisiaj wszystko bezbłędnie”.


Wicior: “Dla mnie zawodnikiem meczu zdecydowanie był Caceres. Gość nie popełnił żadnego błędu. Był zdecydowany w obronie – wręcz perfekcyjny. Świetnie wyprowadzał piłkę“.

W 34. minucie Caceres pokazał swoją szybkość, wyprzedzając rywala po prawej stronie boiska i zażegnując niebezpieczeństwo dalekim wykopem. Również w pojedynkach główkowych mierzący 182 cm zawodnik nie miał sobie równych, czego dowiódł choćby pięć minut przed przerwą, gdy znakomitą główką wybił piłkę zagrywaną w pole karne z lewej strony boiska przez Izaguirre. Ukoronowaniem doskonałej gry obrońcy Juventusu była sytuacja z 71. minuty meczu. W pojedynku z Hooperem wykazał się po raz kolejny imponującą szybkością reakcji i zdecydowaniem, nie pozwalając napastnikowi rywali na przejęcie piłki. Po tej akcji komentator nsport nazwał Caceresa “chyba najlepszym zawodnikiem meczu – dzisiaj wszystko wygrywa”. Pod wrażeniem gry Urugwajczyka byli także kibice Juventusu. Zdaniem filippo “Caceres wspaniale zastępuje Chiellinego”. Z przedmówcą zgodził się bajbek17, którego zdaniem były gracz Barcelony zagrał “kolejny genialny mecz z rzędu”.


grande amore: “Caceres – jak wino – z meczu na mecz coraz lepszy“.

Leonardo Bonucci również przyczynił się do tego, że opuszczaliśmy Glasgow bez straty bramki. Już w pierwszej minucie meczu uprzedził rywala, wybijając piłkę po prawej stronie boiska. W 55. minucie ponownie zażegnał niebezpieczeństwo, wybijając piłkę po dośrodkowaniu Forresta. Bonucciemu w niczym nie ustępował starszy kolega z reprezentacji, Andrea Barzagli. W 23. minucie zdecydowanym wejściem przepchnął w polu karnym napastnika Celtiku i mocnym wykopem oddalił zagrożenie. Pod koniec pierwszej połowy były gracz Palermo nie pozwolił Hooperowi na oddanie strzału, a siedem minut po zmianie stron znakomicie ustawił się w polu karnym, przerywając groźny atak Szkotów. Jak zauważyła grande amore, “Barzagli znów czyścił jak Xenna Extra”. Zwieńczeniem dobrego występu mierzącego 186 cm obrońcy była interwencja z 63. minuty meczu, gdy dobrze ustawiony w polu karnym Barzagli zablokował groźny strzał Scotta Browna. Postawa naszych stoperów w pierwszym meczu 1/8 finału Champions League zasługuje na wielkie uznanie – Andrea Barzagli, Leonardo Bonucci i Martin Caceres w pełni zaslużyli na miano trzech murów Juventusu.


