32. scudetto oczami “malkontenta”

Spokojnie, nie będzie to tekst pełen malkontenctwa. Taki tylko z lekką jego nutką. Jak każdy kibic Juve cieszę się z tego mistrzostwa. Fakt, szampan u mnie nie strzelił, ale to dlatego, że planowałem go na jutro, do wieczora by się schłodził. Nie ma co ukrywać jednak, że całkiem sporo czynników psuło i psuje słodki smak zwycięstwa. Może racje ma jeden z szefów, że powinienem stuknąć się w czoło. Może to i racja, że na szaleństwo zakrawa przyzwyczajenie się do wygrywania tytułów piłkarskiego mistrza Włoch. Ba, nie ukrywam, że na początku sezonu, gdyby ktoś mi powiedział, że będziemy mistrzem na trzy kolejki przed końcem to z wielkim uśmiechem brałbym ten wynik i cieszył się jak głupi. Dziś tak jednak nie potrafię. Najpierw ta klęska w LM, potem, ledwie parę dni temu, odpadnięcie w półfinału LE, a finał, w Turynie, był tak blisko i powinien być nasz! Z drugiej strony patrzę na świętujących piłkarzy i wiem, że im nie można odbierać tego, że przez wiele miesięcy, w pocie czoła, pracowali na ten sukces i zasłużyli na niego w pełni. Czasem strasznie rzeźbili na boisku, czasem jednak byli jak huragan, który zmiatał rywali z boiska. Również trenerowi nie można odbierać tego sukcesu, w końcu poukładał te puzzle na tyle dobrze, że rywale odpadali po drodze i właściwie już od dawna oglądali plecy przyodziane w biało-czarne pasy. Oto jak widzę drogę Juventusu do 32. łącznie i 3. z rzędu tytułu mistrza Italii.

Nie ma co ukrywać, że od początku byliśmy murowanymi faworytami do tytułu. Dwa lata z rzędu Juve był na szczycie, a w tym sezonie dodatkowo jeszcze koszulkę z numerem 10 ubrał Carlos Tevez, kadrę zasilił również hiszpański snajper Fernando Llorente, więc zapowiadało się, że największa bolączka Bianconerich – nieskuteczni napastnicy, stanie się przeszłością. Znamienny był już pierwszy mecz sezonu, finał superpucharu z Lazio, w którym kontuzjowanego Marchisio zmienił, odmieniając oblicze drużyny, Paul Pogba, a Tevez rozpoczął w nim swoją dobrą passę strzelecką w biało-czarnych barwach. Pierwsze mecze w lidze, poza rozgromieniem Lazio 4:0, były takie typowe dla klubu, graliśmy swoje, czasem w wygranej udział miały błędy sędziego, ale biało-czarny czołg szedł naprzód w swoim tempie. Jak z procy wystrzeliła za to Roma, zapowiadając swoją grą, że to ona będzie głównym rywalem Juve w walce o ligowe zaszczyty. Pamiętam, że już na samym początku nie brakowało malkontentów, którzy wieszczyli, że z taką Romą szans nie mamy, że gramy piach i nic z tego nie będzie. Szczególnie po najgorszym meczu sezonu, w którym z 0:2 we Florencji, zrobiło się 4:2 dla odwiecznych rywali. Czasem można było odnieść takie wrażenie, ale po głębszym zastanowieniu trzeba było sobie uświadomić, że Juventus to Juventus, może bez fajerwerków, ale rywali ligowych zajedzie. A gniew po niechlubnym wyniku z Violą był ogromny. Roma zaczęła puchnąć po 10 kolejkach. Co rozsądniejsi kibice w Rzymie musieli wiedzieć co się święci, kiedy ich zespół remisował z beniaminkiem Sassuolo a Juventus w hicie kolejki demolował Napoli. Wtedy jeszcze nikt na JuvePoland ani zapewne żaden kibic w Turynie nie myślał o rekordowych zdobyczach punktowych, które, mam wrażenie, stały się jakimś fetyszem Antonio Conte. Blisko rekordu był zaś Gigi Buffon, który przez 745 minut nie puścił bramki. Kropkę nad “i” w walce o scudetto Juventus, w moim odczuciu, postawił “wrzucając trójkę” na czysto u siebie w meczu z Romą.

