Spezia – Juventus 2:3 (1:1)
Do 28 minuty pierwsza połowa utrzymywana w umiarkowanym tempie i zgodnie z tym nie można było się doliczyć przesadnie wielu klarownych sytuacji. W tych najlepszych znaleźli się de Ligt oraz McKennie i – co podkreślali komentujący spotkanie – powinny paść z tego gole. Wynik otworzył Moise Kean, który odwdzięczył się Allegriemu za wystawienie w pierwszym składzie. Długie podanie Bonucciego skończyło się zgraniem piłki przez Rabiota do Keana, który zachował zimną krew i precyzję.
Kiedy wydawało się, że Juventus ma wszystko pod kontrolą, Spezia wyrównała. Gospodarze do tamtej pory nie mieli nawet cienia okazji, lecz wystarczyła chwila nieuwagi, by remis stał się faktem. Po rzucie rożnym do piłki dopadł Verde, którego uderzenie pięknie wybronił Szczęsny. Obronioną piłkę przejął Emmanuel Gyasi, który przy biernej postawie Danilo mógł cieszyć się z gola. Minimalny rykoszet i tym razem Polak nie miał szans. Do przerwy Juventus próbował zmienić wynik, lecz te próby były równie niemrawe, co postawa w pierwszej połowie. Dwa strzały Spezii, oba w jednej akcji, która skończyła się golem. Dwudziesty mecz ze straconym golem – Juventusowi nie można odmówić konsekwencji.
Druga połowa rozpoczęła się od trzęsienia ziemi. Kontra Spezii i 2:1. Antiste przyjął piłkę na środku boiska i przy biernej postawie – tym razem – Bonucciego na 16 metrze uderzył w krótki róg. Szczęsny nie zdążył i sensacja stała się faktem. Po godzinie gry nadal trzy celne uderzenia gospodarzy. Piętnaście strzałów Juve, z czego sześć celnych. Allegri reagował jak mógł. Trzecia zmiana: Morata zamiast Keana.
W 65 minucie Juventus znowu udał się na drzemkę, co skrzętnie wykorzystała Spezia. Dwa podania, Antiste z bliska prosto w… Locatellego, który stał tuż przed Szczęsnym! Mogło być 3:1, a kilkadziesiąt sekund później padła bramka na 2:2. W polu karnym Chiesa mocno przycisnął rywala, odebrał piłkę, założył siatkę i strzelił nie do obrony. Remis!
Chiesa, niczym serce zespołu, wpompował krew i ożywił kolegów. Ci poszli za ciosem, naciskając rywala. W 72′ minucie w zamieszaniu po rzucie rożnym idealnie zachował się de Ligt, który mocno uderzył z pierwszej piłki i już 2:3. Potem zszedł Chiesa i Juventus stracił nie tylko serce, ale i głowę. Znowu przysnął, co skończyło się kilkoma niezwykle groźnymi sytuacjami dla gospodarzy. Juventus oddał pola rywalom i niemalże wypuścił pierwsze zwycięstwo z rąk. W 96 minucie sędzia zagwizdał po raz ostatni. Wynik lepszy niż gra. Ale przecież zwycięstwo to jedyne, co się liczy.
Spezia – Juventus 2:3 (1:1)
28′ Kean, ’66 Chiesa, 72′ de Ligt – 33′ Gyasi, 49′ Antiste
Juventus (4-4-2): Szczęsny – Danilo, de Ligt, Bonucci, De Sciglio (46′ Alex Sandro) – Chiesa (84′ Kulusevski), Bentancur (46′ Locatelli), McKennie, Rabiot (67′ Bernardeschi), – Dybala, Kean (’59 Morata)
Spezia (4-2-3-1): Zoet – Amian, Hristov, Nikolaou, Bastoni – Ferrer, Bourabia (77′ Sala) – Verde (77′ Manaj), Maggiore (85′ Salcedo), Gyasi – Antiste (77′ Nzola)
Żółte kartki: 90+3′ Morata – 85′ Nikolau, 90+4′ Nzola