Nie jestem już marzycielem. Nadszedł czas zwycięstw

Dwudziestodziewięcioletni Federico Peluso jest cennym wzmocnieniem dzięki łatwości, z jaką dopasowuje się do zmian w taktyce: “Na początku byłem trochę przerażony, ale szybko zrozumiałem, że znalazłem się w wyjątkowym miejscu”.


Sen Federico Peluso stał się prawdą. 1 stycznia 2013 roku zawodnik został wciągnięty w prawdziwy kołowrót różnych emocji. Tego dnia trenował w Zingonii, na boisku Atalanty, gdy zdarzyło się coś nieoczekiwanego: “Podszedł do mnie Colantuono i powiedział: “Dogadaliśmy się, przechodzisz do Juventusu”. Oczywiście, wiedziałem, że jest taka możliwość, ale oficjalna informacja dotarła do mnie właśnie wtedy – gdy biegałem za piłką pierwszego dnia roku. Co za emocje! Moja droga do Juventusu była długa i niełatwa, zaczynałem w końcu od Serie C2. Nie uniknę spoglądania za siebie, przypominania sobie, jakie były etapy mojej drogi do Turynu. Juve to marzenie wszystkich dzieciaków, które dla mnie właśnie się spełniło“.

20 stycznia skończył dwadzieścia dziewięć lat, od czterech żonaty jest z Sarą, z którą ma dwójkę dzieci – Violę i Michele. Gdy tylko dowiedział się o transferze, spakował walizki i przyjechał do Turynu. Czekał na niego jeden z najsłynniejszych klubów świata, który chce potwierdzić swój prymat we Włoszech i pokazać się na arenie europejskiej. “Na początku byłem nieco przerażony, ale to chyba normalne. To nie jest byle jaka drużyna, to Juventus. Jednak w momencie, gdy pierwszy raz przekroczyłem próg szatni zrozumiałem, że to wyjątkowy klub i jedyne w swoim rodzaju środowisko. Znalazłem się w fantastycznej grupie, złożonej ze skromnych ludzi, którzy pragną zwyciężać i dzień po dniu się doskonalić. Począwszy od Buffona i Pirlo, którzy w swojej karierze wygrali praktycznie wszystko, ale zawsze pierwsi mobilizują pozostałych“.


Od podpisu na kontrakcie do debiutu nie minęło dużo czasu. Już 6 stycznia Peluso wyszedł w podstawowym składzie w spotkaniu z Sampdorią. A 12 lutego znalazł się wśród jedenastu zawodników, którzy wyszli na boisko w meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów na Celtic Park w Glasgow. “Z Sampdorią byłem znacznie bardziej spięty. Trafiłem do Juve przed paroma dniami, to był pierwszy raz, kiedy założyłem koszulkę w biało-czarne pasy. Dzień, który na pewno zapamiętam, nawet jeśli nie osiągnęliśmy satysfakcjonującego rezultatu. Z Celtikiem było już inaczej, byłem znacznie bardziej spokojny. Zawsze marzyłem, by usłyszeć hymn Ligi Mistrzów, ale teraz ledwie do mnie docierał – niemal całkowicie zagłuszyli go kibice“.

W Bergamo spędził cztery sezony, które jak się okazało, zdecydowały o rozwoju jego kariery. W tym czasie ciągle się doskonalił, jego umiejętności powiększały się w szybkim tempie. “Muszę podziękować klubowi, trenerowi oraz kolegom z drużyny, wszyscy oni dali mi bardzo wiele. Juve jest zupełnie inne, odmienne są tu cele, w końcu gramy o scudetto. Co możemy osiągnąć? Przede wszystkim zwycięstwo w Serie A. Nie możemy sobie odpuścić ani na moment – jeśli to nastąpi, staniemy się podatni na ataki. Jeżeli chodzi o Champions League musimy skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu. Jeżeli będziemy grać tak, jak w Glasgow możemy dojść daleko“.

Federico tak dobrze wpasował się w drużynę także dzięki swojej elastyczności: “Nie robi mi różnicy, czy gram na środku obrony, czy na jej flance w ustawieniu 3-5-2. Próbuję doskonalić swoją grę w obu tych rolach, nie skupiam się szczególnie na jednej z nich. Potrafię się dostosować. Trzymam się tej cechy, bo pozwala mi częściej grać“.


Gra dużo, bo Conte darzy go dużym respektem i mocno optował za ściągnięciem go w styczniu do Juventusu. Poznali się w czasach, gdy Conte trenował Atalantę. “To jeden z najważniejszych szkoleniowców w mojej karierze. W Atalancie był jednym z pierwszych, którzy uwierzyli w moje możliwości. A teraz zapragnął mieć mnie w Juve. Inny szkoleniowiec, który miał dla mnie kluczowe znaczenie, to Colantuono. Dzięki niemu stałem się bardziej systematyczny, dał mi dużo wiary w siebie“.

