Biało na czarnym #26: Salernitana – Juventus 0:3
fot. @ juventusfc / twitter.com
W ostatnim meczu 21 kolejki Serie A, w niecodziennym terminie bo we wtorkowy wieczór (kolejka ligowa odbyła się w weekend), drużyna Juventusu podejmowała ekipę Salernitany. Pierwsze spotkanie zakończyło się, po skandalicznej decyzji sędziego remisem, więc tym razem zawodnicy Bianconerich chcieli uzyskać pozytywny rezultat. Zapraszam Was na tradycyjne podsumowanie występów wszystkich zawodników w kolejnym odcinku mojego cyklu “Biało na czarnym”.
Salernitana – Juventus 0:3
Bramka
Broniący dostępu do bramki Wojciech Szczęsny zbyt wiele się nie napocił w tym spotkaniu. Zaliczył raptem jedną interwencję po niezbyt trudnym strzale oraz kilka pustych przelotów kontrolując lot piłki i przepuszczając ją obok bramki. Nota wyjściowa dla polskiego golkipera za ten występ.
Obrona
Trójosobowy blok obronny tworzyli trzej Brazylijczycy. Bremer mimo sprawiania wrażenia bycia dosyć elektrycznym, nie popełnił żadnego dużego błędu i uznaję go za pewny punkt w defensywie. Niemniej uważam, że koniecznie potrzebny jest mu do towarzystwa zawodnik będący nominalnym środkowym obrońcą i przejście na czteroosobowy blok defensywy. Do momentu zyskiwania trzybramkowej przewagi nie mogę doczepić się do poziomu gry Sandro i Danilo, lecz po osiągnięciu celu zauważyłem spadek koncentracji i lekkie zlekceważenie przeciwnika. Na szczęście nie skończyło się to utratą bramki. Sam Max Allegri na konferencji pomeczowej zaznaczał konieczność zmiany tego podejścia, bo choćby w meczu z Monzą, Juventus dostał za to po głowie. Lekkim kamyczkiem do ogródka wszystkich trzech obrońców było “kontrolowane” przepuszczenie futbolówki wzdłuż pola karnego po wstrzeleniu jej przez Juniora Sambię. Niewiele brakowało, by Dia dobił piłkę do bramki obok bezradnego Szczęsnego. Zapewne o takim skupieniu mówił trener drużyny.
Pomoc
Trójkę środkowych pomocników zestawili Rabiot, Locatelli i Miretti. Adrien Rabiot tradycyjnie w tym sezonie nie schodzi poniżej pewnego poziomu i jest jednym z najważniejszych zawodników drużyny. To Francuz był autorem dośrodkowania przy drugiej bramce dla Juventusu, mimo że cała akcja wyglądała komicznie. Całe szczęście, że po ostrym wejściu Tonny’ego Vilheny, pomocnik nie doznał kontuzji, bo już mamy ich wystarczająco dużo. Kontuzji i to całkiem poważnej doznał za to Fabio Miretti, który tym razem dla odmiany zagrał niezłe spotkanie. Sprytnie dał się sfaulować w polu karnym przez innego wychowanka Juventusu – Caviglię, a jedenastkę na bramkę zamienił Vlahović. Szkoda tego skręconego stawu skokowego, bo na nadmiar zawodników narzekać nie możemy. Sam Nicolussi-Caviglia, który zbiera raczej pozytywne recenzje niestety nie udźwignął mentalnie tego spotkania i z minuty na minutę gasł. “Młodzi gracze oznaczają błędy”, grzmiał onegdaj Allegri. Ostatni z trójki Locatelli urósł do roli lidera środkowej linii Juventusu i powoli stał się zawodnikiem ze statusem “nie do ruszenia”. Mimo dość wielu przegranych bezpośrednich pojedynków z przeciwnikami, Loca świetnie odnajdywał się w małej grze z partnerami oraz dobrze przyspieszał grę. Był bliski zdobycia bramki, ale nie zdołał przechytrzyć Ochoi.
Szkoleniowiec Juve na wahadłowych wyznaczył Kosticia oraz De Sciglio. Serbski skrzydłowy w ofensywie produkował standardowe ostatnio zagrania do przeciwnika lub korzystając z żargonu piłkarskiego “kopnięcia w kartofle”, ale zachował przytomność umysłu i wykazał się sprytem przy drugiej bramce dla Juventusu. Jeśli chodzi o defensywę tym razem również bez zarzutu. Hasający z drugiej strony De Sciglio zagrał bezpiecznie i uważnie przede wszystkim w obronie, ale bez większych rewelacji. Poprawny występ Włocha.