W namiocie Il Principino książęcy skryba spisywał raport z wyprawy:
Gallia est omnis divisa in partes tres, quarum unam incolunt Belgae, aliam Aquitani, tertiam qui ipsorum lingua Celtae…
– Celtowie! Właśnie! – przerwał skrybie przechadzający się nerwowo wokół stołu czarodziej Antonio, po czym spytał: – Są jakieś wieści z  muru Hadriana?
– Nic nowego – rzekł książę Piemontu – posłańcy donieśli, że – póki co – komendant Barzagli odpiera ataki wroga na całej linii naszych umocnień.
– Minęła doba odkąd wyruszyliśmy na północ… mruknął czarodziej Antonio. – Generale Pirlo – zwrócił się do siedzącego obok stratega armii Piemontu – jak wygląda sytuacja na  murze Antonina?
– Wrze… Rebelia Piktów – zaczął Pirlo i pokręcił głową. – Komendant Bonucci nie zawiódł, ale napór połączonych sił celtyckich plemion i górali z północy nie słabnie.
– Dwa dni temu – jęknął Marchisio – Celtowie w wielkiej liczbie przeprawili się przez zatokę Firth of Clyde i zajęli Glasgow. Jeżeli nie przybędziemy z odsieczą… – urwał i spojrzał wymownie na czarodzieja.
– Podejdą pod wał Antonina od tyłu i wyrżną naszych w pień. Niech to diabli – zaklął arcymag, po czym zapalił fajkę i rzekł: – Pomyśleć, że przybyliśmy tu zburzyć ich twierdze na dalekiej północy, a skończy się, zapewne, na starej, dobrej jatce gdzieś w otwartym polu…
– Jest… coś jeszcze, wielki czarodzieju – rzekł z wahaniem Il Principino. Miałem sen… – Marchisio spojrzał na towarzyszy, wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać: – Spacerowałem nad brzegiem jeziora, gdy wtem wysunęła się z niego dłoń, trzymająca…
– Miecz Excalibur? Ostrze legendarnego króla Artura? – wpadł księciu w słowo młody Pogba, przysłuchujący się rozmowie.
– Nie, kluczyki do Wranglera. I zerwał się wiatr, a ja posłyszałem kobiecy głos… Dziwne było, powiadam wam, to wszystko – zmieszany książę Piemontu podrapał się po głowie.
– Co mówiła? Pamiętasz? – spytał zaintrygowany czarodziej Antonio.
– To był chyba jakiś wiersz… – zamyślił się Marchisio. Jak to szło? “Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Neil Lennon DVD znów nagrywać będzie… Ty zaś pamiętaj: gdy na horyzoncie ukażą się Jeepy, wrogom waszym ze strachu wnet wyrosną…” – zawiesił głos Il Principino, po czym rozłożył bezradnie ręce – Dalej nie pamiętam…
– Panie! Panie! Celtowie! – do namiotu z krzykiem wpadł zdyszany żołnierz. – Nasi zwiadowcy donieśli, że potężne zgrupowanie wroga zbliża się ze wschodu. Będą tu lada dzień!
– Żywo, fortyfikować obóz! – krzyknął arcymag Antonio, zrywając się z miejsca – nie możemy pozwolić, by wdarli się do środka! Nie po to ciągnęliśmy ze sobą taki kawał drogi nasze machiny oblężnicze, by teraz wpadły w łapy Celtów! – rzekł podniesionym głosem, po czym wybiegł z namiotu.
Myriokefalon! – jęknął Marchisio – historia lubi się powtarzać…
– Tam było inaczej – przytomnie zauważył generał Pirlo – Seldżucy zaatakowali cesarza na przełęczy, tylko dlatego bizantyńskie machiny oblężnicze zostały stracone.
– Spokojnie, wsłuchałem się w mowę wiatru i śpiew ptaków. Mamy dość czasu – z ulgą powiedział czarodziej powróciwszy do namiotu. Przysiadł i uśmiechnął się do strapionych towarzyszy: – Może i nasze umocnienia będą wznoszone ad hoc, ale skoro Cezar dał sobie radę pod Alezją, to i my wytrzymamy.
– On miał kilka tygodni – pokręcił głową Pirlo – a my…
– A wy macie mnie – odparł ze śmiechem Antonio Conte. Do roboty!


Zapadał zmierzch. W obozie Juventinich trwała w najlepsze uczta. Wojownicy raczyli się najprzedniejszym mięsiwem, rozprawiając o kobietach, trudach życia i wojennej sławie.
– Wóda i fura to najlepsza impreza jaka może być, do tego prochy, szlugi, gołe baby, żyć nie umierać! – krzyczał radośnie Siewier z Juvepolandu.
– Zapomniałeś powiedzieć o zapiekankach :] – trącił kamrata annihilator1988.
-Zgadzam sie. To najlepsze co moze byc: prostytutki… zapiekanki… ;> – pokiwał głową Mateys.
– Zapomnieliście o laserach… – westchnął evilboy. – Koks, wóda, lasery! – krzyknął wznosząc w górę kieliszek.

Tymczasem zaledwie dwa dni drogi od ucztujących Juventinich, w obozie Celtów strudzeni długim marszem i morską przeprawą wojownicy raczyli się magicznym trunkiem, który miał zapewnić im na placu boju wielką wytrzymałość i nadludzką siłę. Gdy wszystkie puchary były już pełne, wódz Neil Lennon zwrócił się do pędzącego magiczny napój druida:

– Browarixie, cóż to za nowy trunek?
– Tyskie! Z Polski – odparł druid i wychylił puchar do dna, a wojownicy Neila Lennona poszli w jego ślady.

Po dwóch dniach umocnienia wokół turyńskiego obozu były gotowe. Budową wału kierował biegły w rzemiośle Urugwajczyk Caceres, imieniem którego żołnierze nazwali wzniesione naprędce wokół obozu zasieki. Zaostrzone, wbite głęboko w ziemię pale mogły budzić grozę każdego, kto odważyłby się tego dnia zaatakować Bianconerich. Zbudowane za nimi naprędce wieże i pomosty dla łuczników były pełne żołnierzy, wyczekujących nadejścia wroga. W końcu ze szczytu najwyższej wieży dał się słyszeć okrzyk:

Nadchodzą! Wróg u bram! Neil Lennon ante portas!


Napastnicy, zgodnie z obyczajem swojego plemienia, rozpoczęli bitwę od rzucania wyzwisk i wyszukanych obelg.
– Ej! Wiecie jak książę Piemontu woła na swoją ciężarną żonę? – krzyknął jeden z nich, zbliżywszy się do obozu Bianconerich niemal na odległość strzału. Obrońcy nie reagowali.
– Ooo Beko, ooee o! – w obozie nadal panowała cisza.
– To na nic, Sucharixie – poklepał kolegę po plecach stary wojownik, po czym uniósł w górę miecz i zawołał donośnym głosem: – Nie wyjdziecie do nas, to my przyjdziemy do was! – i ruszył biegiem w stronę piemonckich umocnień.

– Do ataku! – zawołali Celtowie. Wykrzyczeli wielkim głosem straszliwą, bojową pieśń, po czym runęli do szturmu na obóz Juve. Wielu zdołało wedrzeć się na wzniesiony pospiesznie przez legionistów mur Martina, jednak obrońcy nie ustępowali. Sam Caceres, równie biegły we władaniu mieczem, co w rzemiośle budowniczym, biegał jak szalony, interweniując za każdym razem, gdy przeciwnicy wdarli się na wały. Od strony rzeki Bianconeri byli bezpieczni, jednak wzdłuż umocnień ataki prowadzone były non stop. Szczególnie zaciekle wróg szturmował bramę, której strzegł potężny Buffon. Ukochanego wodza własnym ciałem zasłaniał mężny Lichtsteiner, który – choć nie dorównywał olbrzymiemu centurionowi posturą – nie ustępował mu odwagą.

Zaciekłe walki toczyły się do późna w nocy, jednak szaleńcze ataki wrogów odpierano raz za razem. Doskonała organizacja obrońców budziła podziw i strach w szeregach napastników. Wysoką cenę za udział w bitwie zapłacili mężny Lichtsteiner, rycerz Padoin z Gemony i sam książę Piemontu. Cali owinięci żółtymi bandażami, nawet na chwilę nie przerywali walki. Największą grozę spośród wszystkich Celtów budził ich dowódca, sławny Neil Lennon, który co rusz podchodził pod mur Martina z kamerą w ręce. Blady strach padał na każdego, kto spojrzał w Oko Samsunga. Gdy wydawało się, że lada chwila Celtowie przełamią opór Bianconerich, na horyzoncie ukazały się dwa czarne Jeepy. Oblegający zaczęli krzyczeć z przerażenia, nawet Neil Lennon wyłączył kamerę i zadrżał. Słysząc ryk silników Wranglera, Celtowie rzucili się ucieczki. Po chwili nie było po nich śladu. Obrońcy krzycząc z radości wybiegli przez bramę, pod którą podjechał jeden z Jeepów.

– Bądź pozdrowiony, wysłanniku niebios – zaczął przemowę czarodziej Antonio, jednak kierowca uciszył go ruchem ręki. Z Jeepa wychyliła się wąsata twarz nieznajomego, który poprawił czapkę z logo Red Bulla i pogryzając bułkę z bananem spytał:
– Sorry, którędy na Dakar? GPS-a to mi chyba na amen zalało, bo w ogole mi się od wczoraj Google Mapy nie chcą załadować… – Bianconeri spojrzeli ze zdumieniem na kierowcę. Na dachu Jeepa idealnie wypolerowane narty błyszczały w świetle księżyca.
– Panie Adamie – zaczął arcymag – my nietutejsi…
– Dobra, dobra, spytam tych, co tak uciekali, chyba jacyś miejscowi – przerwał mu tajemniczy przybysz i machnął ręką. Spojrzał na księcia Piemontu i rzekł: – Jakbyście, panie, jechali na Glasgow, to miejcie się na baczności – druidzi w świętym gaju postawili fotoradar. No tuż przy drodze, może z pięć kilometrów stąd! Cwane bestie – mruknął nieznajomy i pokręcił głową. – No, na mnie już czas – rzekł po chwili z uśmiechem – wyglądacie, jakby was jacyś Celtowie napadli – tajemniczy kierowca roześmiał się i wyjął z kieszeni małe pudełko. – Macie tu Teekanne, zielona z opuncją, moja ulubiona – rzekł podając czarodziejowi herbatę, po czym odjechał spod obozowej bramy, a drugi samochód podążył jego śladem. Wojownicy księcia Piemontu stali w milczeniu, po czym arcymag Antonio rzekł:
– Wykazaliście się dziś w boju męstwem. Ty, Martinie – rzekł ściskając prawicę Caceresa – byłeś dziś jak Achilles, niezwyciężony, niezłomny w boju… zaś Ty – rzekł Conte patrząc na Lichtsteinera – walczyłeś z Hooperem i Brownem jak lew, jak Batman z Jokerem, jak….
– Jak Pudzian z Najmanem! – zakrzyknęli wojownicy wznosząc w górę miecze.
– Właśnie! Jakiej pragniesz nagrody za swoje męstwo? – speszony Szwajcar nie odezwał się ani słowem, wszakże jego towarzysze broni klasnęli w dłonie:
– Niech Antonio da buziaka Lichemu – krzyknął MVP z dalekiego Juvepolandu – bo był jak Tommy Lee Jones w “Ściganym”, ale przydałby mu się jakiś dobry joint na wyluzowanie – zakończył ze śmiechem. Dziqu11 również roześmiał się i zawołał: – LICHTSTEINER POWINIEN BIEC DO TURYNU ZA AUTOKAREM, żelazne płuca ma człowiek. Tymczasem czarodziej Antonio wypowiedział magiczne zaklęcie i oczom zgromadzonych ukazało się niezwykłe świadectwo męstwa rycerza, który własną piersią Buffona osłonił:

Walka Szwajcara z Hooperem była dla niektórych kontrowersyjna, dla innych komiczna. Moim zdaniem były piłkarz Lazio wykonał znakomitą robotę, nie pozwalając Anglikowi na zbliżenie się do bramkarza Juve podczas stałych fragmentów gry. Antonio Conte odrobił zadanie domowe, a Szwajcar konsekwentnie wypełniał otrzymane od trenera instrukcje. Jak zauważył Eric6666: “Lichy tak wysoko ręce unosił, żeby pokazać, że go nie trzyma, że nawet z satelity by go zobaczyli”. Podobnego zdania był bendzamin: “W sytuacji Lichtsteinera interpretacja jest jasna – ręce zostaję w górze, napastnik jest blokowany ciałem, nie ma o czym mówić. Sędziowie dobrze o tym wiedzieli, żółta kartka dla obu zawodnikow była chyba próbą rozdzielenia ich na następne stałe fragmenty, ale się nie udało. Cudowne dziecko angielskiej piłki napisało na twitterze, ze Hooper ma prawo stać tam, gdzie chce. Cóż, Lichtsteiner też”.

Przepychanki są w polu karnym częstym obrazkiem i nie wiem, czego spodziewali się zawodnicy The Bhoys z Hooperem na czele – że obrońcy Juve będą stać bez ruchu, pozwalając gospodarzom na obicie łokciami i skopanie najlepszego bramkarza świata w polu pięciu metrów, gdzie golkiper zawsze znajduje się pod specjalną ochroną? Gdyby Celtowie podeszli do całej sprawy z głową, to mieliby przygotowane różne warianty rozegrania rzutów rożnych. Tymczasem – co było szczególnie widoczne po przerwie – piłka była co rusz posyłana prosto w ręce Buffona, a przeszkadzanie golkiperowi Juve w schwytaniu jej zdawało się być jedynym pomysłem Celtów na rozegranie kornera. Postawa Lichtsteinera w przekroju całego meczu zaimponowała wielu kibicom Juve. Zolwikowski21: “Drugi Nedved. Nie żaden Krasić, a Stefan właśnie zasługuje na miano drugiego Nedveda”. A co sam Szwajcar miał do powiedzenia po meczu?

Bardzo dobry występ zanotował drugi z naszych wingbacków, Federico Peluso. Pozyskany dwa miesiące temu z Atalanty Bergamo obrońca już w 4. minucie skutecznie powstrzymał Commonsa w polu karnym Juve, a niespełna 10 minut później dobrą interwencją ubiegł szarżującego Lustiga. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a reprezentant Włoch kolejny raz dał o sobie znać, podłączając się tym razem do akcji ofensywnej. Godne uwagi w tej sytuacji było zachowanie Vucinicia, który znakomitym podaniem uruchomił szarżującego lewą stroną Peluso. Nie minęła jednak nawet minuta, gdy mieliśmy okazję przekonać się, jak wiele sił zabiera taki styl gry turyńskiego wingbacka. Po centrze Izaguirre z lewej strony boiska, wracającego zbyt opieszale we własne pole karne Peluso uprzedził Commons i gdyby Szkot lepiej złożył się do strzału, mielibyśmy remis.