Skądinąd zarówno w przeszłości, jak i całkiem niedawno wielu zawodników przenosiło się z Bergamo do Turynu. W styczniu 2012 roku do Piemontu przeprowadził się Simone Padoin, rok później przyszła kolej na Peluso. “Pierwsze pogłoski pojawiły się już pod koniec poprzedniego sezonu, ale nic się nie działo. Pamiętam ostatni mecz rozgrywek, gdy Juventus po meczu z nami na własnym stadionie świętował zdobycie scudetto. Rozmawiałem wtedy z Simone i opowiadał mi dużo dobrego o zawodnikach i całym otoczeniu. Później bardzo pomagał mi się zintegrować z reszta drużyny, chciałbym mu za to podziękować“. Padoin po kilku miesiącach miał już scudetto i Superpuchar Włoch: “Ja także chciałbym zdobyć jakieś ważne trofeum. W sporcie już tak jest – jeśli nie wygrywasz, nikt o tobie nie pamięta. Ja na razie zatrzymałem się na zwycięstwie w Serie B. Poza tym, chciałbym nadal być zawodnikiem, o którym mówi się w kontekście gry w reprezentacji“. To prawda, w grę wchodzi także Squadra Azzurra. 11 września, w meczu z Maltą, Peluso strzelił swojego pierwszego gola dla drużyny narodowej. “Już samo zakładanie reprezentacyjnej koszulki to duże przeżycie, co dopiero strzelenie bramki. Ten wieczór to dla mnie piękne wspomnienie“.


Co porabia Federico Peluso, kiedy nie znajduje się na murawie? “Na pierwszym miejscu jest rodzina. Gdy tylko mam trochę wolnego czasu, spędzam go z Sarą i dziećmi. Bardzo lubię spacerować po mieście, znam już dość dobrze Turyn – mieszkają tu moi znajomi, a także kilku krewnych mojej żony. Mieszkamy w samym centrum, nie było problemu z zaaklimatyzowaniem się“. Peluso uwielbia lody (“Najlepsze są w Grom“), ceni także włoską muzykę oraz kino. “Lubię Jovanottiego i Vasco, ale generalnie słucham każdej muzyki. Do kina obecnie chodzę z rzadka, gdy masz małe dzieci twoje przyzwyczajenia nagle się zmieniają. Niemniej jednak rola Ala Pacino w “Ojcu chrzestnym” jest mistrzowska, to jeden z najwybitniejszych filmów w historii“. Kluczowe miejsce w życiu Peluso zajmuje jednak od zawsze sport: “W wieku sześciu lat zacząłem grać w piłkę, ale jednocześnie trenowałem tez pływanie. Dodatkowo razem z kolegami grywaliśmy w kosza, a obecnie chciałbym nauczyć się operować rakieta tenisową“. Są trzy rzeczy, których Federico nie umie sobie odmówić: technologiczne gadżety, podróże i wyborna kuchnia żony. “Najpiękniejszą podróżą w moim życiu była wyprawa na Kubę. Pojechaliśmy tam w grupie ośmiorga przyjaciół, niestety dwójki z nich nie ma już wśród nas. W przyszłości marzę o odwiedzeniu Nowego Jorku. Kuchnia? Moja żona wspaniale gotuje, ryby w jej wykonaniu są najlepsze na świecie. Jeżeli o mnie chodzi, nie jestem w gotowaniu zbyt dobry, bezpieczniej zostawić to komuś, kto się na tym zna“.

Autor: Enrico Zambruno
Tłumaczenie: dhoine

Źródło: Hurra Juventus (marzec 2013)

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
9 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

slawekov
slawekov
11 lat temu

Może dawać naprawdę dobre zmiany więc jest wart zostania w zespole ale raczej nie powinien się pojawiać w meczach o najwyższą stawkę. A w ogóle to szacun za tłumaczenie 😉

Franusss
Franusss
11 lat temu

Na ławę jak najbardziej, w podstawie NIGDY.

Bacek
Bacek
11 lat temu

Pluto Pluto - Ja bym Ase przywrócił do środka jak grał w Udine i kupił jakiegoś naturalnego lewego pomocnika marzeniem byłby Bale lub Reus, ale nich ma na niego kasy, więc może Nani, Munain czy ktoś ciężko mi z pamięci wypisać 😛

Co do Peluso to sympatyczny facet, ale jako zawodnik to tylko do szerokiej kadry, bo w podstawie gościa nie widzę. Powodzenia Peluso!

19
19
11 lat temu

Zostanie w Juve, solidny zmiennik nic do niego nie mam

krystian_0071
krystian_0071
11 lat temu

Nie jest taki zły, ale to raczej rezerwowy i to do gry w serie a tak poważnie mówiąc. Nie wybaczę tylko Antkowi wystawienia go od razu w pierwszym składzie zaraz po jego zakupie. Nie dość, że mogło to osłabić morale Caceresa, to na dodatek "nieograny w Juve" Peluso skopał po części 2 akcjie w meczu z Sampą, co jak wiemy skutkowało hańbiącą porażką i początkiem feralnego stycznia... Nie mniej jednak jakoś podoba mi się gościu, ALE na mecze z włoskimi… Czytaj więcej »

MRN
MRN
11 lat temu

Liga Mistrzów to za wysokie dla niego progi ale w kontekście walki na różnych frontach jest ok...widać jednak, że poczynił postępy bo debiut z Sampą miał katastrofalny...

Crunny
Crunny
11 lat temu

Już zawsze będzie mi się kojarzył z rajdami Robbena w Monachium 🙁 Spoko gość, ale na ligę włoską, a my w przyszłym sezonie celujemy wyżej. Tacy gracze powinni grać w pierwszym składzie, ale w Lazio, Udinese, Parmie - solidnych średniakach. Kupić Kolarova, Asamoah posadzić na ławce lub wrzucić do środka, a Peluso nie wykupować, nawet za 5 mln.

naros
naros
11 lat temu

sympatyczny artykuł.

Pluto
Pluto
11 lat temu

Jakie zmiennik? Potrzebujemy lewoskrzydłowego do pierwszego składu, którego zastępcą będzie Asa. Środkowy obrońca z Peluso żaden.

Lub zaloguj się za pomocą: