Andrea Pirlo – taktyczny profil piłkarza
Włoch jest środkowym pomocnikiem, nigdy nie grał na innej pozycji. Jego profil jest oczywisty – to klasyczny rozgrywający, którego zadaniem jest prowadzenie gry drużyny. Nie oznacza to bynajmniej, że nie zmieniało się w trakcie kariery jego ustawienie na boisku.
Dotychczas w tej rubryce opisywaliśmy piłkarzy, którzy potrafią robić na boisku wiele różnych rzeczy, co wykorzystują trenerzy, zmieniając im pozycję, rzucając na różne odcinki tak, by drużyna miała z tego jak największą korzyść. W przypadku Pirlo było na odwrót. To jego partnerzy na środku pola byli dobierani i ustawiani tak, by Andrea miał jak największy komfort działań, by dowodził poczynaniami zespołu z takiego miejsca, w którym miałby największy komfort. Od kilku już lat drużyny, w których gra, podporządkowane są jemu, a koledzy z drugiej linii pełnią de facto role strażników najcenniejszego klejnotu, jakim jest Pirlo.
Urodzony w 1979 roku Włoch debiutował w wielkim futbolu już bardzo dawno temu, w sezonie 1994-95 w zespole Brescia Calcio. Jednak zaliczył wówczas tylko jeden występ w Serie A, powrócił na dobre do zespołu Brescii w rozgrywkach 1997-98. Jego partnerem był między innymi wtedy Marek Koźmiński. Polak tak opowiadał o jego ówczesnej roli w zespole: “Był jeszcze juniorem i ustawiano go jako drugiego napastnika podwieszonego pod wysuniętego środkowego (był nim Dario Hubner – przyp. red.). Już wtedy Andrea świetnie podawał, ale miał braki pod względem motorycznym“.
Jak z tych słów wynika, na początku Pirlo był postrzegany jako typowa dziesiątka, fantasista, zawodnik rozstrzygający o przebiegu akcji na ostatnich metrach boiska, specjalista od krótkiego podania do napastnika. Zapowiadał się na kolejnego Alessandro Del Piero albo Francesco Tottiego. Gdyby tak pozostało, zapewne nie zrobiłby takiej kariery, jaką zrobił, bo jako dziesiątka był od tych dwóch zawodników, niewiele odeń starszych, gorszy. Na szczęście dla niego i futbolu trenerzy znaleźli mu inną rolę.
Od 1998 roku do 2001 (z roczną przerwą na jeszcze raz Brescię) grał w Interze Mediolan. Tam jednak był co najwyżej rezerwowym. Jego prawdziwa kariera zaczęła się od przejścia do Milanu w 2001 roku. Też zaczynał tam od ławki, a jeśli z niej wchodził, to jako ofensywny pomocnik, bo z tyłu harowali Ambrosini, Albertini i Gattuso, albo nawet jako boczny pomocnik, mający z flanki rozgrywać długimi podaniami akcje zespołu. W sezonie 2002-03 po raz pierwszy zagrał jako rozgrywający cofnięty, ustawiony w głębi pola. Za jego plecami walczył Gattuso, przed nim, jako dziesiątka, grał Ricardo Costa, zaś całą trójkę wspomagał wszędobylski Seedorf. Potem do Milanu przybył jeszcze Kaka, więc Pirlo nie miał już czego szukać pod polem karnym rywali. Natomiast Gattuso stał się już na dobre jego ochroniarzem. W sezonie 2007-08 w podstawowej jedenastce coraz częściej zaczął znów występować Ambrosini, co spowodowało przesunięcie naszego bohatera ciut do przodu. Do końca dekady Andrea grał mniej więcej to samo zarówno w klubie, jak i w reprezentacji.
Roli zawodnika, który steruje grą zespołu z tylnego fotela, nie porzucił już nigdy. Jednak po przejściu w 2011 roku do Juventusu zaczął grać inaczej. Trener Antonio Conte uznał, że defensywnych pomocników należy ustawić nie za plecami Andrei, lecz przed nim. W dodatku nie byli to typowi przerywacze akcji rywali, jak Gattuso, lecz zawodnicy, którzy sami też mają duże talenty konstrukcyjne: Claudio Marchisio i Arturo Vidal. Grali oni często do przodu, ale też po stracie piłki natychmiast zakładali pressing. Pirlo czekał za nimi, w zasadzie ustawiony między stoperami, aż piłka zostanie przez wojowników odzyskana i spadnie mu pod nogi jak winogrono do koszyka. Wtedy przyjmował ją, rozglądał się i długim podaniem do przodu rozpoczynał akcję zaczepną. Gdy z kolei zespół prowadził atak pozycyjny, podążał za nim, tak by zawsze można mu było podać do tyłu.