W 36. minucie Peluso najpierw dobrą główką wybił zagrywaną w pole karne piłkę, a kilka sekund później zablokował dośrodkowanie Lustiga z prawej strony boiska. Po upływie trzech minut urodzony w Rzymie piłkarz Starej Damy zszedł do środka i świetnym wślizgiem przechwycił piłkę, podłączając się następnie do momentalnie rozpoczętej przez Pirlo akcji ofensywnej. Kolejny znakomity wślizg Peluso wykonał w 45. minucie spotkania, blokując dośrodkowanie z prawej strony. Mierzący 188 cm obrońca ostatni raz dał o sobie znać w 67. minucie meczu. Mimo zmęczenia, stać go było na kolejne dynamiczne wejście lewą stroną po świetnym podaniu Marchisio. Do zagranej spod linii końcowej przez Peluso piłki pierwszy dobiegł Vucinić, ale uderzenie Czarnogórca zablokował Wilson.

Polscy kibice Juve byli pod wrażeniem gry Peluso w tym spotkaniu. “Gość ma znakomicie ułożoną lewą nogę” – napisał jackop. W podobnym tonie wypowiedział się jakku1: “bardzo podobał mi się Peluso. On przypomina mi momentami Grosso z najlepszych lat, ale dużo lepiej facet broni i jest bardziej dynamiczny. Niemniej jego lewa noga, umiejętność minięcia rywala prostym balansem ciała, wszystko to już gdzieś, kiedyś widzieliśmy w wydaniu innego piłkarza Juventusu”.


Analizę występu bramkarza Juventusu przygotował Stahoo.

Gianluigi Buffon ewidentnie nie był w meczu z Celtikiem bezrobotny. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że był jednym z bohaterów spotkania po stronie Juventusu, mimo, że żaden strzał Szkotów nie wymagał od niego efektownej parady. Buffon zaprezentował kwintesencję swojej gry z najlepszych sezonów: pewność, opanowanie i perfekcję oraz efektywność w grze, które wprowadziły wielki spokój w polu karnym Bianconerich, zwłaszcza wtedy, gdy Celtic optycznie przeważał i starał się zepchnąć Starą Damę do defensywy.

Pierwszy sygnał, że mecz na Celtic Park będzie niezwykle trudny, dał Wanyama, uderzając z około 30 metrów – piłka leciała w okolice spojenia słupka z poprzeczką. Buffon dał wtedy po raz pierwszy znać rywalowi i kibicom, że w tym meczu pokonanie go będzie niemal niemożliwe. Niejeden bramkarz wykonałby w tej sytuacji efektowną robinsonadę, parując silny strzał na rzut różny. Gigi zdążył przemieścić się i znaleźć w torze lotu piłki, a nawet próbował ją złapać. Wanyama nie poddał się i spróbował ponownie, tym razem uderzając mocno w środek bramki z około 20 metrów. W podobny sposób w 22. minucie uderzał Commons. Oba strzały pewnie złapał Buffon, nie dając piłkarzom Celtiku okazji na dobitkę, a przy tym przejmując piłkę dla Juventusu. W mojej opinii najtrudniejszym uderzeniem pierwszej połowy była pierwsza próba Commonsa w tym meczu, z 10. minuty. Strzał nastąpił po wybiciu piłki przez obrońców Juve na siedemnasty metr. Piłka uderzona po ziemi leciała w okolice słupka strzeżonej przez Buffona bramki. Niejeden bramkarz zdecydowałby się na sparowanie piłki na rzut rożny, ale nie golkiper Starej Damy, który podjął decyzję o złapaniu futbolówki. Dzięki temu Celtic nie zyskał rzutu rożnego, które w jego wykonaniu były bardzo groźne w tym meczu.


zippo01: “Celtowie nie uderzali zbyt perfekcyjnie, ale z drugiej strony Buffon ustawiał się dzisiaj kapitalnie. W każdym momencie był tam, gdzie być powinien. Na dodatek nie wypluwał nic, więc nie stwarzał kolejnych szans Szkotom ani nie wprowadzał zamieszania“.

W drugiej połowie Celtic nie ostrzeliwał już bramki Buffona tak zaciekle, jak w pierwszej odsłonie meczu, co nie oznacza, że nasz bramkarz był bezrobotny. Kapitan Juventusu zaprezentował świetną grę na przedpolu bramki, wyłapując kilka groźnych dośrodkowań. W 48. minucie starł się z Hooperem w polu bramkowym i choć łapał piłkę na raty, to sądzę, że gdyby ja wypuścił, odgwizdany zostałby faul na korzyść Juventusu. Kilkanaście minut później wyłapał strzał w najgroźniejszej dla nas sytuacji tego meczu. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że główka Ambrose z kilku metrów, w sam środek bramki, nie była dla bramkarza trudna do obrony.

W kolejnej fazie meczu nastąpił pokaz efektownych przechwytów piłek w wykonaniu Buffona. Wychodził na skraj pola karnego i wyłapywał długie podania od obrońców rywala. Warto zaznaczyć, że był tutaj pod presją Hoopera, biegnącego zawsze w obstawie któregoś z obrońców Juve. Wymagało to dobrej komunikacji z Barzaglim i Bonuccim, czasami także z Caceresem, ponieważ musieli oni do ostatniej chwili walczyć siłowo z napastnikiem rywala, nie dotykając przy tym piłki. Ciekawa sytuacja miała miejsce przy jednym z wielu kornerów dla The Bhoys. Tradycyjnie przed Gigim ustawił się któryś z rywali. Próbował go stamtąd wypchnąć Lichtsteiner, by dać Buffonowi przestrzeń do wyjścia na przedpole. Gdy piłka znalazła się w powietrzu, Buffon wypchnął Lichtsteinera razem z Wanyamą, demonstrując w ten sposób kto rządzi w polu bramkowym Juventusu. Dośrodkowanie oczywiście złapał, podobnie jak przy następnym kornerze, gdy piłka po raz kolejny padła jego łupem.

Gianluigi Buffon zaprezentował z Celtikiem bardzo inteligentną grę, niezwykłą pewność siebie i opanowanie. Na pewno wprowadził wiele spokoju w poczynania Bianconerich w defensywie, co było kluczowe przy chaotycznych, ale zaciętych i ciągłych atakach Celtiku. Zaowocowało to zagraniem “na zero z tyłu”, co praktycznie zapewniło Juve, przy strzelonych bramkach, awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

 

Kolejna część opowieści “Wojna celtycka” pod tytułem “zdobycie Glasgow” ukaże się już jutro.

 

Tekst i muzyka: JuveCracow
Analiza występu Buffona: stahoo
Oprawa wideo: mpolek

Zobacz także:
Analiza meczu Celtic – Juventus (0:3)
Wojna celtycka: Prolog i narada

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
10 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

Kruczenzo
Kruczenzo
11 lat temu

"Największą grozę spośród wszystkich Celtów budził ich dowódca, sławny Neil Lennon, który co rusz podchodził pod mur Martina z kamerą w ręce. Blady strach padał na każdego, kto spojrzał w Oko Samsunga."

Najlepsze 😀

bercik653
bercik653
11 lat temu

lol didn't read it

whitesignus
whitesignus
11 lat temu

Kilka razy probowalem nie wybuchnac smiechem ( bez skutku xD ). Przyjemnie sie to czyta 🙂 Brawa za pomysl i inwencje ;P Cos takiego powinno byc drukowane w PL magazynach pilkarskich!! 😀

mazi12
mazi12
11 lat temu

Pozytywne 😉

-Lucas-
-Lucas-
11 lat temu

JuveCracow jak zwykle nieszablonowy 🙂

JaPs
JaPs
11 lat temu

JuveCracow pisze świetnie. zawsze

stahoo
stahoo
11 lat temu

Fajne, jak poprzednia część :]

filippo
filippo
11 lat temu

Przegląd wypowiedzi forumowych ekspertów. Zacne, dobre i chcemy więcej! 🙂

Szilgu
Szilgu
11 lat temu

Szacun JuveCracow 😉 Myślałem, że nigdy nie przekonam się do twojego stylu, a jednak ten artykuł genialny.

@D@$
@D@$
11 lat temu

Jak już analizować grę Peluso, to nie można zapomnieć o świetnej asyscie.

"Oko samsunga", dobre 🙂

Lub zaloguj się za pomocą: