Lippi: to będzie wyrównany mecz. Nie wiem, czemu kibice krytykują Allegriego
Trenował zarówno Juventus, jak i Inter. Niewiele jest osób, które mogłyby lepiej skomentować nadchodzące starcie w finale Pucharu Włoch. Marcello Lippi udzielił dziś wywiadu włoskiemu dziennikowi Tuttosport .
Uczestniczył Pan w wielu meczach o najwyższą stawkę. Pojedynki Juventusu z Interem mają w sobie coś szczególnego?
To jeden z wielkich klasyków włoskiej piłki, tak samo jak starcia Juventus-Milan lub Milan-Inter. Pojedynki pomiędzy wielkimi drużynami, które niestety rzadko trafiają się w finałach. Dlatego dzisiejszy mecz jest wyjątkowy, tak jak było wyjątkowe starcie pomiędzy Juve a Milanem w Manchesterze w 2003 roku. Tamten mecz mógł być ważniejszy, bo w grę wchodziło zwycięstwo w Champions League, ale także tu gra toczy się o stawkę.
Skoro mówimy o Lidze Mistrzów… Finał rozgrywany w Rzymie, nawet jeśli chodzi tylko o Puchar Włoch, musi przywoływać przyjemne wspomnienia?
Oczywiście. Ostatni finał Ligi Mistrzów wygrany przez Juventus miał miejsce tutaj, w 1996 roku. To był początek fantastycznej historii, gdy występowaliśmy w finale przez trzy lata z rzędu. A w międzyczasie w ciągu pięciu lat trzy razy zdobyliśmy scudetto , raz Puchar Włoch i raz Puchar Interkontynentalny. Fantastyczny cykl. Jasne, że jedno zwycięstwo na trzy finały to mało, ale jeśli trzy lata z rzędu meldujesz się w finale znaczy, że przez trzy lata zwyciężałeś na boiskach w całej Europie. To coś znaczy.
Zwyciężał Pan w wielu finałach, wystarczy wspomnieć mecz w Berlinie w Mistrzostwach Świata. Jak przygotować się do takich meczów?
Nie ma takiej potrzeby. Takie mecze przygotowują się same. Jeśli stawiasz się w finale, nieważne jakich rozgrywek, to oznacza, że przez poprzednie trzy-cztery miesiące wygrywałeś z każdym. Inaczej nie znalazłbyś się w finale. Drużyna, która eliminuje wszystkich przeciwników zdobywa przekonanie o własnej sile, szacunek do siebie, świadomość swoich możliwości. Wie, że jest dobrze przygotowana. Musi po prostu wyjść na boisko i zwyciężyć.
Jak prezentuje się Juventus jako finalista?
Juventus w melduje się w finale na zakończenie sezonu, w którym się rozwijał i wzrastał. Najprawdopodobniej tegoroczny Juventus nie był drużyną zdolną do zdobycia scudetto , nie wygrała więc w lidze, jednak ma szanse stać się takim zespołem. Jest już jednak drużyną, która awansowała do Champions League i jeśli uda się im zdobyć Puchar Włoch, to zrealizuje pierwsze ważne cele.
Jak na tym tle wygląda Inter?
Inter walczy wciąż na dwóch frontach. Jeszcze miesiąc temu, przed meczem z Bologną, kiedy pytano mnie kto wygra w Serie A, bez wahania wskazywałem na Inter. Wydawali mi się najsilniejszym zespołem, najbardziej zdecydowanym, mającym najwięcej sportowej złości, determinacji, chcącym przeć do przodu na wszystkich frontach. Po przegranym meczu z Bologną znaleźli się jednak na trudnej pozycji w lidze – dwa punkty do Milanu na dwie kolejki przed końcem to duża strata. Do tego finału podejdą jednak w dobrej formie fizycznej, z potencjałem któremu nie dorównuje żadna inna drużyna – takich czterech napastników, jak ci spośród których wybierać może Inzaghi, nie ma nikt. Potencjalnie wciąż mają szanse na podwójną koronę. Dwa punkty przewagi Milanu, powtarzam, to dużo, ale jeszcze wszystko może się zdarzyć.
Inter może zdobyć podwójną koronę, Juve tymczasem ma dziś ostatnią szansę, by nie zamknąć sezonu bez żadnego trofeum. Czy niepokój tym spowodowany jest wyczuwalny?
W Juventusie nigdy nie mamy do czynienia z niepokojem czy strachem. W Juventusie nikt się nie niepokoi. Prawdopodobnie jest sporo żalu, że nie udało się powalczyć w lidze o coś więcej, ale jest też satysfakcja z osiągnięcia kwalifikacji do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Dla klubu to bardzo istotne. To finał Pucharu Włoch, ale Juve jest przyzwyczajone do rozgrywania finałów. Wśród Bianconerich nie ma nerwów.
Jakiego meczu oczekuje Pan dzisiaj?
Mamy dwie drużyny o podobnym poziomie technicznym, dobrej osobowości i dwóch świetnych trenerów. To będzie wyrównany mecz, może wydawać się to banałem, ale naprawdę tak sądzę. W obu zespołach są piłkarze zdolni do odwrócenia wyniku w każdym momencie. Zobaczymy, komu uda się wykorzystać te możliwości.
Fot. Marco Iacobucci Epp / Shutterstock.com
Andrea Agnelii wskazał ostatnio Vlahovicia, de Ligta, Chiesę i Locatellego jako tych graczy, w których klub zdecydował się zainwestować. Stanowią dobrą bazę by skonstruować kolejny zwycięski cykl?
Agnelli ma rację. To czterech wybitnych młodych zawodników. Każdy klub świata jeśli musiałby zrekonstruować lub zbudować własną drużynę, postawiłby na ten typ piłkarzy – młodych, o wysokim poziomie technicznym i mocnej osobowości.
Jeśli Vlahović, de Ligt, Chiesa i Locatelli są młodzi, to Miretti jest bardzo młody. Co Pan o nim sądzi?
Nie znałem go wcześniej i bardzo mi się spodobał, nie zaskoczyło mnie, że po występie z Venezią, w Genui pojawił się kolejny raz na boisku. Nie dziwi mnie też, że Allegri wyraża się o nim w superlatywach.
Co szczególnie się Panu spodobało?
Uporządkowanie i umiejętność wykorzystywania prostopadłych podań, by obsłużyć napastników. Te dwie rzeczy bardzo mi się podobały.
Od młodych przejdźmy do Chielliniego. Zbliża się moment rozstania. Jak zastąpić tak ważnego piłkarza w szatni i na boisku?
Nie wiem, jakie są zamiary Giorgio, nie rozmawiał o nich nawet z moim synem (Davide Lippi jest agentem Chielliniego – przyp. red. ). Powiem tylko, że będzie mi przykro, jeśli zakończy karierę, ponieważ uwielbiam go oglądać. Za każdym razem, gdy wchodzi na boisko, czy w wyjściowej jedenastce, czy to w połowie, czy na końcówkę meczu, widzę osobęm która jest w absolutnej harmonii z psychologią drużyny, w której gra. A właściwie drużyn, bo jest jeszcze reprezentacja. Dlatego trzymam kciuki, by wytrzymał najdłużej jak to możliwe. Takie osobistości są szczęściem dla trenera, miałem okazję trenować kilku tego typu piłkarzy i sporo udało się nam razem wygrać.
Fot. Cristiano Barni / Shutterstock.com
A propos trenowanych przez Pana zawodników. Wielu z nich zostało z sukcesem trenerami, chociażby szkoleniowiec Verony, Igor Tudor. Co sądzi Pan o sezonie w jego wykonaniu?
Uważam, że jest najbardziej utalentowanym ze szkoleniowców, którzy pokazali się w tym sezonie ligi. A było ich wielu, począwszy od Italiano, przez Dionisiego, także Zanetti choć koniec końców został zwolniony. W zespołach, które walczą o utrzymanie tak już bywa, gdyż na pewnym etapie klub próbuje wszystkiego. I wszystkich. Tudor świetnie zorganizował drużynę pod względem mentalności, woli walki, determinacji, które nie zależą od cech jednostek, ale od organizacji gry, która sprawia że atakują, wywierają presję, walczą. Ma też do dyspozycji zawodników, którzy pokazują się z dobrej strony, jak Caprari, Barak, Simeone… Tudor był świetny i należą mu się ode mnie komplementy.
Oczekiwał Pan, że zostanie tak dobrym trenerem?
Co znaczy, ze oczekiwałem? Miałem wśród swoich piłkarzy mistrza świata, jak Deschamps, który sięgnął po ten tryumf także jako trener. Zwycięzcę Pucharu Europy, jak Conte, który zdobył go także jako szkoleniowiec. Jak można oczekiwać takich rzeczy? Miałem wielu świetnych piłkarzy i wielu z nich zostało świetnymi trenerami.
Wielu kibiców Juventusu krytykuje Allegriego pomimo lat zwycięstw. Ma Pan pomysł dlaczego tak się dzieje?
Nie. Mają nostalgię za czasami zwycięstw, za scudetti . Jednak nie można podważać umiejętności takiego trenera jak Allegri. Powiedziałem ostatnio, że Massimiliano jest świetny w zarządzaniu wielkimi graczami, jest w tym naprawdę wybitny. Problemem jest jednak to, że w Juventusie brakuje trochę graczy wielkiego formatu.
Kto może wypełnić tę lukę? Plotkuje się o Di Marii, Zaniolo i Raspadorim.
Nie komentuję nigdy możliwych ruchów na rynku transferowym i nie pozwalam sobie na dawanie rad.
Porozmawiajmy więc o aspektach technicznych. Pomijając wątek mercato , co sądzi Pan o takich młodych graczach, jak Zaniolo czy Raspadori?
To ważni zawodnicy młodego pokolenia. Jednak nie jest tak, że jeden zespół może pozwolić sobie na kupienie wszystkich istotnych młodych zawodników, bo miałby wtedy 45 graczy. Każdy klub sprowadzi tylu, ilu mu potrzeba.