Ten sposób gry wymyślony przez Conte natychmiast podchwycił także nowy trener reprezentacji Cesare Prandelli. Ustawił swój zespół identycznie jak Conte Juve, podobnie jak on stosując zamiennie system gry z czwórką i trójką defensorów. Dla Pirlo nie miało to akurat żadnego znaczenia, on ciągle grał tak samo. Dziś Stara Dama gra w systemie 1-3-5-2, Pirlo w wyjściowym ustawieniu ma przed sobą tylko trzech środkowych odbiorców. Zadania, jakie obecnie pełni, nie wymagają od niego szaleńczego biegania. Dlatego mimo 33 lat na karku może jeszcze przez kilka sezonów odgrywać rolę lidera tak zespołu klubowego, jak narodowego. Jego kariera to stałe wycofywanie się w kierunku własnej bramki, by tym skuteczniej prowadzić grę zespołu.
Źródło: Piłka Nożna 08/2013
Artykuł całkiem spoko...jedno co drażni to tekst: "Włoch jest środkowym pomocnikiem, nigdy nie grał na innej pozycji" a kilkadziesiąt linijek dalej czytamy:"...albo nawet jako boczny pomocnik, mający z flanki rozgrywać długimi podaniami akcje zespołu." Chyba to się trochę kupy nie trzyma...poza tym ok.
Ale i tak więcej przebiegł od Vucinicia 😉
bardzo fajny zawodnik, jeszcze raz dziękujemy milanowi 😀
Wszystko biega więcej niż Vucinić. Nawet krzesło.
Orłowski to napisał? Jestem zdziwiony pozytywnie
@up
Chodziło mu pewnie, że ZA NIM niema nikogo, oprócz 3 obrońców, a nie jak kiedyś, 4 obrońców i defensywni pomocnicy... No cóż, któtki artykulik a błędów rzeczowych masa
też myślałem, że on na tej pozycji dużo nie biega, bo tak nie wydaje sie, ale po niedawnym artykule, w którym było pokazane ile zawodnicy juve biegają, wyszło na to, że Pirlo biega naprawdę dużo i żeby tyle biegać jeszcze przez kilka sezonów, musi sporo pracować
Trochę zamotany ten artykuł, bo przecież w Milanie grał bardzo podobnie ustawiony co w Juve. Poza tym nie lubię jak Marchisio i Vidala określa się jako defensywnych pomocników, na siłę czasem się używa tego określenia a po prostu Conte wymyślił ustawienie bez typowego przecinaka. Ale i tak artykuł spoko.
A z tym bieganiem to bym tez uważal. Fajne są statystyki przebiegniętych kilometrów, ale też jest ważne jakie prędkości się osiąga, jakie się ma przsypieszenie, po prostu jakie jest to bieganie.
Np. Andrea robi dużo kilometrów, fajnie czasem wygląda jak wkręca przeciwników w ziemię, ale to jednak co innego niż np. sprinty Lichtsteinera od jednego do drugiego pola karnego.
@prawdziwy_stachu
ZA NIM a PRZED NIM to już zasadnicza różnica, a do tego jeszcze dochodzi kwestia ODBIORCÓW i OBROŃCÓW, ogólnie się to kupy nie trzyma. Nie wiem o co chodziło typowi który to pisał, ciekawe czy on sam wie?
@JIm
To.samo chcialem napisac, moze sie z Ricardo Kaką pomylili... Znafcy...
Czegos tu jeszcze nie rozumiem(albo jestem zaspany). Jezeli gramy 3-5-2, a Conte wymyslil ze pomocnicy przed nim to jak 3 srodkowych odbiorcow?? Marchisio, Vidal i powiedzmy z przodu Matri i Vucinic, to raczej 4. No chyba ze Orlowski to kolejny anty-Vucinic i nawet jak Mirko jest na boisku to go nie liczy...
Haha, tak to jest jak sie nie przeczyta artykułu tylko sam nagłówek.
A on czasem w karierze juniorskiej nie gral na ataku ?
u nas dziennikarstwo sportowe lezy i kwiczy ... bledow merytorycznych na takich szmatlawcach jak onet jest miliard kazdego dnia, no chyba ze w onecie nie pisza dziennikarze - co bardzo proawdopodobne.
Pany z pilki noznej maja cos posrane w tym artykule przed nim gral Rui Manuel Costa a nie Ricardo Costa jak juz ...
Orłowski nie ma pojęcia o piłce innej niż hiszpańska i nie powinien o niej pisać. Zbłaźnił się tym artykułem.