#FINOALLAFINE

Biało na czarnym #41: Sporting – Juventus 1:1

Adrien Rabiot Dusan Vlahovic Alex Sandro Juan Cuadrado Sporting Juventus Juventus Twitter
fot. @ juventusfc / twitter.com

Zwieńczeniem całkiem pozytywnego dnia w historii Bianconerich było rewanżowe spotkanie ze Sportingiem w ramach ćwierćfinału rozgrywek Ligi Europy zakończyło się remisem 1-1, co promuje ekipę Allegriego do półfinałów. Juventus przez praktycznie całe spotkanie bronił się przed naporami gospodarzy i oprócz solidnej postawy w defensywie miał po swojej stronie również szczęście. Mecz toczył się w szybkim tempie, ale dla kibica Bianconerich było to trudne do śledzenia. W końcu mamy aspiracje na dużo lepszą grę. Tymczasem zapraszam Was na kolejny odcinek cyklu „Biało na czarnym”. Pamiętajcie o możliwości podzielenia się z nami wirtualną kawą!

Sporting – Juventus 1:1

Bramka

Wojciech Szczęsny po weekendowej przerwie powrócił między słupki. Kilkukrotnie Portugalczykom udawało się przedostać w pobliże Szczęsnego, ale brakowało im skuteczności nawet przy stuprocentowych sytuacjach, jak choćby przestrzelone uderzenie Coatesa z piątego metra. Szczęsnemu niestety nie udało się obronić rzutu karnego, a i wyprowadzanie piłki przez wysoki pressing gospodarzy mocno kulało to ocena jego występu nie może być bardzo wysoka. Ot, solidny występ polskiego golkipera.

Obrona

W obronie Max Allegri postawił tym razem na czterech zawodników. Zacznijmy od środkowych. Pełniący rolę kapitana Danilo, zagrał dobre spotkanie. Był uważny z tyłu, zanotował 7 wybić, 2 przechwyty i tylko raz popełnił błąd, który doprowadził do świetnej sytuacji bramkowej. Na szczęście dla kibiców włoskiej ekipy, uderzenie było ponad bramką. Kolejny ze środkowych Gleison Bremer zaprezentował się gorzej od kolegi z reprezentacji. Doliczyłem się co najmniej dwóch przegranych pojedynków główkowych w polu karnym, po których Sporting mógł zdobyć bramkę. W drugiej części spotkania zasygnalizował kontuzję i mam nadzieję, że obejdzie się na strachu. Średni mecz w wykonaniu Brazylijczyka, chociaż tak naprawdę niczego wielkiego nie zepsuł.

Z lewej strony w czteroosobowym bloku obronnym wystąpił Alex Sandro. Reprezentant Canarinhos miał przed sobą bardzo trudne zadanie jakim było kasowanie ataków Marcusa Edwardsa. Anglik kilka razy wsadził Sandro na karuzelę, jak w sytuacji z podyktowaną jedenastką, ale ostatecznie mecz w jego wykonaniu nie był aż tak tragiczny. Podwajanie tej strefy przez pomocnika pozwoliło wyblokować wiele prób gospodarzy. Ciekawy zabieg taktyczny zastosował Allegri w stosunku do Brazylijczyka. W nielicznych akcjach ofensywnych lewy obrońca pojawiał się w strefie między Chiesą, a Vlahoviciem. Wiedząc, że Federico będzie podwajany i mocno pressowany obecność Sandro pozwoliłaby na dodatkowe warianty ofensywne. Problemem pozostało jedynie to, że Juventus niewiele razy pojawiał się pod bramką przeciwnika. Z prawej strony szkoleniowiec Starej Damy postawił na Juana Cuadrado. Kolumbijczyk zagrał bardzo dobry mecz, być może nawet najlepszy w bieżącym sezonie. Świetnie kasował akcje przeciwników, dawał coś ekstra w ofensywie, zwłaszcza w drugiej części spotkania i przede wszystkim nie irytował swoimi decyzjami. To był stary dobry Cuadrado. Szkoda, że Vlahović nie wykorzystał jego dogrania, choć przyznam, że to była niełatwa sytuacja. Warto wspomnieć też o świetnym podaniu prostopadłym do Mirettiego, który przytomnie zagrał do Vlahovicia. Serb, a jakże, nie zdobył gola.

Pomoc

W podstawowej jedenastce w środku pola zameldowali się Rabiot, Locatelli i ku zaskoczeniu Fabio Miretti. Młody Włoch nieźle wspomagał swoich kolegów z obrony w tyłach kilkukrotnie blokując dośrodkowania zawodników Sportingu, ale przy samych pojedynkach fizycznych dawał się łatwo stłamsić Portugalczykom. Młodemu wciąż brakuje odpowiedniej siły oraz szybkości. Jeśli Miretti rozwinie się na miarę pierwszego składu Juventusu to jego braki w prędkości będzie musiał wypełnić inny zawodnik. Muszę pochwalić Fabio za dwie dobre próby podań wycofujących (w tym jedno po świetnej akcji indywidualnej), ale niestety Bianconeri nie wykorzystali tych okazji. Drugi włoski pomocnik, Manuel Locatelli miał ogromne trudności z uspokojeniem gry. Wysoki pressing gospodarzy zmusił Locę do błędów przez co notował straty. Nie wygrywał też pojedynków z oponentami i miał bardzo mało miejsca do gry. Locatelli jest dobrym registą, ale moim zdaniem nie będzie topowym. Przydałby się ktoś lepszy na tę pozycję, a Manuela przerzucić wyżej, choćby tam gdzie Mirettiego. Ostatni z trójki pomocników czyli Adrien Rabiot wyglądał najlepiej z naszych środkowych. Zdobył bramkę, ale też sprokurował rzut karny. Lepiej radził sobie w pojedynkach fizycznych niż pozostali, ale Ugarte i francuskiego pomocnika chwilami „ustawiał”. Ostatecznie przez pewne wyrównanie zdobyczy bramkowych jednoznacznie nie pochwalę Rabiota za ten mecz.

Ofensywa

Ofensywne tridente w osobach Chiesy, Vlahovicia i Di Marii, zamiast przypominać trójzębu Posejdona, przywodziły na myśl raczej plastikowe widły sprzedawane w dyskontach przy okazji Haloween. Federico Chiesa już na początku spotkania został boleśnie przywitany przez oponentów i od razu stracił animusz. Do końca swojego występu był skutecznie wypychany i podwajany, a nawet potrajany. Nie miał przez to możliwości się rozpędzić. Jednakże to po jego dośrodkowaniu wpadła jedyna bramka dla Juve. Di Maria, powtarzam ostatnio jak mantrę, popróbował lecz niewiele z tego wynikało. Dużo strat i niecelnych podań w jego wykonaniu. Ponadto Argentyńczyk mniej więcej po godzinie gry zaczął więcej dreptać, jakby zabrakło paliwa w baku. Ostatnim z trójki był Dusan Vlahović, który jest kompletnie bez formy. Zdaję sobie sprawę, że Serb praktycznie nie otrzymuje podań od kolegów i nie kreują oni szans na zdobycie gola, ale w jego występie nie zgadzało się nic. Strzał zablokowany po podaniu Mirettiego. Nieudany strzał po dograniu ze wślizgu Cuadrado. Wiele strat, w tym jedna na niebezpieczną kontrę. Przegrywane praktycznie wszystkie pojedynki fizyczne. To obraz nędzy i rozpaczy w wykonaniu Serba. W pewnym momencie zauważyłem krew na getrze zawodnika w okolicy jego kostki, ale to nie tłumaczy tak długiej przerwy strzeleckiej.