Potem sezon ligowy mijał w dość spokojnym rytmie, emocje bardziej budziły transfery i plotki transferowe, sytuacja Vucinicia i Quagliarelli, niż kolejne boje ligowe. Rosła też mania Conte dotycząca magicznych 100 punktów w lidze. I chyba to właśnie spowodowało, że sezon zrobił się denerwujący. Trener zajeżdżał podstawowych zawodników, którym w efekcie zabrakło sił, zdrowia, formy w arcyważnym meczu z Benfica. My zaś, kibice, oglądaliśmy okazjonalnie ligowe męczarnie, wielkiego niegdyś, Milanu, Interu, którego szczytem marzeń stała się Liga Europy, zadyszkę Napoli, które traci do Juventusu na trzy kolejki przed końcem 24 punkty i pewnie wielu z nas, w tym ja, odniosło wrażenie, że trochę w tej lidze nie ma z kim przegrać mistrzostwa, może oprócz Romy, która zaczęła budować solidny zespół i miała handicap grania bez pucharów europejskich. Dziś dopełniła się formalność, stało się to, co było jasne już od wielu kolejek. Juventus po raz trzydziesty drugi wygrał ligę. Trzeci raz z rzędu, pokazując, że w trudnych czasach dla włoskich klubów najwięcej rozwagi, talentu i umiejętności posiada ekipa z Turynu. Wyczynem tym Conte zapisał się w historii, bo od połowy lat 30., od czasów Carlo Carcano żaden trener tego nie osiągnął. I może właśnie to najbardziej mnie denerwuje. Nie dlatego, że nie lubię Conte, ale dlatego, że tak bardzo widzę inflację tego osiągnięcia.

Zapewne na tej stronie jest wielu ludzi, którzy kibicują Juventusowi dłużej ode mnie. Jest zapewne też sporo takich, którzy żyją krócej niż ja kibicuje Juve. Tak, czy inaczej, należę do tych, którzy pamiętają Juventus Lippiego z lat 90. i to dla mnie jest wyznacznik. Tamten Juventus, obok Juventusu Trapattoniego zapisał najbardziej chwalebne karty w historii klubu. To był Juventus, który bez kompleksów walczył z każdym klubem w Europie. To był Juventus, w którym nie istniało wytłumaczenie, że fakt, przegraliśmy, ale tamten klub jest wyżej w rankingu UEFA. Więc nie do końca jest tak, że wielu kibiców, do których ja się zaliczam, zostało rozpuszczonych, jak dziadowski bicz, tymi dwoma poprzednimi tytułami. W mojej i zapewne ich także, świadomości jest to, że LM i LE pokazały nam, jak daleko jest nam do dawnej chwały. Ja, doceniając trud, jaki włożyli piłkarze, wymagam od klubu więcej. Mam nadzieję, że ci u góry także tego wymagają, bo jeśli nie, czeka nas kolejna dekada marazmu. I szczerze mówiąc dziwie się wielu kibicom na JuvePoland, że są tak zadowoleni. Ślepa miłość jest uczuciem prymitywnym. Ja Juventus darzę ogromną sympatią, swego rodzaju miłością, dlatego, że dla mnie ten klub reprezentuje moją filozofię życiową.

Dziś mogę dokonać paraleli między człowiekiem, od którego wziąłem swój nick – Machiavellim, a sobą. Tak jak ten wielki florencki myśliciel kochał swoje miasto, ale nie szczędził mu gorzkich słów, gdy trzeba było, tak ja nie szczędzę ich ukochanemu klubowi. Dlatego, gdy otworze szampana to wzniosę toast by Juventus zaczął wygrywać tytuły, a nie ich nie przegrywał.

Autor: Makiavel

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
zbysioJuve
zbysioJuve
9 lat temu

Makiavel,powoli stajesz się na tej stronie głównym ekspertem od tego rodzaju felietonów i przemyśleń.Jak odemnie - brawa.Czasem warto poczytać co o drużynie myśli jeden z nas,osoba,użytkownik,a zarazem kibic tej drużyny.
Zgadzam się w pełni,że pewnym wyznacznikiem teraźniejszości mogą być czasy Juventusu za kadencji Lippiego,gdzie były odniesione chyba największe sukcesy drużyny w Europie.Jak na tamte czasy marka Juventus była szanowana w Europie.Nie tak jak jest teraz,że prawie każda drużyna,która nie przyjeżdża zarówno do Turynu jak i do innego zespołu z serie a,można powiedzieć,że przyjeżdża ja po swoje.Zgadza się,że czasem Juve miało farta,ale szczęście ponoć sprzyja lepszym(co niestety nie zdarzyło się w tym sezonie).Jak dla mnie Juventus na tamte czasy miał swoją duszę i swój styl.Były wspaniałe mecze,częste zwycięstwa,nierzadko kilkoma bramkami.Piłkarze harowali przez 90 minut.Pamiętam takiego Di Livio,mały a zapierniczał jak mało kto od jednego do drugiego pola karnego.Conte też powinien wiedzieć coś na ten temat.Co jak co ,ale on też zaliczał się do piłkarzy,którzy charakteryzowali się zawziętością i uporem na boisku.Mi się wydaje,że powoli Conte też już dochodzi do wniosku,że samo wygranie kolejnego scudetto nie będzie zadowalać kibiców.W tym sezonie tak mi się wydaje,że liczył już na coś więcej,a wygranie LE,być może byłoby jakąś odskocznią do lepszych czasów w Europie.Tak sądzę przynajmniej po jego wypowiedziach pomeczowych.
Podsumowując.Jak dla mnie jako kibica można by powiedzieć starszej daty,kolejne scudetta mogą cieszyć,ale nie zastąpią lepszej gry i co najmniej pojedynczych sukcesów na arenie międzynarodowej.

J_Bourne
J_Bourne
9 lat temu

Może i rozpuszczony jak bicz nie jesteś, ale zapominasz, że P$G, City i jakieś ruskie w ciagu 3 lat nie wygrały więcej od nas wydajac przy tym sumy nierealne fla nas;) zreszta przed sezon cel był jasny dla Conte i działaczy- #32! Europa przy okazji. miejmy nadzieję, że w następnym sezonie priorytety będa inne.

MCJuveForza32Scudetto
MCJuveForza32Scudetto
9 lat temu

O widzisz a ja wole takich Machiavellich.Imre Nagy, Fidel Castro,Stanley"Tookie" Williams, Dr Martin Luther King, Ernesto "Che" Guevara, Malcolm X, Eric Wright aka Eazy-E. Ja mam takie autorytety, ale przede wszystkim jestem Sobą - mało o mnie wiesz.
Sikorski to dla mnie nikt, kukła polityczna tak jak Macierwicz.Wykształcenie można mieć, co z tego - to nie problem, każdy jest w stanie skończyć każde studia, zwłaszcza jak ma na to pieniądze- chyba że ktoś upośledzony na umyśle . Zresztą twoje pochwały Sikorskiego już świadczą o oportunizmie. Należych do takich ludzi co każdej władzy i strukturze politycznej się podporządkują.Jesteś inteligentny to fakt ale nie myślący - to nie zawsze idzie w parzę. Można mieć dużą kasę (spadek.) a nie potrafić inwestować i utopić wszystko. Co do Pogby i Vucinica - no gdzieś swoje zdanie trzeba mieć- ale i tak wszystko odwrotnie, na opak.
Otwórz oczy!!!