Ofensywa
Duet ofensywnych zawodników stworzyli wracający powoli do formy po kontuzji Vlahović oraz Di Maria. Argentyńczyk grający niczym wolny elektron po całej szerokości i prawie całej długości boiska, wrzucał na karuzelę swoich oponentów. Oprócz kombinacyjnej gry wspomagał drużynę również w fazie defensywnej. Widocznie i z niego Allegri da radę zrobić obrońcę. Był bliski zdobycia pięknej bramki po zagraniu Vlahovicia, ale piłka wylądowała na poprzeczce. Szkoda. Natomiast serbski napastnik jednoznacznie może zaliczyć wieczór do udanych. Odblokował się zdobywając dwie bramki, jedną z karnego, drugą po podaniu Fagiolego. Do tego zaliczono mu asystę po kiksie do Kostica, ale nie łudźmy się, choćby Serb myślał tydzień o tym zagraniu to by takiego nie wymyślił.
Zmiennicy
Jeszcze przed przerwą kontuzjowanego Mirettiego zmienił Fagioli. Elegancja w grze jaką prezentuje młody Włoch sprawia, że wygląda jak weteran. Przytomne rozgrywanie i dobre umiejętności techniczne? Jak najbardziej są. Podania otwierające? Niech asysta do Vlahovicia odpowie sama za siebie. Na pewno nie raz jeszcze popełni błędy, ale urósł nam podstawowy pomocnik na lata. Kosticia zastąpił Juan Cuadrado i zaprezentował się dosyć irytująco. Kolumbijczyk podjął kilka dziwnych lub zwyczajnie złych decyzji boiskowych przez co Juventus mógł “podłączyć Salernitanę do prądu”. Pesel dogonił już naszego skrzydłowego i tylko cud sprawi, że będzie występować w Juventusie w następnym sezonie. Federico Chiesa również więcej zepsuł niż zrobił dobrego, bo wykazywał wręcz chorą pazerność na bramkę. Niemniej jakoś włoskiemu skrzydłowemu łatwiej się wybacza, prawda? Moise Kean w ostatnich dziesięciu minutach spotkania był bliski trafienia po podaniu wspomnianego wyżej Chiesy, ale w dobrej sytuacji trafił w słupek. Ot, cały Moise. Niby każdemu się zdarza, ale jemu jakby częściej. Ostatni ze zmienników, Iling Jr. nie zaprezentował niczego szczególnego i raczej był poza grą, gdyż akcje toczyły się bardziej po prawej stronie murawy.
Trener
Za przebieg spotkania wystawiam Allegriemu pozytywną ocenę. Postawienie na dwójkę Vlahović i Di Maria zdało egzamin i teraz czas, aby obaj zgrali się ze sobą jeszcze bardziej. Drużyna zagrała uważnie i dobrze w tyłach co poskutkowało czystym kontem. Jak sam wspomniał rozluźnienie przy stanie 3-0 było złe, ale skoro sam zdaje sobie sprawę z tego co należy poprawiać to już jest dobrze.
MVP spotkania
Dusan Vlahović. Serbski napastnik ukrył gdzieś pod koszulką akumulator, bo cały czas był zmotywowany i skupiony na grze. Występ okrasił dwoma trafieniami i asystą-ciekawostką. Natomiast mógł zdobyć jeszcze drugą, ale strzał Di Marii wylądował na poprzeczce.
FLOP spotkania
W spotkaniu z Monzą nikt nie zasłużył na tytuł MVP, to tym razem nikogo nie wskazuje na FLOPa. Czepianie się na siłę po spotkaniu pod praktycznie pełną kontrolą uważam za bezsensowne.
Podsumowanie
Juventus pewnie przyjechał po komplet punktów i zwyciężył 3-0. Powszechnie wiadomo, w jakiej sytuacji sportowej znajduje się klub i jak wiele pożegnań czeka nas w lato. Przy tak wielu problemach możemy tylko cieszyć się z pozytywnych momentów, a władowanie trzech bramek przeciwnikom do takich się wpisuje. A Wy, drodzy czytelnicy jak oceniacie występy zawodników?
Autor: Marcin Zalewski