Zmiennicy

Wspomnianego Vlahovicia zastąpił Milik i dla odmiany, również nie zaprezentował nic. Chociaż niech będzie, że lepiej przytrzymywał piłkę, ale łączne 7 kontaktów to nie lada wyczyn. Przyznam, że to absolutnie nie była jego wina, w końcu pojawił się na murawie podczas obrony Częstochowy. Paul Pogba także nie miał zbyt wiele możliwości pokazać się w tych 18 minutach na murawie. Federico Gatti pojawił się za Bremera, u którego jak wyżej wspomniałem, pojawił się grymas bólu. Włoch niczego nie zepsuł, ale też nie wykazał się jakoś pozytywnie. Anonimowy występ. Ostatni ze zmienników Kostić jedynie dwukrotnie celnie podał do partnerów i raz próbował dośrodkować do wychodzącego Milika, ale podanie po ziemi było zbyt naiwne w tej sytuacji. Że też muszę wspominać takie ochłapy ofensywne w wykonaniu Juventusu. Wspaniały był to mecz, nie zapomnę go nigdy.

Trener

Max Allegri chciał szybko zdobyć bramkę i wycofać się w oczekiwaniu na kontry. Bramka dla Juventusu wpadła w pierwszych dziesięciu minutach. Check. Drużyna wycofała się do głębokiej defensywy. Check. Juventus czekał na okazje do kontr. Not check. Sporting zdominował spotkanie i jak już wyżej wspomniałem uważna gra w tyłach i odrobina szczęścia spowodowała, że to my jesteśmy w półfinale. Założenia taktyczne spełnione w większości, czy styl nam się to podoba czy nie. Szczerze mówiąc, bardzo mi się nie podoba.

MVP spotkania

Na najlepszego piłkarza meczu wytypowałem Juana Cuadrado. Kolumbijczyk chyba przed spotkaniem odwinął sobie wszystkie swoje najlepsze momenty w Juve i postanowił coś do tego dopisać. Świetny w defensywie, niekiedy na pograniczu faulu. Nieprzewidywalny w ofensywie, jak przy podaniu do Vlaho czy do Mirettiego. Stary dobry Juan.

FLOP spotkania

Nie mogło być inaczej. Dusan Vlahović. Swoją grą zamiast utalentowanego napastnika przypomina raczej późnego Amauriego, na którego najpierw wszyscy się nabrali, a później każdy wyganiał.

Oceny redakcji

Szczęsny – 6; Danilo – 6; Bremer – 6; Sandro – 5,5; Cuadrado – 6,5; Miretti – 5; Rabiot – 6,5; Locatelli – 6; Chiesa – 5; Di Maria – 5,5; Vlahović – 4; Milik – 4,5; Pogba – 5; Gatti – 5; Kostić – 5; Allegri – 5,5.

Podsumowanie

Ciężki to był mecz do oglądania dla kibiców Juventusu, którzy co chwilę łapali się za głowę obserwując jak Sporting przysiadł na włoskiej ekipie. Jednakże, jako że spotkanie toczyło się w dość żwawym tempie (głównie za sprawą gospodarzy), to dla postronnego widza stanowiło dobre widowisko. Niestety Bianconeri od kilku dobrych spotkań nie prezentują wybitnego futbolu i w samym kwietniu wygrali tylko dwa mecze. Oba po 1:0. Napastnicy są nieskuteczni. Pomocnicy nie kreują zbyt wielu szans. Chiesa i Di Maria nie dają niczego ekstra. Szczęśliwie, póki co, tylko obrona się zgadza. Kto wie, ile jeszcze to potrwa?

Autor: Marcin Zalewski

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
1 rok temu

Zegar tyka, a przesadnie krytykowany Vlahovic z gry dla Juventusu nie strzelił gola we wszystkich rozgrywkach zaledwie od 1038 min. tyk, tyk, tyk, tyk, …

Czyli on tak sobie po boisku biega i od ponad 17 godz. nie strzelił bramki z gry.
Na podwórku by go zjedli, zmienili, wyrzucili i nikt by go nie chciał w swojej drużynie. Tyle tylko, że jego zmiennikiem jest wielki... Mylik.