MCJuveForza32Scudetto
MCJuveForza32Scudetto
9 lat temu

Makiavel

Mało jeszcze wiesz,o ludziach -bez spiny. Pare twoich wypowiedzi mi wystarczy, by miej więcej wiedzieć z kim mam do czynienia,życie mistrzu życie - uczy .Nie mam ochoty ci wyszczególniać.Z pewnością Bliżej ci do R.Sikorskiego niż do Machiavelliego.
Natomiast szczerze propsy za artykuły,doceniam to - zaangażowanie:) Czasem się zgadzam czasem nie, ale czytam je obiektywnie - nie jako że ty pisałeś - tylko jako treść. Zawsze przeczytam. Szczerze mówiąc sam wiele razy chciałem coś napisać wysłać, no ale jak to ze mną obecnie - jestem zbyt leniwy.Czasem nawet za sprawy ważne dla mnie, nie chce mi się zabierać.Nie wiem depresje chyba mam.Pozdrawiam

MCJuveForza32Scudetto
MCJuveForza32Scudetto
9 lat temu

Makiavel

Razi mnie twoje porównywanie się z Machiavellim i dlatego na to uwagę zwróciłem - On był osobą kontrowersyjną a ty jesteś osobą poprawna politycznie - powiem wprost dla mnie jesteś oportunistą.Tak jak porównywań Busha z Che Guevara - konflikt ideologiczny.
ale do piłki wróć
No wiem doskonale ale patrz - 1999 rok 6 miejsce w lidzę - pólfinal CL - awans z grupy w fatalnym stylu, z Olympiakosem w rewanżu 5 minut przed końcem nas A.Conte uratował.) z Manchesterem 2 piękne mecze w 1/2. nasępny sezon - Intertoto potem kompromitacja z Celtą Vigo.2001 nie wyszliśmy z grupy - Krzysiu Warzycha nas dobił - 2002 odpadliśmy w drugiej fazie grupowej.2003 wreszcie finał i tylko (aż.) finał, dalej 2004 kompromitacja w 1/8 z Deportivo hmmm potem nie bywało lepiej ale niechce mi się już pisać, wiadomo 2006 degradacja. Wtedy hajsu było full, mogliśmy mieć (prawie.) każdego, zarówno zawodnika jak i trenera.Patrz Simone objął Atletico 2011 są w finale CL ale, dopiero teraz mogą mieć mistrzostwo.Tylko że tam są inne warunki finansowe.SAF też od razu nie zdobył wszystkiego z MAN-Utd . Chyba lepiej by było gdybyśmy zajęli w 2012 roku 3 miejsce, rok temu 2, dopiero teraz wygrali. Plan był 3 lata na Scudetto to że się udało za pierwszym razem - nie zmieniło planu i pomysłu budowy drużyny.Więc chyba dobrze że w tym czasie zdobyliśmy 3 Scudetto. Patrz od lat 1997-2014 - zdobywaliśmy tylko Scudetto jak już (Super Pucharów nie licze.) łatwo zwyciężać niestety ale Roma deptała nam po piętach, zreszta jak sam widzisz nie mamy skłądu który dał by nam szanse na półfinał.Powiem ci szczerze bardziej bolało mnie odpadnięcie w 1/2 LE niż na kartoflisku w Turcji z CL.Wiesz czemu? Bo w EL mieliśmy chociaż szanse wygrać COKOLWIEK w Europie od 1996 roku - a od czegoś trzeba zacząć.

