Przewroty i powroty
Okres przygotowawczy do sezonu 2021/22 powoli dobiega końca i każdy z nas jest już myślami przy wyjazdowym meczu z Udinese, który zaplanowany jest na 22 sierpnia o 18:30. Sezon przepełniony pytaniami, na które odpowiedzi poznamy pewnie już na przełomie grudnia i stycznia. Ten rok będzie zupełnie inny niż ostatnie dziewięć, ponieważ rozpoczynamy zawody nie jako mistrz, z myślą o obronie trofeum, tylko jako drużyna z czwartego miejsca, która tylko dzięki uprzejmości rywali ma możliwość gry w Lidze Mistrzów. Cel na nadchodzący sezon? Pokazać, że ten poprzedni był tylko wypadkiem przy pracy.
Gorącym tematem jest powrót Maxa Allegriego na stanowisko trenera, który przyciągnął ze sobą Matię De Sciglio oraz Daniele Ruganiego. Czy ponowne korzystanie z usług całej trójki jest dobrym pomysłem? Patrząc na stanowisko trenera, można stwierdzić, że zarząd zapewnił nam trzy lata chaosu. Sezon 2018/2019 – Allegri, 2019/2020 – Sarri, 2020/2021 – Pirlo. Szczerze mówiąc trochę amatorskie podejście władz klubu tej rangi. Szczególnie patrząc na to, że co roku mierzą w najwyższe cele. Coroczna zmiana taktyki i filozofii gry nie jest dobra. Brak wizji przyszłości, ewentualnie sprecyzowania stylu gry oraz zmiana trenera wraz ze strojami na nadchodzący sezon to droga ku upadkowi. Nie ma oczywiście gwarancji, że w sytuacji gdyby Max został do dnia dzisiejszego, albo uzyskano by porozumienie z Maurizio, to losy naszej drużyny potoczyły by się inaczej. Do tematu Pirlo bardzo ciężko podejść, gdyż jako młody i niedoświadczony trener wygrał całkiem sporo. Zarówno puchar jak i superpuchar Włoch. Kwestia sporna to czy zespół wygrał je z pomocą trenera, czy trener wygrał je za pomocą doświadczonej drużyny.
Tak czy inaczej nie mamy porównania do jego pracy w innych zespołach, a po jednym roku nie można wystawić jednoznacznej opinii. Jest szansa, że Pirlo niemal nie traci na ławce trenerskiej boiskowego geniuszu (a to nie zawsze idzie w parze, co pokazuje wielu innych byłych piłkarzy) lub po prostu miał sporo szczęścia, a jak wiadomo, a te podobno sprzyja lepszym.
Poruszmy jeszcze jeden dość problematyczny temat, który według mnie jest źdźbłem w oku, a według niektórych urósł do rozmiarów belki i obsesji. Skoro Juventus i obsesja to odpowiedź może być tylko jedna – zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Przykra sprawa, że nasz ostatni puchar ma tyle lat co autor owego tekstu, czyli dwadzieścia pięć lat. Od tamtego czasu futbol bardzo się zmienił. Technologia ułatwia sędziowanie, ceny piłkarzy oraz zarobki wystrzeliły niczym z procy.
Juventus również się zmienił. Zmienił się herb, kapitanowie. Na półkę trafiło multum różnych pucharów, z wyjątkiem “uszatego”? Dlaczego? Przecież tylu wybitnych piłkarzy dostąpiło zaszczytu reprezentowania barw Juve… Brakowało spokoju i myślę, że przede wszystkim szczęścia:
- BVB: najlepszy sezon w historii?
- Real: wygrywa pierwszy raz od trzydziestu dwóch lat. Gol ze spalonego?
- Niewiele brakło z Milanem, jokera w postaci Pavla Nedveda oraz skuteczności w rzutach karnych.
- Barcelona: wielka marka budowana przez lata z galaktycznym składem. Wygrały według mnie drobne detale, piłkarzy tez mieli jakościowo po prostu lepszych.
- Ponownie Real: tym razem w drodze do pierwszego w historii Champions League hat-tricka. Na osłodę przypadł nam gol sezonu w wykonaniu Mario Mandzukicia.
Oto lista ważnych meczów, których w przeciągu tych dwudziestu pięciu lat nie udało się wygrać. Spójrzmy jednak nieco bardziej pozytywnie, mianowicie na listę rzeczy, które udało nam się wygrać w tym samym czasie: 1x Puchar Interkontynentalny, 1x Superpuchar UEFA, 15/13x Scudetto (zależy czy odejmiemy sezony związane z Calciopoli), 6x Puchar Włoch, 8x Superpuchar Włoch, 1x Mistrzostwo SerieB. Nie wypisuje tu trofeów typu – Puchar Intertoto, Trofeo TIM czy Trofeo Berlusconi, ze względu na ich zdecydowanie niższą rangę.
30 pucharów w ciągu dość burzliwych 25 lat.
Z pewnością spora część fanów wymieniłaby kilka pucharów na jeden uszaty. Czy aby na pewno warto? Przecież 10.07.2018 przyszedł ten, który miał nam niemalże zapewnić triumf w Europie – Cristiano Ronaldo. Patrząc przez pryzmat jego osiągnięć to chyba największy transfer w historii klubu. Prawdziwy przewrót. Niestety jeden Ronaldo z trzema różnymi trenerami i skład, który często ulegał kontuzjom, to niekoniecznie przepis na wygraną Tripletty. Oby w sezonie 2021/2022 było inaczej.
Choć powoli chyba zaczynam rozumieć politykę prezesa Agnellego. Najpierw wygrajmy na podwórku, potem idźmy na Europę. Dopiero w chwili utraty Scudetto możemy zrozumieć jego hierarchię ważności.
Autor: Kacper Koziura