MCJuveForza32Scudetto
MCJuveForza32Scudetto
9 lat temu

Typowe polskie narzekanie.Kiedy Juventus tak w pucharach wygrywał - ostatni raz w 1996 roku - potem nic w Europie. Ja się jak jakiś dziadowski bicz nie rozpuściłem.Juventus miał coraz lepsze skłądy najlepszych piłkarzy świata. Od 96 roku w górę, Serie A sie liczyłą bardzo, a Juventus się kompromitował.Mnie cieszą te 3 Scudetto bo w latach pocżątkowych XXI Wieku i tego nie było.
Jak ty jesteś Machiavelli to ja jestem Goethe

Makiavel
Makiavel
9 lat temu

Dla mnie to komplement, bo Sikorski to facet po Oxfordzie, szanowany na świecie, jeden z najlepszych ministrów spraw zagranicznych w Europie. Zaś co do oportunizmu, gdybym był oportunistą to kochałbym Pogbę, Conte i Qugliarelle a śmiał się z Vucinica i z "czarnej roboty" Marchisio.

Makiavel
Makiavel
9 lat temu

@MCJuveForza32Scudetto Nie sądzę byś na bazie tego co tutaj pisze mógł wydać taki osąd. Poza tym powtórnie zaznaczę, że odwoływałem się do pewnego podobieństwa sytuacji, nie postaci.

Makiavel
Makiavel
9 lat temu

@hellspawn Nie obrażam, bez obaw. Choć nie rozumiem do końca zarzutu niemerytoryczności felietonu. Jakby to był artykuł to ok, ale felieton to po prostu mój zbiór przemyśleń i opinii na dany temat

@MCJuveForza32Scudetto Po sukcesie w 1996 były finały LM (3 razy), były półfinały, ćwierćfinały, jak już odpadaliśmy to z solidnymi markami, często finalistami czy zwycięzcami LM. Nie widzę powodów by odwoływać się do tych sezonów, w których odnosiliśmy spektakularne porażki. Szczególnie, że dawno nie było sytuacji, w której tak łatwo mogliśmy zwyciężać w lidze, co pozwala robić rezerwy na LM.
Nie zrozumiałeś mnie chyba, nie napisałem, że jestem Machiavellim, tylko, że mogę dokonać paraleli, czyli swoistego porównania między nami w pewnym kontekście.
Mam nadzieję, że jakaś książkę Goethego przeczytałeś 😉

hellspawn
hellspawn
9 lat temu

Makiavel - no właśnie wydało mi się to takimi luźnymi fanowskimi przemyśleniami, ale nie wiedziałem, że tekst znajduje się w felietonach.

hellspawn
hellspawn
9 lat temu

Nie obraź się, ale ten tekst jest zwyczajnie słaby merytorycznie.

Swider10
Swider10
9 lat temu

nic dodać nic ująć, super arykuł !

Venomik
Venomik
9 lat temu

Makiavel - miałem podobne odczucia, ale ostatni mecz pokazał, że Conte nie myślał o magicznych 100 punktach, ale bał się utraty mistrzostwa. Zauważ, że od razu po zapewnieniu sobie mistrzostwa na murawie pojawia się Padoin, Peluso, Storari, Giovinco, Osvaldo, Ogbonna czy Quagliarella. A tydzień wcześniej, tuż przed rewanżem w LE, gra podstawowy skład.

Pluto
Pluto
9 lat temu

Osobom, których nie cieszy trzecie mistrzostwo z rzędu brak chyba trochę szerszej perspektywy, obiektywnego spojrzenia w przeszłość. Juventus minionych lat nie był idealny. Katastrofa w sezonie 98-99, festiwal bezradności i czerwonych kartek, przygody w pucharach z Deportivo, Celta, Panathinaikosem...
Nigdy nie byłem specjalnym fanem Del Piero ale świadomość liczb jakie za nim stoją sprowadzała mnie na ziemię i przypominała, że na moich oczach dzieje się historia. Podobnie jest z erą Conte - rozczarowanie pucharami wielkie. Postawa trenera, która jeszcze je podsyca ale równocześnie wiedza jak rzadko zdarza się tak zdominować ligę. Sezon bez porażki, rekord punktów, trzy gwiazdki, które powinny zdobić nasze koszulki. Za kilka(naście) lat nikt nie będzie kwestionował wartości tych scudetti z powodu braku europejskiego pucharu czy słabości ligi.